WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Organizator | Fundacja Transatlantyk |
Cykl | Transatlantyk |
Miejsce | Poznań |
Od | 5 sierpnia 2011 |
Do | 13 sierpnia 2011 |
WWW | Strona |
Transatlantyk 2011: PodsumowaniePierwsza edycja festiwalu dobiegła końca. Czas, więc na podsumowanie. Czy było warto? Zdania są podzielone.
Łukasz GrędaTransatlantyk 2011: PodsumowaniePierwsza edycja festiwalu dobiegła końca. Czas, więc na podsumowanie. Czy było warto? Zdania są podzielone. ‹Transatlantyk. Międzynarodowy Festiwal Filmu i Muzyki›
Mieszkam w Poznaniu przeszło cztery lata i przez ten czas miałem okazję przyglądać się kolejnym edycjom Off Cinema, Ale kino i Animatora. Transatlantyk za jednym zamachem zdeklasował je wszystkie – oprawą, programem filmowym i skalą. Żaden z dotychczasowych festiwali nie miał tak silnego wsparcia ze strony miasta i sponsorów, nie był też firmowany znanym nazwiskiem. Transatlantyk był, więc skazany na sukces. I faktycznie jeśli przytoczyć dane statystyczne to robią one wrażenie – 36 tys. widzów, 300 pokazów filmowych, 171 filmów, w tym 40 polskich premier. Pytanie tylko, czy poza danymi statystycznymi Transatlantyk pozostawił po sobie coś więcej? Z pewnością jest jedna taka rzecz – dąb, zasadzony wspólnie przez prezydenta Poznania Ryszarda Grobelnego i Jana A.P Kaczmarka. Rośnie w pobliżu Akademii Muzycznej, niedaleko mieści się Opera i Aula Akademicka. Z ciekawości, w przerwie między seansami, wybrałem się, żeby zobaczyć go na własne oczy. Trudno go dojrzeć – taki jest maleńki a otoczenie dużo większych drzew wcale tego nie ułatwia. Zasadzono go, aby przypominał o Transatlantyku, ale patrząc na jego rozmiary można w to powątpiewać. Być może w przyszłości, kiedy wyrośnie na potężne drzewo. Czy jednak do tego czasu ktokolwiek będzie jeszcze pamiętał o festiwalu? Przyznam, że na ten moment mam więcej wiary w to drzewko niż w inicjatywę Kaczmarka. Nie potrzebuje wiele uwagi ze strony innych, aby spokojnie się rozwijać. Co innego Transatlantyk, który bez wsparcia może szybko zatonąć. Władze miasta muszą zdać sobie sprawę, że minie dużo czasu zanim festiwal stanie się silną marką. Tym bardziej że od samego początku ma on problemy z samookreśleniem. W czasie festiwalu z ust organizatorów wielokrotnie padały słowa: odważny, glokalny, otwarty. Jednak w kuluarach najczęściej słychać było głosy powątpiewania, co do charakteru festiwalu. Niektórzy nie przebierali w środkach i prosto z mostu pytali: Czy to w ogóle festiwal? Przyglądając się skromnemu tłumowi, przechadzającemu się korytarzami poznańskiego Multikina można było odnieść wrażenie, że uczestniczy się raczej w prowincjonalnej imprezie niż w wydarzeniu o międzynarodowym zasięgu. I choć z dnia na dzień pojawiało się coraz więcej osób to wątpliwości pozostały. Problem wynikał ze zbyt dużej rozpiętości programowej. Z jednej strony deklarowano proekologiczny charakter festiwalu, z drugiej podkreślano związki z muzyką, a z trzeciej i czwartej jeszcze coś innego. W efekcie trudno było się w tym zorientować i odpowiedzieć na pytanie: o co w tym wszystkim chodzi? Sprawę dodatkowo gmatwało ulubione określenie organizatorów: „glokalny”. Na dobrą sprawę Transatlantyk powinien reklamować się, jako „glokalny festiwal filmowy” zamiast „międzynarodowy”. Oszczędziłoby to organizatorom konieczności wspominania o tym na każdym kroku, a publiczność byłaby mniej zdezorientowana. W zamierzeniu Kaczmarka Transatlantyk miał być bowiem czymś