Rzemieślnicy też czasami odchodzą. Wspomnienie o Michaile TumaniszwilimI chociaż jego nazwisko niewiele powie miłośnikom kinematografii spoza krajów byłego Związku Radzieckiego, w ojczyźnie niezmiennie od wielu lat cieszył się on dużym szacunkiem. Był jednym z klasyków radzieckiego kina akcji; w wolnej już Rosji realizował natomiast przede wszystkim bijące w telewizji rekordy popularności seriale kryminalne. Michaił Tumaniszwili – bo o nim mowa – zmarł w Moskwie 23 grudnia 2010 roku.
Sebastian ChosińskiRzemieślnicy też czasami odchodzą. Wspomnienie o Michaile TumaniszwilimI chociaż jego nazwisko niewiele powie miłośnikom kinematografii spoza krajów byłego Związku Radzieckiego, w ojczyźnie niezmiennie od wielu lat cieszył się on dużym szacunkiem. Był jednym z klasyków radzieckiego kina akcji; w wolnej już Rosji realizował natomiast przede wszystkim bijące w telewizji rekordy popularności seriale kryminalne. Michaił Tumaniszwili – bo o nim mowa – zmarł w Moskwie 23 grudnia 2010 roku. Michail Tumaniszwili Pochodził z rodu książęcego o korzeniach gruzińsko-ormiańskich, urodził się jednak w 1935 roku w Moskwie. Ojciec Michaiła Tumaniszwilego, Iosif, był cenionym już w czasach stalinowskich artystą. Używał pseudonimu Tumanow, co nie powinno dziwić, ponieważ w podobny sposób – przyjmując brzmiące z rosyjska nazwiska – postępowało wówczas wielu twórców rodem z kaukaskich bądź środkowoazjatyckich republik Kraju Rad (chociażby Michaił Kałatoziszwili, który podpisywał swoje filmy jako Kałatozow). Tumanow był uczniem samego Konstantina Stanisławskiego, przez wiele lat pełnił funkcję głównego reżysera stołecznego Teatru Operetki, a następnie Teatru imienia Aleksandra Puszkina; wykładał również w Państwowym Instytucie Sztuk Teatralnych (GITIS). Jego wkład w rozwój kultury narodowej doceniono, powierzając mu współreżyserię ceremonii otwarcia i zakończenia Igrzysk Olimpijskich w Moskwie w 1980 roku. Mając takiego przodka, Michaił nie mógł nie zostać artystą. Zanim jednak wybrał tę drogę kariery, musiał – jako dziecko – znieść trudy wojny. Po latach wspominał ten okres swego życia z wciąż dużym wzruszeniem; rodzinie nieobcy był bowiem głów. Sytuacja poprawiła się dopiero w 1943 roku, kiedy wielką falą nadeszła pomoc ze Stanów Zjednoczonych. Po zwycięstwie nad hitlerowskimi Niemcami i kilkuletniej tułaczce po Związku Radzieckim dziesięcioletni Misza wrócił do Moskwy i zamieszkał z rodzicami na Starym Arbacie. Wkrótce też ukończył średnią szkołę muzyczną (w klasie fortepianu) i stanął przed pierwszym poważnym dylematem życiowym – co robić dalej? Marzył o reżyserii, ale zdawał sobie sprawę, że na takie studia, przynajmniej na razie, nie zostanie przyjęty, ponieważ uczelnie bardzo rygorystycznie przestrzegały zasady, aby udostępniać tam miejsca jedynie osobom mającym już pewne doświadczenie sceniczne. Tym samym Tumaniszwili zdecydował się złożyć papiery do szkoły aktorskiej przy Państwowym Teatrze Akademickim imienia Jewgienija Wachtangowa, którą nieco później przekształcono w renomowaną Wyższą Szkołę Teatralną imienia Borisa Szczukina. Symfonia leningradzka Studia aktorskie Michaił Iosifowicz ukończył w 1957 roku; od razu też trafił pod opiekuńcze skrzydła ojca w Teatrze imienia Puszkina. Zagrał też kilka ról filmowych (zawsze jednak tylko drugo- i trzecioplanowych): w wojennej „Symfonii leningradzkiej” (1957) Zachara Agranienki, w dwuczęściowym dramacie obyczajowym Władimira Basowa na podstawie powieści Galiny Nikołajewej „Bitwa w puti” (1961), telewizyjnym melodramacie Lwa Rudnika „Żyzn’ snaczała” (1961) oraz nakręconym w Mołdawii „Armageddonie” (1961) Moisieja Izrailewa, który był propagandowym ostrzeżeniem przed sekciarską działalnością Świadków Jehowy w Związku Radzieckim. Tumaniszwili nie zapomniał jednak, że jego wielkim marzeniem było zostać reżyserem, dlatego gdy tylko stało się to możliwe, również dzięki wsparciu ojca, w 1963 roku ukończył wydział reżyserii (spektakli muzycznych) na kursach organizowanych przez GITIS. Wkrótce też porzucił swój macierzysty w tym momencie zakład pracy, czyli Teatr Aktorów Kinowych, i przyjął propozycję posady w Kremlowskim Pałacu Zjazdów, gdzie wytrwał trzy lata. Jednocześnie zatrudnił się również w „Mosfilmie”, by – najpierw jako asystent, a następnie drugi reżyser – zdobywać niezbędne