Kto nigdy nie żył...
Andrzej Seweryn
‹Kto nigdy nie żył...›
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Kto nigdy nie żył... |
Dystrybutor | Monolith Plus |
Data premiery | 22 września 2006 |
Reżyseria | Andrzej Seweryn |
Zdjęcia | Piotr Wójtowicz |
Scenariusz | Maciej Strzembosz |
Obsada | Michał Żebrowski, Joanna Sydor, Teresa Marczewska, Natalia Rybicka, Joanna Liszowska, Maciej Kozłowski, Robert Więckiewicz, Andrzej Seweryn, Joanna Jabłczyńska, Monika Niemczyk, Robert Janowski, Tytus Hołdys |
Muzyka | Jan A.P. Kaczmarek |
Rok produkcji | 2006 |
Kraj produkcji | Polska |
Czas trwania | 106 min |
WWW | Strona |
Gatunek | dramat |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Młody, charyzmatyczny ksiądz Jan na co dzień pomaga uzależnionej młodzieży. Metody jakie stosuje w swojej pracy duszpasterskiej i fakt, że jest bardzo zżyty ze środowiskiem narkomanów, nie odpowiadają jego przełożonym. Dlatego kiedy otrzymuje polecenie podjęcia studiów w Rzymie, jest pewien, że to próba oddzielenia go od wiernych.
Twórcy palą pole pietruszki, ale powinni raczej spalić zagon buraków – choć i taką symboliczną sceną raczej nie zdołaliby mnie przeprosić za zmarnowanie dwóch godzin życia. To właśnie tacy ludzie jak Strzembosz (scenarzysta najbardziej debilnego sitcomu ever – „U fryzjera”) psują polskie kino. Tylko co tu robi Seweryn, co tu robi Kaczmarek? Bo co robią Janowski i naczelna mimoza polskich telenowel Joanna Sydor, to wiadomo – zapełniają kinowe sale wielbicielami „M jak Miłość” i „Jaka to melodia?”. A widz, który chciałby sobie po prostu obejrzeć dobry film, musi zostać w domu.
Bardzo bym chciała napisać o tym filmie dużo dobrego, ale się nie da. Pomysł był dobry i ekipa też zebrała się dobra. Efekt nie dorasta do oczekiwań, rozbudzonych przez zapowiedzi o "Kto nigdy nie żył". Miała być opowieść o współczesnym Hiobie w sutannie, mądre i dojrzałe spojrzenie na problem choroby, wiary i kapłaństwa. Historia księdza Jana nie jest, niestety, wiarygodna, widać brak dokumentacji. Dialogi na pewno lepiej wyglądały na papierze, niż brzmią w ustach aktorów. Nie pomogły fabule naiwne piosenki-komentarze w wykonaniu Roberta Janowskiego. Pięknym wizualnie, ale efekciarskim rozwiązaniem jest spalenie wielkiego, dorodnego plonu pietruszki, który Jan hodował z mozołem na przyklasztornym polu. Śmiech budzi poważna z założenia scena prawie erotyczna między księdzem a zakochaną w nim kobietą. Kopanie leżącego nie jest eleganckie, nie będę się więcej znęcać. Bronią się zdjęcia – naprawdę ładne. Kilka udanych scen też się znajdzie. To nie przypadek, że nie napisałam nic o kreacjach aktorskich.