Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Ranking, który spadł na Ziemię

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 5 »
Sebastian Chosiński: A mnie bulwersuje wysokie miejsce „12 małp”, na które jestem chyba uczulony od chwili, gdy te kilkanaście lat temu zobaczyłem je po raz pierwszy w kinie. Zwyczajnie mnie ta historia nie przekonała, drażnił Bruce Willis, a na Brada Pitta alergię mam taką, że od dekady nie jestem w stanie obejrzeć w spokoju żadnego filmu, w którym gra on główną rolę. Może też oczekiwania wobec tego filmu miałem nazbyt wygórowane – bo Terry Gilliam, bo „Brazil”, bo to jednak science fiction. I nic z tego. Za dużo „krętactw” scenariuszowych, za dużo wariatów.
Jakub Gałka: No tak, skoro masz alergię na Brada Pitta i na „wariatów”, to pewnie żyjesz w nieświadomości, że po „12 małpach” wyszły takie filmy, jak „Fight Club”, „Tajne przez poufne” czy „Bękarty wojny"… A już poważniej: „12 małp” ma niesamowity psychodeliczny klimat, który zaskakująco dobrze komponuje się z gatunkową historią – zaskakująco spójną i ciekawą z punktu widzenia mechaniki podróży w czasie, a tym samym dobrze utrzymującą zainteresowanie widza. To chyba jego siła. Ale czy pozycja prawie-że jednego z 10 najlepszych sf w historii jest słuszna, to też mam wątpliwości.
Sebastian Chosiński: Nie napisałem, że mam alergię na „wariata” (przecież uwielbiam prozę Dicka!), ale na „wariatów” – zwłaszcza gdy jest ich za dużo i niekoniecznie ich pojawienie się na ekranie jest uzasadnione. Ale masz rację, nie obejrzałem żadnego z wymienionych przez Ciebie powyżej filmów. Wystarczyły mi „Bękarty wojny” w oryginalnej, włoskiej wersji sprzed paru dekad.
Konrad Wągrowski: A ja nie mam żadnych wątpliwości. „12 małp” to jeden z najlepszych, najciekawszych scenariuszy w filmowej SF, spójny, zaskakujący, precyzyjny, genialnie wykorzystujący motywy podróży w czasie. A przy tym Gilliamowska poetyka i przejmujące zakończenie. Dałbym nawet do pierwszej dychy.
Artur Chruściel: Ja niżej widziałbym „Star Treka”. Ale jako niefan i profan, który o nawiązaniach musiał czytać, zamiast łapać je w lot, pewnie po prostu filmu nie zrozumiałem…
Jakub Gałka: Ale tam nie ma co rozumieć, to jest właśnie zaleta filmu Abramsa, że zrobił kino nie tylko dla „trekkies”. Wystarczy rozsiąść się w fotelu i cieszyć się przygodą.
Artur Chruściel: Tylko że jako samodzielny film jest „Star Trek” dość sztampową, kolejną realizacją fabuły „od zera do bohatera”. Z łatwością sobie wyobrażam, że gdyby ktoś mi tak zrebootował klasyka, którego lubię, to miałbym sporo radochy, bo zabawy w stylu „Rodu M” czy „Marvels” uwielbiam. A tak – mocno przeciętna historyjka.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Kogo pominęliśmy?
Konrad Wągrowski: Z innej beczki – jakich tytułów szczególnie brakuje Wam w pierwszej setce?
