Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

100 najlepszych filmów dekady

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 7 »

Esensja

100 najlepszych filmów dekady

75. Krucjata Bourne′a (2004, reż. Paul Greengrass)
Drugi film wchodzący w skład dynamicznej trylogii opowiadającej o losach agenta z amnezją, Jasona Bourne′a, wydaje się najsłabszy w serii, ale to wciąż rewelacyjne kino akcji, jeśli nie porównywać go do pozostałych odcinków. Paul Greengrass, który przejął reżyserię cyklu po Dougu Limanie, postawił na szybki, rwany montaż, ujęcia z ręki, ruch i czystą energię. Dzięki temu „Krucjata…" może pochwalić się znakomitymi scenami walk i pościgów oraz niesłabnącym napięciem płynącym jak miód z ekranu.
74. Gnijąca panna młoda (2005, reż. Tim Burton)
Zrealizowana tradycyjną animacją poklatkową „Gnijąca panna młoda" to kwintesencja stylu Tima Burtona. Całość jest utrzymana w makabrycznej, mocno groteskowej tonacji, a tematem przewodnim okazuje się śmierć, z którą reżyser stara się lepiej zaznajomić głównego bohatera tak, żeby odrzeć największy ludzki lęk z grozy i powagi. W filmie pojawia się ciekawy zabieg: świat żywych przybiera szaroniebieskie, smutne barwy, podczas gdy stereotypowo przygnębiający świat umarłych tętni energią i kolorami. Wisienką na torcie niech będą fantastycznie zrealizowane piosenki.
73. Obywatel Milk (2008, reż. Gus Van Sant)
Film Gusa van Santa stanowi dobitny komentarz w sprawie homofobii, ale także w kwestii ogólnie pojętej inności oraz walki o ludzką godność i równe prawa. Harvey Milk, pierwszy radny San Fransisco, który otwarcie przyznawał, że jest gejem i nie bał się sprzeciwić prześladowaniom mniejszości seksualnych, to nie tylko człowiek sprzeciwiający się homofobii, ale krytyk wszelkich form dyskryminacji. Wszystkie cechy polityka rewelacyjnie przedstawił na ekranie Sean Penn – już dla jego wybitnej roli warto film obejrzeć.
72. Wierny ogrodnik (2005, reż. Fernando Meirelles)
Prawdziwa miłość i farmaceutyczny spisek w Afryce – dwa przeplatające się tematy „Wiernego ogrodnika" zostały przedstawione tak samo surowo, poruszająco i szczerze. To dlatego film Fernanda Meireillesa chwyta za gardło i przekonuje, każąc zastanowić się nad kwestią poświęcenia dla drugiego człowieka. Bohaterka Rachel Weisz poświęca się dla wykrycia manipulacji, w wyniku których cierpią chorzy. Jej mąż (Ralph Fiennes) gotowy jest natomiast poświęcić wszystko dla miłości do żony. Smutny w tonacji film okazuje się jednak otwierać oczy na resztki nadziei. Inspirujące dzieło.
71. Prorok (2009, reż. Jacques Audiard)
Francuskie wydarzenie artystyczne autorstwa twórcy „W rytmie serca" to niełatwe, ciężkie kino surowego realizmu. Audiard pokazuje rzeczywistość więzienną, w której główny bohater z nikogo przeistacza się w człowieka zmuszonego do znalezienia sobie miejsca w sieci przestępczych układów. W „Proroku" nie ma miejsca na romantyczny mit o przestępcach postępujących według szlachetnej ideologii. Audiard potrafi zaangażować całkowicie w swój film, bo jest szczery i wierny nieupiększonemu komentarzowi społeczno-psychologicznemu, co daje porywający efekt.
70. Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj (2008, reż. Martin McDonagh)
Czarna jak smoła komedia, w której reżyser bezlitośnie żartuje z przeintelektualizowanych europejskich filmów, chrześcijan, karłów i samobójców. Kilka scen, jak choćby narkotyczno-alkoholowa libacja czy nieudany rabunek na Rayu, jest tu wręcz obłędnie zabawnych. Gdy dorzucimy jeszcze fantastyczne kreacje trójki głównych aktorów (Farrella, Gleesona i Fiennesa) i zaskakującą finałową puentę, otrzymamy jeden z najlepszych debiutów ostatniej dekady.
69. Ludzkie dzieci (2006, reż. Alfonso Cuaron)
