Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

10 najlepszych filmów III kwartału 2013

Esensja.pl
Esensja.pl
Zgodnie z wieloletnią tradycją, kwartał w polskich kinach podsumowujemy redakcyjnym wyborem dziesiątki najlepszych filmów. Lista nasza jest zróżnicowana i chyba nieoczywista.

Esensja

10 najlepszych filmów III kwartału 2013

Zgodnie z wieloletnią tradycją, kwartał w polskich kinach podsumowujemy redakcyjnym wyborem dziesiątki najlepszych filmów. Lista nasza jest zróżnicowana i chyba nieoczywista.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
1. Przeszłość
Asghar Fahradi opuszczając Iran na rzecz Francji, jedynie przeniósł swoich bohaterów w inne miejsce. „Przeszłość”- mimo, iż w fakturze zdaje się być łagodniejsze od poprzednich obrazów twórcy „Rozstania”, można zatem uznać za kolejną odsłonę coraz wyrazistszego gatunku „fahradramy”. Trzęsienie ziemi jakie Irańczyk serwuje swoim postaciom jest niczym hitchockowska sentencja – zaledwie początkiem jeszcze mocniejszych i boleśniejszych przeżyć. Operując sprawnie wybuchową ekspresją wnika pod skórę widza. Z reżyserską dyscypliną unika przeszarżowania, każda emocję używa zgodnie z przeznaczeniem dozując ją z odpowiednią w danej chwili dawką. Choćby dlatego Fahradi porusza się po przestrzeni rodzinnego dramatu jak mało kto. Rozgrzebując tytułową przeszłość nie tyle podsyca emocje wśród bohaterów, co definiuje je na nowo ekranie. Może właśnie dlatego jego postaci trudno polubić czy jasno stanąć po któreś ze stron. Racje dzielone są tu mniej więcej po równo, rodzące się co chwilę konflikty służą za dramatyczną pożywkę. Bolesna autentyczność to tylko jedna z wielu cech stylu, po którym do tej pory poznaliśmy Fahradiego. Choć wszystko wydaje się tu odrobinę bardziej stonowane, jest równie mocne w odbiorze. Możemy zatem mieć pewność, że starcie z własną przeszłością nie będzie żadnym katharsis dla żadnego z bohaterów „Przeszłości”. To jedynie bolesne przypomnienie tego wszystkiego, o którym każdy chciałby jak najszybciej zapomnieć.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
2. Blue Jasmine
Technologie się zmieniają, rządy upadają, Ben Affleck zostaje nowym Batmanem, a Woody Allen wciąż kręci takie same filmy. I bardzo dobrze. W ostatnich latach wprowadził do stałego kanonu pewne zmiany, porzucił ukochany Nowy Jork na rzecz innych miast i krajów, ale nawet, gdy akcja toczy się w Paryżu lub Rzymie z zamkniętymi oczami poznamy jego autorstwo. Z tego właśnie powodu „Blue Jasmine” tak bardzo zaskakuje, jest to bowiem nie tyle film Woody’ego Allena, co Cate Blanchett. Za role w filmach Allena aktorki zdobyły 5 Oscarów i aż 11 nominacji do tej nagrody, Blanchett może dodać do tej kolekcji kolejną statuetkę. Chwalenie aktorstwa australijskiej gwiazdy stało się już nudne, ale to, co prezentuje w „Blue Jasmine” przechodzi wszelkie oczekiwania. Udaje jej się zupełnie zdominować występujących w drugoplanowych rolach tak znanych aktorów, jak Sally Hawkins czy Petera Saarsgarda, i to nie tylko z racji słusznego wzrostu.
3. To już jest koniec
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„To już jest koniec” wywołuje niemal egzystencjalne rozważania czy granica dobrego smaku we współczesnej kinie popularnym ma jeszcze rację bytu. Reżyserski debiut dla duetu Rogen&Goldberg jest niczym filmowe niebo, gdzie wszystko jest możliwe. Gwiazdy balują na całego, Michael Cera jest ikoną seksu, a Backstreet boys śpiewają piosenki na zawołanie. Nie brzmi tak źle? Dorzućmy do tego gwałcenie przez demona, apokalipsę w tle i potężną dawkę przewrotnie szalonego humoru, gdzie symulowanie masturbacji to jedna z najłagodniejszych zagrywek. Choćby dlatego „To już jest koniec” chwilami lepiej funkcjonuje jako objazd hollywoodzkiej śmietanki rodem z Comedy Central niż pełnometrażowy film. Nawet jeśli natłok gagów powiązany jest w dość mało zobowiązującej pastiszowej fabule, to nie da się ukryć, że ogląda się to z ogromną przyjemnością. Rogen z Goldbergiem bez dwóch zdań pozbawili najwyższa półkę Hollywood resztek przyzwoitości. Strącili gwiazdy z piedestału, zmietli idoli i brutalnie rozprawili się z ułudą sławy. Bo w „To już jest koniec” dostaje się wszystkim: aktorom, artystom i iluzji cudownego życia w Fabryce Snów. Nikt nie może liczyć na taryfę ulgową. Analogicznie do ekranowej apokalipsy, w świecie gdzie nie ma nic, zasady, bariery i tematy tabu to także rzeczy na wymarciu. Jeśli nawet momentami zbyt mocno wyczuwalny jest posmak przypadku trylogii „Ocean’s”, gdzie najlepiej na filmie bawili się jego uczestnicy, to muszę przyznać, że mając wybór potrzymania się przez jakiś czas z którąś z ekip, zdecydowanie wolałbym Rogena i spółkę. Sorry George…
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
4. Pacific Rim
