Lejdis
Tomasz Konecki
‹Lejdis›
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Lejdis |
Dystrybutor | Vue Movie Distribution |
Data premiery | 1 lutego 2008 |
Reżyseria | Tomasz Konecki |
Zdjęcia | Tomasz Madejski |
Scenariusz | Andrzej Saramonowicz, Anna Andrychowicz-Słowik, Ewa Sienkiewicz, Małgorzata Saramonowicz, Hanna Węsierska |
Obsada | Edyta Olszówka, Izabela Kuna, Anna Dereszowska, Magdalena Różczka, Robert Więckiewicz, Tomasz Kot, Piotr Adamczyk, Tomasz Karolak, Rafał Królikowski, Dominika Kluźniak, Magdalena Boczarska, Danuta Stenka, Krzysztof Globisz, Jan Englert, Witold Dębicki, Ewa Telega, Krzysztof Zawadzki, Rafał Cieszyński |
Muzyka | Misza Hairulin |
Rok produkcji | 2008 |
Kraj produkcji | Polska |
WWW | Polska strona |
Gatunek | komedia |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
"Lejdis" to komedia o perypetiach czterech kobiet usiłujących poradzić sobie ze zwariowanym życiem, które nigdy nie wygląda tak, jak sobie zaplanowały. Bohaterki filmu - podobnie jak bohaterki największych amerykańskich hitów "Seks w wielkim mieście", "Gotowe na wszystko" - to kobiety żyjące w dużym mieście, wyzwolone, nowoczesne i nieco szalone. Film opowiada o 12 miesiącach ich życia.
Inne wydania
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Filmy – Wieści
Utwory powiązane
MC – Michał Chaciński [3]
Nie jestem targetem tego filmu. Mam mózg, poczucie humoru i wyczucie żenady. Ta trójka to z bezradności przy ocenie.
Jeśli chodziło o to, żeby przebić „Dzień świra” ilością wulgaryzmów na metr taśmy filmowej, to się niewątpliwie udało. Ale Saramonowicz to nie Koterski, a serialowe aktorki to nie Kondrat, więc efekt jest bardziej niż żenujący. Do tego te wszystkie dżezi-odzywki rodem z Cosmo i dowcipaski na poziomie gimnazjalnym… Aczkolwiek jeden tekst zapadł mi w pamięć. Nie, że śmieszny, ale najlepiej oddaje mój stosunek do Koneckiego i Saramonowicza już w trakcie seansu ich filmu. „Faceci są z Marsa, tak? No to niech tam, kurwa, wracają!”.
Dziwnie mi było na pokazie „Lejdis”. Sala śmiała się do rozpuku, a ja nie dość, że nie mogłem znaleźć nic śmiesznego w ekranowych „dowcipach”, to nawet gorzej – najzwyczajniej w świecie nie widziałem tych dowcipów. Cholera, może brakuje mi telenowelowo-kolorowomagazynowo-tokszołowej erudycji niezbędnej do konsumpcji
tego przebojowego produktu, albo rację ma cytowany przez kolegę tetryka scenarzysta – jestem idiotą. Drętwe dialogi niesympatycznych bohaterek i ich wydumane problemy o mało co nie zanudziły mnie na śmierć. Trochę życia wnieśli faceci: Więckiewicz, Szyc (powtarzający tak naprawdę rolę z „Testosteronu”) i Adamczyk. I za nich punkt ekstra. Ale vox populi, vox Dei. Możemy tu sobie jojczyć, a „Lejdis” przyciągnie do kin blisko 2 miliony ludzi. Koniec świata…
Dawno, ale to dawno nie skatowałem się tak na filmie. To był gwałt na moich zmysłach i ból całkiem fizyczny. Śmiszne zapodajki czterech Lejdis przypominały mi lekcje religii, kiedy na każde pytanie księdza pojawiał się natychmiast las rąk młodych dziewcząt i chłopców. „Ja, ja, ja” – dało się słyszeć, nawet z najodleglejszych połaci sali, głosy niewinnych duszyczek, gotowych poświęcić wszystko, byleby tylko udzielić trafnej odpowiedzi przed innymi. Cztery przepalone samoopalaczami duszyczki z filmu Koneckiego lekcje religii mają już pewnie za sobą, teraz niechybnie oglądają TVN Style. Wiarę zastąpiły im feministyczne mądrości, których uczą się na pamięć od p. Młynarskiej, ale rączki wiszą nadal uparcie w górze. Wyścig o to, kto pierwszy powie coś mądrego albo zabawnego, widocznie się dla niektórych jeszcze nie skończył. Na marginesie – najbardziej przy okazji „Lejdis” rozśmieszył mnie p. Andrzej Saramonowicz, który wyprzedzając nieprzychylne recenzje, głosem pewnym i zadowolonym obwieścił, że polska krytyka filmowa to banda idiotów. I tu ścieżki interpretacyjne, próbujące rozwikłać tę wypowiedź, wiodą w dwie strony: albo pan Andrzej zapomniał, że i on swego czasu parał się tym ohydnym zawodem, albo pan Andrzej odczuwa, że po tym, jak zrezygnował z pisania w „Przekroju” najlepszych recenzji filmowych w Polsce, ten świat zszedł na psy. Jest jeszcze trzecia możliwość – pan Andrzej uważa się ciągle za krytyka i tę wypowiedź trzeba traktować jako samokrytykę.
MW – Michał Walkiewicz [4]
Woda na młyn Pań Felietonistek z Piórem Wielce Lekkim, które upajają się demaskowaniem odzieżowych niedostatków u Panów Przeciętnych Polskich Mężczyzn. Film fruwa na orbicie kpiny z kolorowych szmatławców, proponując jednocześnie bohaterki wykrojone z Cosmo i TVN Style. Jest zabawny – o ile bawi kogoś postać żyjąca jedynie po to, by pierdyknąć celną ripostą. Jest mądry – jeżeli ktoś uwierzy, że mądry może być scenariusz oparty na blogach. Jest też wzruszający – i tu nikt nie musi w nic wierzyć, bo w jedynym dobrym wątku Kuny i Adamczyka po prostu to widać. PANOWIE SARAMONOWICZ I KONECKI, NIEŚMIERTELNA MYŚL Z KLASYKA – TO, ŻE COŚ JEST PRAWDZIWE, NIE OZNACZA, ŻE BĘDZIE BRZMIEĆ PRAWDZIWIE W SZTUCE. Żródło: Arystoteles, „Poetyka”.
KW – Konrad Wągrowski [4]
„Lejdis” nie są może tak żenujące, jak „komedie” Zatorskiego, Łepkowskiej i Grocholi, czy kto tam stoi za serią gniotów, ale z pewnością słowa naczelnego „Filmu”, że jest to „film na światowym poziomie na miarę >Czterech wesel i pogrzebu<” należy uznać za niezły żart. „Lejdis”, w przeciwieństwie do większości polskiej produkcji romantycznej mają może jakiś tam scenariusz i jakichś tam bohaterów, ale nie zmienia to faktu, że humor jest tu niskiej próby (sięgający żenady, jak w scenie z pokazywaniem uczniom amatorskiego filmu erotycznego), problemy bohaterów wydumane, a ich poprowadzenie rodem z telewizyjej telenoweli.