Jedno z najbardziej zapierających dech doświadczeń filmowych ostatnich lat, nawet biorąc pod uwagę jedynie stronę czysto techniczną. Alfonso Cuaron nic sobie nie robi z mody na superszybki montaż, konstruując efektywne dramatycznie i widowiskowe sekwencje akcji za pomocą długich, skomplikowanych ujęć. Od samego początku zostajemy wciągnięci w mroczną i realistyczną wizję niedalekiej przyszłości, w której z jakiegoś powodu przestają się rodzić dzieci, a główny bohater wydaje się być jedynie pionkiem na szachownicy rozpadającego się świata. Wspaniałe kino science fiction.
68. Miasto gniewu (2004, reż. Paul Haggis)
Film Haggisa to stał się ważnym głosem we współczesnej dyskusji o rasizmie. Subtelność tego trudnego wywodu prawdziwie porusza. Autor nie ocenia, nie narzuca niczego i – co najważniejsze – nie pogłębia istniejących podziałów. Udowadnia natomiast, że nie wszystko da się zaklasyfikować, światem rządzą przypadki, nie wszyscy są tymi, za których się podają. A widzenie świata jedynie w dwóch barwach to czysty absurd.
67. Motyl i skafander (2007, reż. Julian Schnabel)
Aby wiarygodnie opowiedzieć o sparaliżowanym człowieku, twórcy „Motyla i skafandra" postanowili umieścić widza niejako w jego ciele. Przez pierwszą część filmu widzimy tylko tyle, ile widzi sam bohater. Twórcy, opowiadając przejmującą historię Jean-Dominique’a Bauby’ego, m.in. redaktora naczelnego miesięcznika „Elle", bez popadania w przesadny melodramatyzm czy emocjonalny szantaż sprawiają, że widz czuje niemal to, co przykuty do wózka bohater. Pomysł ryzykowny, ale dzięki genialnym zdjęciom Janusza Kamińskiego – zakończony sukcesem.
66. Billy Elliot (2000, reż. Stephen Daldry)
Świetny, wzruszający, niejednorazowy film. Ta opowieść o chłopcu z robotniczej rodziny, który w dobie górniczych strajków i brutalnych interwencji Żelaznej Damy zaczyna marzyć o tańcu klasycznym, pokazuje wagę determinacji i wiary w siebie. Jeśli Billy′emu – z małą pomocą przyjaciół i rodziny – udaje się to, co było nie do pomyślenia, to i widzowie czują się pokrzepieni i pełni nowej nadziei. Ale „Billy Elliot" to nie tylko poruszająca historia chłopca sięgającego po marzenie, to także wiarygodne kreacje aktorskie Julie Walters, Gary′ego Lewisa, Jamiego Dravena i oczywiście Jamiego Bella, dla którego był to początek obiecującej kariery filmowej. To również zapadające w pamięć sceny, jak ta z ucieczką strajkującego Tony′ego przez podwórka z suszącą się pościelą, czy z Debbie ciągnącą patykiem po murze, zamieniającym się w ścianę policyjnych tarcz oddziałów antystrajkowych. Film przemyślany i wspaniale zagrany od pierwszego do ostatniego ujęcia. Czemu u nas nie ma tak dobrych dziecięcych aktorów?!
65. Good night and good luck (2005, reż. George Clooney)
Reżyserski sukces George′a Clooneya opowiada historię dziennikarza, Edwarda Murrowa, który nie obawiał się wykorzystać mediów do ataku na polityczne czystki, urządzane przez senatora McCarthy′ego. Czarno-biały, oszczędny i świetnie zagrany film to kino dla wymagających: Clooney nie podaje nam na tacy oczywistych odpowiedzi i każe samodzielnie łączyć filmową interpretację wydarzeń z faktami historycznymi, przy okazji oskarżająć dzisiejsze media o bierność. Doskonałe, wielowątkowe kino.
64. Moon (2009, reż. Duncan Jones)
Elektryzujący debiut Duncana Jonesa przypomina o kameralnej, refleksyjnej i oszczędnej stronie gatunku science fiction. „Moon" to kino stawiające na treści egzystencjalne, dlatego na ekranie mowa o dwóch największych ludzkich lękach – śmierci i samotności. Nieodwracalność rzeczy, zagubienie i bezsilność – te tematy budują atmosferę lepiej, niż jakiekolwiek dekoracje, dlatego film Jonesa ma ciężki klimat i pozostawia po sobie niezatarte wrażenia. Na deser – inteligentne nawiązania do klasyki gatunku.
63. Cudowni chłopcy (2000, reż. Curtis Hanson)
Curtis Hanson po sukcesie „Tajemnic Los Angeles" sięgnął po powieść Michaela Chabona i nakręcił piękny, pełny gorzkiego humoru film obyczajowy, wiarygodnie odtwarzający klimat życia w kampusie akademickim i towarzyszących mu skomplikowanych relacji pomiędzy profesorami a studentami. Plejada kapitalnych postaci została świetnie odegrana przez takich aktorów jak Michael Douglas, Tobey Maguire, Robert Downey Jr. czy Frances McDormand. „Cudowni chłopcy" oferują także interesujące podejście do tematu pisania i związanych z nim rozterek, wnikając w proces twórczy oraz relację sztuki z rzeczywistością.