„Pacific Rim” to jeden z najbardziej spektakularnych filmów w całej historii kina. I mówię to z pełną odpowiedzialnością. Nie chodzi nawet o poziom efektów specjalnych (twórcy pozwalają sobie w tej kwestii na pewne ułatwienie, większość scen akcji rozgrywa się bowiem w nocy), ale o ciężar pojedynków i sposób, w jaki del Toro filmuje poszczególne starcia. Oto gigantyczne roboty (jaegery) tłuką się z gigantycznymi potworami (kaiju). Te pierwsze kroczą majestatycznie po dnie oceanu, idąc na spotkanie z nieznanym (filmowe kaiju ciągle bowiem ewoluują); te drugie niszczą miasta z taką łatwością, jakby chodziło o przewrócenie budowli z klocków. Guillermowi Del Toro udało się osiągnąć rzecz niezwykłą – pojedynki między tymi absurdalnie ogromnymi konstrukcjami z pikseli nie wyglądają ani trochę sztucznie, CGI prawie w ogóle nie widać. Od pierwszej do ostatniej sceny czuje się każde uderzenie monstrualnie wielkiej łapy potwora i równie przytłaczającej mechanicznej łapy robota. Kiedy w jednej ze scen kierowany przez głównych bohaterów jaeger bierze do ręki statek, by okładać nim atakującego kaiju, trudno nie podskoczyć z wrażenia. Widać w tym wszystkim bezgraniczną miłość do kina i szczerą chęć wywołania w widzach zachwytu.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
5. Obecność
Twórcy horrorów uwielbiają fabuły zainspirowane prawdziwymi historiami, ponieważ złudzenie, że śledzimy opowieść opartą na faktach, znacząco podkręca napięcie w każdym filmie grozy. Sztuczka udała się również w przypadku „Obecności” Jamesa Wana. Amerykańscy widzowie tak bardzo przestraszyli się losów rodziny Perronów, że zostawili w kasach ponad 100 milionów dolarów. „Obecność” to klasyczne kino grozy. Wan stosuje tradycyjne metody straszenia, ale posługuje się nimi na tyle zręcznie, że tworzy przytłaczającą atmosferę i wywołuje dreszcz na plecach. W ten sposób film spełnia rolę horroru czystej wody, chociaż nie zaskakuje oryginalnymi rozwiązaniami narracyjnymi. Jest celowo staroświecki, a obrazu przerażającej historii z przeszłości dopełnia pieczołowita stylizacja, widoczna w strojach, fryzurach i sposobie fotografowania. James Wan potwierdził, że klasyczne kino grozy nie musi odejść w zapomnienie, podobnie jak inne gatunki powielające schematy, na przykład komedie romantyczne. Wystarczy zręcznie zestawiać ze sobą znane tematy i motywy, a rezultatem okazuje się solidny kawałek kina. Niech „Obecność” będzie na to dowodem.
6. Uniwersytet potworny
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Potwory dają radę, choć oczywiście nie ma tu żadnego przełomu, no i trochę smutno, że Pixar decyduje się odcinać kupony, zamiast zaskakiwać kolejnymi oryginalnymi scenariuszami. Ale jednak jeśli ma już odcinać kupony, nie robi je tak, jak w przypadku „Uniwersytetu”, bo otrzymaliśmy tu film zajmujący, zabawny i – co ważne – w pełni spójny z pierwszą, chronologicznie późniejszą częścią. Nie ma tu oczywiście olśnienia oryginalnością świata i pomysłu wyjściowego (czyli pochodzenia potworów spod łóżka), bo to mieliśmy w „Monsters Inc.”, jest natomiast ciekawe rozszerzenie wizji świata przedstawionego i przezabawna satyra na kino campusowe. Niby wszystko jak w klasykach o takiej tematyce – pierwsze dni w szkole, sympatie i antypatie, perypetie z kadrą pedagogiczną, dojrzewanie i życiowe decyzje, uniwersyteckie schematy (razem z nie do końca dla nas zrozumiałą hierarchią uczelnianych stowarzyszeń), z tym, że uczy się tu straszenia, a bohaterowie są gromadą groteskowych stworów… Scenariusz spójny i dopracowany, nie zdradza się niczego, co musimy się dowiedzieć oglądając część późniejszą (możne więc odwrócić kolejność seansów), a do tego garść naprawdę sympatycznych perełek, jak choćby muzyka, jaką włącza sobie mamusia w samochodzie… A i pointa niebanalna, trochę nietypowa, pokazująca, że dróg realizacji marzeń może być wiele i wcale niekoniecznie musi się ona wiązać z wyższą edukacją…
7. Śnieżka
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Film, zrealizowany w konwencji niemego kina czarno-białego, jest nie tyle ekranizacją bajki, ile luźną wariacją na jej temat, z akcją przerzuconą w okres międzywojenny. Cała historia jest opowiedziana przepięknie i bardzo zwięźle, w dodatku w otoczce mniej lub bardziej czarnego humoru, a momentami wręcz groteski. Nie ma tutaj żadnego zbędnego ujęcia, zaś te, co są, zostały rewelacyjnie skomponowane i oparte na bardzo gęstej symbolice i pomysłowych alegoriach, potrafiących w mgnieniu oka, i to w sposób szalenie naturalny, skierować uwagę widza na odpowiednie wątki i elementy fabuły, istotne dla biegu intrygi. Film jest po prostu majstersztykiem, skonstruowanym z ogromną pieczołowitością i zagranym z prawdziwą pasją, aktorzy potrafią bowiem jednym grymasem, a czasami wręcz tylko wymownym spojrzeniem oddać cały wachlarz uczuć i emocji, jakimi targana jest odgrywana przez nich postać. Co więcej, w wielu ujęciach rzeczywiście udało się reżyserowi uzyskać klimat zbliżony do tego z klasyki niemego filmu, sporo jest bowiem tutaj umiejętnej gry światłocieniem oraz czystych, bardzo wystylizowanych kadrów, w których każdy najdrobniejszy szczegół ma ogromne znaczenie – jeśli nawet nie dla intrygi, to z pewnością dla klimatu.
