WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Organizator | Fundacja Transatlantyk |
Cykl | Transatlantyk |
Miejsce | Poznań |
Od | 15 sierpnia 2012 |
Do | 22 sierpnia 2012 |
WWW | Strona |
Z Metropolis do LunopolisNiektóre można nagiąć, inne można złamać – oto co z zasadami gatunku robi siedem filmów, które zobaczymy w debiutującej podczas 2. Międzynarodowego Festiwalu Filmu i Muzyki Transatlantyk w Poznaniu sekcji „Poza Gatunkiem: Sci-Fi”.
Grzegorz KurekZ Metropolis do LunopolisNiektóre można nagiąć, inne można złamać – oto co z zasadami gatunku robi siedem filmów, które zobaczymy w debiutującej podczas 2. Międzynarodowego Festiwalu Filmu i Muzyki Transatlantyk w Poznaniu sekcji „Poza Gatunkiem: Sci-Fi”. ‹Transatlantyk. Międzynarodowy Festiwal Filmu i Muzyki 2012›
Kino gatunków, jedna z najbardziej nośnych i trwałych formuł filmowych, rzadko kiedy kojarzy się z kulturą festiwalową. Festiwale filmowe to przecież kino ambitne, wartościowe, artystyczne, skierowane do wymagającej i dojrzałej widowni, wprawiające w zachwyt krytyków. Kino gatunków z kolei, najczęściej wiązane z wysokobudżetową produkcją zza oceanu, z filmu na film realizuje te same schematy i powiela jednakowe konwencje gatunkowe. Naturą kina gatunków jest powtórzenie, co wydaje się stawiać je w przeciwieństwie do niepowtarzalnego, artystycznego kina festiwalowego. Co tydzień na ekrany wchodzi kilka nowych horrorów o podobnie brzmiących tytułach, kilka komedii z podobnymi żartami. Skąd zatem pomysł, aby całą sekcję poświęcić właśnie gatunkom? Czy nie wystarczy już to, co na co dzień mamy w multipleksach? Oczywiście, że nie! Kinowy repertuar to w znakomitej większości jedynie ułamek tego, na co można sobie pozwolić w ramach podejścia gatunkowego. Przełamywanie schematów, wykorzystywanie gatunku w niecodzienny sposób, traktowanie go jako punktu wyjścia do autorskich poszukiwań to rozwiązania dużo ciekawsze, mimo, że pozostają one na marginesie większych i głośniejszych produkcji realizujących grzecznie formułę. Kino gatunków jest wyjątkowo obszerną przestrzenią możliwości. W jej ramach, bazując na uniwersalnej, zrozumiałej dla każdego podstawie, można łączyć oryginalne, rewolucyjne spojrzenie z przystępnością i atrakcyjnością dla szerszej widowni. Kino o walorach rozrywkowych wcale nie musi być pozbawionym twarzy taśmowym produktem. Z drugiej strony, kino wartościowe artystycznie wcale nie musi być hermetyczne, niezrozumiałe i dostępne tylko dla małej grupy znawców. W cyklu „Poza gatunkiem” będziemy skupiać się na filmach, które przekraczają granice tradycyjnie rozumianego kina gatunkowego, eksperymentują z jego zasadami, wychodzą poza powtarzalne i sprawdzone formuły, które dobrze znamy ze współczesnych ekranów. Każdego roku bliżej przyjrzymy się wybranemu aspektowi zjawiska gatunkowości w dzisiejszym kinie: konkretnemu gatunkowi, specyficznym gatunkowym bohaterom, charakterystycznym wątkom i tematom. W swoim debiutanckim roku cykl jest poświęcony kinu sci-fi, ostatnimi laty rozwijającemu się szczególnie prężnie. Na antypodach głównego nurtu, w cieniu wysokobudżetowych produkcji, pojawiają się filmy skromniejsze, ale nie mniej zjawiskowe. Umiejętnie operując gatunkowymi konwencjami, łącząc sprawność warsztatową z autorskim, indywidualnym podejściem, takie tytuły jak „District 9” (Neil Blomkamp, 2009) czy „Moon” (Duncan Jones, 2009) zyskały sobie uznanie zarówno krytyków jak i publiczności. „District 9”, kontynuując tradycję rozpoczętą jeszcze w kinie niemym wraz z „Metropolis” (Fritza Langa, 1927), w kostium sci-fi ubiera palące współczesny świat problemy społeczne. „Moon” to z kolei nurt filozoficznego sci-fi, gdzie ilustrację znajdują pytania związane z rozwojem nauk i jego wpływem na kondycję człowieka. Te dwa