Historia bardzo popularnego baseballisty, którego kariera przerwana zostaje przez poważną kontuzję kolana w czasie jednego z meczów. Mężczyzna zmuszony zostaje do poszukania nowego zajęcia. Angażuje się w działalność sportowych zakładów bukmacherskich, a wkrótce staje się pracownikiem jednego z największych zakładów tego typu w kraju.

Interesujący obraz amoralnego środowiska amerykańskich bukmacherów sportowych, ale to tylko jedna para kaloszy. Druga to film o przekręcie, któremu, niestety, brakuje… pary. Szkoda, że nie wyreżyserował tego Guy Ritchie (idę o zakład, że rozbudowałby rolę Armanda Assante), ale Pacino i McConaughey wynoszą całość do poziomu dobrego jednoseansowca.

Niezbyt udana próba odgrzania niezapomnianego Devil’s Advocate i przeniesienia go w nieco mniej metafizyczne rejony - Pacino nie jest tym razem złem wcielonym, a jedynie chciwym, bezwględnym człowieczkiem. Niestety, wielki Al najwyraźniej nie miał serca do tego projektu, a nikt z pozostałych zaangażowanych nie miał dość pary i talentu, by to jakoś pociągnąć - więc wyszło jak zwykle: duże nazwisko na afiszu, ale film malutki, przewidywalny i jakoś tak... nikomu niepotrzebny.