WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Organizator | Gutek Film, Miasto Cieszyn, Stowarzyszenie Nowe Horyzonty |
Cykl | Festiwal Filmowy Era Nowe Horyzonty |
Miejsce | Cieszyn |
Od | 22 lipca 2004 |
Do | 1 sierpnia 2004 |
WWW | Strona |
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Szósty (27.07)Bartosz Sztybor Dzisiaj trochę lepiej. Po wczorajszym dniu pełnym nieporozumień i niepowodzeń przyszedł czas na podniesienie poziomu. Nie jest to gwałtowny wzrost, ale z pewnością znaczny. Grano boliwijską telenowelę o odkrywaniu swojej seksualności, włoski dokument-z innej strony i tajlandzki horror jednojajowych bliźniaków.
Bartosz SztyborFestiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Szósty (27.07)Dzisiaj trochę lepiej. Po wczorajszym dniu pełnym nieporozumień i niepowodzeń przyszedł czas na podniesienie poziomu. Nie jest to gwałtowny wzrost, ale z pewnością znaczny. Grano boliwijską telenowelę o odkrywaniu swojej seksualności, włoski dokument-z innej strony i tajlandzki horror jednojajowych bliźniaków. ‹4. Festiwal Filmowy Era Nowe Horyzonty›
„Dependencia sexual” czy jak kto woli „Sexual dependency” Rodrigo Bellotta jest zbiorem kilku nowelek, których akcja rozgrywa się w Boliwii i w Stanach Zjednoczonych. Oprócz wprowadzenia fragmentarycznej kompozycji reżyser dzieli też ekran na dwie polówki, które pokazują w tym samym czasie dwa różne ujęcia związane ze sobą postacią, miejscem czy treścią. Bohaterowie poszczególnych epizodów udzielają się w innych fragmentach i zazwyczaj jedna nowelka wynika z drugiej. Wszystkie w jakiś sposób dotyczą seksualności młodych ludzi (15-latka tracąca dziewictwo, przyjezdny chłopak kochający się z prostytutką, Afroamerykanka – ofiara gwałtu, futbolista – gej bojący się utracenia pozycji macho). Teza może i ciekawa, ale argumenty wtórne. Jednak to żaden wstyd, jak na razie ani jeden film pokazany na festiwalu nie podszedł do podobnego tematu z odrobiną nowatorstwa. Plusy należą się Bellotto na pewno za ciekawą koncepcję formalną, która dużą rolę odgrywa przy końcu projekcji, a także za świetne dialogi. Może nie ma w nich kunsztu i elokwencji podobnej do tych Davida Mameta, ale jak na film o ludziach młodych – świetnie oddają ich stan wewnętrzny. Przecież młodzież musi się „lansować”, „baunsować”, mówić „elo ziom” i uprawiać „slamsing” (podrywanie dziewczyn ze slamsów). Produkcja ciekawi, zmusza by poczekać na końcówkę i pozwala utożsamić się z bohaterami. Efekt psuje nadmierna telenowelowatość formalna (ujęcia, zwolnienia) i nachalne moralizowanie w końcówce. Po mocnym uderzeniu w ostatnich minutach musimy obserwować jak wszyscy bohaterowie wymiotują, uświadamiając nam, że ich poczynania były złe. Marco Bellocchio po dobrze przyjętym „Czasie religii” nie spuszcza z tonu i w „Buongiorno, notte” opowiada o terrorystach z Czerwonych Brygad, którzy porwali i zamordowali Aldo Moro z Chrześcijańskiej Demokracji. Już na początku napotkałem na problem wynikający niestety z mojej winy. Nie znałem dobrze opisywanej historii i tym samym brakowało mi w fabule informacji faktograficznych. Poza tym wszystko jest na właściwym miejscu. Historia płynie swoim torem. Widzimy fanatyzm terrorystów, popełnianie przez nich błędów charakterystycznych dla znienawidzonej opozycji i nieumiejętność przewidywania skutków. Obserwujemy ich codzienne życie – pilnowanie dziecka sąsiadce, przyjmowanie księdza „po kolędzie” i wyprowadzanie kanarków na balkon. W pewnym momencie nawet zaczynamy im współczuć. Nie lubię takiego grania na emocjach widza, ale tutaj jest to zrobione tak subtelnie, że warto