Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹4. Festiwal Filmowy Era Nowe Horyzonty›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator Gutek Film, Miasto Cieszyn, Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
CyklFestiwal Filmowy Era Nowe Horyzonty
MiejsceCieszyn
Od22 lipca 2004
Do1 sierpnia 2004
WWW

Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Ostatni (1.08)

Esensja.pl
Esensja.pl
Bartosz Sztybor
11 dni minęło niebywale szybko. Jednak nie można się dziwić. Przecież będąc w kinie, czas ucieka w zastraszającym tempie. Jeszcze niedawno nudziłem się na Almodovarze i Antonionim, a tuż przed chwilą wyszedłem podbudowany przez nowego Kusturicę. Jakbym te filmy oglądał dzień po dniu, a w istocie od ich projekcji minęło ponad dziesięć dni. Czy festiwal został zakończony z klasą?

Bartosz Sztybor

Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Ostatni (1.08)

11 dni minęło niebywale szybko. Jednak nie można się dziwić. Przecież będąc w kinie, czas ucieka w zastraszającym tempie. Jeszcze niedawno nudziłem się na Almodovarze i Antonionim, a tuż przed chwilą wyszedłem podbudowany przez nowego Kusturicę. Jakbym te filmy oglądał dzień po dniu, a w istocie od ich projekcji minęło ponad dziesięć dni. Czy festiwal został zakończony z klasą?

‹4. Festiwal Filmowy Era Nowe Horyzonty›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator Gutek Film, Miasto Cieszyn, Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
CyklFestiwal Filmowy Era Nowe Horyzonty
MiejsceCieszyn
Od22 lipca 2004
Do1 sierpnia 2004
WWW
Chcąc umilić sobie czekanie na uroczyste zamknięcie Nowych Horyzontów postanowiłem wybrać się na cały cykl „Cremaster” stworzony przez Matthew Barneya. Sama nazwa oznacza mięsień pozwalający na wciągnięcie jąder do brzucha, co już może być wystarczającą rekomendacją dla twórcy. Twórcy, który odnalazł się dopiero w roku 1994. Wcześniej był studentem medycyny, sztuk plastycznych, a także modelem. Kiedy poznał świat sztuki współczesnej, doznał objawienia. Zobaczył, że może połączyć wszystkie swoje pasje – kult ciała, sporty ekstremalne i medycynę (ginekologiczne aspekty). Tak właśnie powstało 5 filmów, składających się na wspomniany cykl „Cremaster”. Każdy epizod przedstawiony jest w innej konwencji: relacja sportowa, opera, western, film kryminalny i dramat psychologiczny. Różne są też lokalizacje: wyspa Man na Morzu Północnym, lodowce Gór Skalistych, łaźnia Gellerta w Budapeszcie, Słone Jezioro w Utah, budynek Chryslera w Nowym Jorku i w końcu wybrzeża Irlandii. Przedsięwzięcie było naprawdę ogromne. Podobno budżet porównać można do tych hollywoodzkich, co rzeczywiście widać na ekranie. Mnóstwo dekoracji, bombastyczne kostiumy i znakomita charakteryzacja. Niestety są to jedyne atuty dzieła Barneya. Można mówić, że jest tam wielowarstwowa symbolika, którą da się rozgryźć tylko po wielokrotnym obejrzeniu. Można mówić o czystych wrażeniach estetycznych, którymi należy się sycić przez 6 godzin, 36 minut, 17 sekund i 59 setnych (czas trwania całego cyklu). Jednak mnie ta cała instalacja (bo film to chyba na dobrą sprawę nie jest) po prostu znudziła. Plusem jest fakt, że na „Cremasterze” bardzo dobrze mi się spało. Nie podekscytowały mnie sceny zszywania jąder czy przywiązywania do nich stada gołębi. Reszta publiczności mówiła: „jakie to śliczne”, a ja przekręcałem się wtedy na drugi bok, bo ten pierwszy już mi drętwiał. Jednak samemu Barneyowi życzę jak najlepiej. Ma on ogromną szansę jako projektant strojów dla superbohaterów w adaptacjach komiksów. Mówię serio. Kostiumy jakie stworzył w „Jądrowym mięśniu” zapierały dech w piersiach. Z wielką chęcią zobaczyłbym wrogów Spawna, Blade’a czy któregoś X-Mena w stroju z kolekcji Matthew Barneya „Wiosna – Lato 2004”.
Na zamknięcie wybrano ostatni film Kusturicy „Życie jest cudem”. Wiele osób mówi, że Emir już się wypalił, że nie ma nic nowego do powiedzenia, tylko dobija nieszczęsną Jugosławię tym samym, czym dobijał ją ponad 10 lat temu. Chcąc nie chcąc – rację trzeba przyznać. „Zivot je cudo” nie jest jakimś wybitnie oryginalnym filmem. Komizm zmieszany z tragizmem, slapstickowe żarty czy charakterystyczny absurd już znamy od czasów „Undergroundu”. Jednak te wszystkie ograne zabiegi nadal dostarczają ogromnych emocji. Na pozór głupie sceny ze zwierzętami dają powód do uśmiechu (do śmiechu niestety trochę zabrakło). Mnóstwo nawiązań do branży filmowej, rozrywkowej, telewizyjnej, a nawet erotycznej odsyła nas w zupełnie inne miejsca.. Najzabawniejszym momentem było nucenie przez żołnierza „The End” Doorsów, oprócz „Walkirii” najbardziej znanego motywu z „Czasu Apokalipsy”. Tadeusz Sobolewski napisał w „Gazecie Wyborczej”, że jest to szalony, pesymistyczny film. Co do szaleństwa, nie ma wątpliwości. „Życie jest cudem” skacze, wiruje, unosi się i opada, plecie głupoty, aby zaraz wyjawić jakąś prawdę życiową, znów coś bełkocze, by po chwili wszystkich zaszokować genialnym żartem, momentami nie zachowuje się logicznie, ale dąży do celu i osiąga go. Identycznie jak bohaterzy „Lotu nad Kukułczym Gniazdem”, no, oprócz Indianina, którego u Kusturicy nie uświadczycie. A propos pesymizmu, to ja odniosłem zupełnie inne wrażenia. Dla mnie „Zivot je cud” był tak cholernie optymistyczny, niósł ze sobą przeogromną dawkę energii, że po seansie wyszedłem podbudowany i zadowolony. Z czego? Z tego, że życie jest cudem. Słusznie po wielu filmach dołujących, pesymistycznych, a nawet apokaliptycznych Gutek puścił radosną Odę do życia Emira Kusturicy.
Na samym końcu w Klubie Festiwalowym puszczono kronikę z całego festiwalu o enigmatycznie brzmiącym tytule „enh”. Produkcja była pełna fabularyzowanych wstawek i kontrowersyjnych wypowiedzi twórców, organizatorów i uczestników. Ta dokumentalna prowokacja spodobała się ponad tysięcznej publiczności, która młodych twórców nagrodziła brawami. Ja się z Wami jeszcze nie żegnam – jutro podsumowanie.
koniec
8 sierpnia 2004

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.