Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Constantine

Francis Lawrence
‹Constantine›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułConstantine
Dystrybutor Warner Bros
Data premiery11 marca 2005
ReżyseriaFrancis Lawrence
ZdjęciaPhilippe Rousselot
Scenariusz
ObsadaPeter Stormare, Rachel Weisz, Djimon Hounsou, Keanu Reeves, Tilda Swinton, Pruitt Taylor Vince, Shia LaBeouf, Jesse Ramirez
MuzykaLisa Gerrard
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiUSA
WWW
GatunekSF, thriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
John Constantine jest okultystą, który przemierzył cały świat wzdłuż i wszerz. Również ten pozaziemski. Wspólnie ze sceptycznie podchodzącą do świata duchów policjantką próbuje wyjaśnić zagadkowe samobójstwo jej siostry bliźniaczki. Ich śledztwo poprowadzi ich przez sam środek świata demonów i aniołów, który kryje się w zakamarkach współczesnego Los Angeles.
Inne wydania


Teksty w Esensji
Filmy – Wywiady      

Filmy – Publicystyka      

Utwory powiązane
Filmy (6)       [rozwiń]






Tetrycy o filmie [6.50]

MC – Michał Chaciński [7]
Wziął mnie ten film znienacka niczym Siegfried Roya. W związku z tym pewnie grubo przesadzam, ale miałem wrażenie przez 2/3 seansu, że to niemal idealne wcielenie popkulturowego kina, w którym mroczny nastrój i świetnie prowadzona atmosfera dadzą wreszcie nowego popkulturowego bohatera w serii filmów na granicy horroru. Ale po pierwsze, piszę "niemal", bo debiutujący reżyser nie potrafi jeszcze tak operować narzędziami, żeby co pewien czas nie spieprzyć ważnej sceny. A po drugie, w ostatnim akcie film traci parę i zaczyna się gubić np. w nadmiernej ilości zakończeń. Niemniej całościowo to najprawdę jedna z najciekawszych rozrywkowych propozycji ostatnich miesięcy i chyba zapowiedź nowego talentu reżyserskiego. A Keanu Reeves? Może pójdę za to do piekła, ale są w tym filmie momenty, które uważam za najlepsze aktorskie sceny w jego karierze. I to było bardziej zadziwiające niż wszystkie komputerowe efekty specjalne.

PD – Piotr Dobry [4]
Bohater chce się wyrwać z piekła i wedle wszelkich prawideł powinienem mu kibicować, ale Reeves zapomina, że gra nieuleczalnie chorego, cynicznego okultystę, i przybiera tak denerwującą, bufoniastą pozę wszechmocnego Neo, że niemal od początku życzyłem mu serdecznie, żeby go to piekło pochłonęło. Zresztą co innego miałem robić, skoro twórcy odpowiednio zadbali o monotonną, apatyczną atmosferę, dramaturgię stłumili w zarodku, a wszystkie przyzwoite efekty, jak się okazało, pokazali już w trailerze.

TK – Tomasz Kujawski [6]
Nie znam pierwowzoru papierowego, ale film oglądało się przyjemnie, a ponieważ to ekranizacja komiksu już należy się punkt czy dwa. Reeves myśli, że gra w czwartym Matrixie i powtarza rolę Neo, a to, co dzieje się pomiędzy dwójką głównych bohaterów budzi mniejsze zainteresowanie niż tło (świetne postacie Gabriela i Szatana), ale tempo filmu jest niezłe, efekty ładne, więc jako guma dla oczu na raz w sam raz.

KS – Kamila Sławińska [7]
Pierwsza od miesięcy wizualna guma do żucia, która usatysfakcjonowała mnie pod każdym względem. Nie znam komiksu, ale bohater wydal mi się na tyle interesujący -pomimo fatalnego jak zawsze aktorstwa Keanu Reevesa! - że chyba się skuszę i poczytam. W filmie urzekła mnie przede wszystkim storna wizualna – do dziś nie mogę zdecydować, co było ładniejsze, efekty specjalne czy Rachel Weisz – ale i sama historia, mimo kilku dość karkołomnych pomysłów i braku jakichkolwiek ambicji intelektualnych, nie próbowała obrażać mojej inteligencji. Prawdopodobnie podczas seansu moje szare komórki umierały milionami – ale nie mam o to pretensji, a wręcz przeciwnie: bawiłam się znakomicie, a po wszystkim nie miałam kaca.

KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [8]
Punktacja oczywiście obejmuje również punkty za pochodzenie, a co do samego filmu to jak dla mnie - warto obejrzeć. Wizualnie sprawny i spójny (świetna koncepcja nieba, piekła), zagrany nieźle, a w epizodach bardzo dobrze. Nawet fabuła zadziwiająco mało popsuta (poza żałosną puenta papierosowa). Ten film trzeba przede wszystkim rozpatrywać jako świetny debiut nowego reżysera Francisa Lawrence'a, który może nie wszystko umie i potrafi, ale będą z niego ludzie - dokładnie takie samo uczucie miałem po trzecim "Alienie".

KW – Konrad Wągrowski [7]
A jednak udało się nie utracić mrocznego klimatu w holllywodzkiej produkcji, którego na dodatek nie zdołały zabić efekty specjalne. Constantine (choć oczywiście rola Keanu Reevesa żadnym osiągnięciem nie jest) pozostał niedoszłym samobójcą, nałogowym, chorym na raka palaczem i w jakiś sposób nie pozwla o tym przez cały film zapomnieć. Robi wrażenie kilka ról drugoplanowych, a i wizja piekła całkiem, całkiem. W sumie z rozrywkowych produkcji ostatnich miesięcy ta broni się całkiem dobrze, dając, mam nadzieję, przedsmak przyszłych mrocznych "Batmana" i "Zemsty Sithów".

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.