więcej niż festiwalem filmowym. Czym? Trudno powiedzieć. Nie udało się bowiem spiąć wszystkiego w jedną całość. Podkreślanie na każdym kroku związku z miastem wcale w tym nie pomogło – Poznań zawiódł jako port dla festiwalu. Poznań i Transatlantyk. Relację między nimi doskonale streszcza plakat festiwalowy. Jeśli przyjrzeć się bliżej zauważymy, że okna domów, otaczających latarnię są zamknięte. Powiedzmy to otwarcie: Poznań nie jest przyjaznym miastem dla festiwali. Wsparcie ze stron władz to jedno, a atmosfera miasta to drugie. W Poznaniu jest duszno i prowincjonalnie. Niestety Transatlantykowi to się udzieliło. Kaczmarek musi skończyć z wizerunkiem festiwalu z Poznania dla Poznania, jeśli chce, żeby traktowano go poważnie. Inaczej „glokalny” będzie znaczyło tyle, co „prowincjonalny” Oderwać się od portu, wypłynąć w nieznane – to dziś powinno być celem Kaczmarka. Czy tak się stanie okaże się w przyszłości. Wiadomo, że odbędzie się druga edycja festiwalu. O trzeciej jeszcze nikt nie wspomina. Może dlatego, żeby nie zapeszyć. 16 sierpnia 2011 |
Dziesięć miesięcy po „Końcu gry” Hans Kloss powrócił do Teatru Sensacji. Od października 1966 roku rozpoczęto (comiesięczną) emisję pięciu kolejnych odcinków „Stawki większej niż życie”. Na pierwszy ogień poszedł – ponownie wyreżyserowany przez Andrzeja Konica – „Czarny wilk von Hubertus”, czyli opowieść o tym jak J-23 stara się zlikwidować działający w okolicach Elbląga oddział Werwolfu.
więcej »Wyroby rodzimych browarów trafiają na półki również zagranicznych marketów, ale nie jest wcale tak prosto się o tym przekonać.
więcej »Wielbiciele Hansa Klossa mogli w czwartkowy wieczór 16 grudnia 1965 roku poczuć wielki smutek. W ramach Teatru Sensacji wyemitowano bowiem „Koniec gry”, spektakl zapowiadany jako ostatni odcinek „Stawki większej niż życie”. Jak się niespełna rok później okazało, wcale tak nie było. J-23 powrócił na „mały ekran”. Mimo że jego pierwsze rozstanie z widzami nie należało do szczególnie spektakularnych.
więcej »Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Z wątrobą na dłoni
— Jarosław Loretz
Panika na planie
— Jarosław Loretz
Jak nie gryzoń, to może jaszczurka?
— Jarosław Loretz
Transatlantyk 2011: Dzień szósty. Kultura jako miejsce nieistnienia
— Łukasz Gręda
Transatlantyk 2011: Dzień piąty. W poszukiwaniu lepszego świata
— Łukasz Gręda
Transatlantyk 2011: Dzień czwarty. Przegrani zwycięzcy
— Łukasz Gręda
Transatlantyk 2011: Dzień trzeci. Otwiera się przed nami świat
— Łukasz Gręda
Transatlantyk 2011: Dzień drugi. Grupa rozbitków na horyzoncie
— Łukasz Gręda
Transatlantyk 2011: Dzień pierwszy. Z portu rozpościera się piękny widok
— Łukasz Gręda
Transatlantyk 2011: Wątpliwości przed wyruszeniem w rejs
— Łukasz Gręda
Dzień szósty. Kultura jako miejsce nieistnienia
— Łukasz Gręda
Dzień piąty. W poszukiwaniu lepszego świata
— Łukasz Gręda
Dzień czwarty. Przegrani zwycięzcy
— Łukasz Gręda
Dzień trzeci. Otwiera się przed nami świat
— Łukasz Gręda
Dzień drugi. Grupa rozbitków na horyzoncie
— Łukasz Gręda
Dzień pierwszy. Z portu rozpościera się piękny widok
— Łukasz Gręda
Wątpliwości przed wyruszeniem w rejs
— Łukasz Gręda
Pozamiatane
— Łukasz Gręda
Ręce opadły
— Łukasz Gręda
Lost
— Łukasz Gręda
Dni jak ścięte wąsy
— Łukasz Gręda
Strzelają się
— Łukasz Gręda
Gumowe kule
— Łukasz Gręda
W ciemność
— Łukasz Gręda
Zaczęło się
— Łukasz Gręda
Słowiańska pełnia
— Łukasz Gręda
Mad Max: Hardy wojownik. Najlepsze role Toma Hardy’ego
— Łukasz Gręda