Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ray

Taylor Hackford
‹Ray›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRay
Dystrybutor UIP
Data premiery4 lutego 2005
ReżyseriaTaylor Hackford
ZdjęciaPaweł Edelman
Scenariusz
ObsadaJamie Foxx, Kerry Washington, Regina King, Clifton Powell, Harry J. Lennix, Bokeem Woodbine, Aunjanue Ellis, Sharon Warren, C.J. Sanders, Curtis Armstrong, Richard Schiff, Larenz Tate, Terrence Howard, David Krumholtz, Wendell Pierce, Chris Thomas King, Thomas Jefferson Byrd, Rick Gomez, Denise Dowse, Warwick Davis, Patrick Bauchau, Robert Wisdom, Kurt Fuller, Willie Metcalf, Mike Pniewski
MuzykaCraig Armstrong, Ray Charles
Rok produkcji2004
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania152 min
WWW
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Historia opowiedziana w filmie rozpocznie się w Albany, rodzinnym mieście muzyka. Film opowie o dzieciństwie Raya, problemach z narkotykami i z miłością. Zmarły 10 kwietnia 2004 roku muzyk, w wieku 6 lat zachorował na jaskrę i stracił wzrok.
Inne wydania

Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje      

Filmy – Publicystyka      



Utwory powiązane
Filmy      





Tetrycy o filmie [7.20]

MC – Michał Chaciński [5]
Przeciętna hollywoodzka biografia. Czyli film o dokładnie takiej samej fabule jak tuziny innych hollywoodzkich biografii: bohater przezywa w dzieciństwie traumę, którą wspomina przez całe życie (rany, ilu takich ludzi znacie? ja żadnego), jest nikim, zaczyna być kimś, ma wzloty i upadki, wpada w narkotyki, wychodzi, po czym jako starszy gość zostaje doceniony przez innych. Koniec. Od innych biografii film odróżnia tylko kapitalna rola Jamiego Foksa - jedna z filmowych ról nowego wieku - świetne drugoplanowe role kobiece i dobra muzyka.

PD – Piotr Dobry [9]
Ni hagiografia, jak chcą niektórzy, ni próba obalenia mitu, jak wołają inni – po prostu uczciwy, wyważony portret człowieka wielokrotnie krzywdzonego przez los i bliskich, ale i człowieka, który bliskich (i siebie samego) wielokrotnie krzywdził. Odczucia widza wobec Charlesa sportretowanego przez Hackforda układają się w sinusoidę – litość przechodzi w podziw, podziw w niechęć i vice versa. Niby w takim podejściu do tematu nic niezwykłego nie ma, ale pośród hollywoodzkich biografii standardem niestety to nie jest i zdecydowanie zapisuje się Hackfordowi in plus. Wyróżnić należy też znakomicie oddające klimat kolejnych dekad zdjęcia Edelmana, świetne role drugoplanowe niemal wszystkich bez wyjątku aktorów (z naciskiem na debiutantkę Sharon Warren w pięknie skonstruowanej i odegranej postaci matki artysty, która budzi nie mniejsze współczucie niż sam Ray), smakowite i zabawne zarazem epizody (Larenz Tate jako Quincy Jones), no i, rzecz jasna, genialną muzykę twórcy rhythm’n’bluesa. Nade wszystko mamy zaś kreację Jamiego Foxxa, kreację ze wszech miar wybitną, kreację z limitowanej kolekcji TTZBY (To-Trzeba-Zobaczyć-By-Uwierzyć). Ostatnim modelem, jaki wyszedł w tej niezwykle rzadkiej serii, był do tej pory Bill Rzeźnik Daniela Day-Lewisa, teraz jest nim Ray Charles Jamiego Foxxa. Nieprędko ktokolwiek będzie w stanie mu dorównać.

TK – Tomasz Kujawski [7]
Rewelacyjna rola Foxxa jest źródłem wykreowanego entuzjazmu wokół filmu jako całości, a tymczasem – prócz może jeszcze muzyki, którą docenią miłośnicy Charlesa – "Ray" oferuje niewiele. Typowa historyjka "od zera do bohatera". Kolejne przeboje muzyka przemieszane z pogrążaniem się w nałogu i chyba mocno wydumanymi (przez scenarzystów) wyrzutami sumienia związanymi ze śmiercią brata tworzą poprawną, dobrze opowiedzianą, ale pustawą w treści fabułę. Hackford jest sprawnym opowiadaczem, ale chyba brak mu odwagi – podobnie jak złagodził wymowę "Dolores" na podstawie powieści Kinga, tak i tu można odnieść wrażenie, że wygładza postać Raya – wszystko kończy się jakimś sztucznym happy-endem i żenującym napisem "przez kolejne 40 lat napisał wiele przebojów".

KS – Kamila Sławińska [9]
Jamie Foxx nie gra Raya Charlesa: on JEST Rayem Charlesem. Godna Oscara, niesamowita kreacja – jedna z najbardziej olśniewających ekranowych transformacji, jaką dane mi było oglądać na ekranie przez ostatni rok albo i lepiej – to najważniejszy powód, by ten znakomity film obejrzeć. Powód drugi: to nie jest typowa hollywoodzka biografia, wybielająca bohatera, spiłowująca wszystkie ostre krawędzie jego wizerunku, sprowadzająca każdego popularnego artystę, sportowca czy polityka, którego życie posłużyło za kanwę filmu, do akceptowalnego dla wszystkich „poczciwego chłopa”. Charles Hackforda to niełatwy, paranoiczny, słaby, czasem nawet podły facet, którego muzyka – choćby porywająca – nie robiła z niego lepszego człowieka. Wspaniała, fascynująca opowieść w naprawdę świetnym wykonaniu.

KW – Konrad Wągrowski [6]
Absolutnie poprawny film, ale daleki od jakiejkolwiek oryginalności czy wielkości, stąd duże zaskoczenie oscarową nominacją. Większość obrazu wypełnia doskonała muzyka, ale przecież nie w tym zasługa reżysera czy scenarzysty (jedynym ich chwytem jest kilkukrotna próba wykorzystania tekstów piosenek do komentowania sceny). Wspaniały w roli Charlesa jest Jamie Foxx, on na te dwie godziny naprawdę staje się graną przez siebie postacią. Ale poza tym to biografia według hollywodzkiej sztampy - trudne dzieciństwo, przezwyciężanie problemów, wzlot, upadek, pozbieranie się i umoralniające zakończenie. Nic więcej.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.