Kochaj i tańcz
Bruce Parramore
‹Kochaj i tańcz›
Opis dystrybutora
Hania, poukładana życiowo, początkująca dziennikarka, dowiaduje się, że jej ojcem jest światowej sławy tancerz, Jan Kettler. Chcąc zbliżyć się do niego dziewczyna postanawia nauczyć się tańczyć. Jej trenerem zostaje Wojtek. To właśnie dzięki niemu Hania zaczyna odkrywać porywającą magię tańca. Jej uporządkowane życie u boku narzeczonego, Sławka, przechodzi totalną rewolucję. Hania oddaje się całkowicie swojej nowej pasji...
Teksty w Esensji
Filmy – Wieści
Tania imitacja hollywoodzkich filmów tanecznych, ze „Step Up” na czele. Wszystko jest tu idealnie przykrojone pod gusta fanów RMF, YCD i TzG, więc naturalną reakcją widza zlewającego ciepłym parabolicznym takie atrakcje jak promujący film hicior „Pray 4 Love” boysbandu Afromental czy epizody Iwony Pavlović i Oliviera Janiaka może być tylko OMG i WTF. Co jeszcze? Zero luzu, zero humoru, zero emocji, aktorzy spięci i niezdystansowani do swych kiczowatych postaci nawet na milimetr, w czym prym wiedzie nadekspresyjny Damięcki, strzelający kuriozalne miny i jako robotnik budowlany, i jako „fanatyk street dance’u”. Ot, zachłyśnięta blichtrem „wielkiego świata” polska cepelia, przy której nie tylko wspomniany „Step Up”, ale i taki „Grease 2” to wybitne dokonanie gatunku.
MW – Michał Walkiewicz [3]
Wszystko fajnie, tylko że coś mało tańczą i niezbyt przekonująco kochają. Ale w
sumie czego ja się spodziewałem poza dwugodzinną reklamówką TVN-u. Sorry, wolę Imogen Heap, „Just for Now” i Wojewódzkiego pląsającego w kałuży.
Film skazany na sukces finansowy – czyli sprawnie przygotowany produkt przynoszący pieniądze. Stoi za tym potężna machina reklamowa, nazwiska gwiazd, gwiazdek i pojawiających się w filmie celebrytów. Fabuła jest, jakoby jej nie było. Jasne, że zwykle w filmach tanecznych bywa ona tylko pretekstem, ale warto o ten pretekst zadbać. Tu jest zdecydowanie bardzo zaniedbany. Do tego reżyser nie panuje nad filmową materią i puścił aktorów samopas. Iza Miko wygląda ślicznie, ładnie się rusza i tyle, bo grać niestety nie potrafi. Mateusz Damięcki wygląda świetnie i dobrze tańczy. Jest też kilka scen niezamierzenie śmiesznych – rekordy bije przechadzająca się po przykościelnej łące narzeczona w sukni ślubnej, zastanawiająca się, czy wyjść za mąż, czy też nie. Teraz zalety – profesjonalnie zrealizowane sceny taneczne, dynamiczne, barwne, z dobrą choreografią. Warszawa wygląda tu ładnie. Jasną stroną są też role Jacka Komana i Katarzyny Herman.