Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Troja (Troy)

Wolfgang Petersen
‹Troja›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTroja
Tytuł oryginalnyTroy
Data premiery14 maja 2004
ReżyseriaWolfgang Petersen
ZdjęciaRoger Pratt
Scenariusz
ObsadaOrlando Bloom, Sean Bean, Brian Cox, Brendan Gleeson, Julie Christie, Saffron Burrows, Rose Byrne, Eric Bana, Brad Pitt, Diane Kruger
MuzykaJames Horner
Rok produkcji2004
Kraj produkcjiUSA
WWW
Gatunekhistoryczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Akcja "Troi" rozpoczyna się około 1193 roku p.n.e., kiedy to Parys (brat Hektora) porywa Helenę, żonę króla Sparty Menelaosa i ukrywa ją w Troi. W odpowiedzi Grecy zaczynają trwające dekadę oblężenie Troi.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje      


Filmy – Publicystyka      

Utwory powiązane
Filmy (6)       [rozwiń]






Tetrycy o filmie [4.67]

MC – Michał Chaciński [4]
Tego się po Petersenie nie spodziewałem. "Troja" jest do tego stopnia nijaka, że zapomina się o niej jeszcze przed końcem napisów. Poza narcystycznym Achillesem w zasadzie nikt nie ma tu pomysłu na rolę i nie prezentuje na ekranie nic prócz "obecności". Scenariusz sięga po najgorsze komunały z innych filmów i co rusz zdradza desperacki brak pomysłów na dialogi. Wystarczy przyjrzeć się ile razy ktoś anachronicznie rzuca hasło w stylu "o tej wojnie będzie się mówić przez wieki" (podpowiedź: w pierwszej połowie tekst pada w prawie każdej scenie, co zbliża się do autoparodii). Do tego muzyka Hornera jest chwilami żywcem przeniesiona z partytury "Lawrence'a z Arabii". Najbardziej zadziwia w tym wszystkim jakaś kompletna bezpłodność i bezpłciowość ról, które przecież powinny naprawdę ruszyć - Priama i Hektora (o nudnej Helenie nie wspomnę). Obaj panowie są przezroczyści jak folia. Pierwszy nawet okiem nie mruga na wiadomosć, że dekady zabiegania o pokój zostały zmarnowane, bo syn chciał pociurlać. Drugi najwyraźniej wszystko kuma, ale palcem nie kiwa, żeby wpłynąć na sytuację. Narzekałem na "Gladiatora", ale teraz widać, jaką klasę pokazał duet Scott/Crowe. Tę, której zabrakło Petersenowi.

PD – Piotr Dobry [4]
Dziewięciocyfrowy budżet nie zdziała cudów, kiedy wszystko jest udawane. Petersen udaje Ridleya Scotta. Niemiecka modelka przeciętnej urody udaje najpiękniejszą kobietę świata. Pitt próbuje tchnąć głębię w postać, która wcale tego nie potrzebuje. Aktorzy starszego pokolenia udają, że dialogi, jakie im napisano, są mądre. Bana udaje aktora. Montażyści udają, że wiedzą, jak montować sceny akcji. Horner udaje, że pracował nad muzyką dłużej niż trzy godziny. Wszyscy udają Greka, co w sumie mieli robić, ale nie tak, na Zeusa, nie tak…

TK – Tomasz Kujawski [3]
Ledwie kilka scen z "Troi" można uznać za udane. Przy którejś kolejnej bitwie ogarnęło mnie przemożne znużenie, potem był już tylko chichot z co głupszych dialogów. Zamiarem reżysera było chyba stworzenie czegoś bardzo patetycznego z wiarygodnymi psychologicznie postaciami, ale kompletnie mu nie wyszło. Patos jest tu podawany topornie przy pomocy dialogów, w których co drugie słowo to "miłość", "wojna", "honor", "zabić" lub "ojczyzna". Aktorzy (młodsze pokolenie) strzelają do kamery jakieś dziwne grymasy (Achilles w rozmowie z Priamem) i mają do pokazania tylko ciała. Na koniec zostaje tylko uczucie ulgi, że bohaterowie nie mieli więcej kuzynów, babć, żon i wujków, bo aby wszyscy zdążyli się pozabijać, trzeba by wydłużyć film o kolejną godzinę. No i muzyka. Hornerowi ktoś podmienił partyturę albo poprzestawiał strony – tak źle dobranej i rzępolowatej ścieżki dźwiękowej nie słyszałem już dawno.

KS – Kamila Sławińska [4]
U Homera tylko koń trojański był drewniany i pusty w środku: u Petersena taka charakterystyka pasuje doskonale w zasadzie do wszystkich występujących w filmie postaci. A kiedy po raz szósty oglądamy scenę filmowaną z góry, z helikoptera, jasne jest, co jest nie tak a tym obrazku. To, co najbardziej porusza nas w dziełach stworzonych tysiące lat temu, to niezmienność ludzkiej natury i emocji. Tu ich nie ma: reżyser poświęcił większość czasu na pokazywanie olbrzymiej floty, wielotysięcznej armii, zgiełku bitewnego – na rzetelną charakterystykę postaci zabrakło miejsca. Co więc ma nas poruszyć w tej historii? Paru hollywoodzkich przystojniaków, bez przekonania wyszczekujących swoje (niemądre) kwestie do innych, odzianych w sandały aktorów, którzy ani przez moment nie są w stanie przekonać widzów, że są greckimi herosami? Przy każdej helikopterowej scenie łapałam się na tym, że mój wzrok jakoś sam biegnie w kierunku linii horyzontu, ponad walczące armii, w poszukiwaniu czegoś jeszcze, czegoś, czego reżyser jakoś zapomniał pokazać. Chyba wyglądałam gniewnego Zeusa, który mógłby raz a porządnie trzasnąć piorunem i utłuc na miejscu Petersena, Pitta i tę paskudną raszplę, co grała Helenę.

KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [5]
No, doceniam wkład pracy i wysiłek aktorów, ale jednak w sumie tak sobie. Może jakby wywalić 40 minut gadania i zostałoby sympatyczne 2 godziny akcji? Ten film to żywy dowód, że są artyści (Jackson) i rzemieślnicy (Petersen). A przy okazji, patrząc na poszanowanie oryginału czekam na kolejną filmową wersję Ewangelii z Chrystusem, który sprzymierza się z Piłatem i spuszcza łomot Kajfaszowi.

KW – Konrad Wągrowski [8]
Gratka dla miłośników kina sandałowego - miecze i gołe torsy w dużej ilości. Ale poza tym całkiem dobre antyczne widowisko, lekko sobie z homeryckim pierwowzorem poczynające z plejadą gwiazd w obsadzie. Pierwsza poowa filmu znakomicie skręcona, doskonały desant na trojańskiej plaży i dobry pomysł na stopniowe wprowadzanie kolejnych głównych postaci. Druga połowa wyraźnie słabsza - nieco dłużyzn i niepotrzebnej ckliwości. Ekipa aktorska radzi sobie przyzwoicie, a Hektor, Parys i Odyseusz nawet bardziej niż przyzwoicie, śliczna choreografia niektórych pojedynków, ale bardzo słaba muzyka Jamesa Hornera. Niezłe kino rozrywkowe, dla osób które lubią takie klimaty. Ja lubię.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.