Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

30 najlepszych filmów fantasy wszech czasów

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 3 »
W oczekiwaniu na zbliżającą się wielkimi krokami premierę „Hobbita” przygotowaliśmy dla Was kolejny wielki ranking. A właściwie Wielki Ranking. Tym razem – co oczywiste – wzięliśmy się za filmy fantasy. I był to chyba najtrudniejszy ranking do przygotowania – o czym za chwilę.

Esensja

30 najlepszych filmów fantasy wszech czasów

W oczekiwaniu na zbliżającą się wielkimi krokami premierę „Hobbita” przygotowaliśmy dla Was kolejny wielki ranking. A właściwie Wielki Ranking. Tym razem – co oczywiste – wzięliśmy się za filmy fantasy. I był to chyba najtrudniejszy ranking do przygotowania – o czym za chwilę.
Dlaczego najtrudniejszy? Z prostego powodu – definicji gatunku. Bo co to właściwie jest fantasy? Pierwsze skojarzenie – rycerze, smoki, magia. Ale to definicja bardzo zawężająca gatunek, który jest tak złożony, że doczekał się całego szeregu podgatunków – sword & sorcery, heroic fantasy, high fantasy, low fantasy, urban fantasy, technofantasy… W anglosaskim ujęciu tematu przez fantasy będzie określana każda historia, mająca elementy fantastyczne, których nie można wyjaśnić w sposób naukowy (bo to już domena SF). Oznacza to, że fantasy byłaby każda opowieść o duchach (a może i większość opowieści grozy), „Indiana Jones”, „Piraci z Karaibów”, ale też na przykład „Dzień świstaka” czy „Zakręcony piątek”. Nie chcieliśmy iść tak szeroko, bo łatwo by było się pogubić, a filmy byłyby trudne do porównania. Trzymamy się więc tej tradycyjnej definicji – rycerze, smoki, magia..
No dobrze, ale trzeba ją jakoś sprecyzować. A więc – do naszego rankingu trafiają filmy, które łączą szeroko pojętą baśniowość lub fantastyczność z umieszczeniem akcji w świecie przypominającym dawne – niekoniecznie średniowieczne (choć przeważnie) – czasy. Wypada też określić, że owa baśniowość czy fantastyczność może przejawiać się przez konkretne elementy (magia, smoki), bądź też przez nierzeczywistą (np. mocno przerysowaną) kreację świata przedstawionego (casus „300” Zacka Snydera, którzy niby opowiadają prawdziwą historię bitwy pod Termopilami, ale już tło jest zdecydowanie fantastyczne). Nie odrzucamy też kina familijnego, o ile w filmach są odpowiednie elementy, kojarzące się ze światami fantasy.
Zdajemy sobie sprawę, że te tłumaczenia na nic się nie zdadzą, że i tak wytkniecie nam niespójności, że uznacie, że nie wszystkie filmy pasują, a pasujących wyraźnie brakuje. Cóż, bierzemy to na klatę. Przyznajemy, że większość czasu powstawania rankingu zajęły redakcyjne kłótnie na temat definicji gatunku (szczerze powiedziawszy trwają one do dzisiaj, czasem przeistaczając się w pojedynki na topory). Ale weźcie też pod uwagę, że filmu w naszym zestawieniu może brakować nie dlatego, że nie zaklasyfikowaliśmy go do fantasy, ale dlatego, że po prostu nam się nie spodobał.
Jeszcze jedna rzecz wymaga wyjaśnienia – podejście do jakże popularnych w fantasy cykli. Ostatecznie zdecydowaliśmy się, że jeśli cykl tworzą filmy o zbliżonym poziomie, będące wspólnie całą opowieścią, traktujemy to jako jeden tytuł. Natomiast w sytuacji, gdy jeden z filmów cyklu wybija się zdecydowanie ponad resztę i stanowi zamkniętą całość, bierzemy właśnie jego pod uwagę. Bo czemu karać „Nieśmiertelnego” za koszmarne sequele?
Dosyć tych tłumaczeń. Poznajcie najlepsze – zdaniem Esensji – filmy fantasy wszech czasów (a przynajmniej do czasów „Hobbita”):
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
30. Jabberwocky
(1977, reż. Terry Gilliam)
