WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Organizator | Gutek Film, Miasto Cieszyn, Stowarzyszenie Nowe Horyzonty |
Cykl | Festiwal Filmowy Era Nowe Horyzonty |
Miejsce | Cieszyn |
Od | 22 lipca 2004 |
Do | 1 sierpnia 2004 |
WWW | Strona |
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Dziesiąty (31.07)Bartosz Sztybor Mocne dudnienie w głowie. Przez cały czas słychać dźwięki najróżniejszych instrumentów i chóralne glosy. Przed oczami przewijają się czarno-białe obrazy. Co mogło wywrzeć tak piorunujące wrażenie?
Bartosz SztyborFestiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Dziesiąty (31.07)Mocne dudnienie w głowie. Przez cały czas słychać dźwięki najróżniejszych instrumentów i chóralne glosy. Przed oczami przewijają się czarno-białe obrazy. Co mogło wywrzeć tak piorunujące wrażenie? ‹4. Festiwal Filmowy Era Nowe Horyzonty›
To już przedostatni dzień cieszyńskiego festiwalu. Wszyscy myślą o dniu jutrzejszym i o dzisiejszym pokazie wielkiego klasyka kina. Mnie nie ogarnia „nerwówka dnia przedostatniego” i spokojnie chodzę na kolejne seanse. „Last Life of the Universe” Pen-Ek Ratanaruanga to pierwszy z nich. W produkcji tej dwie najznamienitsze osobistości (w danych dziedzinach) z Azji połączyły swoje siły. Najlepszy spec od fotografii – nadworny operator Wong Kar Waia – Christopher Doyle spotkał się z najwybitniejszym aktorem Tadanobu Asano („Tabu”, „Zatoichi”, „Ichi the Killer”, „Gemini”). W tym dwuskładnikowym koktajlu najsmaczniejsze, a dokładniej jedynie smaczne okazały się zdjęcia. Cala reszta jest bezsmakowa. Wszystko gdzieś już jedliśmy. Dwoje samotników spotyka się i buduje między sobą pewnego rodzaju więź. Są swoimi zupełnymi przeciwieństwami. On – pedantyczny introwertyk ze skłonnościami samobójczymi, ona – opryskliwa ekstrawertyczka uwielbiająca chaos. Jednak coś ich łączy. I my na ten supeł między nimi patrzymy przez całą projekcję. O samotności filmów było mnóstwo, chociażby wczorajszy „Vibrator”. Dlatego też „Last Life of the Universe” ma mało atutów. Przemawiają za nim wspomniane świetne zdjęcia (chodzi mi głównie o idealną kompozycję kadru). Na uwagę zasluguje też fakt, że Pen-Ek Ratanaruang nie zrobił łzawego melodramatu, tylko raczej hymn do przyjaźni (bo tylko takie uczucie zauważyłem między bohaterami). Gdyby zamiast zmieszać składniki tego koktajlu, wstrząsnąć je niemiłosiernie, może wtedy lepiej by smakowało. „Anatomie de l’enfer” to pseudoartystyczny bełkot kobiety, która pewnie została porzucona przez faceta i wylewa swoje żale na celuloid. Catherine Breillat stara się szokować śmiałymi scenami ero... ehm... pornograficznymi, jednak udaje jej się wzbudzić wyłącznie śmiech i politowanie. Bardzo zabawne są dialogi, które z kamienną twarzą wypowiadają aktorzy. W jednym z lepszych, udowadniana jest wyższość „masy kałowej” nad „wydzieliną menstruacyjną”, bo ta pierwsza odbiera życie – przedstawia zakończenie procesu egzystencji. Takich komicznych momentów jest więcej. Bardzo zabawny jest fakt, że główną rolę męską zagrał Rocco Siffredi, znany również w Polsce (dokładniej z ul. Nowy Świat, gdzie werbował aktorki). Chyba tylko on zgodził się na wkładanie palców do pochwy i częstowanie się różnymi płynami w ilościach hurtowych.Widać, że Breillat chciała za wszelką cenę zaszokować publiczność. Z częścią bez wątpienia jej się udało. Co jakiś czas na sali słyszałem przerażone glosy i oznaki obrzydzenia. Ja, żeby nikomu nie przeszkadzać, śmiałem