Starsza pani musi zniknąć
(Duplex)
Danny DeVito
‹Starsza pani musi zniknąć›
Opis dystrybutora
Młoda para odnajduje mieszkanie swoich marzeń. Jest tylko małe ale... w postaci staruszki mieszkającej piętro wyżej. Wkrótce chłopak i dziewczyna przekonają się na co ich stać, gdy muszą walczyć o odrobinę spokoju.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Utwory powiązane
Filmy
Danny DeVito odcina kupony, serwując nam melanż swych dwóch starszych filmów – „Wojny państwa Rose” i „Wyrzuć mamę z pociągu”. W dodatku za scenariusz odpowiada tu typ, który wcześniej pisał dla Beavisa i Buttheada, a ostatnio dla Looney Tunesów. Szczytem finezji są więc gagi oparte na pierdach i wymiocinach, nie ma ani jednego świeżego pomysłu. Także niezawodny zazwyczaj Stiller jakiś taki przygaszony, jakby świadom, że z tak nędznych dialogów nic nie wykrzesze. Oczywiście Ben nie jest mimo wszystko Brendanem Fraserem i w przeciwieństwie do „Looney Tunes…” da się „Starszą panią…” oglądać, a nawet raz czy dwa uśmiechnąć, ale marna to chyba pociecha – etykietka komedii najlepszej z najgorszych (pierwszy kwartał roku skończył się dla tego gatunku zaiste fatalnie)…
Scenariusz jak z kreskówek, w których bohater (tu bohaterowie) próbują na przeróżne sposoby unicestwić jakiegoś pozornie niegroźnego i głupawego wroga, a ten za każdym razy robi ich na szaro. Do momentu, w którym Barrymore obrzygiwuje Stillera może nie jest zbyt śmiesznie, ale przynajmniej sympatycznie, potem zachowanie bohaterów traci resztki logiki i film robi się nużący.
WO – Wojciech Orliński [4]
Agent Bena Stillera musi zniknąć! Kocham tego aktora, ale filmy, w których występuje są w najlepszym przypadku... przeciętne. Czy on, na litość boską, w ogóle czyta te scenariusze przed podpisaniem kontraktu? Jeśli nie czyta, tym bardziej potrzebuje dobrego agenta, który je będzie czytać za niego. Ten film ma 2 punkty za Bena i 1 za Drew - ale sam w sobie to po prostu jedynka.
KS – Kamila Sławińska [4]
Cenię reżyserskie pomysły Danny’ego DeVito, ale ten film nieszczególne mu się udał. Po pierwsze, trzeba znać realia mieszkaniowe Nowego Jorku, żeby w pełni docenić powagę sytuacji bohaterów. To, co w miarę uniwersalne, też nie broni się do końca; rozwlekła akcja i mało śmieszne dialogi to tyko część problemu. Długo zastanawiałam się, jakich rad można było udzielić reżyserowi, żeby z tego filmu miała szansę wyjść komedia pełną gębą. Przyszło mi do głowy tylko jedno sensowne rozwiązanie: rolę Drew Barrymore powinien był zagrać Owen Wilson. Nie przeszkodziło by też, gdyby staruszką był Robin Williams... ale przy tym się nie upieram.
KW – Konrad Wągrowski [5]
Komedia satyryczno - slapstikowa. Bez większych ambicji, o prostej strukturze. Momentami śmieszna, ale jednak troche niedopracowana, większośc dowcipów opiera się na oklepanym humorze sytuacyjnym. Temat zmagań młodego małżeństwa z demoniczną starszą panią nie jest wygrany, po pierwsze dlatego, że nie rozumiemy, dlaczego tak nagle poszukują rozwiązania ostatecznego i trudno uzasadnić dlaczego właściwie im się nie udaje. Film trochę bez duszy.