Nadzieja
Stanisław Mucha
‹Nadzieja›
Opis dystrybutora
Dwudziestokilkuletni Franciszek jest świadkiem kradzieży cennego obrazu z ołtarza jednego z warszawskich kościołów. Całe zdarzenie rejestruje amatorską kamerą. Złodziejem okazuje się Benedykt Weber, człowiek wpływowy, właściciel galerii i znawca sztuki. Franciszek nie zdradzi Benedykta, ale w zamian za milczenie żąda od niego, by zwrócił skradziony obraz.
Wrażenia jak po pornosie. Logiki za grosz, dialogi drętwe, aktorstwo drewniane i tylko zdjęcia Ptaka ładne.
Wydaje mi się, że ostatnio tylko piszę o Krzysztofie Piesiewiczu, no ale widocznie taka moja karma. Powtórzę więc raz jeszcze: „Nadzieja” to film pretensjonalny i przesadnie napuszony. Kolejny polski korowód karykatur na temat miłości, młodości, przypadku i przeznaczenia.
MW – Michał Walkiewicz [3]
Samobieżny Piesiewicz to zjawisko, które mnie przerasta. W swoich scenariuszach odpowiedział już chyba na wszystkie pytania, które Kieślowski wolał zostawić bez odpowiedzi. Stworzył sobie świat, w którym wszystko się zapina, a ludzie chodzą po wytyczonych ścieżkach jak kury i dziobią ziarno jednej jedynej Prawdy. Katuje mnie to przeokrutnie, podobnie jak cherubinkowy bohater, który nawet Szatana chwyciłby za jaja i przekonał do skruchy.