Porażki i sukcesyMichał ChacińskiPorażki i sukcesyPoniżej zamieszczam listę 10 ulubionych filmów kinowych roku 2000. Każdy z nich uważam za godny wielokrotnego obejrzenia, a w związku z tym w zasadzie każdy z nich warto mieć w domowej filmotece. 1. Magnolia, reż. Paul Thomas Anderson. Magnolia nie jest filmem doskonałym. Kilka scen wydaje się przydługich, zakończenie niektórych wątków może się wydawać niedopracowane. A jednak z wyjątkiem "Dzieci niebios", żaden film w tym roku nie poruszył mnie bardziej na zwykłym, ludzkim poziomie. "Magnolia" opowiada o życiowych błędach, o przebaczeniu, o przyznaniu się do pomyłki i robi to w sposób pozbawiony hollywoodzkiego zadęcia i pociągania za oczywiste emocjonalne "sznurki". Żaden inny film w tym roku nie dał mi też tak wyraźnego przeświadczenia, że oglądam dzieło wielkiego mistrza, który już dziś jest w pełni ukształtowanym reżyserem z wizją. Są w "Magnolii" chwyty genialne - choćby prolog, jako sposób zabezpieczenia się reżysera przed zarzutem niedopracowania poszczególnych elementów konstrukcji (kilka składowych wydaje się przecież niepotrzebnie zdublowanych). Sekwencja, w której wszyscy bohaterowie po kolei śpiewają fragment tego samego utworu, w pierwszej chwili zbiła mnie z tropu; po namyśle dotarło do mnie, że to również rozwiązanie genialne. (Jak inaczej osiągnąć to samo i nie narazić się na sztuczność? Dlaczego więc nie zrobić czegoś zupełnie nowego i pozornie sztucznego?) Tom Cruise wzbił się na szczyty swoich aktorskich możliwości ...i odkrył że to dopiero bilet wstępu do dzielenia ekranu z resztą genialnej obsady (grupowo to najlepiej zagrany film roku). Anderson udowodnił, że jeśli ktoś spośród młodych amerykańskich reżyserów jest w stanie w przyszłości dać nam arcydzieło na miarę starych mistrzów kina, zapewne będzie to właśnie on. 2. Informator, reż. Michael Mann Ten film był dla mnie jak oddech świeżego powietrza. Thriller, w którym scenami akcji są konwersacje, a efektem specjalnym twarz Russela Crowe. Kiedy ostatni raz ktoś w amerykańskim kinie pokazał, że szczera rozmowa na ekranie może dostarczać dawkę adrenaliny przewyższającą popisy armii kaskaderów? Al Pacino odłożył na bok swoją standardową manierę SZTU-CZNE-GO POD-KREŚ-LA-NIA KAŻ-DEJ WY-PO-WIA-DA-NEJ SY-LA-BY i w rezultacie zagrał najlepszą rolę bodaj od czasu "Glengarry GlenRoss" (w którym owszem, podkreślał każdą sylabę). Russel Crowe okazał się aktorskim kameleonem. Dante Spinotti wyczarował realistyczne obrazy w pierwszych 2/3 filmu i nagle nierealistyczne w końcowym akcie, podkreślając każdym ujęciem stan psychiczny bohaterów. Michael Mann potwierdził, że jest jednym z najbardziej uważnych amerykańskich reżyserów średniego pokolenia. W "Informatorze" nie ma w ani grama niepotrzebnego tłuszczu - same mięśnie i żywe filmowe ciało. 3. Dzieci niebios, reż. Majid Majidi Rzeczy proste nie mogą być ciekawe. Tak przynajmniej mówi wytarty slogan. Najwyraźniej filmowcy z Iranu nigdy go nie słyszeli i raz za razem prezentują filmy zaskakujące w swej prostocie i jednocześnie skrajnie przejmujące. "Dzieci niebios" opowiadają historię tak prostą, że nie ma nawet sensu jej streszczać. Zresztą jak tu streścić widok twarzy dziecka z oczami pełnymi łez, albo pełnymi nadziei. Sądzę, że to najlepszy film dla dzieci, jaki widziałem w życiu. Nawet pisząc o nim jestem wzruszony. Główne role dziecięce należą do najbardziej poruszających, jakie dane mi było oglądać w wykonaniu dziecięcych aktorów. Połowa scen tego filmu musiała w scenariuszu wyglądać banalnie, a na ekranie zmieniły się dla mnie w uniwersalne prawdy. Końcowa scena... najprostsze prawdy czasami najtrudniej ująć w słowa. 4. Prosta historia, reż. David Lynch Wielkie zaskoczenie i wielki zachwyt. Wstępne wiadomości o filmie Lyncha były niepokojące - pierwszy raz w historii dystrybutorem filmu Lyncha została wytwórnia Disneya. Seans wszystko wyjaśnił. Piękna, przejmująca, mądra historia o przebaczeniu. Richard Farnsworth zagrał rolę życia. Również ostatnią w swoim życiu. Lynch, reżyser, który kochał epatować przemocą, nakręcił film najprostszy i najłagodniejszy z możliwych i zmieścił w nim więcej prawdy o człowieku niż kiedykolwiek wcześniej. 