Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jeden normalny

Esensja.pl
Esensja.pl
Każde dziecko sławnego rodzica powie, że znane nazwisko to największe przekleństwo. Ludzie oczekują, że dziecko będzie kopią swoich rodzicieli, jak gdyby wraz z nazwiskiem odziedziczyło po nim wszystkie talenty. Niestety zdarza się to nader rzadko. Ale zdarza, o czym świadczy przypadek Macieja Stuhra.

Łukasz Gręda

Jeden normalny

Każde dziecko sławnego rodzica powie, że znane nazwisko to największe przekleństwo. Ludzie oczekują, że dziecko będzie kopią swoich rodzicieli, jak gdyby wraz z nazwiskiem odziedziczyło po nim wszystkie talenty. Niestety zdarza się to nader rzadko. Ale zdarza, o czym świadczy przypadek Macieja Stuhra.
Byłem kiedyś świadkiem następującej sceny: starsze małżeństwo przechadzało się między czasopismami w Empiku. Uwagę kobiety zwróciła okładka miesięcznika dla kobiet, na której widniała Kinga Preis. Kobieta zmierzyła ją wzrokiem i powiedziała do swojego męża: - Lubiłam ją, a tak się wygłupiła. Jaki z tego morał? Nieważne, jak dobrym aktorem jesteś, jeśli zdecydujesz się na flirt z polskim show biznesem, przygotuj się na najgorsze. Część aktorów świadomie nie bywa, nie udziela się. Inni decydują się na flirt z salonami, będąc przekonanym, że nie sposób tego uniknąć. Wybierają mniejsze zło. Mechanizm polskiego showbiznesu jest jednak bezlitosny: nieważne, jak bardzo niezależny się czujesz, prędzej czy później wyjdziesz na skończonego idiotę. Adam Darski dał się lubić do momentu, gdy nie zaczął notorycznie pojawiać się w telewizji śniadaniowej. Borys Szyc uchodził za najlepszego aktora młodego pokolenia, aż nie zaczął rozdrabniać się na dobre w każdym możliwym programie telewizyjnym. Jest niewielu aktorów i aktorek, którzy potrafią poruszać się w polskim show biznesie, nie tracąc przy tym na wiarygodności. Większość szybko traci rozeznanie, przestaje się pilnować i ciach! Nawet nie wie, kiedy nie jest już sobą. Maciej Stuhr należy do tego elitarnego grona aktorów, którzy potrafią sobie z tym poradzić.
Wodzirej
Fuks
Fuks
Stuhr zna showbiznes od podszewki, w końcu od kilkunastu lat zajmuje się prowadzeniem różnych branżowych imprez. To, co tam zobaczył z pewnością zawstydziłoby samego Lutka Danielaka z „Wodzireja”. Niech o poziomie polskiego showbiznesu świadczy fakt, że Stuhr widziałby w roli reżysera współczesnej wersji filmu Feliksa Falka, Wojtka Smarzowskiego. Aktor jednak w przeciwieństwie do Danielaka, nie stara się wkręcić w tryby wielkiego świata za wszelką cenę. Wręcz odwrotnie, co czyni go dla showbiznesu tak atrakcyjnym. Zawsze ironiczny i dowcipny, egzystuje w wąskim kręgu celebryckiej arystokracji. Akurat w jego przypadku transfer z kręgów sztuki wysokiej do popkultury odbył się bez przeszkód. Głównie dlatego, ze Stuhr jest przede wszystkim profesjonalistą. Bywa na salonach, ale głównie w roli w konferansjera. Na spędach celebrytów go nie uświadczymy.
Stuhra trudno nie lubić. Jest dowcipny, błyskotliwy i utalentowany. Jest spełnieniem naszych oczekiwań wobec dziecka znanego rodzica. Traktujemy go po trosze jak dziadkowie dumni ze swojego wnuczka. Znane dzieci są bowiem po części własnością społeczeństwa, w którym zostają wychowane. Dzieje się tak, ponieważ relacją, jaka zawiązuje się między znanym aktorem a publicznością, zostaje przeniesiona na jego dzieci. Dziecko, w odróżnieniu od dorosłego, nie robi niczego wbrew oczekiwaniom publiczności. Nie ucieka przed paparazzi, nie odmawia wywiadów. Dziecko jest owocem związku aktora z publicznością. Istnieje bowiem niepisana umowa, na mocy której część praw do niego przechodzi na widzów. Na naszych oczach dorasta, dojrzewa. To kolejny spektakl, który zapewnił nam ulubiony aktor/aktorka.
Dziecko znanego rodzica rzadko dojrzewa. Zdarzają się jednak wyjątki, jak Maciej Stuhr. Aktor nie jest tylko kopią swojego ojca. Nie powtarza jego ról, odnajduje się w zupełnie innym repertuarze. Tym co ich łączy jest talent. Młody Stuhr buduje karierę po swojemu, ale z równą determinacją i wyczuciem, co jego ojciec.
Pogoda na jutro
Pogoda na jutro
Sing-Sing
Mało brakowało, a Maciej Stuhr nie zostałby aktorem. Zanim rozpoczął studia aktorskie studiował psychologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Z tego okresu pozostały mu piękne wspomnienia: - Wiele się na Uniwersytecie Jagiellońskim nauczyłem, ale też podarowałem sobie beztroskie, cudowne krakowskie życie. W szkole teatralnej zajęcia trwają od rana do późnego wieczora, a potem jeszcze trzeba wkuwać role i próbować. Na psychologii człowiek pouczył się dwie godziny i do baru. W tym czasie Stuhr razem z kolegami tworzył kabaret Po żarcie, który w środowisku studenckim cieszył się dużą popularnością. Aktor szczególnie dobrze sprawdzał się w roli parodysty. Jego parodia Gustawa Holoubka według legendy doprowadziła wybitnego aktora do zaprzestania płacenia abonamentu telewizyjnego.
Stuhr wyniósł jednak ze studiów coś więcej niż tylko wspomnienia wypadów do knajp: - Studia wyższe jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Mam nadzieję, że psychologia wzbogaciła mnie nie tylko jako człowieka, ale i jako aktora. Aktor przecież też rozważa, rozdrabnia i dokonuje analizy psychologicznej. Zawsze czeka mnie pewna łamigłówka – jaki jest mój bohater, jak się zachowuje, dlaczego mówi to, co mówi. Często to jest ta sama droga, którą podąża psycholog w rozważaniu ludzkich przypadków. Pięć lat moich studiów i zastanawiania się, dlaczego ludzie są tacy, a nie inni, to w zasadzie ta sama działka. Na początku swojej kariery Stuhr nie miał wielu okazji ku temu, żeby wykorzystać swoją wiedzę teoretyczną na temat ludzkiej psychiki.
Obława
Obława
Stuhr zadebiutował na dużym ekranie w „Dekalog X”, ale był za młody, aby publiczność skojarzyła go z kinem Kieślowskiego. Jego rzeczywisty debiut przypadł na przełom stuleci – w 1999 roku do kin wszedł „Fuks” Macieja Dutkiewicza, a w 2000 „Chłopaki nie płaczą” Olafa Lubaszenki. Występ w gangsterskich komediach dla młodzieży przyniósł aktorowi ogromną popularność. Film Dutkiewicza nie odbił się takim szerokim echem wśród publiczności, a szkoda, bo Stuhr zagrał w nim pierwszorzędnie.
Sing-Sing nazywają go/bo ma w oczach coś takiego, samo zło/nie hoduje zbóż, ma w kieszeni ma nóż/a ja nie wiem po co”. Słowa Agnieszki Osieckiej mogłyby posłużyć za charakterystykę bohatera „Fuksa”: Aleks to chłopak rezolutny, bystry i nieco bezczelny. Stuhr zagrał z wyczuciem, nie szarżował. Zagrał „złotego chłopca” z diabelskim uśmiechem, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Dutkiewicz potrzebował do tej roli samorodnego talentu, kogoś jeszcze nie tkniętego studiami aktorskimi i znalazł idealnego kandydata. Próżno szukać równie udanego debiutu w kinie ostatnich dwudziestu lat. Oczywiście jest Chyra, jest Żebrowski, ale wszyscy debiutowali z większym bagażem doświadczeń. Stuhr wszedł do polskiego kina z kopa, jak na bezczelnego gówniarza przystało. Może tylko Szyc miał równie dużą siłę przebicia. Dziś tą drogą zdają się podążać Kościukiewicz i Gierszał. Czas pokaże, czy nie dadzą się zwariować.
Wiecznie młody
Pokłosie
Pokłosie
Stuhr mimo upływu lat wciąż wygląda młodo, jakby dopiero co skończył dwudzieste czwarte urodziny. Role w komediach dla młodzieży sprawiły, że przylgnęła do niego etykietka „młodego bezczelnego”: - Nie wyglądam na swoje lata. Dla kina to chyba dobrze, chociaż kilka ciekawych ról mi umknęło. Role trzydziestokilkulatków sprząta mi często sprzed nosa Marcin Dorociński. Widać muszę jeszcze trochę poczekać, żeby grać dojrzałych mężczyzn. Stuhr to wieczny chłopiec polskiego kina, który dopiero niedawno zaczął dojrzewać. Bohaterowie „Mistyfikacji”, „Obławy” i „Pokłosia” nie mają już nic wspólnego z rezolutnym Aleksem z początków kariery aktora.
Zmiana wizerunku Stuhra nastąpiła w 2003 roku, dzięki roli w „Pogodzie na jutro” Jerzego Stuhra. Po niej przyszły role w „Weselu” Wojtka Smarzowskiego, „33 scenach z życia”, „Winie truskawkowym”, „Obławie” i „Pokłosiu”. Stuhr nie grywa często w filmach, jak sam tłumaczy stać go na ten luksus. Zawód konferansjera zapewnia mu godziwe życie, nie musi więc grywać w filmach wyłącznie dla pieniędzy. Wybiera tylko te scenariusze, które przykuwają jego uwagę. Rzadki luksus sądząc po reszcie polskich aktorów, którzy przyzwyczaili się już grać dobrą minę do złej gry.
Stuhr zbudował swoją pozycję na starannie dobieranych scenariuszach. W kinie grywa rzadko, znacznie częściej w występuje w teatrze. Przez kilka lat był związany z Teatrem Dramatycznym, teraz jest aktorem Teatru Nowego w Warszawie. Należy do grona aktorów współpracujących z Krzysztofem Warlikowskim. Wiążę się to z prestiżem, ale daje również aktorowi szanse na rozwijanie swoich umiejętności w sposób w polskim kinie niemożliwy.
Aktor luksusowy
Stuhr buduje swoją karierę w sposób przemyślany i jak na skromny materiał, który ma do dyspozycji, idzie mu bardzo dobrze. Jak sam zauważył współcześnie aktorowi jest dużo trudniej niż przed laty: - Czasy oczywiście się zmieniają i dziś najprawdopodobniej samemu Zbyszkowi Cybulskiemu byłoby trudno wykreować taki wizerunek, jak sam stworzył. Stuhr nie stara się na siłę zrobić kariery. Pracuje w takich warunkach, a nie innych. Robi to, co uważa za słuszne. Jest szczęściarzem. Stać go na to.
koniec
8 listopada 2012

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Pozamiatane
— Łukasz Gręda

Ręce opadły
— Łukasz Gręda

Lost
— Łukasz Gręda

Dni jak ścięte wąsy
— Łukasz Gręda

Strzelają się
— Łukasz Gręda

Gumowe kule
— Łukasz Gręda

W ciemność
— Łukasz Gręda

Zaczęło się
— Łukasz Gręda

Słowiańska pełnia
— Łukasz Gręda

Pod wulkanem, czyli potworne kino Wesa Andersona
— Łukasz Gręda

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.