8. Dziewczyna z lilią
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Nakręcenie ekranizacji sztandarowej powieści Borisa Viana to karkołomne zadanie dla filmowca, głównie ze względu na maksymalne stężenie groteski i absurdu na jedną stronę książki, a co za tym idzie, również na milimetr taśmy filmowej. Michel Gondry, twórca "Zakochanego bez pamięci" czy "Jak we śnie", czuje się jednak w tych rejonach estetycznych i narracyjnych jak ryba w wodzie, więc i do wyreżyserowania "Dziewczyny z lilią" okazał się idealnym kandydatem. I faktycznie: film łączy to, co najlepsze u Gondry′ego i u Viana. Na ekranie dzieją się cuda, a to wszystko za sprawą kreatywności twórców i otwarciu na nowe koncepcje wizualne. To między innymi dlatego "Dziewczyna z lilią" nie pozwala o sobie zapomnieć, chociaż jej siła nie leży jedynie w fantastycznych obrazach i zaskakujących pomysłach. Gondry′emu udaje się bowiem wyprowadzić na pierwszy plan nie zachwycającą warstwę wizualną, lecz uczucia bohaterów. Historia miłosna między Colinem a Chloe podlega kolorystycznej gradacji - od żywych kolorów i atmosfery wesołości po czarno-białe obrazy nieszczęścia, nasilających się w miarę jak pogarsza się szczególna choroba Chloe, lilia zarastająca jej płuco. Idee autora pierwowzoru literackiego i reżysera świetnie interpretują aktorzy, duet najpopularniejszych gwiazd Francji, Audrey Tautou i Romain Duris.
9. Najlepsze najgorsze wakacje
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Wakacje dla dzieciaków to teoretycznie najlepsza część roku. Skończyła się szkoła, przed nimi perspektywa kilku miesięcy leniuchowania nad jeziorem lub morzem, jednym słowem gdziekolwiek z dala od domu i kłopotów. Dla Duncana problemy jednak dopiero się zaczynają. Przyszły ojczym uważa go za życiową „trójkę”(w dziesięciopunktowej skali) i upokarza przy każdej okazji. Rówieśnicy patrzą na niego jak na wyrzutka, a co gorsza dorośli próbują zapewnić atrakcje, których nie potrzebuje. Sam 14-letni Duncan jest niejako zawieszony między dzieckiem a nastolatkiem. Towarzystwo dorosłych go nudzi, zabawa z dziećmi irytuje. Z ratunkiem z potrzasku przychodzi niejaki Owen, pracownik pobliskiego aquaparku, dorosły o duszy wiecznego nastolatka. „Najlepsze najgorsze wakacje” to jednakże nie klasyczna opowieść o metamorfozie z zahukanego dzieciaka w pewnego siebie chłopaka. Owena bowiem trudno nazwać życiowym przewodnikiem, który przekaże Duncanowi receptę na życie. Ich zetknięcie jest nie tyle szansą na zasmakowanie niecodziennej przyjaźni lecz okazją na spojrzenie na samego siebie. Tymbardziej, że słodko-gorzka historia ma w sobie tyle prawdziwego uroku, iż ma się wrażenie, że kiedyś sami w niej byliśmy. Na wakacjach, od których chciało się uciec, jednak z czasem marzyło się by trwały jak najdłużej. Obierając w „Najlepszych najgorszych wakacjach” dwie perspektywy film celnie trafia do widza na płaszczyźnie tak nostalgicznej jak i aktualnej. A co najciekawsze, utwierdza w słuszności tez, iż dzieci dorastają w mgnieniu oka, ale i my starzejemy się szybciej niż nam się wydaje.
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
10. Wolverine
Jedną z zalet filmu Jamesa Mangolda jest - idąc tropem Batmana - osłabienie bohatera, uczynienie go bardziej ludzkim. Logan po śmierci Jean Grey jest zdewastowany psychicznie, a w trakcie rozwoju fabuły traci też swoją przewagę fizyczną - zaczyna krwawić, a jego rany nie goją się. Oczywiście taką postać, borykającą się ze swoimi słabościami, szukającą siły do podjęcia działania, a przede wszystkim próbującą odnaleźć sens swoich poczynań, ogląda się ciekawiej niż niezniszczalnego superbohatera. Drugim jasnym punktem jest sceneria. Logan swojego "ja" szuka wśród potomków samurajów, którzy traktują go jak "ronina" bez honoru - choć ostatecznie to Rosomak okazuje się, rzecz jasna, najbardziej niezłomny, honorowy i odważny. Takie połączenie to poniekąd samograj, bo jak słusznie zauważył w latach 80-tych Chris Claremont, autor komiksu na podstawie którego nakręcono film, Logan ma w sobie rzeczywiście dużo z ronina. Widowiskowość ma jednak pierwszeństwo. Na szczęście nie przytłacza fabuły i jest na bardzo dobrym poziomie: choreografia walk jest naprawdę niezła, kadrowanie scen ze skrytobójczym łucznikiem cieszy oko, a sceny na pociągu Shinkansen to jeden z ciekawszych pomysłów na kreatywne wykorzystanie scenerii w kinie akcji. Zresztą "Wolverine" to ciekawy przypadek we współczesnym w kinie rozrywkowym: elementy tradycyjne, takie jak choreografia walk czy fizyczność bohatera (ciężko oprzeć się wrażeniu, że Jackman z filmu na film robi się coraz bardziej posągowy…), są na zdecydowanie lepszym poziomie niż efekty komputerowe.
koniec
17 października 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

