Gdzie leży prawda
(Where the Truth Lies)
Atom Egoyan
‹Gdzie leży prawda›
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Gdzie leży prawda |
Tytuł oryginalny | Where the Truth Lies |
Dystrybutor | Monolith |
Data premiery | 9 czerwca 2006 |
Reżyseria | Atom Egoyan |
Zdjęcia | Paul Sarossy |
Scenariusz | Atom Egoyan |
Obsada | Kevin Bacon, Colin Firth, Alison Lohman, Sonja Bennett, Rachel Blanchard, Kathryn Winslow, Maury Chaykin |
Muzyka | Mychael Danna |
Rok produkcji | 2005 |
Kraj produkcji | Kanada, USA, Wielka Brytania |
Czas trwania | 108 min |
WWW | Strona |
Gatunek | dramat |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Los Angeles, lata 70. Młoda dziennikarka bada okoliczności rozpadu sławnego duetu komików. Przyczyną konfliktu okazuje się znalezienie przez nich ciała zamordowanej dziewczyny w hotelowym pokoju. Obaj mieli niepodważalne alibi, żaden nie został o nic oskarżony. Co ich zatem poróżniło?
Utwory powiązane
‹Kocham kino›
–
Theo Angelopoulos,
Olivier Assayas,
Bille August,
Jane Campion,
Youssef Chahine,
Kaige Chen,
Michael Cimino,
Ethan Coen,
Joel Coen,
David Cronenberg,
Jean-Pierre Dardenne,
Luc Dardenne,
Manoel de Oliveira,
Raymond Depardon,
Atom Egoyan,
Amos Gitai,
Alejandro González Iñárritu,
Hsiao-hsien Hou,
Aki Kaurismäki,
Abbas Kiarostami,
Takeshi Kitano,
Andriej Konczałowski,
Claude Lelouch,
Ken Loach,
David Lynch,
Nanni Moretti,
Roman Polański,
Raoul Ruiz,
Walter Salles,
Elia Suleiman,
Ming-liang Tsai,
Gus Van Sant,
Lars von Trier,
Wim Wenders,
Kar Wai Wong,
Yimou Zhang
MC – Michał Chaciński [6]
To najsłabszy film Egoyana, co oznacza jednak, że i tak wchodzi na poziom niedostępny dla większości filmowców. Dla czego to jego najsłabszy film? Dlatego, że choć są tu tradycyjnie ulubione tematy Egoyana (kontakt z mediami determinujący rozwój bohatera, konfrontacja marzeń z rzeczywistością, perwersja w podszewce życia bohaterów, drugie dno ludzkich zachowań), to żaden z nich nie zostaje rozbudowany poza zestaw cokolwiek prostych i przewidywalnych spostrzeżeń. Mam wrażenie, że Egoyan świadomie zmuszał się do wpasowania w konwencję czarnego kryminału i unikał swoich wieloznacznych sugestii. To oczywiście błąd, bo co jak co, ale właśnie czarny kryminał wymaga niejednoznaczności i perwersyjnego podtekstu. Problemem jest też źle obsadzona Lohman, stanowczo za mało wieloznaczna tutaj jako aktorka. To wszystko nie zmienia faktu, że po seansie pozostaje jedna myśl stała dla kina Egoyana: podejrzenie, że przy kolejnym seansie film okaże się kompletnie inny, niż poprzednio. Przynajmniej tyle udało się Egoyanowi zachować z własnego stylu przy tej wycieczce w kierunku komercji.
Niepotrzebnie Egoyan zdecydował się poprowadzić narrację głównie z offu. Aktorzy wymieniają się kwestiami rzadko, przez co obraz traci niemal cały potencjalny suspens, pozostawiając widza obojętnym na prezentowane wydarzenia. Na dodatkowy minus składa się kreacja źle obsadzonej Alison Lohman, jednej z ciekawszych aktorek młodego pokolenia, doskonałej w rolach tzw. „dziewczyn z problemami” („Biały oleander”, „Naciągacze”), ale niewiarygodnej w roli wymagającej przebojowości i seksapilu. O wiele lepiej wypada tandem Bacon-Firth. Jako faceci wygłupiający się przed publiką są co prawda nieszczególnie przekonujący, ale już facetów, którzy przegrali kariery i życia, odgrywają w sposób budzący uznanie. Nie budzi go jednak ani finałowa niespodzianka (zdająca się paradoksalnie krzyczeć: „Jestem sensacją!”), ani rysujący się z początku zgrabniej niż w „Capote”, lecz niedoprowadzony do końca problem dziennikarskiej etyki, ani metafizyczne wtręty, sugerujące drugie dno, a w efekcie – podobnie jak to było w niedawnym „Zostań” Marka Forstera – prowadzące na manowce. Dzień po projekcji w pamięci zostają jedynie nawet nie dwie sceny, a dwa sugestywne kadry – martwa naga dziewczyna w skrzyni z homarami oraz cunnilingus w wydaniu lesbijskim. Jak na reżysera tej klasy, trochę mało.
