Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

A.I.: Sztuczna Inteligencja (A.I.: Artificial Intelligence)

Steven Spielberg
‹A.I.: Sztuczna Inteligencja›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułA.I.: Sztuczna Inteligencja
Tytuł oryginalnyA.I.: Artificial Intelligence
Dystrybutor Warner Bros
Data premiery12 października 2001
ReżyseriaSteven Spielberg
ZdjęciaJanusz Kamiński
Scenariusz
ObsadaJude Law, Haley Joel Osment, Brendan Gleeson, Sam Robards, William Hurt
MuzykaJohn Williams
Rok produkcji2001
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania145 min
WWW
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Nadszedł czas, kiedy naturalne bogactwa Ziemi wyczerpały się, a technologia postępuje do przodu w astronomicznym pędzie. Twoje życie jest monitorowane: to, co jesz, zostało specjalnie spreparowane, a ci, którzy ci służą, nie są wcale ludźmi. Są sztuczni. Uczucia pozostają ostatnią, nie przekroczoną dotąd, kontrowersyjną granicą w rozwoju robotów. Sztuczne twory nie powinny posiadać uczuć. Ale jest też druga strona - setki rodziców, którzy nie mogą mieć dzieci.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje      
Michał Chaciński ‹Smutna niekompetencja›

Filmy – Publicystyka      

Utwory powiązane
Filmy (34)       [rozwiń]






Tetrycy o filmie [6.00]

DA – Darek Arest [6]
Spielberg nie lubi kończyć swoich filmów. Ani tych które reżyseruje, ani tych, które produkuje. A.I. jest jednym z symptomów tej skłonności. Jest też spiętrzeniem motywów i pomysłów, które nie do końca składają się w jeden film. Składają się (w kosmicznym stylistycznym skrócie) na coś pomiędzy „E.T.” a „Odyseją kosmiczną”. Dla jednych zbyt hard, dla innych zbyt soft. Pomimo tego, że brak w tym filmie reżyserskiego wyboru, lokuje go ciągle „ponad powierzchnią” i darzę …hm…, sympatią? Nie odradzam.

PD – Piotr Dobry [7]
No co ja poradzę, że lubię ten film. Może rzeczywiście jest przydługi, może rzeczywiście ma zrypane zakończenie, może rzeczywiście tytuł odzwierciedla jego wartość intelektualną, może rzeczywiście jest przesłodzony, może rzeczywiście Kubrick zrobiłby to lepiej, ale wciągnąłem się, wzruszyłem się, a nawet chwilunię się zamyśliłem. Spielberg jako facet wyciągający z widza proste emocje prostymi środkami nie ma sobie równych i tutaj – mimo iż oczywiście w swoim imponującym CV ma kilka, jeśli nie kilkanaście lepszych osiągnięć – kolejny raz tego dowiódł.

BF – Bartek Fukiet [8]
A ja nie będę się usprawiedliwiał, że lubię ten film ;-) Tak, zakończenie jest skopane i wydłużone przez Spielberga w nieskończoność. OK, zmarły przedwcześnie reżyser-filozof, który pierwotnie planował zrobić ten film, podszedłby do tego z pewnością bez spielbergowskiego lukru i waliłby widza po rozumie, a nie po sentymentach. Ale ja dałem się Spielbergowi zmanipulować i wcale się tego nie wstydzę. Powiem więcej, chciałbym, żeby w taki sposób manipulowali mną rodzimi twórcy kina. Solidne SF z niewykorzystanym potencjałem arcydzieła gatunku.

KS – Kamila Sławińska [2]
Niewiele pamiętam tak wielkich rozczarowań: miałam nadzieję, że rękach Spielberga opowiadanie Aldissa stanie się czymś na miarę „Blade Runnera”, medytacją nad istotą człowieczeństwa i przyszłością cywilizacji – a dostałam ckliwą opowiastkę o niekochanym dziecku, z nieznośnym, spanielookim Osmentem i koszmarnymi dialogami. Naturalistyczne sceny rzezi robotów na futurystycznym rodeo do dziś wspominam z obrzydzeniem – ich włączenie do filmu sprawia, że film, zbyt infantylny dla dorosłych, stał się kompletnie nie do przyjęcia także jako produkcja dla dzieci. Gdyby nie przepiękne zdjęcia Kamińskiego i mała, acz sympatyczna rola Jude Lawa, w ogóle nie dałoby się tego oglądać.

JS – Jakub Socha [8]
Gdyby nie te przeklęte zakończenia, Spielberg zrealizowałby w ostatnich latach już kilka świetnych filmów. A tak, po obejrzeniu 80% procent każdego z nich dostajemy zawsze takie finałowe rozwiązanie, że ręce same opadają. W „A.I” udało się Spielbergowi przedstawić świat rodem z upiornych snów Dicka – rzeczywistość robotów i maszyn, która nie znika nawet jeśli przestanie się w nią wierzyć. Świetne jest to, że ten świat poznajemy z perspektywy małego robociątka, które idzie przez całą apokalipsę rozciągającą się za jego domem w towarzystwie żigolaka i misia. Gdyby tylko ten film nie kończył się tak długo i tak wiele razy! A może w tym dramatycznym poszukiwaniu happy endu jest coś więcej niż tylko komercyjna kalkulacja? Może główny bohater filmu przypomina w jakimś sensie samego reżysera, walczącego filmami o utracone dzieciństwo?

KW – Konrad Wągrowski [5]
Dwie rzeczy mnie w tym filmie niezwykle irytują – po pierwsze niewykorzystanie bardzo nośnego pomysłu (ale tu potrzebny byłby chyba reżyser-filozof), po drugie – bezczelny szantaż emocjonalny zastosowany przez Spielberga w końcówce filmu. Tak, łzy mi się w oczach pojawiły, które zamieniły się w złość, gdy zdałem sobie sprawę, w jak prymitywny sposób osiągnął to reżyser, którego przecież jestem wielkim fanem. Szkoda – bo temat Sztucznej Inteligencji nadal w kinie nie doczekał się solidnej analizy, szkoda znakomitych ról Lawa i Osmenta (udowadniającego tym filmem, że występ w „Szóstym zmyśle” nie był przypadkiem), szkoda ładnej scenografii. Szkoda, że stary sentymentalny Spielberg wziął tu górę nad Spielbergiem nowym, którego symbolem jest „Monachium”.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.