Monty Python (wybrakowany ciut kadrowo) spotyka Lewisa Carrolla. Co wychodzi? „Jabberwocky” – bezkompromisowe rozliczenie się na raz z historią Anglii (czy w zasadzie bliżej nieokreślonego anglosaskiego średniowiecznego sioła) z absurdalną parodią nursery rhymes, tak popularnych w XIX w. „Jabberwocky” jest jednak tak luźną opowieścią, przeprowadzoną z taką dezynwolturą, że trudno w ogóle mówić o niej w kategorii adaptacji filmowej. Ot, średniowieczne miasteczko jest od czasu do czasu napastowane przez tytułowego Dżabbersmoka (czy Żabrołaka – jak kto woli), a biedny Dennis – fajtłapa i, jak się potem okazuje, bohater z przypadku, musi ruszyć na niego z mieczem. Film ten nie miał łatwego startu – reżyserski debiut Terry’ego Gilliama został przyjęty dość chłodno (osobiście zrzucam to na karb miejscami przyciężkich i hermetycznych dowcipów), jednak z czasem doceniono dość nietypowe jak na fantasy w latach 70. podejście do rzeczywistości: jest brudno, szaro, a służące wcale nie są takie wspaniałe i chętne do swoich rycerzy. Przynajmniej nie te, o które chodzi. Wariacja na temat absurdalnego poematu, prezentująca również wyraźne wpływy „Wyprawy na Żmirłacza” (głównie pod kątem żonglerki tematyką i schematami eposu) oglądana po latach okazuje się być świetną satyrą na topos rycerza. Może nie jest to zbyt wielkie osiągnięcie przy tak zamkniętym gronie odbiorców, jednak na plus trzeba zaliczyć fakt, że Gilliam postanowił od razu uderzyć z grubej rury (a nie skupić się na jakichś etiudach) i, co najważniejsze, obronił się. Film do tej pory stanowi smaczne, choć ciężkostrawne, danie dla każdego filmoholika – a w szczególności gorzki i sarkastyczny, nawet jak na ten obraz, finał.
Mateusz Kowalski
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
29. Harry Potter
(2001 – 2011, reż. Chris Columbus, Alfonso Cuarón, Mike Newell, David Yates)
Przygody o Chłopcu, Który Przeżył, stały się, jakby nie patrzeć, fenomenem popkulturowym do tego stopnia, że nawet na temat ekranizacji jego przygód ciężko powiedzieć coś odkrywczego. Z drugiej strony filmy, podobnie jak książki, przeszły swoistą ewolucję – od familijnego kina Chrisa Columbusa, przez dramat Alfonso Cuaróna i bombastyczne widowisko Mike’a Newella, skończywszy na tetralogii filmowej Davida Yatesa, która zahaczała o dramat polityczno-społeczny. Widać, że obraz rósł wraz z czytelnikami – reżyserzy nie uciekali od problematyki stawianej w filmach, jednak realizacja wywoływała nieraz duże problemy – widać to choćby na przykładzie zmiażdżonego przez krytykę „Zakonu Feniksa”. Co jednak udało się zachować każdemu z twórców – w mniejszym lub większym stopniu – to duch książki. Przygody nastoletniego czarodzieja słusznie porwały tak opisem przygód, rozwojem postaci, jak i światem przedstawionym. To chyba też jedna z lepszych, a przynajmniej wierniejszych ekranizacji książkowego pierwowzoru i jako opowieść dla tych, których czytanie boli (a są jeszcze tacy po „Kamieniu Filozoficznym"?). W zasadzie – obowiązkowy etap edukacji każdego miłośnika fantasy.
Mateusz Kowalski
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
28. Smokiem i mieczem
(George and the Dragon, 2004, reż. Tom Reeve)
„Smokiem i mieczem” nigdy nie było – co raczej niezbyt słuszne – uznawane więcej niż średni film. Owszem, historia o rycerzu powracającym po krucjacie była mielona na prawo i lewo przez wszystkich scenarzystów i pisarzy, jednak Tom Reeve postanowił dokonać skomplikowanej operacji: zrobić dowcipny film, który wywróci do góry nogami założenia gatunku. Co mu wyszło? Ano – niewiele. Przystojny James Purefoy, który zostaje wplątany w ratowanie księżniczki (skądinąd sprawiającej wrażenie, jakby spadła z innej planety) i rywalizację o jej rękę z granym przez Patricka Swayze Gartha. Tytuł jawno sugerował (przynajmniej miłośnikom fantasy i kultury anglosaskiej) odwołanie do legendy o św. Jerzym i smoku, jak również serii książek Gordona R. Dicksona, jednak z tych odwołań pozostało niewiele. W to miejsce wkroczył przede wszystkim bezpretensjonalny urok głównych bohaterów oraz klasyczna historia, którą ogląda się z przyjemnością – głównie za sprawą dobrze poprowadzonych przez aktorów kreacji postaci. Na tytuł lektury obowiązkowej „Smokiem i mieczem” zasługuje przede wszystkim zaś jako sprawna realizacja klasycznej opowieści w odmianie komediowej, która nie opiera się (przynajmniej nie do końca) na slapstickowych żartach.
