Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Stary człowiek i Park Chan-wook

Esensja.pl
Esensja.pl
Miłośnik zemsty, filmów klasy B i łamania konwenansów. Niektórzy nazywają go południowokoreańskim Tarantino, ale w rzeczywistości to autor „Pulp Fiction” jest fanem twórczości Park Chan-wooka. I choć jego filmy wywołują skrajnie sprzeczne uczucia, nie da się zaprzeczyć, że jego „Oldboy” wprowadził kino koreańskie na salony europejskie.

Joanna Pienio

Stary człowiek i Park Chan-wook

Miłośnik zemsty, filmów klasy B i łamania konwenansów. Niektórzy nazywają go południowokoreańskim Tarantino, ale w rzeczywistości to autor „Pulp Fiction” jest fanem twórczości Park Chan-wooka. I choć jego filmy wywołują skrajnie sprzeczne uczucia, nie da się zaprzeczyć, że jego „Oldboy” wprowadził kino koreańskie na salony europejskie.
„Studiując filozofię nabrałem pewnego sposobu myślenia. Chwytam się danego tematu, dotykam go nie tylko powierzchownie, i śledzę łańcuch logiczny aż natrafię na jego konkluzję, aż dojdę do ściany” [wywiad dla AVClub, 2009]
Park Chan-wook urodził się 23 sierpnia 1963 roku w Seulu, w targanej echami trzyletniej wojny Korei Południowej. Jego rodzice należeli do dobrze sytuowanej, wykształconej klasy średniej – matka pisała poezję, ojciec wykładał architekturę na uniwersytecie. To właśnie oni zaszczepili w synu miłość do książek i artystyczną smykałkę, choć chyba nikt nie przypuszczał, że Chan-wook pokocha trudną sztukę reżyserowania filmów.
Wychowany w katolickiej rodzinie zdecydował się studiować filozofię na chrześcijańskim uniwersytecie Sogang w Seulu. To właśnie wtedy Park Chan-wook dołączył do amatorskiej grupy fotograficznej, założył klub filmowy i zaczął dorabiać w magazynie „Screen”. Przełomem w jego życiu okazał się udział w projekcji „Zawrotu głowy” Hitchcocka – po jego seansie poczuł chęć zostania reżyserem i po ukończeniu szkoły dołączył do pewnej ekipy filmowej, przy okazji poznając swojego przyszłego przyjaciela – Kwak Jae-yonga.
Początki Park Chan-wooka na polu realizacji filmowej były jednocześnie okresem trudnym dla koreańskiej kinematografii i zaczął on rozważać nawet rezygnację ze swoich planów. W roku 1990 Park wziął ślub i kierowany poczuciem, że prawdziwy mężczyzna to taki, który utrzymuje żonę i dom zajął się między innymi recenzowaniem i dystrybucją niszowych produkcji. Ten etap kariery przyszłego reżysera był przełomowy – z czasem Park Chan-wook stał się rozpoznawalny właśnie dzięki tzw. tworzeniu filmów kultowych, epatujących cechami filmów klasy B, pozbawionych blichtru i zbędnej finezji.
„Pragnę tworzyć zróżnicowane filmy. Nie chcę by były odpowiednikiem monogramu Louis Vitton”. [wywiad dla Time Out London]
Joint Security Area
Joint Security Area
Początek lat 90. przyniósł Parkowi pierwszą możliwość wcielenia się w rolę reżysera. Dreambox postanowił zrealizować prosty, niskobudżetowy film. Park Chan-wook nie zakochał się w scenariuszu, ale za radą znajomego reżysera postanowił wykorzystać okazję. Produkcja pt. „The Moon is the Sun’s Dream” (1992) warta 160 milionów wonów, z udziałem znanego koreańskiego piosenkarza, okazała się klapą. Kina świeciły pustkami a żaden krytyk nie pokusił się o recenzję filmu, więc… Park Chank-wook sam napisał na jego temat wzmiankę dla gazety uniwersyteckiej. Niepowodzenie debiutu stało się przyczyną frustracji reżysera. Nadal pisał scenariusze, które bezskutecznie próbował przenieść na wielki ekran, jednocześnie pracując w radiu i zajmując się krytyką filmową.
Dopiero pięć lat po debiucie Park Chan-wookowi udało się zrealizować drugi w karierze film: „Trio”. Już w założeniu miała to być prosta, pozbawiona fajerwerków historia o pewnym saksofoniście, grającym w podrzędnym klubie nocnym, który z powodu przeciwności losu, musi zastawić swój ukochany instrument w lombardzie. Na domiar złego odkrywa, że żona go zdradza. Utraciwszy sens życia postanawia popełnić samobójstwo, ale otrzymuje wiadomość od pewnego przestępcy, co absolutnie zmienia jego zamiary… Nietrudno się domyślić, że ten minimalistyczny w formie i treści film przyciągnął do kin nikłą liczbę widzów.
„Uciążliwym dla mnie było przypinanie mi przez media łatek w stylu „obrońca kultowych filmów” lub „spadkobierca spuścizny filmów klasy B”. [wywiad przeprowadzony przez Kim Young-jin]
Pan Zemsta
Pan Zemsta
Przełomem w karierze i wrotami do następnych sukcesów okazał się zrealizowany w 2000 roku film „Joint Security Area”. Z założenia miała to być produkcja komercyjna, czyli w rozumieniu reżysera taka, która spodoba się wielu widzom. I rzeczywiście. Była to zgrabnie poprowadzona, sensacyjna opowieść o śledztwie w sprawie morderstwa na terenie linii demarkacyjnej między Koreą Południową a Północną. Film nie tylko zainicjował pasmo sukcesów reżysera, ale był również początkiem współpracy i przyjaźni z dwójką cenionych obecnie aktorów – Song Kang-ho i Lee Young-ae. Pierwszy z artystów współpracował zresztą przy dwóch późniejszych dziełach Park Chan-wooka…
„J.S.A.” po dzień dzisiejszy uważany jest za jeden z ważniejszych filmów w kinematografii koreańskiej, głównie przez wzgląd na tematykę. Była to pierwsza rodzima produkcja pokazująca, że mieszkańcy Korei Północnej i Południowej to rozdzielona przez bezsensowny konflikt rodzina. Jedność kulturowa, która porozumiewa się wspólnym językiem, sięga do podobnych tradycji, a przede wszystkim – jest tak samo wrażliwa i pełna identycznych uczuć i obaw.
Sam reżyser pała dumą mówiąc o tym, że film ten pokazano podczas trzydniowego szczytu między głowami obydwu Korei. Była to również pierwsza produkcja południowokoreańska, która została obejrzana przez ówczesnego, północnego dyktatora Kim Jeong-ila. Taki tytuł nie mógł wręcz nie zostać doceniony na światowych festiwalach filmowych – zyskał między innymi nominację do nagrody Złotego Lwa na MFF w Berlinie. „J.S.A.” był również pierwszym z wielu powodów, dla których Quentin Tarantino pokochał twórczość mało znanego, azjatyckiego reżysera.
„Życie bez uczucia nienawiści jest wręcz niemożliwe. Nie ma nic złego w fantazjowaniu o zemście. Każdy może jej pragnąć. Nie wolno się nią jednak kierować”. [wywiad dla „Guardian”]
W 2002 roku do kin trafił film „Pan Zemsta” będący pierwszą częścią luźnej trylogii o zemście. Była to przygnębiająca i niezwykle brutalna opowieść o głuchoniemym pracowniku fabryki, Ryu, którego siostra potrzebuje transplantacji nerki. Brat nie może zostać dawcą, a na domiar złego traci dotychczasową pracę. Postanawia więc sprzedać swoją nerkę na czarnym rynku, co okazuje się ogromną pomyłką… Mimo wielkich oczekiwań publiczności po gorącym przyjęciu „JSA”, produkcja nie dość, że nie zrobiła furory, to jeszcze została uznana za zapowiedź powrotu reżysera do filmów klasy B.
Oldboy
Oldboy
Po tym potknięciu, toczona sinusoidą kariera Park Chan-wooka osiągnęła szczyt w 2003 roku. Wtedy właśnie miała miejsce premiera adaptacji mangi pt. „Oldboy”. Produkcja w rolach głównych z Choi Min-sikiem i Yu Ji-tae rozpętała prawdziwą koreomanię w Azji i w Europie. „Oldboy” zawojował najważniejsze festiwale azjatyckie (Asia Pacific Film-Festival, Grand Bell Awards, Hong Kong Film Awards) i europejskie – w Norwegii, w Wielkiej Brytanii, w Hiszpanii oraz ten najważniejszy, w Cannes. Złotej Palmy nie zdobył, przegrywając w wyścigu z politycznie niepoprawnym „Fahrenheit 9/11” Michaela Moore’a. Ówczesny przewodniczący jury, Quentin Tarantino był absolutnie niepocieszony, czemu dawał wyraz mówiąc w wywiadach, że gdyby to od niego zależało, to właśnie „Oldboy” zostałby zwycięzcą. Film jednak doceniono, przyznając mu nagrodę Grand Prix, czyli drugie najważniejsze wyróżnienie festiwalu.
Po sukcesie „Oldboya” Park Chan-wook zrealizował dwa krótkometrażowe segmenty w ramach społecznego „If You Were Me” (2003) oraz horroru „Three… Extremes” (2004). W międzyczasie reżyser nakręcił ostatni film z trylogii z motywem zemsty w roli głównej – „Pani Zemsta” (2005). Produkcja weszła na ekrany koreańskich kin z wielkim rozmachem – już w pierwszy weekend obejrzały ją aż 4 miliony widzów. Historia o uroczej matce, której dziecko zostaje porwane a ona sama po odbyciu kary w więzieniu zaczyna realizować plan zemsty na swoim oprawcy, doczekała się poklasku publiczności i wielu nagród od krytyków (m.in. na festiwalu w Wenecji). Wieńcząc trylogię postacią mściwej, ale w gruncie rzeczy dobrej kobiety, na dobre uplasował się w kanonie azjatyckich reżyserów, uwielbianych i docenianych w Europie.
Jestem cyborgiem i to jest OK
Jestem cyborgiem i to jest OK
Najlepszym tego dowodem było zaproszenie Park Chan-wooka do jury 63 MFF w Wenecji (2006), gdzie obradował wspólnie z Catherine Denevue i Cameronem Crowe. W tym samym roku reżyser ukończył również swoje kolejne dzieło – „Jestem cyborgiem i to jest OK”, z udziałem bardzo znanego w Azji piosenkarza o pseudonimie Rain. Film ten stanowił niezwykłe połączenie komedii romantycznej z sci-fi o Young-goon, młodej Koreance, która wierzy, że jest cyborgiem, odmawia jedzenia i liże baterie (w przekonaniu, że to właśnie one zapewnią jej energię). Oczywiście nawet w rzeczywistości południowokoreańskiej Young-goon nie może mieszkać gdzie indziej niż w psychiatryku. Tam też poznaje równie zdrowego na umyśle Il-suna , który w swoim mniemaniu posiada niezwykłą zdolność wykradania ludziom dusz i zdolności. Uroczy i zabawny w przekonaniu reżysera film nie wzbudził uznania większości publiczności – do Park Chan-wooka docierały nieprzyjemne głosy, że historia jest zbyt zawiła i absurdalna. Mimo to film spodobał się krytykom i otrzymał m.in. nagrodę Alfreda Bauera na MFF w Berlinie. Walkę o Złotego Niedźwiedzia przegrał jednak z chińskim „Małżeństwem Tui”. Jednak wyróżnienie i „Cyborg” otworzyły przed reżyserem możliwości filmowej ekspansji – otrzymał ofertę realizacji filmu w Hollywood, w Nowym Jorku oraz propozycję reżyserowania opery w Paryżu.
Odrzucił je jednak na rzecz „Pragnienia” (2009), kontrowersyjnej opowieści o księdzu, który zostaje wampirem i którego wiara zostaje nieodwracalnie zachwiana. Jak wspomniał z jednym wywiadów, pomysł na tę historię narodził się już pod koniec lat 90., a natchnieniem stały się dla Park Chan-wooka filmy o Nosferatu, „Wywiad z wampirem” Neila Jordana i „Dracula” Coppoli. „Thirst” to drugi projekt w dorobku Park Chan-wooka, który zdobył nominację do Złotej Palmy na MFF w Cannes, jednak i tym razem musiał obejść się smakiem, zyskując jedynie trzecią nagrodę festiwalu. Oczywiście film sam w sobie obsypano wieloma nagrodami, choć nie wszystkim podobało się, że wychowany w katolickiej rodzinie, wykształcony przez katolicki uniwersytet reżyser, z taką lekkością podchodzi do tematu wiary utraconej…
Pragnienie
Pragnienie
„Kręcenie remake’ów moich własnych filmów jawi mi się jako bardzo nudny proces. Nawet o tym nie myślę”. [wywiad dla Times Out London]
Reżyser nie spoczął jednak na laurach i w 2011 roku powrócił w wielkim stylu, zdobywając Złotego Niedźwiedzia na 61 MFF w Berlinie za „Night Fishing”. Produkcję nakręcono wyłącznie przy użyciu iPhone’a 4, a na stołku reżyserskim twórca zasiadł wspólnie ze swoim bratem.
Czy rok 2013 okaże się kontynuacją pasma filmowych sukcesów? Na pewno jest zapowiedzią zmian w życiu reżysera, który dotychczas wytrwale odrzucał propozycje zagranicznych studiów filmowych (zwłaszcza te, dotyczące remake’ów jego własnych produkcji). Park Chan-wook dał się ostatecznie namówić na realizację amerykańskiego „Stokera”, do którego scenariusz napisał znany z serialu „Prison Break” Wentworth Miller.
„Nie boli mnie, gdy ktoś mówi, że nie lubi moich filmów, tylko że nie trawi mojej osoby”. [wywiad dla Cine21]
Co sprawia, że produkcje Park Chan-wooka mimo, że przesiąknięte dalekowschodnią kulturą spotykają się z tak pozytywnymi reakcjami mieszkańców Zachodu? Może fakt, że Park Chan-wook inspirował się w swej filmowej przygodzie przede wszystkim dokonaniami europejskich i amerykańskich twórców. Z pewnością w sposób bardziej przystępny niż chociażby jego rodak Kim Ki-duk, niszczy konwenanse, wplatając je w swoje przewrotne historie. Ksiądz, który jedzie na misję by ratować ludzi, a w efekcie zaczyna się nimi żywić; poniewierana i zahukana pani domu, która zamienia się w żądnego krwi potwora; zakochana w swoim dziecku matka, która obmyśla plan okrutnej zemsty; mężczyzna, który realizując wendettę na swoim oprawcy, okazuje się jedynie sprawnie manipulowaną kukiełką…
Postaci w filmach Park Chan-wooka są szablonowe jedynie z pozoru. Reżyser szybko wprowadza je w labirynt historii, u kresu którego najczęściej ofiary stają się potworami niemniej brutalnymi niż ich oprawcy. Jednak co najważniejsze, twórca konsekwentnie realizuje swoje pomysły, nawet jeśli spotykają się z niezrozumieniem i negatywnymi reakcjami. Czekam na „Stokera” z zapartym tchem.
koniec
9 maja 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Pyr-Con Epizod XV: Fani nacierają
— Joanna Pienio

Budzi się zło. Martwe zło
— Jarosław Loretz, Joanna Pienio

Czterej pancerni
— Joanna Pienio

To jeszcze nie czas
— Joanna Pienio

Kupili ZOO – i co z tego?
— Joanna Pienio

Norweskie (złe) wychowanie
— Joanna Pienio

Zmysł utracony
— Joanna Pienio

W matni
— Joanna Pienio

Brzemię
— Joanna Pienio

Była sobie kobieta
— Joanna Pienio

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.