(500) dni miłości
((500) Days of Summer)
Marc Webb
‹(500) dni miłości›
Opis dystrybutora
Ta niekonwencjonalna komedia romantyczna opowiada historię Toma, który zakochuje się w pięknej, ale niewierzącej w miłość Summer. Para zmaga się z typowymi problemami związanymi z zauroczeniem, randkami, seksem i rozstaniem, jednak ich historia jest opowiedziana w świeży i oryginalny sposób.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Filmy – Publicystyka
Filmy – Wieści
Utwory powiązane
Filmy
Zabawne, krzepiące, o miłości i jej braku. Nie jestem pewien, czy można to nazwać antyromantyczną komedią romantyczną, ale w zasadzie powinno wystarczyć, że to film zabawny, napisany z werwą i „wchodzi lekko”, mimo tego, że nie do końca operuje wizją życia, które przejeżdża się na grzbiecie białego wierzchowca, brzegiem spienionego morza. A cytat z „Absolwenta” nie jest tu brany całkiem nadaremno. Świetne.
Och, czego tu nie ma – romantyczny Gordon-Levitt, neurotyczna Deschanel, piosenki The Smiths i Carli Bruni, nawiązania do „Absolwenta”, „Annie Hall”, „Gwiezdnych wojen” i Bergmana, offbeatowy humor, achronologiczna narracja, komiksowe wstawki i split screeny… Bardzo chciałem polubić ten film, ale nie mogę znieść jego fałszu – nie widziałem wcześniej mainstreamowej komedii tak usilnie stylizującej się na „indie”, że aż boli.
MO – Michał Oleszczyk [6]
Mój alergen: film zawstydzony własnym sentymentalizmem, zbyt Fajny by być bezpośredni. Jest to konceptualna komedia romantyczna dla wykształciuchów i inteligentnych cyników, co gardzą „Titanikiem” (pamiętając zeń zresztą tylko piosenkę Celine Dion). Jeden Fajny pomysł goni następny i kiedy w finale na chwilę udaje się złapać jakąś prostą prawdę o tych rozpieszczonych przez życie bohaterach („Miałeś rację, ale nie na mój temat”), scenariusz robi woltę i dziewczyna nr 2 mówi: „Jestem Jesień”. Zgrzyt; wizg; bum.
WO – Wojciech Orliński [8]
Widział kto „Blade Runnera”? Czyżbym był jedynym z Tetryków, który zauważył meganawiązanie do „Blade Runnera” w tym filmie? Finałowa scena kręcona jest w Bradbury Building, w którym w roku 2019 (już tak mało czasu zostało…) mieszkać będzie J.F. Sebastian, a Deckard będzie miał na jego dachu finałowy dialog z Royem Batty. Ludzie, nie poznaliście tej windy? Dzisiejsza młodzież… No mniejsza, mnie się bardzo podobało i tyle.
MW – Michał Walkiewicz [9]
Uważam, że nie ma nic złego w stylizacjach, o których pisze Piotr. Zwłaszcza w achronologii, która świetnie metaforyzuję pracę rozbitego miłosnym niespełnieniem umysłu. Film Webba dość trafnie pokazuje, jak wiele jest prawdy w banale, głoszącym, iż prawdziwa miłość zawsze jest niespełniona. Po prostu nie ma szans, żeby „spełnić się” w szarej codzienności.
KW – Konrad Wągrowski [7]
Pojęcia nie mam co zrobić z tym filmem. Zapewne obejrzeć jeszcze raz. Forma mi się bardzo podobała, chwyty narracyjne znakomite (świetne zrównoleglenie tego na co bohater liczy i tego, co w rzeczywistości się dzieje), cała historia też w jakiś sposób możliwa do odbioru w sposób osobisty (a to w przypadku filmów o miłości rzecz kluczowa), a jednak nie wzięło mnie. Może gorszy dzień? Na pewno do filmu wrócę, ale dziś daję bezpieczne 7.