Mateusz Kowalski
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
27. Zaklęta w sokoła
(Ladyhawke, 1985, reż. Richard Donner)
„Ladyhawke” to klasyka fantasy, film dzieciństwa wielu z nas, bardzo często serwowany nam przez telewizję polską, zarówno publiczną, jak i prywatną. Na szczęście opowieść o pięknej Isabeau i wiernym kapitanie Navarre można oglądać wiele razy, w emocjach i napięciu i za każdym razem trzymając kciuki za zwycięstwo ich miłości. Warto po prostu, co jakiś czas sprawdzić, czy wszystko dobrze się skończyło, zwyciężyło dobro, a zło zostało odpowiednio ukarane. Film został zrealizowany w konwencji średniowiecznej legendy, w której zły biskup Aquilli rzuca na Isabeau i na jej ukochanego klątwę – ona w dzień jest sokolicą, on nocą wilkiem. Poznajemy ich oczami młodego złodziejaszka Philipe’a Gastone’a, którego z opresji ratuje właśnie kapitan Navarre. W rolę głównych bohaterów wcielają się młodziutka Michelle Pfeiffer jako Isabeau oraz posępny Rutger Hauer jako kapitan Navarre, a Philipe’a zagrał Matthew Broderick. Film został wyreżyserowany przez Richarda Donnera, za pełne poezji ujęcia odpowiadał sławny operator Vittorio Storaro, a piękną muzykę napisał Alan Parson. W czasach efektów specjalnych, wielkich przedsięwzięć filmowych, pełnych akcji ta ponadczasowa historia, kameralna, spokojna i stonowana, broni się po latach i nadal wzrusza i zachwyca.
Alicja Kuciel
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
26. Opowiesci z Narnii: Lew, Czarownica i Stara Szafa
(The Chronicles of Narnia: The Lion, the Witch and the Wardrobe, 2005, reż. Andrew Adamson)
…czyli jak przenieść książkę uznawaną przez niektórych za drugie kanoniczne dzieło światowej fantasy zaraz po „Władcy Pierścieni"? Da się. I Andrew Adamson pokazał, że można wycisnąć magię z krótkiej powieści, przelać ją na srebrny ekran i zamienić w porywający pejzaż. „Lwu…” towarzyszyły od początku emocje – zaczynając od Amy Lee z Evanescence, która napisała na zamówienie skasowany potem utwór (bo zbyt mroczny), poprzez feerię kolorów i scenografię (również w Polsce, w której kręcono część ujęć), skończywszy na prezentacji bohaterów (rodzeństwo Pevensie oraz Jadis, Biała Czarownica, wywoływały mieszane opinie). Okazało się jednak, że reżyser i scenarzyści wiedzieli, z czym się biorą za bary: z opowieścią dla ludzi młodszych, która ma trafić również do starszego odbiorcy. I udało się: nie ma infantylizacji, nie ma naginania wszystkiego pod kategorie PEGI. Jest za to przelewająca się z ekranu Narnia – dopieszczona wizualnie i zapierająca dech w piersiach, odtworzona z szacunkiem, ale nie na kolanach (a scena batalistyczna i dziś robi wrażenie). Szkoda tylko, że kontynuacje nie uciągnęły bagażu, a „Podróż Wędrowca do Świtu” zapadła się pod własnym ciężarem. Pozostaje mieć nadzieję, że „Srebrne krzesło” przywróci blask serii, która się niegdyś świetnie zapowiadała – choćby dlatego, że znów wraca do tego samego schematu fabularnego (quest i zła czarownica), choć w trochę innych, ciemniejszych barwach. Tymczasem film z 2005 roku zepchnął z piedestału ekranizację BBC – co było trudnym zadaniem. I za to mu się należy miejsce w tym rankingu.
Mateusz Kowalski
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
25. 300
(2006, reż. Zack Snyder)
Ekranizacja komiksu Franka Millera opiera się na historii starożytnej, ale nikt o zdrowych zmysłach nie zakwalifikowałby jej do grona filmów historycznych. Opowieść o 300 Spartanach, którzy pod wodzą króla Leonidasa odpierają atak Persów stanowi tylko punkt wyjścia dla widowiskowego baletu walk, niesamowitych kadrów przeniesionych z kart komiksu i fantastycznych kreatur wysyłanych na spotkanie dzielnych wojowników Sparty. To również nieustający spektakl łączenia techniki blue box, a więc komputerowego kreowania świata, ze swobodną wizją artystyczną Millera. Nikt nie przejmuje się w „300” prawdopodobieństwem lub logiką. I słusznie, bo film Snydera stanowi przede wszystkim przykład napełnionej czystą adrenaliną rozrywki. Znakomite choreografie walk i oryginalne podejście do osadzenia elementów historycznych w zabawie w klimatach fantasy czynią z „300” niezapomniany koktajl akcji i fantastyki.
