Czekając na Joe
(Touching the Void)
Kevin Macdonald
‹Czekając na Joe›
Opis dystrybutora
Oparta na prawdziwej historii opowieść wyprawie dwóch przyjaciół w peruwiańskie Andy. Joe i Simon wspinając się na Siula Grande wybierają najtrudniejszą, zdradliwą trasę. Pozornie łatwa droga jest początkiem dramatu, który stawia obu bohaterów przed pytaniami o granicę przyjaźni, odwagi i lojalności.
Teksty w Esensji
Filmy – Wieści
Utwory powiązane
MC – Michał Chaciński [7]
Bardzo dobry dokument fabularyzowany, w którym dało się skutecznie wykorzystać lekko czerstwą konwencję „pan mówi do kamery, a za chwilę kamera pokazuje co pan mówił”. A udało się, bo wydarzenia są wstrząsające i widok twarzy wspominających je ludzi podkreśla dramat. Dzięki temu ze zwykłych narratorów mówcy zmieniają się w zasadzie w aktorów, widać jak łamią się przy osobistych wyznaniach, widać, że wciąż je przeżywają. Robi się z tego opowieść dwutorowa – jednocześnie zdarzenie i refleksja nad nim po latach. Historia jest absolutnie niezwykła, a fabularyzacja solidna, przez co dokument trzymał mnie w napięciu mocniej niż ostatnio większość fabuł.
Historia niesamowita, gorzej z rozwlekłą formą. Temat spokojnie można było zamknąć w 30 minutach, wydał mi się nieco sztucznie rozciągnięty. Bohaterowie parokrotnie wypowiadają bliźniaczo podobne kwestie, a dziesięciominutowe ujęcia czołgającego się człowieka niespecjalnie sprzyjają podtrzymywaniu napięcia. Ponadto jakoś tak nie potrafiłem się emocjonować losem Joe, wiedząc od początku, jak to wszystko się skończy. W sumie film w granicach przyzwoitości, ale tak niezwykły wyczyn zasługiwał na lepszy pomnik.
Najwięcej wątpliwości budzi tu sama forma – obszerne rekonstrukcje z udziałem aktorów komentowane przez prawdziwych uczestników ukazywanych zdarzeń sprawiają wrażenie filmu fabularnego, na który nie starczyło budżetu. Owocuje to lekkimi dłużyznami - zwłaszcza w momentach, gdy "gadająca głowa" mówi, że czołgała się długie godziny, poczym obserwujemy aktora czołgającego się długie godziny. Poza tym właściwie nie ma się do czego przyczepić – piękne zdjęcia gór, dużo emocji i pasjonująca historia o ludzkiej determinacji.
KS – Kamila Sławińska [8]
Kolejny dowód na to, że kino dokumentalne ostatnio przegania fabularne pod względem dramatyzmu prezentowanych historii. Chłodny, rzeczowy sposób narracji znakomicie pasuje do tej pasjonującej historii i pozwala widzom wyrobić sobie opinię, zamiast tylko wchłaniać gotowe oceny i wnioski. Zgrabnie zmontowane dramatyzacje dają szansę wyobrazić sobie, jak naprawdę wyglądała ta niesłychana wyprawa. Budujące, że w ludzkiej istocie może tkwić taka wola walki i przetrwania.... ale wdzięczna jestem niezmiernie, ze nikt z moich krewnych i przyjaciół nie jest maniakiem wspinaczkowym.
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [3]
Gniot. Abstrahując od wartości samej autentycznej alpinistycznej opowieści i zupełnie ładnych obrazków (dlatego aż 3) forma tego filmu poraża Skrzyżowanie gadających głów, z fabularną rekonstrukcją ala Wołoszański woła o pomstę do nieba, a powtarzające się co i rusz podwójne realizacje rodem z przedszkolnego teatrzyku (to samo bohater opowiada z offu i to samo w tym momencie widać i słychać) są po prostu żałosne. Jeśli ten film miał być formą opowieści o Absolucie to jeszcze mniej do mnie przemówił niż "Pasja" (a myślałem, że to niemożliwe).
KW – Konrad Wągrowski [8]
Znakomity, wstrząsający dokument. Historia pewnej andyjskiej wspinaczki ukazana jest poprzez połączenie komentarza z aktoską inscenizacją i autentycznymi zdjęciami zdobywanej góry. Dzięki temu film ten zyskuje na autentyczności, jak mało który i trzyma w napięciu lepiej od większości obrazów fabularnych, choć oczywiście wcześniej musimy wiedzieć, jak wszystko się skończyło. Ale przez półtorej godziny zmagamy się z dylematami bohaterów, myśląc co zrobilibyśmy na ich miejscu (alpiniści mówią tu rzeczy, do których mało kto potrafi się przyznać przed samym sobą) i współcierpimy z Joe Simpsonem, dążącym do ocalenia z niesłychaną determinacją. Polecam, nie tylko dla wielbiciel górskiej tematyki.