WO – Wojciech Orliński [8]
I love Bacon, as my tummy can tell. Staroświeckość wątku kryminalnego trochę temu filmowi szkodzi - myślę, że można by przebudować narrację tak, żeby komentarz z offu był zbędny. Ale poza tym cała wielopiętrowa intryga sympatycznie ubarawia odwieczne pytanie "kto zabił" (i następne pytanie, czy w ogóle się tego dowiedzieliśmy)
KS – Kamila Sławińska [7]
Sex, drugs and lobsters, czyli jeden z tych dziwnych Egoyanów, o których można powiedzieć, że są na granicy dobrego smaku. Jednak opowieść jest tak wciągająca, a postacie tak dobrze nakreślone, że można wybaczyć nawet te momenty, kiedy reżyser zachowuje się jakby był Paulem Verhoevenem, a nie twórcą Sweet Heeafter. Mnie ta historia wciągnęła, poza tym uwielbiam Bacona. Uwielbiam też, kiedy ktoś daje Colinowi Firthowi wyraziste role, zrywające z wizerunkiem rzeczowego poczciwca, który przylepiono temu aktorowi po Bridget Jones.
KW – Konrad Wągrowski [7]
„Gdzie leży prawda” Atoma Egoyana to film dla widza wymagającego, dla którego seans nie kończy się finałowymi napisami filmu, lecz zachęca do analizowania późniejszego analizowania treści i odkrywania kolejnych warstw prezentowanej opowieści. Jako thriller, czyli film, który powinien trzymać w napięciu, obraz Egoyana sprawdza się bowiem średnio. Będące motywem przewodnim śledztwo młodej dziennikarki wydaje się być zbyt mało istotną sprawą, słabo angażującą uwagę widza. Fabuła, wzięta z powieści Ruperta Holmesa, jest jedynie pretekstem dla Egoyana dla traktatu o dochodzeniu do prawdy. Złożona struktura (choć nie aż tak jak choćby w „Podejrzanych” czy „Złym wychowaniu”) każe widzowi stopniowo budować sobie wizję całości z wydarzeń ukazywanych w różnych zależnościach czasowych (zachwiana chronologia, przeskoki między 1957 i 1972 r.) i w różny sposób (retrospekcje, ciągły komentarz z off-u, oddawanie głosu różnym postaciom). Efekty są zaskakujące. Po pierwsze zdajemy sobie sprawę, że należy zwątpić w to, co jest przedstawiane na ekranie – prawdziwość prezentowanych wydarzeń jest negowana przez następne sceny. Po drugie, w momencie gdy wydaje nam się, że wiemy już wszystko – kto zabił, jaki był motyw, jak przeprowadzona została zbrodnia - zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę ta wiedza, to tylko początek. Wtedy właśnie zaczynają nasuwać się kolejne pytania. Jakie znaczenie miały słowa Lanny’ego do Karen? Jaka naprawdę była motywacja dziennikarki? Co w rzeczywistości łączyło Lanny’ego i Vince’a? I wreszcie – czy wraz z bohaterką nie daliśmy się zwieść kolejnej fałszywej opowieści? Dobre kino.
Z pozoru czarny kryminał, w którym tajemnica odsłania się powoli, ale nie do końca. Wykorzystano tu starą jak opowieści o morderstwach tzw. formułę zamkniętego pokoju. Jako kryminał film Atoma Egoyana sprawdza się średnio. Znacznie lepiej podejść do niego z innej strony i "czytać" go jako powieść z kluczem, by tym sposobem dostać się do drugiego dna. I bynajmniej nie będzie nim analiza znarkotyzowanego i zblazowanego świata showbiznesu. Chodzi o seksualność – ulubiony temat Egoyana, który chętnie przygląda się człowieczym skłonnościom. Sztuczność inscenizacji broni się wtedy znakomicie, tak samo jak gra aktorów, którzy wcielają się w postacie-znaki. W sumie film bardziej dla zapalonych kinomanów, lubiących zmierzyć się z gierkami reżysera, niż dla wielbicieli kryminalnych zagadek. No i pozostaje oczywiście otwarte tytułowe pytanie. I czym ta prawda jest?