Ewa Drab
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
24. Merida Waleczna
(Brave, 2012, reż. Mark Andrews, Brenda Chapman)
Piękna baśń w szkockich klimatach, o zbuntowanej księżniczce, która dzięki pewnemu fatalnemu zaklęciu układa sobie relacje z nieakceptującą jej zachowań matką. Oprócz wciągającej fabuły film urzeka czarodziejskim klimatem: widoki zamku, lasu, kamiennego kręgu czy nawiedzonych ruin na długo pozostają w pamięci. Zamek jest surowy, ale zarazem przytulny, las promieniuje magią, a kamienny krąg to miejsce naprawdę przyprawiające o dreszcze. Na pochwałę zasługuje też kreacja postaci, które są odpowiednio baśniowo przerysowane (rubaszny król, nieudani zalotnicy królewny, czarownica – groźna i zarazem nieodparcie zabawna), a jednocześnie przekonujące (zwłaszcza niesforna księżniczka, której nastoletnie zachowania są idealnie oddane). Choć „Merida waleczna” nie jest tak odważna jak „Wall-E” ani tak wzruszająca jak „Odlot”, a tytułowej bohaterce bliżej do klasycznych disneyowskich heroin, niż do złożonych i nietypowych postaci pokroju Carla Friedricksena, to w obliczu wyżej wymienionych zalet narzekanie byłoby co najmniej niestosowne. Pixar co prawda „Meridą Waleczną” nieczego nie udowadnia (bo i nie musi), ale po raz kolejny potwierdza, że jest obecnie najważniejszym amerykańskim studiem animacji. I po raz kolejny zagospodarowuje nową dla siebie niszę gatunkową, kręcąc nie tylko najlepsze fantasy Pixara, ale jeden z najlepszych i najładniejszych animowanych fantasy w historii.
Agnieszka Szady / Jakub Gałka
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
23. Excalibur
(1981, reż. John Boorman)
Andrzej Sapkowski stwierdził kiedyś, że cała światowa fantasy wywodzi się z legend o królu Arturze. Może to przesadne stwierdzenie, ale kto z nas nie słyszał o Rycerzach Okrągłego Stołu, Świętym Graalu, o czarodzieju Merlinie, o sir Lancelocie, Galahadzie, Percewalu. Historie te niejednokrotnie stawały się tematem dla filmowców, czasem serio, czasem parodystycznie, ale w wersji „na poważnie” żadna ekranizacja nie przebija „Excalibura”. John Boorman tak naprawę nie miał zamiaru kręcić filmu o królu Arturze. Jego marzeniem była ekranizacja „Władcy Pierścieni”, na szczęście nie miał na to wystarczająco pieniędzy. Dlaczego na szczęście? Bo z pewnością wówczas nie mógł pozwolić sobie na rozmach Petera Jacksona, a gdyby film powstał, pewnie nie byłoby nowej wersji, którą zachwycaliśmy się w ostatnich latach. A dzięki temu też Boorman znalazł nowy temat – i stworzył jeden z najbardziej nastrojowych filmów fantasy w historii. Boorman mądrze wybiera z legendy to co pasuje mu do fabuły. Rezygnuje z postaci Galahada, dostosowuje do swych potrzeb historię poszukiwań Graala, ale poza tym tragiczne losy króla Brytanii opowiada zgodnie z kanonem. Zdaje sobie sprawę, że fantasy lepiej przemawia, gdy jest odległe od kolorowych średniowiecznych baśni. Jego wersja jest bardzo mroczna, naturalistyczna i krwawa w przedstawianiu średniowiecznych bitew, odważna w ukazywaniu elementów nie pasujących do kina familijnego. „Excalibur” jest z pewnością filmem dla dorosłych, spójną, sugestywną wizją, na dodatek też jedną z najpiękniejszych scen w kinie fantasy – Artur, walczący o uznanie swego prawa do tronu, powala jednego ze swych przeciwników i przykładając miecz do gardła, żąda oddania mu hołdu jako królowi Brytanii. Ten odmawia i mówi, że wystarczającą hańbą dla niego będzie śmierć z ręki kogoś, kto nie jest rycerzem. Wtedy, w samym środku bitwy, Artur oddaje mu swój miecz i prosi o pasowanie do na rycerza. Przeciwnik, widząc taki dowód odwagi i szlachetności, spełnia życzenie Artura i składa mu swój hołd. Piękne.
