Navy Seal usiłuje się zrehabilitować po nieudanej misji. Jeden z żołnierzy, Shane Wolfe, działa pod przykrywką opiekuna piątki dzieci, których mama straciła męża w tajemniczych okolicznościach.

Ze Schwarzeneggerem było zabawniej. Ba, z Hulkiem Hoganem było zabawniej.

Ja chyba nigdy nie polubię Wysokoprężnego - skąd on bierze te badziewne scenariusze? Znowu w tym filmie mamy najgorsze cechy disneyowskiego kina familijnego - słabo zarysowane postacie, fabuła, która sama nie wie o czym opowiada, brak wyrazistych zwrotów akcji. A przecież sam pomysł można było tak zgrabnie rozegrać...

Film zasługuje na dwójkę choćby ze względu na niezamierzoną śmieszność początkowych scen, ale tak mnie zirytował ten bezmózgi produkcyjniak, że odkopuję dawno nieużywaną jedynkę. Prymitywny scenariusz, jakby z automatu, żałosne poczucie humoru (starsza pani spada ze schodów, niemowlak robi kupę) i niesamowicie drewniany Vin Diesel, wyraźnie męczący się na planie. Jeśli ten film miał odmieniać jego image, to była to kula w płot.