Wersja ostateczna
(The Final Cut)
Omar Naim
‹Wersja ostateczna›
Opis dystrybutora
Akcja działa się będzie w świecie, w którym ludzie wszczepione mają specjalne chipy rejestrujące poszczególne wydarzenia z ich życia.
Film Naima dostarcza niewyczerpanego źródła metafor. Można go traktować jako satyrę na politykę, korporacje, media, które za fasadą lukru i obłudy sprzedają nam blagi pozorowane na rzeczywistość. Można jako krytykę samej Fabryki Snów, która nierzadko wciska nam fałszywe dramaty w cukierkowym opakowaniu i otumania lepszym światem. Jest tylko jeden problem – w kategoriach czysto rozrywkowych film nie ma do zaoferowania literalnie nic. Jest fatalnie obsadzony (rola Williamsa musiała być pisana pod Gibsona), jak na thriller – zbyt anemiczny i pozbawiony choćby szczypty napięcia, i paradoksalnie – jak na film o montażyście – wyjątkowo kiepsko zedytowany.
KS – Kamila Sławińska [4]
Dziwię się, ze film nie poszedł od razu do dystrybucji video. Sam pomysł, w swej istocie bardzo dickowski, owszem, ładny – ale kuleje scenariusz, dialogi bardzo niedobre, reżyseria nieudolna, a poboczne wątki hollywoodzko-słodkie do wyrzygania. Jedyną godną pochwały osobą z całej ekipy jest Robin Williams – który co prawda odgrzewa nieco w tym filmie elementy swojej znakomitej kreacji z One-hour Photo, ale i tak świetnie się go ogląda. Niestety, jego występ to zaledwie przysłowiowa łyżka miodu w beczce dziegciu.