Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Kodeks 46 (Code 46)

Michael Winterbottom
‹Kodeks 46›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKodeks 46
Tytuł oryginalnyCode 46
Dystrybutor Vivarto
Data premiery7 października 2005
ReżyseriaMichael Winterbottom
ZdjęciaAlwin H. Kuchler, Marcel Zyskind
Scenariusz
ObsadaTim Robbins, Samantha Morton, Om Puri, Jeanne Balibar, Archie Panjabi
MuzykaSteve Hilton, David Holmes
Rok produkcji2003
Kraj produkcjiWielka Brytania
Czas trwania92 min
WWW
Gatunekdramat, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Akcja filmu rozgrywa się w bliskiej przyszłości w Szanghaju - w świecie, w którym metody kontrolowania obywateli rosną wraz z rozwojem technologicznym. Gdy podział embrionów czy zapłodnienie in-vitro są na porządku dziennym, konieczna staje się ścisła kontrola nad przyszłymi rodzicami w celu uniknięcia genetycznych mezaliansów...
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje      
Jarosław Loretz ‹Ckliwy melodramat›


Utwory powiązane
Filmy (14)       [rozwiń]






Tetrycy o filmie [6.67]

MC – Michał Chaciński [7]
Gdyby Soderbergh robił dziś remake Blade Runnera mógłby nakręcic taki film jak Kodeks46. Cały futurystyczny świat pięknie sugeruje naszą rzeczywistość oddaloną ledwie o krok lub dwa od dnia dzisiejszego: świat pełen cyfrowych gadżetów wykorzystywanych do zwykłych codziennych czynności i świat barier oddzielających cywilizacje, klasy społeczne, czy kategorie ludzi. A w tym wszystkim nie zmieni się to, co nie ma prawa się zmienić - konflikt racjonalności z emocjonalnością, w którym ta pierwsza przegrywa, bo człowiek pozostaje zwierzęciem niedoskonałym. Winterbottom ładnie pokazuje, że technologia nie da rady tych niedoskonałości wyeliminować, choć próbuje je selektywnie naprawiać. Czyli inteligentny film o konflikcie ludzkiej natury z technologiczną machiną, dodatkowo uwiarygodniony postaciami "zwykłych" aktorów zamiast gwiazd z żurnalu.

PD – Piotr Dobry [6]
Winterbottom ma dobry gust muzyczny i świetnego zdjęciowca, ale ma też niestety zadęcie na pierwszego yntelektualystę kina. Wydaje mu się, że odkrywa jakieś wielkie prawdy o miłości i antyutopii, ale tylko mu się wydaje, bo fabularnie i ideologicznie „Kodeks 46” to mniej więcej zestawienie „Między słowami” z „Człowiekiem demolką”. Generalnie jednak do diabła z przekazem, rzecz jest poetycka, ma świetny soundtrack i tylko mogłoby być mniej zbliżeń na twarz Samanthy Morton, a więcej na jej elegancko wygoloną waginę. Chociaż z drugiej strony po co denerwować Susan Sarandon?

WO – Wojciech Orliński [7]
Bardzo, bardzo, bardzo dziwna dystopia science-fiction. Skojarzenia z "Blade Runnerem" nasuwają się automatycznie - główny bohater jest detektywem, który nie przepada za swoim zawodem, a w trakcie śledztwa zakochuje się w kimś, kogo powinien wytropić. Zamiast futurystycznego Los Angeles, mamy futurystyczny Szanghaj, Dubaj i Jaipur. Też niezłe! Tim Robbins jako detektyw może się mierzyć z Harrisonem Fordem, ale brakuje odpowiedników Racheli czy Pris. Kochankę głównego bohatera gra Samantha Morton (grała też jedną z przepowiadaczek przyszłości w "Raporcie mniejszości") - aktorka o urodzie niezbyt przystojnego chłopca. Sceny erotyczne niepokojąco przypominają więc tutaj filmy Kieślowskiego.

KS – Kamila Sławińska [7]
Nie do końca udał się Winterbottomowi ten melacholijny, fantastyczny snuj z parą znakomitych aktorów w głównych rolach – ale ma w sobie coś, co sprawia, że trudno o nim zapomnieć. Może dlatego, że to pierwsza naprawdę przemyślana globalistyczna anty-utopia, w której pojawiają się wątki jak z Baumana, straszne przez swoje bolesne prawdopodobieństwo. Jest tu coś z włóczęgowskiej poezji Wendersa, coś z wizualnej magii Wang Kar-Waia, ale bez pretensji tego pierwszego i nudziarstwa ostatniego. Trudno bez zastanowienia polecić, ale przy odrobinie wyrozumiałości – seans sprawi przyjemność; jeśli nie z innych powodów, to choćby przez przepiękne, hipnotyczne zdjęcia i nastrojową muzykę.

BS – Bartosz Sztybor [6]
Umowne science-fiction, które przede wszystkim mówi, a dopiero później pokazuje, że dotyczy przyszłości. Dialogi i fabuła zręcznie dziergają futurystyczną otoczkę, wciągając widza w świat stworzony przez Winterbottoma. Szczytem imaginacji są świetnie sfotografowane blisko- i dalekowschodnie metropolie. Z umiejętnościami Alwina Kuchlera nawet na warszawskim Tarchominie udałoby się nakręcić kontynuację „Ja, Robot”. Mało przekonywujący są natomiast aktorzy. W ostateczności mogę jeszcze uwierzyć w Tima Robbinsa jako „deckard wanna-be”, ale w Samanthę Morton jako obiekt pożądania nie uwierzę nigdy. Szkoda też, że bardzo dobre science-fiction przechodzi w mierne geological-fiction. Alter-globalistyczne hasełka z „Kodeksu 46” są bardziej dosłowne niż czerwona farba na futrach z norek.

KW – Konrad Wągrowski [7]
Film science fiction jak sprzed 30 lat - ale to nie zarzut, to zaleta tego filmu. Bez futurystycznej scenografii, ale za to w świecie przyszłości z jasno określonymi zasadami i wynikającym w miarę logicznie z współczesności. Jasno w głównym świetle staje para bohaterów (Tim Robbins i Samantha Morton nadają im wiarygodności), a film nabiera bardzo niedzisiejszego nastroju nostalgicznego romantyzmu. "Kodeks 46", podobnie jak "Zakochany bez pamięci" staje się opowieścią na temat piękna, niedoskonałości, ale i siły ludzkich uczuć w zmieniającym się świecie. Aby opowiadać takie właśnie historie powstała fantastyka naukowa.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.