doświadczenie w produkcji filmowej. Współpracował wówczas z Igorem Tałankinem – przy wojennych „Dniewnych zwiozdach” (1966) i biograficznym „Czajkowskim” (1969) – oraz z Nikołą Korabowem przy radziecko-bułgarskim dramacie historycznym „Julia Wriewska” (1977), opowieści osnutej na rzeczywistych wydarzeniach z czasów wojen rosyjsko-tureckich na Bałkanach w drugiej połowie XIX wieku. Zaszczytu wyreżyserowania pierwszego samodzielnego obrazu dostąpił dopiero cztery lata później. Kierownictwo „Mosfilmu” miało pewne obawy, czy Tumaniszwili sobie poradzi, dlatego – chcąc zminimalizować ewentualne straty finansowe wytwórni – zasugerowano Michaiłowi Iosifowiczowi, aby wziął na warsztat kontynuację wielkiego hitu kinowego sprzed czterech lat – sensacyjnego „W zonie osobogo wnimanija” Andrieja Maliukowa. Reżyser, marzący o debiucie, przyjął tę propozycję i nakręcił film akcji „Otwietnyj chod” (1981) z Borisem Gałkinem w roli głównej. Zrusyfikowany Gruzin nie mógł się jeszcze wtedy spodziewać, że w ciągu następnych lat stanie się w Związku Radzieckim prawdziwym klasykiem tego gatunku. Bitwa w puti Kolejne obrazy Tumaniszwilego, realizowane aż do upadku Kraju Rad, cieszyły się dużą popularnością wśród widzów i niekoniecznie najlepszymi ocenami krytyków. Ale taka już jest dola twórców, którzy świadomie decydują się dostarczać jedynie rozrywki, bez przedstawiania na ekranie głębszych dylematów moralnych. Przygodowy zimnowojenny „Słuczaj w kwadratie 36-80” (1982), psychologiczno-sensacyjne „Połosa priepiatstwij” (1984), szpiegowskie „Odinocznoje pławanije” (1985), kryminalne „Swobodnoje padienije” (1987), obyczajowa „Awaria – docz menta” (1989) oraz sensacyjny „Wołkodaw” (1991) – niezmiennie mogły liczyć na sympatię Rosjan. I choć w filmach tych najczęściej brakowało wielkich gwiazd, to jednak niektórzy z aktorów poproszonych do współpracy przez Michaiła Iosifowicza – jak Oleg Mienszykow czy Aleksiej Guskow – zrobili w przyszłości świetne kariery. Upadek Związku Radzieckiego, który wstrząsnął rosyjską kinematografią, nie uderzył w Tumaniszwilego; należał on w końcu do reżyserów, którzy przynosili dochody, więc tym samym cieszył się zaufaniem wytwórni, dla których aktualnie pracował. Kiedy inni przeżywali spore problemy, on systematycznie kręcił kolejne filmy – tragifarsowe „Zawieszczanije Stalina” (1993) oraz sensacyjne „Kriestonosiec” (1995) i „Jukka” (1998). W latach 2000-2002 wyreżyserował, na podstawie bestsellerowych powieści Fridricha Nieznanskiego, trzy serie bijącego w Rosji rekordy popularności serialu kryminalnego „Marsz Tureckiego”, w którym tytułową rolę – starszego śledczego Prokuratury Generalnej Federacji Rosyjskiej Aleksandra Tureckiego – zagrał diabelnie przystojny Sasza Domogarow. Przez kolejne lata Michaił Iosifowicz nakręcił jeszcze kilka podobnych temu seriali – jak chociażby „Stiliet II” (2004), „Wieriowka iz pieska” (2005) i „Tiomnyj instinkt” (2006) – aby następnie przerzucić się na filmy pełnometrażowe, choć wciąż tylko realizowane dla telewizji. Drugi odech Po dramacie kryminalnym „Komnata s widom na ogni” (2007) i melodramacie „Doroga, wieduszczaja k sczastju” (2008) reżyser nakręcił, znany również widzom kanału Wojna i Pokój, „Drugi oddech” (2008) – niestroniącą od akcentów miłosnych opowieść o młodych mężczyznach, którzy decydują się na zawodową służbę w wojsku. W mijającym roku stacje telewizyjne wyemitowały dwa miniseriale Tumaniszwilego – ironiczny kryminał „Siwyj mierin” (w lutym) oraz obyczajowy „Silnaja słabaja żenszczina” (w maju). Na przyszły rok zapowiedziany został natomiast czteroodcinkowy melodramat „Gospoża udacza”. Pytanie tylko, czy Michaiłowi Iosifowiczowi udało się przed śmiercią dokończyć zdjęcia? 25 grudnia 2010 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński
Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński
Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński
„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński
Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński
W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński
Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński
Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński
Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński
Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński