James Bond: Ranking filmów z Jamesem BondemSebastian Chosiński, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Krystian Fred, Jakub Gałka, Łukasz Gręda, Gabriel Krawczyk, Konrad Wągrowski, Kamil Witek Jutro premiera „Skyfall” – z tej okazji postanowiliśmy podsumować dotychczasowe osiągnięcie agenta 007. W wewnątrzredakcyjnym głosowaniu wybraliśmy ranking filmów z Jamesem Bondem (także tych niekanonicznych) i dziś Wam go prezentujemy – od najgorszych do najlepszych.
Sebastian Chosiński, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Krystian Fred, Jakub Gałka, Łukasz Gręda, Gabriel Krawczyk, Konrad Wągrowski, Kamil WitekJames Bond: Ranking filmów z Jamesem BondemJutro premiera „Skyfall” – z tej okazji postanowiliśmy podsumować dotychczasowe osiągnięcie agenta 007. W wewnątrzredakcyjnym głosowaniu wybraliśmy ranking filmów z Jamesem Bondem (także tych niekanonicznych) i dziś Wam go prezentujemy – od najgorszych do najlepszych. 24. Casino Royale (Casino Royale, 1967, reż. Val Guest, Ken Hughes, John Huston, Joseph McGrath, Robert Parrish)
Wyszukaj / Kup Jeśli za szczyt wyrozumiałości dla filmowej konwencji uznamy wyczyny Jamesa Bonda w oficjalnej serii jego przygód, to oglądając „Casino Royale” musimy nabrać dużo większej pobłażliwości. W końcu mamy do czynienia z parodystyczną wersją przygód o Jamesie Bondzie, wyraźnie przerysowującą jego, i tak mocno podrasowane, cechy szczególne – fizyczną i intelektualną doskonałość, umiejętność posługiwania się wyszukanymi gadżetami i zdolność podbijania serc niewieścich. Fabułę literackiego pierwowzoru potraktowano – delikatnie mówiąc – swobodnie, a całość jest tak naprawdę zbiorem skeczy, powiązanych ze sobą dość wątłą nicią fabularną. Taki rezultat był do przewidzenia, jeśli za reżyserię brało się aż pięć osób, a nad scenariuszem pracowało… dziesięć. Ale jakie wśród nich były nazwiska! John Huston, Peter Sellers, Joseph Heller, Billy Wilder i Woody Allen. A w roli Le Chiffre’a – sam Orson Welles. Już ta wyliczanka wskazuje, że mamy do czynienia z prawdziwą mieszanką wybuchową, ocierającą się niemal o kabotyństwo. Jednak niezależnie od tego, trzeba przyznać, że żaden z filmów oficjalnej bondiady nie miał tak zacnego grona w swojej obsadzie. A z całego tego galimatiasu jedynie piosenka „The Look of Love” sprawia niekrępującą przyjemność. Krystian Fred 23. Nigdy nie mów nigdy (Never Say Never Again, 1983, reż. Irvin Kershner)
Wyszukaj / Kup Nieoficjalnych Bondów nie było wiele, ale żaden z nich nie zasłużył poziomem do uznania ich za przygody godne serii. Choć najbliżej klimatem do oficjalnych produkcji jest zdecydowanie „Nigdy nie mów nigdy”, to chyba każdy z prawdziwych wyznawców 007 patrzy na film z pewnym przymrużeniem oka. Weźmy choćby samego Bonda, mimo, iż po raz ostatni widzimy go w wydaniu Seana Connery’ego, to nie ma w nim wiele z postaci, która przyniosła mu sławę. Przede wszystkim superagent jest tu wyraźnie podstarzałym i coraz mniej wiarygodnym szpiegiem, z trudem radzącym sobie z przeciwnikami nawet na ćwiczebnym polu. Już na pierwszy rzut oka można stwierdzić, iż bardziej niż walka ze złem czy uganianie się za kilkadziesiąt lat młodszymi spódniczkami, pasowałaby mu spokojna emerytura lub ciepła posadka za biurkiem. Sama historia jest niczym innym jak luźną interpretacją „Operacji: Piorun”, co tylko potęguje wrażenie, że gdzieś już to wszystko widzieliśmy. Szalę goryczy przelewa fakt, iż najbardziej emocjonującą sceną w „Nigdy nie mów…” jest pojedynek Bonda z Largo… przy użyciu gry komputerowej. Zapewne jeszcze wiele lat później Connery zachodził w głowę, dlaczego kiedy otrzymał propozycję powrotu do roli agenta, nie trzymał się kilkanaście lat wcześniej podjętego postanowienia o definitynym końcu swojej przygody z 007, wbrew tytułowemu powiedzeniu. Kamil Witek 22. Śmierć nadejdzie jutro (Die Another Day, 2002, reż. Lee Tamahori)
Wyszukaj / Kup W naszym rankingu „Śmierć nadejdzie jutro” wylądowała zaskakująco nisko. Duża w tym zasługa zbytniej przesady efektów specjalnych i gadżetów, które w ówczesnych czasach coraz mniej pasowały do odartej z ułudy niepewnej atmosfery na świecie. Dorzućmy do tego bajkowy, eskapistyczny lodowy zamek na Islandii, niewidzialny samochód czy dyskotekowy przebój i bondowa rzeczywistość sprawiała wrażenie jakby zatrzymała się conajmniej kilkanaście lat wcześniej. Z drugiej strony sam Bond jawi się innym świetle niż zazwyczaj. W otwierającej sekwencji zostaje pojmany i spędza ponad rok w północnokoreańskim więzieniu. Podejrzewany przez MI6 o zdradę musi działać na własną rękę by oczyścić imię i oczywiście wyrównać rachunki. Niestety, perypetie agenta pałającego żądzą osobistej zemsty szybko zostają porzucone na rzecz akcji i wybuchów. Z dzisiejszej perspektywy „Śmierć nadejdzie jutro” można uznać za podsumowanie wyczerpanego schematu wówczas czterdziestoletniej serii. Choć z okazji rocznicy w fabułę wpleciono wiele inside joke’ów, to mrugnięcia w stronę widza jak i mnóstwo rewelacyjnych one-linerów nie uratowały filmu od ogólnego rozczarowania. Mimo finansowego sukcesu (był to wówczas najbardziej dochodowy Bond w historii) „Śmierć nadejdzie jutro” okazał się ostatnim z udziałem Pierce’a Brosnana a całą serię poddano zasłużonemu restartowi. Kamil Witek 21. Moonraker (Moonraker, 1979, reż. Lewis Gilbert)
Wyszukaj / Kup Niska pozycja „Moonrakera” na naszej liście nie powinna dziwić – to od zawsze jeden z najbardziej krytykowanych Bondów w historii. Po bardzo udanym „Szpiegu, który mnie kochał”, uważanym powszechnie za najlepszy film z Rogerem Moore′em producenci zapragnęli rywalizować z największym przebojami kultury popularnej. Kolejnym filmem miał być „Tylko dla twoich oczu” (taka informacja pokazuje się na zakończenie „Szpiega, który mnie kochał”), ale ogromny sukces „Gwiezdnych wojen” zachęcił do próby nawiązania do niego – zdecydowano się wię pierwszy (i na razie ostatni) raz wysłać Bonda w kosmos. W tym celu zmieniono gruntownie fabułę powieści Iana Fleminga, w której o kosmosie mowy nie ma, jest za to pomysł bombardowania Londynu. Hugo Drax w wersji filmowej stał się jednak fanatykiem, chcącym zniszczyć ludzkość z przestrzeni i zasiedlić naszą planetę nową rasą ludzi. Film z pewnością nie był udany – widać było, że scenariusz został napisany na kolanie, by tylko uzasadnić jak największą ilość z założenia widowiskowych scen, widać też, że budżet nie był na tyle wysoki, by efekty wypadły przekonująco, słabo wypadła główna partnerka 007, a uważanym do dziś za szczyt bondowskiego obciachu była afera miłosna zabójcy zwanego Szczękami. Nie przeszkodziło to wszystko jednak „Moonrakerowi” odnieść sukces kasowy, choć chyba nie na miarę oczekiwań producentów. Konrad Wągrowski 20. Jutro nie umiera nigdy (Tomorrow Never Dies, 1997, reż. Roger Spottiswoode)
Wyszukaj / Kup My name is Gadget. James Gadget. Ten film jest zagracony wszystkorobiącymi i wszystkomającymi urządzeniami, które może i wyglądają ładnie i efektownie, ale strącają głównego bohatera na drugi plan. A to chyba największa krzywda jaka może spotkać tak egocentryczną postać jaką z pewnością jest Bond (Pierce Brosnan). Rozwiązywanie konfliktów przy pomocy zabawek sprawia, że dość mocno odczuwa się nieobecność agenta 007 jako pełnokrwistego bohatera, który nie tylko umie dokopać komu trzeba, ale imponuje swoją błyskotliwością w działaniu i celnością bon motu. Za to o człowieczeństwie Bonda mają świadczyć jego sentymentalne ciągoty do żony potentata medialnego (Jonathan Pryce), którego zdecydowanie nie interesuje dopiero czwarta pozycja w hierarchii władzy – on pragnie zostać Bogiem, kreatorem rzeczywistości. W „Jutro nie umiera nigdy” doczekaliśmy się godnej partnerki dla angielskiego bohatera narodowego. Została nią malezyjska aktorka Michelle Yeoh, która nie dość, że dorównuje Brosnanowi w umiejętności eliminacji przeciwników, to większość scen akcji wykonała bez pomocy kaskaderów. Film dedykowano producentowi 16 odcinków Bonda – Albertowi R. Broccoli, zmarłemu rok przed premierą „Jutra…”. Krystian Fred 19. W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości (On Her Majesty’s Secret Service, 1969, reż. Peter R. Hunt)
Wyszukaj / Kup Przez długie lata „W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości” uznawano za najsłabszy z filmów o Jamesie Bondzie. Głównie z uwagi na mikre zdolności aktorskie Australijczyka George’a Lazenby’ego, który – w pewnym uproszczeniu – trafił do superprodukcji Harry’ego Saltzmana i Alberta R. Broccoliego z planu telewizyjnej reklamówki czekoladek. Nie miał innego doświadczenia filmowego i to było, niestety, bardzo wyraźnie widać. Dlatego warto zadać pytanie: Gdyby, zamiast Lazenby’ego, agenta 007 zagrał po raz szósty, tak jak tego pragnęli producenci, Sean Connery – jaki wyszedłby obraz? Na co zwracalibyśmy uwagę po latach? Na pewno na gwiazdorski pojedynek słynnego Szkota i powoli zdobywającego sobie renomę Amerykanina greckiego pochodzenia Aristotelisa (Telly’ego) Savalasa, który wcielił się w Ernsta Stavro Blofelda (swoją drogą chyba nikt nie nadawał się do tego bardziej, skoro literacki Blofeld był synem Polaka i… Greczynki). Na mroczny klimat dzieła – widoczny zarówno w scenie otwierającej film, jak i w jego dramatycznym zakończeniu, kiedy to Bond tuż po zawarciu związku małżeńskiego zostaje wdowcem i – ku zdziwieniu milionów widzów – roni jak najszczersze łzy. Wreszcie na fascynującą scenę morderczego pościgu na torze bobslejowym, którą notabene nakręcił John Glen (wtedy jeszcze asystent reżysera, a w przyszłości reżyser wszystkich oficjalnych Bondów z lat 80.). O wartości „W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości” decydują również świetne zdjęcia, zachwycające zwłaszcza w sekwencjach alpejskich; podobać może się też wewnętrzny nerw, z jakim film zrealizowano, co jest niezaprzeczalną zasługą Petera H. Hunta. I chociaż był to jego debiut reżyserski, to jednak nie można zapominać, że przy pięciu wcześniejszych obrazach serii pełnił on funkcję montażysty. I tylko ten Lazenby… Sebastian Chosiński |
Dziesięć miesięcy po „Końcu gry” Hans Kloss powrócił do Teatru Sensacji. Od października 1966 roku rozpoczęto (comiesięczną) emisję pięciu kolejnych odcinków „Stawki większej niż życie”. Na pierwszy ogień poszedł – ponownie wyreżyserowany przez Andrzeja Konica – „Czarny wilk von Hubertus”, czyli opowieść o tym jak J-23 stara się zlikwidować działający w okolicach Elbląga oddział Werwolfu.
