Dirty Dancing 2
(Dirty Dancing: Havana Nights)
Guy Ferland
‹Dirty Dancing 2›
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Dirty Dancing 2 |
Tytuł oryginalny | Dirty Dancing: Havana Nights |
Dystrybutor | SPI |
Data premiery | 4 czerwca 2004 |
Reżyseria | Guy Ferland |
Zdjęcia | Anthony B. Richmond |
Scenariusz | Boaz Yakin, Victoria Arch |
Obsada | January Jones, Diego Luna, Mya, Sela Ward, Romola Garai, John Slattery, Jonathan Jackson, Patrick Swayze |
Muzyka | Heitor Pereira |
Rok produkcji | 2004 |
Kraj produkcji | USA |
WWW | Strona |
Gatunek | dramat, obyczajowy |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Kuba, rok 1958. Amerykańska rodzina przeprowadza się na Kubę, gdzie ojciec bohaterki otrzymuje intratną posadę. Zamieszkują w bardzo ekskluzywnej dzielnicy Hawany wśród innych amerykańskich rodzin. Kate ma 18 lat i wchodzi w wiek dojrzałości w specyficznej i gorącej atmosferze Hawany, która stoi u progu rewolucji. Poznaje Javiera – młodego Kubańczyka, który wprowadza ją w świat kubańskich rytmów. Trafiają do klubu nocnego La Rosa Negra, do którego chodzą wyłącznie miejscowi i gdzie taniec jest gorętszy od temperatury na zewnątrz. Kate i Javier decydują się wystąpić jako para w najbardziej prestiżowym konkursie tańca.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Utwory powiązane
Remake, który udaje sequel i prequel zarazem. Chamska próba zbicia kasy na znanej młodzieżowej marce. Bez aktorstwa, bez finezji, bez sensu.
No tak, twórcy spróbowali się podpiąć pod film będący legendą i dobrowolnie skazali się na porównania z pierwowzorem. Przegrywają na każdej płaszczyźnie. Przegrywają drastycznie. Jeden z najbardziej dennych sequeli, które powstały.
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [2]
Pamietacie, jak w drugim "Krzyku" pada pytanie o ulubiony horror? Odpowiedź
- "Showgirls". Dziś pewnie by brzmiała "DD2". Film zły aż zęby bolą. Mało subtelny prequel do 1, cofający akcję o 5 lat, a nie jak twierdził tetryk Kozłowski w esensyjnej recenzji o ćwierć wieku (od Redakcji - już poprawione). Drugi punkt za jeden niezamierzony, acz genialny żart słowny w wykonaniu Swayze'go. Kto nie pójdzie - nie usłyszy. Podpowiem, że kwestia kończy się: "warto".
KW – Konrad Wągrowski [3]
Wbrew pozorom lubię takie filmy. Czuje się wtedy jak jakiś chloerny filmoznawca, gdy potrafię co chwilę wypunktować kolejną realizacyjną bzdurę, rozkładającą dany film na łopatki. A "Dirty dancing 2" (dlaczego nie "Wirujący seks 2?") to idealny materiał szkoleniowy. No to jedziemy - scenariusz pisał jakiś imbecyl, bo film nie ma żadnego punktu kulminacyjnego. Dialogi pisał wordowski Kreator dialogów dla filmów familijnych, bo sztampa goni sztampę. Od natchnionych bzdur o sensie i naturze tańca, aż bolą zęby. Sceny tańca są przerywane cięciami montażowymi co 1-2 sekundy (mierzone z zegarkiem w ręku), co na pewno nie ma na celu ukazania oszałamiających umiejętności tanecznych partnerów. Bohaterka nie umie zresztą tańczyć, rusza się gorzej od swojego partnera, i nawet nie próbuje tego ukryć wtedy, gdy już podobno tańczyć się nauczyła. Muzyka latynoska brzmi jakby była emitowana z jakiejś podrzędnej jamajskiej stacji radiowej, gdzie jej tam do wiązanki przebojów z pierwowzoru. No i o co w ogóle w tym filmie chodziło, skoro nie o ukazanie gorących karaibskich rytmów (których, jako się rzekło, brak)?
a mnie się film niesamowicie podobał