się po cichutku zarówno z twórczyni jak i z zahipnotyzowanego tłumu. Największym wydarzeniem dnia, a zarazem całego festiwalu była specjalna projekcja „Metropolis” Fritza Langa. Prawdziwym przedsięwzięciem okazała się muzyka grana na żywo, którą napisał Abel Korzeniowski. Wizję kompozytora urzeczywistniła 70-osobowa orkiestra Simfonietta Cracovia, 42-osobowy chór i dwie wokalistki – Novika i solistka Ania Witczak. Pokaz odbył się we wnętrzu 300-letniego kościoła ewangelickiego, który mieści ok. 3 tysiące osób. Sam film nie traci na swoim przekazie, nawet zyskuje. W końcu, 77 lat temu, kiedy powstał – jego wizja była absolutna abstrakcją, natomiast teraz stoimy krok przed wejściem na przedstawiony tam poziom. Ogląda się świetnie. Nie ma momentu, w którym powieka mogłaby na sekundę opaść. Sama festiwalowa aranżacja też dała ogromnie dużo. Świetny filmowy klimat pozwala poczuć się jak na epokowym wydarzeniu, o którym będą mówili jeszcze długo. Korzeniowski czerpie z dokonań wielu kompozytorów garściami, ale robi to tak umiejętnie, że kopiowani artyści zostają w tyle. Może to zabrzmi patetycznie, ale dzięki tak genialnym przedsięwzięciom tworzy się historia. 1 sierpnia 2004 |
Dziesięć miesięcy po „Końcu gry” Hans Kloss powrócił do Teatru Sensacji. Od października 1966 roku rozpoczęto (comiesięczną) emisję pięciu kolejnych odcinków „Stawki większej niż życie”. Na pierwszy ogień poszedł – ponownie wyreżyserowany przez Andrzeja Konica – „Czarny wilk von Hubertus”, czyli opowieść o tym jak J-23 stara się zlikwidować działający w okolicach Elbląga oddział Werwolfu.
więcej »Wyroby rodzimych browarów trafiają na półki również zagranicznych marketów, ale nie jest wcale tak prosto się o tym przekonać.
więcej »Wielbiciele Hansa Klossa mogli w czwartkowy wieczór 16 grudnia 1965 roku poczuć wielki smutek. W ramach Teatru Sensacji wyemitowano bowiem „Koniec gry”, spektakl zapowiadany jako ostatni odcinek „Stawki większej niż życie”. Jak się niespełna rok później okazało, wcale tak nie było. J-23 powrócił na „mały ekran”. Mimo że jego pierwsze rozstanie z widzami nie należało do szczególnie spektakularnych.
więcej »Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Z wątrobą na dłoni
— Jarosław Loretz
Panika na planie
— Jarosław Loretz
Jak nie gryzoń, to może jaszczurka?
— Jarosław Loretz
12. T-Mobile Nowe Horyzonty: Nowe Horyzonty w Esensji
— Esensja
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Podsumowanie
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Ostatni (1.08)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Dziewiąty (30.07)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Ósmy (29.07)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Siódmy (28.07)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Szósty (27.07)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Piąty (26.07)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Czwarty (25.07)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Trzeci (24.07)
— Bartosz Sztybor
Grucha, pietrucha, sztryngbormengorninghejgen
— Bartosz Sztybor
To nie jest kolejna recenzja...
— Bartosz Sztybor
Latający cyrk
— Bartosz Sztybor
Avada Kedavra, Czarownico!
— Bartosz Sztybor
Przyszłość tkwi w szczegółach
— Bartosz Sztybor
Test pilota Cravena
— Bartosz Sztybor
Camera obskurna
— Bartosz Sztybor
Home Run... i nie wracaj
— Bartosz Sztybor
Rozbis(i)urmaniona karuzela
— Bartosz Sztybor
De ja vu... doo
— Bartosz Sztybor