tytuły można uzupełniać o tuziny kolejnych. W ostatniej dekadzie kostium sci-fi wydaje się przyciągać coraz więcej twórców. Korzystają z niego artyści uznani, jak Lars von Trier w swojej apokaliptycznej „Melancholii” (2011), czy Abel Ferrara w dekadenckim „Ostatnim dniu na Ziemi” (2011). A także twórcy młodsi, jak Mark Romanek w opowieści o sklonowanych dawcach organów „Nie opuszczaj mnie” (2010), czy debiutant Mike Calhill w nagrodzonej na Sundance „Drugiej Ziemi” (2011). Wszystkie te filmy łączy specyficzne podejście do gatunku – wykorzystują znane elementy w sposób daleki od standardowych realizacji hollywoodzkich, eksploatują gatunkowy potencjał metaforyczny, filozoficzny, polityczny, społeczny. Niemal pół wieku upłynęło od kiedy Stanley Kubrick zrealizował swoją wizyjną „2001: Odyseję kosmiczną”. Arthur C. Clarke, współautor scenariusza do filmu, legenda literatury sci-fi, napisał później „Jedynym sposobem by odkryć granice tego, co możliwe, jest wykroczyć poza nie”. W cyklu „Poza gatunkiem” będziemy konsekwentnie ów granice starali się przekroczyć. Filmy: reż. Chris McCawley, Jim Morrison, Jim Munroe, Tate Young, Kanada 2012 Utrzymana w konwencji mockumentu satyra sci-fi o świecie po kryzysie, w którym to USA stało się źródłem taniej siły roboczej dla nowych potęg ekonomicznych – Chin i Indii. Historia kilku przedstawicieli najbardziej parszywych zawodów przyszłości, od zbieraczy pajęczyn po ludzki spam, z przymrużeniem oka pokazuje w jakim kierunku mogłyby potoczyć się losy naszej cywilizacji. reż. Eron Sheean, Niemcy / Australia, 2012 Mroczny thriller sci-fi o naukowcu który odnalazł gen pozwalający regenerować ludzką tkankę. Film przeplata historię osobistej tragedii z trzymającą w napięciu intrygą oraz pytaniami o moralne granice nauki i poprawiania ludzkiej natury. reż. Nicolas Goldbart, Argentyna 2011 Postapokaliptyczna wersja Anioła zagłady Luisa Buñuela. Gdy tajemniczy wirus pustoszy świat, mieszkańcy odciętej kwarantanną kamienicy muszą uporać się z sąsiedzkimi waśniami. Podszyty sporą dawką subtelnego humoru film o relacjach międzyludzkich w czasach zagłady. Reż. Kurt Kuenne, USA, 2011 Historia mężczyzny, który każdego dnia budzi się w innym okresie swojego życia. Zerwanie podstawowej więzi między przyczyną a skutkiem sprawia że jego życiorys przypomina rozrzuconą talię kart. Okazuje się jednak że w tym pozornym chaosie może tkwić nić sensu, a na jej końcu majaczy szansa odwrócenia zapomnianej tragedii sprzed lat. reż. Panos Cosmatos, Kanada, 2010 Psychodeliczny sen szalonego naukowca, który w mrocznym instytucie dokonuje eksperymentów na tajemniczej dziewczynie. Stylizowane filozoficzne retro-sci-fi, uczta dla oka i ucha, przywołująca na myśl połączenie filmów Kubricka, Tarkowskiego i Jodorowskiego. reż. Matthew Avant, USA 2009 Utrzymana w konwencji mockumentu przewrotna analiza uwodzicielskiej siły teorii spiskowych. Bohaterowie Lunopolis, podążając za serią tajemniczych poszlak, muszą odpowiedzieć na pytania od dawna nurtujące ludzkość – czy możliwe są podróże w czasie, czy nieśmiertelność jest osiągalna, czy Platon i Elvis byli mieszkańcami Księżyca? Mają na to niewiele czasu, bo koniec świata jest bliski! reż. Nacho Vigalondo, Hiszpania 2007 Pełna paradoksów historia człowieka przypadkowo schwytanego w pętlę czasową. Spokojne popołudnie po pracy zmienia się dla niego w zapętloną wędrówkę po nawarstwiających się liniach czasowego continuum. • • • Wszystkie filmy będzie można zobaczyć w sekcji „Poza gatunkiem: Sci-fi” na Międzynarodowym Festiwalu Filmu i Muzyki Transatlantyk w Poznaniu, w dniach 15-22 sierpnia 2012. Bilety i karnety do kupienia online: http://www.transatlantyk.org/pl/strony/bilety 13 sierpnia 2012 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz