Persepolis
Vincent Paronnaud, Marjane Satrapi
‹Persepolis›
Opis dystrybutora
Historia o dojrzewaniu w Teheranie, w czasach wybuchu rewolucji islamskiej. Dziewięcioletnia Marjane wychowana w nieco zwariowanej, inteligenckiej rodzinie marzy o zostaniu prorokinią. Poznajemy ją (a wraz z nią Iran), gdy fundamentaliści przejmują władzę, zmuszając kobiety do noszenia chust, a mężczyzn do zapuszczania brody.
Teksty w Esensji
Komiksy – Recenzje
Utwory powiązane
Filmy
Ekranizacja „Persepolis” jest w duchu bardzo klasyczna. Co rzadkie – klasyczność jest w tym przypadku odświeżająca. Bardzo dobra rzecz. I już milczę i patrzę, jak chwalą inni.
MC – Michał Chaciński [9]
Film równie dobry jak komiks i właśnie to jest dziwne. W ostatnich latach skreśliłem wszystkie potencjalne scenariusze na dobrą ekranizację komiksu, bo przecież ani nie gwarantuje tego udział samego autora komiksu (Frank Miller przy niewolniczej ekranizacji „Sin City”, która tak mocno koncentrowała się na wierności komiksowi, że zapomiała w międzyczasie o byciu filmem), ani udział dobrego reżysera spoza branży rozrywkowej (Ang Lee z „Hulkiem”, w którego scenach akcji nie wiadomo było, co jest grane), ani dobrego reżysera z branży rozrywkowej (Sam Raimi ze „Spider-Manem 3”, w którym wszystkiego było za dużo poza dramatem Spider-Mana) itd. W „Persepolis” najwyraźniej Satrapi pilnowała, żeby film nie odszedł za daleko od oryginału, a reżyser filmowy pilnował, żeby wyszedł z tego film. W rezultacie emocjonalnie film działa tak samo mocno, jak komiks. A przy okazji w Polsce ogląda się to z niemal pełnym zrozumieniem, bo łączył nas ten sam zmitologizowany sen o Zachodzie i poczucie życia w dodupnym systemie.
Komiks był „tylko” wybitny. Film, jako że generuje dużo większe emocje dzięki wartościom dodanym – genialnej animacji, mistrzowsko wykorzystanej muzyce (sekwencja z „Eye of the Tiger” wgniotła mnie w fotel), doskonałemu francuskiemu dubbingowi – to już w tym momencie klasyka kina, nie tylko animowanego.
Nie czytałem pierwowzoru. Może dlatego oczekiwałem historii ponurej jak brodaty strażnik rewolucji, a tu TAKIE zaskoczenie. „Persepolis” uwodzi dowcipnym scenariuszem i potrafi wzruszyć do łez. Dawno żadna animacja dla dorosłych nie zafundowała mi tyle emocji. Kino ascetyczne w formie, wybuchowe w treści. No i najfajniejszy „dziewczyński” film od czasów „Ghost World”. Lecę kupić komiks!
WO – Wojciech Orliński [9]
Sorki, nic nowego nie mam do dodania. Wyjątkowo zgadzam się w pełni z kolegami (aczkolwiek widoczną w niektórych notkach nieznajomość komiksu uważam za totalny kompromis).
KS – Kamila Sławińska [9]
Duża niespodzianka. Spodziewałam się łzawej, „dziewczyńskiej” historyjki o totalitaryzmie w pop-komiksowym wydaniu – a dostałam poruszającą, pełną humoru i błyskotliwie trafnych spostrzeżeń opowieść o prywatnych zmaganiach z historią i kulturową adaptacją, w dodatku w przepięknej oprawie wizualnej. Mam nadzieję, że „Persepolis” zapoczątkuje modę i w przyszłym roku zobaczę w kinie więcej animowanych produkcji dla dorosłych na równie znakomitym poziomie.
Od dawna nie widziałem tak ciekawej animacji: świetnie narysowanej i świetnie napisanej; oddającej grozę świata i grozę wieku dorastania. Uciekającej od banału w przedstawieniu islamskiego świata, którym karmią nas amerykańskie filmy.
MW – Michał Walkiewicz [9]
Doskonały komiks Satrapi zamieniony na wybitną animację o dorastaniu w kraju totalitarnych rządów, kształtowaniu własnej niezależności i poznawaniu setek ludzi na drodze do emocjonalnej dorosłości. Piękne, „małe-wielkie” kino.
KW – Konrad Wągrowski [8]
Oczywiście, siłą tego film jest przede wszystkim historia samej Marjane Satrapi, może nie dlatego, że tak dramatyczna czy zajmująca, ale dlatego, że pozwalająca człowiekowi zachodu spojrzeć na islamski kraj zupełnie inaczej, w oderwaniu od stereotypów. I jest to rzeczywiście spojrzenie świeże, wywracające ogólnie panujące przekonania o fanatycznie oddanych swej wierze muzułmanach, nie mających nigdy żadnych wahań czy wątpliwości. To także spojrzenie na naszą zachodnią cywilizację z tamtego punktu widzenia i również nie jest to prosty wizerunek. Po drugie – ta historia chwyta za serce, bo jest też bardzo osobista. Ale to wszystko znamy z komiksu – całe więc szczęście, że film nie ogranicza się do prostego przenoszenia na ekran plansz komiksowych, tylko wprowadza ciekawe własne pomysły narracyjne. W sumie bardzo interesujące kino.
Animacja. Adaptacja komiksu o dziewczynie, o emigracji i o sytuacji w Iranie. Film czarno-biały, narysowany prostą kreską – taką samą, jak komiksowy pierwowzór. I tu zaskoczenie. Minimalistyczna forma niesie ze sobą maksimum treści. Życie Marjane bynajmniej czarno-białe nie jest. Obfituje w przeżycia, którymi można obdzielić co najmniej kilka dziewczyn. Marjane z rodziną mieszka w Iranie, gdy dochodzi do islamskiej rewolucji. Animowane sceny prześladowań i walk robią wrażenie. Potem jest ucieczka do Europy. Autorka tego autobiograficznego komiksu (i współautorka filmu) „punktuje” blaski i świata islamu i zachodniej kultury. Bywa okrutna i dowcipna. Jest też trochę „dziewczyńskiej” wrażliwości i dużo muzyki. Bardzo dobre.