Hitman
Xavier Gens
‹Hitman›
Opis dystrybutora
Bohaterem filmu jest genetycznie zaprogramowany wysokiej klasy płatny morderca znany jako Agent 47. Jego znaki szczególne to śmiertelny wdzięk, niczym niezakłócona precyzja i duma z wykonywanej pracy. Ale nawet 47 nie sprosta nieprzewidzianemu splotowi zdarzeń: nieoczekiwanym wyrzutom sumienia oraz emocjom, jakie wzbudza w nim pewna tajemnicza Rosjanka.
Teksty w Esensji
Filmy – Publicystyka
Utwory powiązane
Filmy
Scenariusz jest? Nie ma. Shotguny są? Są. Wybuchy są? Są. Ukrainka topless jest? Jest. No to mamy hit, man!
A moze lepiej „Shitman"? W kinie wytrzymałem tylko za sprawą wspomnianych przez kolegów tetryków krągłości Olgi Kurylenko. Scenariusz w stylu filmów późnego Seagala, fatalnie dobrany do tytułowej roli Timothy Olyphant i nędzne od strony choreograficznej sceny walki oparte tylko i wyłącznie na szybkim montażu. Efekt? Emocji tyle, co włosów na głowie Agenta 47.
Jeśli tak ma wyglądać przenoszenie gier na ekrany kina, to ja dziękuję. Świat zostaje powołany tylko po to, żeby kula mogła wystrzelić z pistoletu. Scenariusz jest prymitywnym pretekstem do pociągania za spust. A bohater to jedno z większych kuriozów, jakie ostatnio zdarzyło mi się kontemplować: mnich, zabójca, sadysta i impotent. Na łysej głowie ma kod kreskowy, w walizce krzyż, a na plecach dwa miecze. Czy tylko dlatego, że jest sierotą, mam w niego uwierzyć?
MW – Michał Walkiewicz [3]
Nawiążę do notki tetryka Piotra. Shotguny są? Nie ma! Nie ma ani jednego shotguna i może dlatego sceny akcji nie mają ani krzty shotguńskiego kopa. Bywają śmieszne, głupie i nieefektowne jednocześnie (jak pojedynek trzech łysoli w metrze). Bywają też nudne ( jak cała finałowa akcja). Ale powera w nich nie czuć. Ślina cieknie za to na widok pięknej Olgi, zwłaszcza kiedy obnaża piersi. Nie najgorzej wypadają stylistyczne nawiązania do gry (choćby sposób prowadzenia kamery w niektórych scenach), ale dla mnie to za mało. Tym bardziej, że chociaż zawsze doceniałem elektronicznego „Hitmana”, jakoś nigdy nie dane mi było z nim poflirtować dłużej niż dziesięć minut.