popłynąć z prądem. Po seansie nie starałem się jednak niczego zrozumieć, wytłumaczyć. Nie pojawiły się żadne pytania. Jedyne co zostaje w głowie to świetna scena obiadowa i genialna muzyka Riccardo Giagni. Seansem wieczornym był tajlandzki horror jednojajowych braci Pang – „The Eye”. Wtórne to, głupie i przede wszystkim wcale niestraszne (największe emocje wzbudziło upuszczenie przeze mnie butelki, co nieoczekiwanym dźwiękiem zaskoczyło całą publiczność). Niewidoma Mun przechodzi operację oczu (wymiana rogówki), po której zaczyna widzieć martwych ludzi. Z racji, że nie jest zbytnio rozgarnięta – przez pierwszą kwartę filmu rozmawia z nimi jak z żywymi. Przez drugą zaczyna się ich bać i uciekać od nich jak najdalej. W trzeciej jedzie do północnej Tajlandii, gdzie stara się znaleźć dawczynię. Natomiast w ostatniej wyjaśnia zagadkę i przewiduje katastrofę. W międzyczasie odnajduje partnera na całe życie i zawiera znajomość z chorą na nowotwór dziewczynką. Motyw w dużej mierze zaczerpnięty z „Szóstego Zmysłu”. Jednak, jeśli dzieło Shyamalana nazwać pierwszą ligą, to „Oko” musiałoby zadowolić się mianem okręgówki lub ligi trampkarzy. Nawet przez chwilę nie przeszedł mnie dreszczyk obawy. Dlatego apeluję do amerykańskich producentów – jak najszybciej sprzedajcie prawa do tego filmu, które zapewne kupiliście. 28 lipca 2004 |
Dziesięć miesięcy po „Końcu gry” Hans Kloss powrócił do Teatru Sensacji. Od października 1966 roku rozpoczęto (comiesięczną) emisję pięciu kolejnych odcinków „Stawki większej niż życie”. Na pierwszy ogień poszedł – ponownie wyreżyserowany przez Andrzeja Konica – „Czarny wilk von Hubertus”, czyli opowieść o tym jak J-23 stara się zlikwidować działający w okolicach Elbląga oddział Werwolfu.
więcej »Wyroby rodzimych browarów trafiają na półki również zagranicznych marketów, ale nie jest wcale tak prosto się o tym przekonać.
więcej »Wielbiciele Hansa Klossa mogli w czwartkowy wieczór 16 grudnia 1965 roku poczuć wielki smutek. W ramach Teatru Sensacji wyemitowano bowiem „Koniec gry”, spektakl zapowiadany jako ostatni odcinek „Stawki większej niż życie”. Jak się niespełna rok później okazało, wcale tak nie było. J-23 powrócił na „mały ekran”. Mimo że jego pierwsze rozstanie z widzami nie należało do szczególnie spektakularnych.
więcej »Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Z wątrobą na dłoni
— Jarosław Loretz
Panika na planie
— Jarosław Loretz
Jak nie gryzoń, to może jaszczurka?
— Jarosław Loretz
12. T-Mobile Nowe Horyzonty: Nowe Horyzonty w Esensji
— Esensja
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Podsumowanie
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Ostatni (1.08)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Dziesiąty (31.07)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Dziewiąty (30.07)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Ósmy (29.07)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Siódmy (28.07)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Piąty (26.07)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Czwarty (25.07)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Trzeci (24.07)
— Bartosz Sztybor
Grucha, pietrucha, sztryngbormengorninghejgen
— Bartosz Sztybor
To nie jest kolejna recenzja...
— Bartosz Sztybor
Latający cyrk
— Bartosz Sztybor
Avada Kedavra, Czarownico!
— Bartosz Sztybor
Przyszłość tkwi w szczegółach
— Bartosz Sztybor
Test pilota Cravena
— Bartosz Sztybor
Camera obskurna
— Bartosz Sztybor
Home Run... i nie wracaj
— Bartosz Sztybor
Rozbis(i)urmaniona karuzela
— Bartosz Sztybor
De ja vu... doo
— Bartosz Sztybor