Jakub Gałka: Trochę dziwi mnie brak III epizodu „Gwiezdnych wojen”, który – jeżeli już dzielimy serię na epizody – prawie-że dociągał poziomem do starej trylogii. Nie rozumiem antypatii do „Predatora 2”, który był przyzwoitym kinem sensacyjnym w otoczce SF… co prawda nie lepszym niż trzeci „Terminator”, który również nie znalazł miejsca w naszym rankingu, ale chyba nie zdradzę wielkiej tajemnicy, jeżeli powiem, że drugi „Drapieżca” nie wszedł nawet na listę wstępną do głosowania.
Michał Kubalski: Że co?! Epizod III „przejdę na ciemną stronę Mocy, żeby cię uratować→GIŃ, MATKO MOICH NIENARODZONYCH BLIŹNIAKÓW” prawie-że dociągający poziomem do starej trylogii? Nie w tej Galaktyce, stary.
Jakub Gałka: No przecież wiadomo, że w galaktyce far, far away… A miałem na myśli jakość PRAWIE-ŻE starej trylogii tyleż w odniesieniu do niej, co do innych XXI-wiecznych (tudzież późno-XX-wiecznych) filmów sf, które braliśmy pod uwagę w rankingu. Tak czy inaczej: nieobecność żadnego z wymienionych przeze mnie filmów nie boli mnie jakoś szczególnie.
Artur Chruściel: A już się bałem, że zostanę samotnym heretykiem. Tymczasem lata lecą, a ja coraz bardziej skłaniam się ku nowej trylogii. Tfu, dylogii raczej, bo za sprawą Jar Jara „Mroczne widmo” jest nie do odratowania. Polityczny cynizm starego Lucasa (wszyscy „dobrzy” naiwnymi marionetkami w rękach Palpatine’a; ratowanie republiki wstępem do budowania dyktatury) zaczyna mi bardziej smakować niż idealizm Lucasa młodego. Jakoś pozwala to przełknąć drewnianego i nieprzekonującego Anakina. Ale nie obawiajcie się, „Imperium kontratakuje” nadal jest u mnie na pierwszym miejscu.
Sebastian Chosiński: W „Zemście Sithów” była jedna dobra scena – wykonanie Rozkazu 66. O reszcie, jak o całej „drugiej trylogii”, należałoby jak najszybciej zapomnieć.
Artur Chruściel: Jedna dobra scena była w „Mrocznym widmie”. Dwie kolejne części miały ich jednak nieco więcej. „Sithowie” choćby starcie Anakina i Obi-Wana.
Konrad Wągrowski: A ja, korzystając z okazji, że mówicie o „Gwiezdnych wojnach”, nadmienię, że nie rozumiem redakcyjnego hejtu wobec „Powrotu Jedi”, który wylądował u nas dopiero na 55. miejscu. Ja rozumiem, że Ewoki, ale przecież mamy tu mnóstwo smaczków – wielki finał rozpisany na trzy wątki, piękna kosmiczna bitwa, mały Ewok próbuje obudzić zabitego przyjaciela, Luke atakuje Vadera przy dźwiękach symfonii Johna Williamsa, a Leia paraduje w złotym bikini. Dla mnie murowana pierwsza dwudziestka.
Jakub Gałka: Zostawiając już „Gwiezdne wojny”, rzuciłbym jeszcze hasła-tytuły: „Mój ukochany wróg”, „Świat dzikiego zachodu” czy „A.I.” – wszystkie choć nie należały do pozycji wybitnych, to wyróżniały się pojedynczymi pomysłami lub elementami fabuły czy scenografii. Natomiast totalnym niezrozumieniem jest dla mnie uwalenie „Akiry” i „V jak Vendetta”.
Artur Chruściel: „V jak Vendetta” ładnie uwspółcześniło oryginał, ale w kategorii adaptacji Moore’a „Strażnicy” bardzo podnieśli poprzeczkę. Generalnie, w pierwszej setce nie mam jakichś braków nie do przebolenia, za to „Truman Show” i „Gattaca” to filmy, dla których mogłoby się znaleźć miejsce odpowiednio w pierwszej i (chociaż) drugiej dziesiątce. A tak w ogóle, to honorowe miejsce w rankingu filmów przyznałbym serialowi: przy nieurodzaju na klasyczną, kosmiczną science fiction, „Battlestar Galactica” wypełniła potężną dziurę w gatunku, wyznaczając przy tym nowy punkt odniesienia dla produkcji telewizyjnych.