więcej »Wyroby rodzimych browarów trafiają na półki również zagranicznych marketów, ale nie jest wcale tak prosto się o tym przekonać.
więcej »Wielbiciele Hansa Klossa mogli w czwartkowy wieczór 16 grudnia 1965 roku poczuć wielki smutek. W ramach Teatru Sensacji wyemitowano bowiem „Koniec gry”, spektakl zapowiadany jako ostatni odcinek „Stawki większej niż życie”. Jak się niespełna rok później okazało, wcale tak nie było. J-23 powrócił na „mały ekran”. Mimo że jego pierwsze rozstanie z widzami nie należało do szczególnie spektakularnych.
więcej »Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Z wątrobą na dłoni
— Jarosław Loretz
Panika na planie
— Jarosław Loretz
Jak nie gryzoń, to może jaszczurka?
— Jarosław Loretz
100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja
Mroczny obiekt naszego pożądania
— Łukasz Gręda
100 najlepszych filmów dekady
— Esensja
SPF – Subiektywny Przegląd Filmów (16)
— Jakub Gałka
Popkuriozum IV kwartału 2008 – nominacje
— Esensja
„Tajne przez poufne” najlepszym filmem IV kwartału według Stopklatki i Esensji
— Esensja
Dobry i Niebrzydki: Daj mi wreszcie tego cholernego drinka!
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
007: Wielki Ranking Filmów z Jamesem Bondem
— Konrad Wągrowski
007: Strawberry Fields Forever
— Michał R. Wiśniewski
007: Im więcej Bonda, tym mniej
— Jakub Gałka
Śmierć i dziewczyny
— Łukasz Gręda
Klub Mao
— Łukasz Gręda
Słabość chwilowa
— Łukasz Gręda
James Bond w Esensji
— Esensja
Na filmowym szlaku: Indianin z Waszyngtonu
— Adam Lewandowski
Esensja ogląda: Lipiec 2017
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Anna Nieznaj, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Esensja ogląda: Czerwiec 2017 (5)
— Sebastian Chosiński, Kamil Witek
Esensja ogląda: Wrzesień 2013 (1)
— Sebastian Chosiński, Alicja Kuciel, Jarosław Loretz, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski
Esensja ogląda: Sierpień 2013 (1)
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Jarosław Loretz, Joanna Pienio, Małgorzata Steciak
WuWuZela, czyli turystyka nekrofobiczna
— Michał Kubalski
Fantasy na koturnach
— Agnieszka Szady
Co nam w kinie gra: Furia, Dobre serce i Zakazane owoce
— Esensja
Historia na kołach się toczy
— Jarosław Loretz
Krótka przyszłość
— Kamil Witek
W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński
Klasyka kina radzieckiego: Trup ściele się gęsto
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: W pełni usprawiedliwiona pewność siebie
— Sebastian Chosiński
„Kobra” i inne zbrodnie: Hans Kloss w Werwolfie
— Sebastian Chosiński
Nie taki krautrock straszny: Spaghetti western, thriller, dramat…
— Sebastian Chosiński
East Side Story: W poszukiwaniu straconego życia
— Sebastian Chosiński
Non omnis moriar: Prośba o zmiłowanie
— Sebastian Chosiński
PRL w kryminale: Miłość i nienawiść w bałkańskim słońcu
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Szczęśliwi, choć nostalgiczni
— Sebastian Chosiński
Klasyka kina radzieckiego: Co dwie głowy, to nie jedna
— Sebastian Chosiński
bzdura, Metallica skończyła się na "Kill'em all", wszyscy o tym wiedzą!