15 najlepszych horrorów XXI wieku
— Esensja

Esensja ogląda: Grudzień 2016 (2)
— Jarosław Loretz

10 najfajniejszych filmowych wakacji
— Kamil Witek

Esensja ogląda: Listopad 2014 (2)
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

50 najlepszych filmów superbohaterskich
— Esensja

Esensja ogląda: Marzec 2014 (2)
— Krystian Fred, Jarosław Loretz

Esensja ogląda: Luty 2014
— Sebastian Chosiński, Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Loretz

Esensja ogląda: Styczeń 2014 (2)
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Gabriel Krawczyk, Konrad Wągrowski

50 najlepszych filmów 2013 roku
— Esensja

Najlepsze filmowe prezenty na Święta 2013
— Esensja

Tegoż twórcy

Krótko o filmach: Walka Thora z podwodnym Sauronem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Magia znowu działa
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Remanent filmowy 2022: „Idiota” za kratkami
— Sebastian Chosiński

Mamuśka górą! (erpegowcy trochę też)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Krótko o filmach: Mroczna sielanka
— Sebastian Chosiński

Nie graj już tego więcej, Woody
— Kamil Witek

Wojna w przestworach oceanu
— Sebastian Chosiński

Nie tylko klata
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Trudno uwolnić się od zła
— Joanna Kapica-Curzytek

Esensja ogląda: Marzec 2018 (2)
— Sebastian Chosiński, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.