Jarosław Loretz: [chrząknięcie] Ale oczywiście masz na myśli tę NOWĄ Galacticę, a nie tę straszną ramotę sprzed lat, prawda? A co do „V jak Vendetta” – w stosunku do komiksu ekranizacja wygląda na płaską historyjkę, bezczelnie oskubaną z głębi i dosłodzoną na końcu. To taka całkiem strawna, momentami zawierająca smakowite bakalie, ale jednak papka.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Jakub Gałka: Wiem też, o co będą piszczeć czytelnicy w komentarzach [dyskusję prowadzimy przed publikacją rankingu – przyp. red.] – o przereklamowany „Cube”. Sentymentalnie podchodząc do tematu, warto wspomnieć też „Kosmiczne jaja”, które są o klasę lepsze niż np. „Mroczne widmo” (a w kolektywnej opinii redakcji okazały się lepsze od całej sequelowej trylogii). Poruszę też temat przetasowań, bo choć znalazły się na liście, to trochę boli mnie stosunkowo niska pozycja „Avatara” i „Powrotu do przyszłości II”. Ten pierwszy chyba powoli przestaje wytrzymywać próbę czasu, natomiast nie rozumiem powszechnego odcinania drugiej części przygód Marty’ego McFlya od pierwowzoru. Bo o ile przygody na Dzikim Zachodzie są wyraźnie słabsze i nieco na siłę, to wyprawa w przyszłość stanowi wręcz esencję kina nowej przygody, podkręcając jeszcze tempo pierwszej części i wprowadzając jeszcze bardziej szalone zabawy z czasem, co w naszym gatunkowym spojrzeniu powinno być tylko zaletą (ręka w górę, dla kogo obrazowe wytłumaczenie przez profesora Browna zawiłości równoległych linii czasowych stało się wykładnią rozwiązywania temporalnych zagadnień). No i pierwszy „Terminator” – powinien być o 4-5 oczek wyżej, w ścisłej czołówce, podobnie jak „Dr Strangelove”.
Jarosław Loretz: Z „Avatarem” w ogóle jest dziwna sprawa. Ogląda się go świetnie, ale dziś praktycznie nic z niego nie pamiętam. Czyli coś z nim jest nie tak i w sumie słusznie, że załapał się na tak niską pozycję. A być może powinien spaść jeszcze niżej. Natomiast trochę mnie dziwi słaba pozycja „Dnia, w którym zatrzymała się Ziemia”. Ten film przecież do dziś robi piorunujące wrażenie i ucieka bodaj wszystkim schematom ówczesnego kina sf.
Konrad Wągrowski: Ja już zrobiłem sobie listę braków do osobistego suplementu: „Istota z innego świata”, czyli zaskakująco dobrze wyreżyserowany, ze świetnymi dialogami, trzymający w napięciu pierwowzór Carpenterowskiego „Czegoś”. Jeśli mowa o samym Carpenterze, nie wiem, czemu Waszej akceptacji nie znalazła „Ucieczka z Nowego Jorku”, film klimatyczny i kultowy. Dalej – „Alphaville” Godarda, które by bardzo urozmaiciło naszą listę. „Gniew Khana”, czyli najlepszy „Star Trek”. „Akira”, o którym wspominał Kuba, ale z anime też „Ghost in the Shell: Innocence”. Obydwa „Solarisy”, i Tarkowskiego, i Soderbergha, które chyba padły ofiarą szacunku dla Lema (a przecież to świetne filmy). Wreszcie z rzeczy bardziej kameralnych przejmująca kanadyjska „Ostatnia noc”.
« 1 2 3 4 5 »

