Nigdzie w Afryce
(Nirgendwo in Afrika)
Caroline Link
‹Nigdzie w Afryce›
Opis dystrybutora
U progu drugiej wojny światowej rodzina niemieckich Żydów w ostatniej chwili ucieka z kraju ogarniętego nazistowskim terrorem. Jettel i Walter Redlich oraz ich pięcioletnia córka Regina rozpoczynają nowe życie na odludnej farmie w Kenii. Podczas gdy Regina odkrywa magię Afryki, utrata domu i bliskich oraz nieumiejętność rozmawiania na ten temat zagrażają małżeństwu Jettel i Waltera. Powoli jednak odnajdują oni dawne uczucie. Po latach, gdy Kenia zdążyła już na dobre stać się domem Redlichów, Walter podejmuje decyzję o powrocie do Niemiec. Rodzi to kolejny konflikt...
Utwory powiązane
Filmy
Słabiutki melodramat, jeszcze bardziej nudny i mdły od „Angielskiego pacjenta”. Rzeczywiście rozgrywa się nigdzie, bo Afryki, takiej prawdziwej Afryki, tutaj nie ma. I pewnie dlatego, że rozgrywa się nigdzie, bohaterowie są tacy nijacy. Niezasłużona już sama nominacja, a co dopiero Oscar w roku, w którym nominowany był także „Hero”.
WO – Wojciech Orliński [8]
Gdyby tak zrobić to z rozmachem takim jak "Pod osłoną nieba" czy "Pożegnania z papryką", wyszedłby wspaniały film. "Nigdzie w Afryce" bardzo skromnie wykorzystuje piękno afrykańskich pejzaży, z którego tamte dwa filmy czerpały pełnymi garściami. Z kolei tutaj przynajmniej mamy do czynienia z prawdziwymi ludzkimi dramatami, a nie z tym ple-ple Malkovicha z "Osłony" czy Brandauera z "Pożegnania". Przydałoby się to kiedyś ożenić w jedno - panoramiczna Afryka + realni bohaterowie. No ale ten film niestety daje tylko to drugie.
KS – Kamila Sławińska [5]
Nie mogę pojąć, jak to się stało, że tak przeciętny i w sumie dość nudny film dostał Oscara. Przypuszczam, że gdyby filmowa rodzina Redlichów nie była żydowskiego pochodzenia, członkowie Akademii nie zauważyliby w Nirgendwo in Afrika nic godnego pochwały - może z wyjątkiem dość ładnych zdjęć. Sama opowieść to taka wojenna wersja Chaty Wuja Toma - biali farmerzy i czarni wieśniacy żyją bez waśni, wszyscy się kochają i wspólnie śpiewają w księżycowe noce. Jeśli do tego dodać, że większość bohaterów jest dość niesympatyczna, a historia rozwlekła – wychodzi, że naprawdę nie ma się czym zachwycać. Daję więcej punktów w uznaniu dla aktorów dziecięcych, którzy okazali się bardziej naturalni i wyraziści od dorosłych.