62. W stronę morza (2004, reż. Alejandro Amenabar)
Oscarowy film hiszpańskiego reżysera opowiada o historii sparaliżowanego człowieka, który chce umrzeć. Jego walka o eutanazję nie przekształca jednak „W stronę morza" w smętny, przygnębiający dramat. To pean na cześć piękna życia, uczuć i radości wypływającej z codziennych prostych przeżyć. Główny bohater, mistrzowsko zagrany przez Javiera Bardema, przypomina widzom o ulotności naszej egzystencji, w której często zapominamy o wdzięczności i woli walki. U Amenabara śmierć jest częścią życia, a eutanazja – wyborem. Nic nie jest do końca zdefiniowane i właśnie dlatego „W stronę morza" to film dający do myślenia.
61. Bliżej (2004, reż. Mike Nichols)
„Bliżej" budzi skrajne reakcje, bo to kino zimne, bezkompromisowe, z antypatycznymi bohaterami. A jednak film Nicholsa potrafi wciągnąć bez reszty. Przedstawia zaborczą i okrutną stronę związków, a nie próbuje przekonać do kolejnego romantycznego i radosnego obrazka o miłości. Obnaża ludzki egoizm uczuciowy, pokazuje, że podlegamy naszym popędom i pokusom, odziera uczucia ze słodyczy. „Bliżej" robi wrażenie także dzięki rewelacyjnej obsadzie, a zwłaszcza dzięki Clive′owi Owenowi i Natalie Portman. Kino z pazurem, po prostu.
60. To właśnie miłość (2003, reż. Richard Curtis)
Od siedmiu lat (no, może od sześciu) żelazny repertuar gwiazdkowej telewizji – nastraja optymistycznie, bawi, wzrusza, no i nie ma w obsadzie Macaulaya Culkina. To niesamowite, że w nieco ponad dwóch godzinach Richardowi Curtisowi udało się w sposób wiarygodny i spójny przedstawić aż osiem (a może i więcej, zależy jak liczyć) historii miłosnych. Wyjątkowo w dziejach polskiej dystrybucji filmowej tytuł tłumaczony oddaje istotę filmu – tak, to właśnie miłość, siostrzana, pierwsza, rodzinna, romantyczna, przyjacielska, nieszczęśliwa, beztroska, wiarołomna… I ta plejada aktorska – lepiej nie brać się za wyliczanie, bo miejsca nie starczy. Humor zdecydowanie przeważa – wszak to jednak komedia romantyczna – ale znajdzie się także kilka momentów sierce szczipatielnych. Słowem – dla każdego coś miłego, a wdzięk, lekkość i sprawność realizatorska sprawia, że zapominamy o błahości gatunku kom-romów.
59. Rzeka tajemnic (2003, reż. Clint Eastwood)
Bardzo klimatyczna, mroczna ekranizacja powieści Dennisa Lehane′a. Opowieść o trzech kolegach z tej samej ulicy, o traumatycznym doświadczeniu jednego z nich, które go zwichnie na resztę życia, o powikłanych losach, rzucających ich na różne strony barykady i komplikujących stosunki rodzinne. O zbrodni, która wdziera się pomiędzy nich, jakby mało było urazów, które pozostawiła przeszłość. I o cenie, jaką za to zapłaci bynajmniej nie morderca. Oskarowa rola Seana Penna, mistrzowska reżyseria Clinta Eastwooda. Można się naprawdę porządnie przygnębić.
58. Poważny człowiek (2009, reż. Joel Coen, Ethan Coen)
Coenowska wariacja na temat historii Hioba to pozornie skromny film, pod którego powierzchnią kryją się ostateczne, egzystencjalne pytania i dylematy. Racjonalność kontra wiara, przypadek kontra kosmiczny porządek – to jedne z wielu opozycji, które można wyczytać z losów pechowego (przeklętego?) Larry’ego Gopnika. Mimo prawdziwie filozoficznych zagadnień, „Poważny człowiek" to również świetna czarna komedia, pełna neurotycznych postaci, absurdalnych wydarzeń i błyskotliwych dialogów. Wszystkiego dopełnia precyzyjna realizacja, złożona z pomysłowych ujęć i idealnego montażu.
57. Supersamiec (2007, reż. Greg Mottola)
Pomimo odstraszającego polskiego tytułu, „Superbad" to jeden z najlepszych filmów powiązanych z Juddem Apatowem. Ograny motyw szalonej nocy grupy nieudaczników został podjęty tutaj z zaskakującą świeżością. Na uwagę zasługuje zarówno pełny świetnych dialogów i one-linerów scenariusz Setha Rogena i Evana Goldberga, jak i utalentowana obsada młodych aktorów, którzy dostarczają komediowe złoto i emocjonalne momenty. Michael Cera i Jonah Hill stanowią naturalnie dopełniający się duet, wydobywający humor z relacji prawdziwych postaci, zamiast chodzących stereotypów. W rezultacie powstała świetna komedia, do której można powracać wielokrotnie.
