Mój brat niedźwiedź
(Brother Bear)
Aaron Blaise, Robert Walker
‹Mój brat niedźwiedź›
Opis dystrybutora
Zbliża się epoka lodowcowa. W puszczy mieszkają ludzie; wśród nich – trzech braci. Gdy niedźwiedzica, w obronie potomka, zabija najstarszego z nich, najmłodszy – Kenai, w odwecie uśmierca zwierzę. Sam jednak, za sprawą duchów, zamienia się w niedźwiedzia. Denahi, średni brat, przekonany, że to właśnie ten niedźwiedź winien jest wszystkim nieszczęściom, zaczyna go ścigać. Jedyną szansą Kenaia jest przyjaźń z młodziutkim grizzly, Kodą. Koda nie wie, że Kenai jest odpowiedzialny za śmierć jego matki.
To mógł być dobry film. Wystarczyło zlecić napisanie scenariusza Coenom i wprowadzić do kin pod nazwą „Bracie, gdzie niedźwiedź?”. Wyobrażacie sobie miśka w pasiaku, z cyfrowo nałożoną mimiką Clooneya, spieprzającego z pierdla do dziczy w towarzystwie dwóch łosiów-współwięźniów? Ja też nie, ale z pewnością byłoby to lepsze niż ten tutaj marketingowy składaniec z przestarzałej animacji, rzępolenia Collinsa i wyleniałych kłaków Simby.
Kolejny produkcyjniak Disneya. Wytwórnia z filmu na film obniża loty. O ile klasyczna animacja w "Moim bracie niedźwiedziu" trzyma wysoki poziom, to scenariuszowo robi się coraz bardziej sztampowo, nudno i przewidywalnie. Muzycznie filmy Disneya również tracą formę, piosenki Collinsa są nijakie (co się stało z Alanem Menkenem i Stephenem Schwartzem?). Dzieciom i tak się spodoba, ale co z tego, skoro po ofercie Cartoon Network można wnioskować, że spodoba im się wszystko.
KS – Kamila Sławińska [3]
Typowy przykład ostatnich produkcji Disneya - bez polotu, bez pomysłu na oprawę plastyczną, po prostu średniak bez właściwości. Czy bohaterami tego filmu nie można było zrobić kapitalnych dwóch łosi, które pojawiają się w kilku scenach? Chłopiec-niedźwiedź i jego mały towarzysz, wokół których kręci się cała historia, są niesympatyczni i nudni jak flaki z olejem! Podejrzewam, z e scenariusze w Disneyu piszą teraz księgowi, i stąd się biorą takie knoty jak ten. Może ten film spodoba się paru anemicznym dzieciakom, ale tylko tym, które nigdy nie widziały Toy Story ani Ice Age.
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [7]
Niespodziewanie sympatyczny Disney movie. Prościutkie to i po schematach, ale jakoś dziwnie dobrze się ogląda, I co ważne (z perspekywy ojca niespełna czterolatki) nie ma ikonicznych czarnych charakterów, które tak ustawiały uparcie perspektywę w innych filmach tej stajni.
KW – Konrad Wągrowski [6]
Animowany disnejowski produkcyjniak. Ogląda się to nawet miło, choć projekty graficzne tym razem nie powalają. Scenariusz dość typowy, z obowiązkową dawką dydaktyki, szczyptą humoru (bardzo dobre Łosie) i odrobiną wzruszenia. Niestety - końcówka jest juz banalna, nudna, wykonana tak, jakby po prostu trzeba już było kończyć i iść do kasy.