Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Terminator: Ocalenie (Terminator Salvation)

McG
‹Terminator: Ocalenie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTerminator: Ocalenie
Tytuł oryginalnyTerminator Salvation
Dystrybutor UIP
Data premiery5 czerwca 2009
ReżyseriaMcG
ZdjęciaShane Hurlbut
Scenariusz
ObsadaChristian Bale, Sam Worthington, Moon Bloodgood, Helena Bonham Carter, Anton Yelchin, Bryce Dallas Howard, Common, Jane Alexander, Michael Ironside, Michael Papajohn, Terry Crews, Roland Kickinger
MuzykaDanny Elfman
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiNiemcy, USA, Wielka Brytania
CyklTerminator
Czas trwania115 min
WWW
Gatunekakcja, SF, thriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Akcja filmu osadzona jest w post-apokaliptycznym 2018 roku. John Connor to człowiek, którego przeznaczeniem jest prowadzić opór przeciwko Skynet i armii Terminatorów. Ale przyszłość, w którą Connor od początku wierzył, zostaje częściowo zmieniona na skutek pojawienia się Marcusa Wrighta, obcego, którego ostatnim wspomnieniem jest pobyt w celi śmierci. Connor musi teraz zdecydować czy Marcus został przysłany z przyszłości, czy jest zbiegiem z przeszłości...
Inne wydania

Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje      


Michał R. Wiśniewski ‹Terminator: Serce cyborga›

Filmy – Publicystyka      




Filmy – Wieści (6)       [rozwiń]





Utwory powiązane
Filmy (12)       [rozwiń]






Tetrycy o filmie [6.14]

DA – Darek Arest [6]
Słuszny ubaw. Connor to oczywiście Człowiek z plastyku, ale na szczęście nie na jego plecach spoczywa ciężar filmu. Scenariusz niestety wysoce podejrzany, ale na szczęście całkiem pretekstowy i całkowicie w służbie klimatu. A ten, choć mało terminatorowy, to całkiem elegancki.

PD – Piotr Dobry [5]
To nie jest tak, że ja tu oczekiwałem jakichś ambitnych czy odkrywczych treści. Przecież można zrobić fajny rozrywkowy film li tylko o robotach napierdalających się z ludźmi (patrz: „Transformers”). Ale do tego wypadałoby wiedzieć, co to narracja, co to ekspozycja, o prowadzeniu aktorów (nie pamiętam gorszego Bale’a) nie wspominając. A z McG taki reżyser, jak z McD ekskluzywna restauracja. Nie można było zatrudnić kogoś znającego się na, nomen omen, robocie?

BF – Bartek Fukiet [8]
Efekty, jak na film za 200 milionów dolców przystało, na najwyższym poziomie (brawa za Arnolda!). Dla mnie największym rozczarowaniem „T4” jest patetyczna, jednowymiarowa kreacja Bale’a i słabe ogranie przez scenarzystów postaci Connora, który robi tu raczej za posąg niż za człowieka z krwi i kości. Dobrze zaprezentował się Sam Worthington i to jego Marcus kradnie Connorowi palmę pierwszeństwa. W scenariuszu trochę za dużo akcji w stylu „deus ex machina” – dochodzi do wielu nieprawdopodobnych spotkań, niewiarygodnych zauroczeń, etc, a końcówka tak BARDZO naciągana, że chipy się przegrzewają. Ale generalnie – czwarty „Terminator” jako widowiskowe kino dla szerokiej widowni broni się dobrze, choć nawet milion naparzających się maszyn wygenerowanych w komputerze nie wywoła takich ciar, jak niegdyś jeden odziany w skórzaną kurtałę Schwarzenegger wyłaniający się zza winkla z shotgunem w cyber-łapie.

MO – Michał Oleszczyk [4]
Pora pojechać wehikułem czasu do roku 1984 i spalić oryginalny negatyw pierwszego „Terminatora”. Prawda: utracilibyśmy dwa wybitne filmy Camerona i jeden przyzwoity Mostowa, ale uchronilibyśmy się od tej kupy rzężącego żelastwa, jaką nam zafundował na to lato McG. Jak dla mnie, dobry deal.

WO – Wojciech Orliński [9]
That’s entertainment! W pierwszym Terminatorze radziła mnie kiczowatość sceny, w której gąsienica robota bojowego rozjeżdża ludzkie czaszki. Cóż, byłem wtedy snobistycznym nastolatkiem domagającym się więcej science w science fiction. Czwórka to jakby bardzo pomysłowe rozbudowanie tej sceny tak, żeby w szerszym kontekście miała sens. Kinda sorta, bo wciąż podstawową nielogicznością jest to, że Skynet mógłby ludzi po prostu załatwić bronią biologiczną i/lub chemiczną, a z niejasnych przyczyn woli produkować zabójcze roboty.

MW – Michał Walkiewicz [7]
Tip-top. Spójny klimat (widać, że twórcy spędzili przy trzecim „Falloucie” sporo czasu), zaskakująco charyzmatyczny Worthington, naprawdę mocne otwarcie w postaci ataku na bazę Skynetu i „młody” Arnie na osłodę. McG, jakkolwiek idiotycznego nie miałby pseudonimu i dennych filmów nie kręcił, obronił się w roli reżysera, zaś saga nie umarła w straszliwych okolicznościach.

KW – Konrad Wągrowski [4]
Rozczar. A przecież już się wydawało, że może być dobrze. Widowisko się broni, ale czy ktoś przypuszczał, że będzie inaczej? Emocjonalnie – plaża. Nikt nie budzi żadnych emocji, fabułę śledzi się całkiem beznamiętnie. Od strony logicznej – masakra i miazga. W ogóle się to kupy nie trzyma, a niektóre pomysły („ja jestem straszny SkyNet i wszystko ci dokładnie opowiem, żebyś mógł mi pokrzyżować plany”) naprawdę obrażają inteligencję widza. Do tego idiotyczny pomysł z za-dużo-zdradzającym-prologiem. W sumie zupełnie niepotrzebna kontynuacja

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.