56. Amelia (2001, reż. Jean-Pierre Jeunet)
Urokliwy, pełen wiary w ludzi film, przedstawiający życie zupełnie zwyczajne (fantastyczna jest pokazana na początku lista drobnych przyjemności bohaterki, takich, jak wkładanie dłoni w kaszę luzem), choć zarazem nieco wyidealizowane – z filmowego Paryża cyfrowo usunięto gryzmoły na murach, billboardy i inne brzydkie elementy. Amelia, skromna kelnerka, zobaczywszy, jaką rewolucję w życiu samotnego starca zrobiło przekazanie mu pudełka z jego skarbami z dzieciństwa, postanawia zmieniać świat na lepsze, co – rzecz jasna – skutkuje również dużą zmianą w jej własnym życiu. I choć finału łatwo się domyślić, a morały są dość oczywiste, całość wcale nie traci przez to lekkości i wdzięku.
55. Slumdog, Milioner z ulicy (2008, reż. Danny Boyle)
Świat oszalał na punkcie „Slumdoga". I choć nie była to może miłość dozgonna, pięć minut absolutnej popularności, która przydarzyła się filmowi, zaowocowało nie tylko wieloma nagrodami (wśród których znalazło się 8 oscarów), ale również masowym zrywem ku pomocy milionom dzieci z hinduskich slumsów. Trudno ocenić, jak wiele spośród założonych wówczas fundacji działa do dziś. Wierzyć jednak należy, że wciąż rozbrzmiewające w autobusach dzwonki z przebojami z filmu nie pozostaną jedyną po nim pamiątką.
54. Traffic (2000, reż. Steven Soderbergh)
Mistrzowski wielowątkowy scenariusz Stephena Gaghana, mistrzowska reżyseria Stevena Soderbergha. Czy można opowiedzieć o całej złożoności problemu narkotykowego w jednym dwugodzinnym filmie? Najwyraźniej można, bo w „Traffic" udało się na ten temat spojrzeć z wielu stron – uzależnionych, handlarzy, przemytników, policji, polityków… Zaangażowane kino połączone z perfekcją realizacji i doskonałym aktorstwem, w szczególności Benicio del Toro w roli meksykańskiego policjanta.
53. Małe dzieci (2006, reż. Todd Field)
Dramat Todda Fielda to próba podjęcia poważnych tematów w nieco lżejszej, upstrzonej groteską, formie kina obyczajowego. Jak sam tytuł wskazuje, film Fielda opowiada o dorosłych, którzy muszą mieć to, czego chcą, niespecjalnie przejmują się odpowiedzialnością i bujają w obłokach zamiast zaakceptować swoją rzeczywistość. Nieśmiały komizm szybko przegrywa z poczuciem pogardy i grozy. Czy właśnie tak ma wyglądać pokolenie obecnych trzydziestolatków? Solidna robota reżyserska i aktorska plus miażdżący Jackie Earle Haley jako pokutujący pedofil.
52. Avatar (2009, reż. James Cameron)
Jeden z najgłośniejszych, jeśli nie najgłośniejszy film dekady. Z całą pewnością natomiast najbardziej dochodowy. Warstwa wizualna zapiera dech w piersiach i co do tego nikt chyba nie ma wątpliwości. Niesamowita sceneria obcego świata, mistrzowska scena finałowej bitwy, kreatywne wykorzystanie technologii 3D – to niewątpliwy wkład „Avatara" do historii kina. Natomiast co do scenariusza zdania są już nieco podzielone…
51. Grindhouse vol. 1 Death Proof (2007, reż. Quentin Tarantino)
Hołd (któryż to kolejny?) Quentina Tarantino dla kina u nas kompletnie nieznanego – niskobudżetowych produkcji exploitation lat 70. okazuje się być filmem będącym ukłonem w kierunku gatunku (z przewrotnie akcentowanymi jego ograniczeniami), ale też zajmującym, dowcipnym widowiskiem, z dreszczykiem i znakomitą sceną samochodowego pościgu, kręconą w klasyczny sposób. Widać, że Tarantino nie tylko szalenie kocha kino, ale pozostaje przy tym zdyscyplinowanym i inteligentnym twórcą.
« 1 2 3 4 7 »

Komentarze

« 1 28 29 30
21 V 2020   21:27:08

Nawet nie będę komentował tego pseudo zestawienia.

22 V 2020   08:33:10

@Bartek Właśnie skomentowałeś...

05 I 2024   19:28:43

Predator nr 1

« 1 28 29 30

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.