Komentarze

05 XI 2013   20:10:42

Ja chciałbym w tym miejscu wystosować mały apel do Redakcji. Wszystkie rankingi tworzone są zbiorowo i demokratycznie, co sprawia, że tracą (muszą stracić) na wyrazistości: nie dość, że zawsze wygrywa "Wall-e", to na dodatek filmy kontrowersyjne, ale przez niektórych uważane za znakomite, nie mają szansy przebić się do czołówki.

Niedługo skończą Wam się jednak gatunki do rankingowania. Czy moglibyście potem powtórzyć te wszystkie zestawienia, ale tym razem tak, że każdy redaktor osobno spisuje swój topten? Nie bojąc się subiektywnych opinii i subiektywnych komentarzy do poszczególnych filmów? Z wielką chęcią przeczytałbym też coś takiego, pewnie nie tylko ja.

05 XI 2013   21:08:07

Ale przecież "Wall-e" nie wygrał...

05 XI 2013   22:15:48

Kreskówka o robociku zbierającym śmieci pokonuje "Terminatory", "Matriksa" i "12 Małp"? To chyba jednak zwycięstwo.

06 XI 2013   00:05:12

Ponawiam swoją prośbę o zestawienie dziesięciu "tak złych, że aż dobrych" filmów science-fiction.

06 XI 2013   07:49:12

Zamiast Raportu Mniejszości dałbym Impostora (też Dick), według mnie film miał lepszy klimat.
Dziwię się wysokiej pozycji Pamięci Absolutnej. Pamiętam jak wchodził do kin, ale już wtedy mi się nie podobał, był według mnie bardzo nierówny nawet pod względem efektów, nad którymi większość się zachwycała.
Żołnierze kosmosu - pamiętam pierwszy seans, dobrze się przy nim bawiłem, ale ostatnio miałem nieszczęście zobaczyć go raz jeszcze. Strawiłem, ale to słaby film.
Gattaca powinna być zdecydowanie wyżej.
Ciągle nie rozumiem braku King Konga. Dla mnie (i widzę nie tylko dla mnie) to sf.
Seksmisja - mimo że lubię ten film wylądowała zdecydowanie za wysoko. To samo Wall-e, którego lubię, ale który tak naprawdę jest genialny w pierwszej części, potem jest dużo słabiej.
Trochę dziwię się że nie wspomnieliście (nawet w 2 setce) o
Krwi Bohaterów, Wodnym Świecie (którego nie lubię, ale który mimo wszystko dał jakąś wizję przyszłości), Surogatach - zaskakująco dobrze się go ogląda.
Brakuje mi również Equilibrium, nie ma go nawet w 2 setce!
Przypomniał mi się jeszcze jeden film, widziałem go dość dawno i może moje wspomnienie płata mi psikusa, ale wspomnienia mam dobre - to Żona astronauty.

06 XI 2013   11:14:39

"Equilibrium" jest jednym z moich ulubionych filmów, widziałam go chyba ze 4-5 razy, co dla mnie oznacza dużo.
"Zona astronauty" - też niezły a "Surogaci" miło mnie zaskoczyli.
Cóż jeszcze - hmm, choć może gdzieś był - nie chce mi się teraz przeglądać tych list - "Johny Mnemonic"

07 XI 2013   10:16:50

Akurat tu muszę zaprotestować, bo "Equilibrium" to jedno z większych moich rozczarować - ciekawy pomysł zmarnowany przez masę nielogiczności fabularnych.

18 XI 2013   13:48:38

Uwielbiam "Equilibrium" z powodu pierwszych 20-30 minut. Ale z powodu tego, co następuje potem, nie dałbym mu miejsca w pierwszej setce, nie ma mowy. Zbyt wiele bzdur.
"Surogaci" - uwielbiam z powodu... a nie, nie uwielbiam, bo nawet nie miał fajnych 20-30 minut. Katastrofalnie głupi, pod tym względem łączy mi się z "Gamerem", też o sterowaniu i życiu "w zastępstwie".

05 XII 2013   10:39:30

To kiedy była przeprowadzana ta rozmowa - przed publikacją rankingu bo Jakub Gałka na stronie 3 mówi że przed, a na stronie 2 że po ("No ale tu trochę dochodzimy do poruszonych przez naszych czytelników w komentarzach problemów z porównywalnością zupełnie innych filmów i podgatunków, które wrzuciliśmy do jednego wielkiego worka.")

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.