Tożsamość Bourne’a
(The Bourne Identity)
Doug Liman
‹Tożsamość Bourne’a›
WASZ EKSTRAKT: 90,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Tożsamość Bourne’a |
Tytuł oryginalny | The Bourne Identity |
Dystrybutor | UIP, Universal |
Data premiery | 27 września 2002 |
Reżyseria | Doug Liman |
Zdjęcia | Oliver Wood |
Scenariusz | Tony Gilroy, W. Blake Herron |
Obsada | Brian Cox, Franka Potente, Clive Owen, Julia Stiles, Matt Damon, Chris Cooper, Gabriel Mann |
Muzyka | John Powell |
Rok produkcji | 2002 |
Kraj produkcji | Niemcy, USA |
Cykl | Bourne |
Czas trwania | 118 min |
Parametry | dźwięk: Dolby Digital 5.1; format: 2.35:1 (anamorficzny) |
WWW | Strona |
Gatunek | sensacja |
EAN | 5900058107797 |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Cierpiący na amnezję mężczyzna zostaje uratowany przez załogę włoskiej łodzi rybackiej. Bliski śmierci, nie ma przy sobie nic oprócz kilku kul w boku oraz wszczepionego w biodro numeru konta w szwajcarskim banku. Mężczyzna za wszelką cenę pragnie dowiedzieć się, kim jest i dlaczego jego życie przyjęło taki niebezpieczny obrót. W Zurychu, w bankowym sejfie znajduje się kilka paszportów, spory zapas gotówki, broń oraz nazwisko... Jason Bourne… z paryskim adresem.
Inne wydania
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Filmy – Publicystyka
Filmy – DVD i Blu-Ray
Utwory powiązane
MC – Michał Chaciński [8]
Doug Liman miał dwa znakomite pomysły na ten film. Po pierwsze, żeby nie przestylizować opowieści - i faktycznie nie ma tu żadnych matriksów, ani strzelanin w zwolnionym tempie. Po drugie, żeby standardowe role zagrali dobrzy aktorzy - Brian Cox, Chris Cooper, Clive Owen itd. (Świetna jest też bardzo oszczędnie grająca Potente). Jedno i drugie zadziałało, przez co film sprawia przyjemnie staroświeckie wrażenie, niczym sensacja z lat 70. A że Liman jest pierwszorzędnym reżyserem, zdołał też opowiedzieć całość w dobrym tempie i bez dłużyzn. Po 'Swingers' i 'Go' to jego kolejny krok do zadomowienia się w inteligentnym mainstreamie. Genialny kawałek: scena pojedynku na łące między Damonem a Owenem.
Ta wersja „Tożsamości…” jest co prawda niebo lepsza od wersji z Chamberlainem, ale cóż to znowu za sztuka? Z plusów: garść ciekawych chwytów formalnych, dobra Potente. Z minusów: garść dłużyzn, mało wiarygodny Damon. Po Limanie spodziewałem się czegoś naprawdę ekstra, dostałem klasycznego przeciętniaka bez wyrazu.
Najlepsza ekranizacja Ludluma, choć – przekornie – mająca z jego prozą najmniej wspólnego. Uwspółcześnienie historii okazało się świetnym pomysłem, w efekcie czego powstał bardzo dobry film sensacyjny. Zarzuty mam tylko dwa: "Tożsamość..." zbyt szybko jednak ulatuje z pamięci, a Damon jest mało przekonujący w roli Jasona Bourne'a.
WO – Wojciech Orliński [9]
Bawiłem się świetnie. Pomysł Ludluma trafnie uwspółcześniono i odmłodzono - inteligentnie, dowcipnie, ale i bez robienia z tego komedii. Różnicę między tym filmem a dawną adaptacją z Chamberlainem najlepiej podsumowuje scena w banku. Chamberlain przyszedł do niego w garniturze, Matt Damon w swetrze z dziurami po kulach. Wyobrażacie sobie miny _szwajcarskich_ urzędników?
KS – Kamila Sławińska [5]
Zdecydowanie jeden z lepszych produktów w ostatniej serii hollywoodzkich remake’ów - niby nic szczególnego, a jednak ogląda się z przyjemnością. Co prawda Matt Damon jakoś nie do końca pasuje mi do postaci superszpiega-mordercy, a Franka Potente po raz kolejny w roli pięknej wybawicielki nie prezentuje nic poza tym, do czego przyzwyczaiła widzów do tej pory – jednak jak na odgrzewaną pieczeń z Ludluma - to całkiem znośnie, zabawowo i myśleć za dużo nie trzeba. Może Richard Chamberlain był bardziej męski, a Jaclyn Smith ładniejsza... ale za to Matt i Franka uciekają mini-Morrisem, za co już dodatkowy punkt się należy. Jedynie do Dougha Limana mam trochę żal, że nic zupełnie nie przemycił do Bourne’a ze swoich poprzednich, świetnych filmów jak ‘Go’ czy ‘Swingers’.
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [7]
Za odwagę dalekiego odejścia od książkowego oryginału, który się przez 20 lat mocno postarzał i za rzadką w kinie zdolność odchodzenia w sposób logiczny i interesujący.
KW – Konrad Wągrowski [9]
Powtórna ekranizacja najlepszej powieści Ludluma przewyższa zdecydowanie wersję z Chamberlainem, choć fabularnie film bardzo odszedł od oryginału książkowego. I bardzo dobrze - kogo interesowałaby historia, której zakończenie wcześniej zna? Powstał obraz sensacyjny według najlepszych wzorów - fabuła wciąga, walki i strzelaniny są świetnie zrealizowane, znakomicie się sprawdzają główni aktorzy, zwłaszcza Franka Potente w roli Marie, jest nieodzowna szczypta humoru i przewrotne przetworzenie ludlumowskiej pointy. W swoim gatunku to znakomity film.