Wszystko co kocham
Jacek Borcuch
‹Wszystko co kocham›
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Wszystko co kocham |
Dystrybutor | Vue Movie Distribution |
Data premiery | 15 stycznia 2010 |
Reżyseria | Jacek Borcuch |
Zdjęcia | Michał Englert |
Scenariusz | Jacek Borcuch |
Obsada | Olga Frycz, Mateusz Kościukiewicz, Anna Radwan-Gancarczyk, Jakub Gierszał, Andrzej Chyra, Katarzyna Herman, Mateusz Banasiuk, Igor Obłoza, Marek Kalita, Zygmunt Malanowicz, Elżbieta Karkoszka, Brygida Turowska |
Muzyka | Daniel Bloom |
Rok produkcji | 2009 |
Kraj produkcji | Polska |
Czas trwania | 100 min |
Gatunek | dramat |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Wiosna 1981 roku. Po Polsce rozlewa się kolejna fala strajków organizowanych przez „Solidarność”. Komunistyczne władze zastanawiają się jak „Solidarność” zniszczyć. Tymczasem w cichym miasteczku nad morzem czwórka osiemnastoletnich chłopaków: Janek, Kazik, Diabeł i Staszek zakłada kapelę punkrockową. Liderem zespołu jest Janek, wrażliwiec, poeta, syn kapitana marynarki wojennej.
Teksty w Esensji
Filmy – Publicystyka
Filmy – Wieści
Utwory powiązane
Filmy
Jestem w ciężkim szoku – spodobał mi się polski film, którego bohater nie nazywa się Miauczyński. I nie miauczy, tylko śpiewa, buntuje się czynnie, nie biernie, uprawia seks i nie ma z tego powodu traumy (widz też nie), ma za to dobrego ojca, mimo że komucha. Zaraz, przecież to nie może być polski film! A jednak.
UL – Urszula Lipińska [5]
Niby wszystko ładnie pomyślane, ale chyba Borcuch przesadnie uwierzył, że z dziewiczej naturalności młodych aktorów da się zrobić główną siłę tego filmu. Jeśli każdy element utrzymuje się w manierze szkicowości – pastelowe zdjęcia, błądzące, niezdyscyplinowane oko kamery, niedoeksponowane postacie – to w efekcie można się przykro przeliczyć, bo nie ma czym przykuć wzroku i emocji widza do ekranu. A wystarczyło kilka gestów i spojrzeń, żeby podnieść temperaturę tego filmu. Chyra to potrafi, dlatego we „Wszystko co kocham” najpiękniej wypada relacja ojca z synem. Tyle, że ten temat Borcuch już przećwiczył w „Tulipanach”. Co do całej reszty: regularny trening nadal zalecany.
MO – Michał Oleszczyk [7]
Po „Domu złym”, dom dobry – stan wojenny jako wspomnienie z wakacji i inicjacja w typie „Dazed and Confused” Linklatera. Na szczęście Borcuch umie wydobywać z aktorów prawdziwe emocje i ma pop-artowy, agresywny zmysł wizualny – bo inaczej byłby to tylko komiksowy rewers czarnuchy Smarzowskiego: banalucha. A tak, ogląda się to z przyjemnością i chwilową ekscytacją.
WO – Wojciech Orliński [9]
Nie mogę się pozbierać po tym szoku – spodobał mi się polski film! Wreszcie tak po prostu bez żadnego „ale” i bez „jak na garbatego to całkiem prosty"! Nareszcie aktorzy nie wyglądający jakby się urwali z telenoweli czy reklamy proszku do prania! Nareszcie miłosne dialogi nie napisane przez Łepkowską, Saramonowicza, Koneckiego czy Grocholę! Nareszcie bezpretensjonalna prostota pomysłu, za sprawą której jeszcze bardziej gardzę całą tą polską udziwnioną szmirażerią od „Patryka Vegi” po Mariusza Pujszo. Nareszcie polityczne dylematy PRL bez zaduchu kina moralnego niepokoju! Panie Borcuch, kocham pana!
Okazuje się, że można opowiadać o PRL-u bez zbędnych skrajności. Jacek Borcuch nie poszedł w ślady Smarzowskiego (brutalna wiwisekcja) czy Machulskiego (bezpieczna błazenada), kreśląc swą po części autobiograficzną opowieść z zachowaniem odpowiednich, nieprzerysowanych realiów. „Wszystko co kocham” to proste, może nieco zbyt naiwne kino o dojrzewaniu i muzyce, ale na tym właśnie polega jego urok. Zaproszenie do konkursu w Sundance również coś na ten temat mówi.
MW – Michał Walkiewicz [4]
Oj, dajcie już spokój z tymi chłopcami z Arctic Monkeys, ich landrynkowym światem, „odważnymi” scenami erotycznymi i polityką zupełnie odklejoną od historii inicjacyjnej. Borcuch wyciągnął pewnie naukę z Linklatera, ale wyciągnął ją też z reklam soczków, w których jurna młodzież pluska się wesoło wśród fal i licytuje na okrzyki typu „juhuu!” Sorry, ale nie dam się sterroryzować hasłami w stylu „komu nie podoba się ta zgrana paczka, ten nigdy nie był młody”.
Luz, pogodny ton i łagodna zaduma w opowieści o utraconej niewinności i młodości. PRL i stan wojenny w tle nadają pierwszej miłości głównego bohatera posmak historii „Romea i Julii”. Świetna muzyka i odtwórca głównej roli Mateusz Kościukiewicz.