Konrad Wągrowski
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
22. Sekret ksiegi z Kells
(The Secret of Kells, 2009, reż. Tomm Moore, Nora Twomey)
Oto film, który powinien zachwycić każdego: i małego miłośnika prostych historii o Dobrym pokonującym Złego, i starszego widza – tęskniącego za tradycyjnie opowiedzianą historią, bezpretensjonalną i mądrą, tak różną od serwowanych porcjami Pixarowsko-Disneyowskich animacji dla dorosłych. Opowieść o młodym Irlandzkim mnichu, 12-letnim Brendanie, który w czasach najazdów pogańskich Wikingów na Brytanię musi stawić czoła przeciwnościom – wcale nie zbrojnie, z mieczem w dłoni, lecz z otwartym umysłem i szczerym sercem – mimo schematycznej konstrukcji fabularnej, zachwyca mądrością płynącą z historii i – bardziej nawet – formą, w jaką zostaje ubrana. Średniowieczne iluminacje – największy atut cennego zabytku irlandzkiego, jakim jest Księga z Kells, i największy bohater „Sekretu…” – pomysłowo wplecione zostają w kadry: raz proste w sposób, w jaki mały bohater widzi świat; innymi razy szczegółowe i prawdziwie magiczne, każące przetrzeć ze zdumienia oczy – tak, jak robi to Brendan w kontakcie z sekretną magią Księgi. Odkrycie przez chłopca tajemnic starych ksiąg, otarcie się o magię przyrody, docenienie roli sztuki i twórczości ludzkiej oraz niezwykłej roli przyjaźni i zaufania, wespół z autotematyczną niejako formą graficzną opowieści tworzy fantastyczne wizualnie i równocześnie uniwersalne w swoim przekazie arcydzieło kina dziecięcego.
Gabriel Krawczyk
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
21. Niekończąca się opowieść
(The Neverending Story, 1984, reż. Wolfgang Petersen)
Dzieło Wolfganga Petersena potrafi obudzić wyobraźnię niejednego dziecka lub nastolatka. Dla dzisiejszego pokolenia dorosłych widzów stanowi natomiast sentymentalną podróż w przeszłość, do świata zagadek, przygód, potworów, niesamowitych istot, czarów i trudnych decyzji w realiach baśniowego świata z kart powieści, Fantazji. Ekranizacja książki Michaela Ende’ego mieści w sobie wszystko to, czego młodzieżowe fantasy mieć powinno – przygodę, magię i przesłanie. Świat Fantazji przenika się z naszym światem dzięki powieści i małemu chłopcu, Bastienowi. Bastien zabiera z księgarni książkę, która rzekomo ma być dla niego niebezpieczna. Ukrywa się na strychu szkoły w ucieczce przez kolegami-zakapiorami i zagłębia w lekturze. Wówczas główny wątek zaczyna należeć do mieszkańca Fantazji, młodego Atreyu, który musi ratować księżniczkę przed zakusami Pustki. Jego droga obfituje w niesamowite spotkania, niebezpieczeństwa i baśniowe sytuacje. Na ekranie jest i emocjonująco, i niegłupio, a na pewno bardzo magicznie.
Ewa Drab
1 2 3 »

Komentarze

« 1 8 9 10
18 XI 2021   18:36:22

Do opisu "Legendy" dodałbym wzmiankę o znakomitej, nastrojowej muzyce w wykonaniu zespołu Tangerine Dream. Nawiasem mówiąc, to chyba ich ostatnie rzeczywiście udane dzieło.

18 XI 2021   18:44:37

A ja dodam komentarz tylko po to, żeby wyrazić, jak bardzo tęsknię za rankingami Esensji :)

22 XI 2021   20:45:25

dżizaaaa... nie wierze, że ktoś taki pseudozestaw mógł uczynić hahahahahahahahahahaahahahahah

« 1 8 9 10

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Między okiem smoka a grzybkami Radagasta
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Gabriel Krawczyk, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Udana podróż
— Tomasz Markiewka

Niekończąca się opowieść
— Gabriel Krawczyk

„Hobbit” Tolkiena czy „Hobbit” Jacksona?
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Mateusz Kowalski, Alicja Kuciel, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Wielka przygoda puka do drzwi!
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Alicja Kuciel, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.