5. American Beauty, reż. Sam Mendes Amerykańskie kino, jakiego od lat próżno było szukać w Hollywood. Szczera do bólu opowieść o kondycji amerykańskiej rodziny. Równie ostrego filmu z dużego hollywoodzkiego studia (Dreamworks) nie było bodaj od lat 70. W ciągu ostatniej dekady zdarzały się wprawdzie obrazy poruszające ten sam temat, ale praktycznie bez wyjątku wychodziły spod pióra/kamery reżyserów niezależnych, jak Todd Solondz ("Happiness), czy Ang Lee ("Ice storm"). Sam Mendes i Allan Ball zafundowali widzom jeden z najważniejszych debiutów ostatnich lat i jedną z najbardziej demaskatorskich postaci w Amerykańskim kinie obyczajowym (Kevin Spacey jako Lester "I rule" Burnham). Nie zachwyciło mnie uproszczone zakończenie filmu - to tylko unik od odpowiedzialności reżysera za konieczność przyznania się przed widzem, że bunt Burnhama nie ma żadnej przyszłości i niepotrzebne wprowadzenie elementów innego kina (po co ten kryminał?) - ale zakończenie było tutaj na szczęście najmniej ważnym elementem. 6. Uciekające kurczaki, reż. Nick Park, Peter Lord Czy to możliwe, aby dorosły widz na półtorej godziny uwierzył bez zastrzeżeń, że Steve McQueen był kurczakiem? Nie. I niemożliwego dokonali właśnie Nick Park z Peterem Lordem, prezentując obozową opowieść z życia plastelinowych kur. W zwykłym filmie fabularnym odniesienia do klasyki kina, czy standardowe chwyty z podobnych produkcji byłyby najwyżej dowodem na zręczność reżysera w żonglowaniu wycinkami kina. Umieszczenie tych samych elementów przez Parka i Lorda w kontekście kurnika nadaje wszystkiemu zupełnie nowych, histerycznie zabawnych znaczeń. Rosół nigdy już nie będzie smakował tak samo... 7. Jesienna opowieść, reż. Eric Rohmer Ten film zaczyna się katastrofalnie. Wszyscy krytycy Rohmera musieli piać z zachwytu podczas pierwszych 20 minut seansu. Ekspozycja toczy się potwornie ciężko, dialogi osiągają nowe wyżyny pretensjonalności i nikt na ekranie nie wydaje się żywy. I nagle... z zupełnej katastrofy film zmienia się w ogromny sukces, postacie ożywają, dialogi znowu zdradzają prawdy o życiu, a postacie wydają się zupełnie nieświadome obecności kamery. Film robi się cudownie naturalny (wręcz naturalistyczny), zabawny, prawdziwy. Krótko mówiąc, Rohmer w doskonałej formie. Oby tylko reżyser nie pozwolił asystentom nigdy więcej nakręcić za siebie prologu do własnego filmu. 8. Jeździec bez głowy, reż. Tim Burton Tim Burton kolejny raz składa komuś hołd, nie rezygnując z natychmiast rozpoznawalnego, własnego stylu. Wcześniej zaszczytu dostąpili m.in. Vincent Price, Ed Wood i szereg twórców związanych z kinem SF lat 50. (Byron Haskin, Ray Harryhausen). Tym razem Burton czyni ukłon w stronę horrorów brytyjskiej wytwórni Hammer. Ten sam styl, podobne studyjne dekoracje, podobne motywy (np. płonący młyn), podobna atmosfera gotyckiego horroru i na dokładkę Christopher Lee we własnej osobie. Różnica taka, że choć Freddie Francis i Terrence Fisher potrafili nadać swoim filmom interesujący wygląd, Burton przebił ich dokonania i nakręcił jeden z najpiękniej wyglądających horrorów w historii. Uczta dla oka. 9. Erin Brockovich, reż. Steven Soderbergh To najbardziej "masowy" film Soderbergha. Zdecydowanie bardziej wolę jego poprzedni film "The Limey" - obok "Magnolii" mój ulubiony film ubiegłego roku, niestety nadal nie wyświetlany na naszych ekranach (pomimo zapowiedzi). W "Erin Brockovich" brakuje mi choćby inteligentnych chwytów formalnych, obecnych we wcześniejszych filmach reżysera. A jednak, jako reżyser do wynajęcia, Soderbergh sprawdził się znakomicie. Sama historia jest wprawdzie poprowadzona liniowo i bez większych fajerwerków, ale diabeł tkwi w szczegółach, a szczegóły są tutaj najwyższej próby. Anne V. Coates (montaż) i Ed Lachman (zdjęcia) nie tracą nigdy z oczu najważniejszej składowej każdego dramatu - człowieka. Soderbergh wyraźnie unika sztucznego uatrakcyjniania akcji sensacyjnymi wątkami i przez większość filmu koncentruje się na odczuciach postaci. Ten film w rękach kogo innego mógłby się zmienić w kolejny "dramat sądowy". W rękach Soderberga wyszła z niego historia o zwykłych ludziach w niezwykłych, rozpaczliwych sytuacjach. Doskonałe role Alberta Finney i Marg Helgenberger i dobra, przekonująco zagrana postać tytułowej bohaterki. Inteligentne, choć masowe kino. 10. Stalowy Gigant, reż. Brad Bird Film, który przywrócił sens określeniu "rozrywka dla całej rodziny". "Stalowy gigant" wykorzystuje wątki pozornie nie pasujące do filmu animowanego (w domyśle: filmu dla dzieci) - zimnowojenną paranoję, strach przed wojną nuklearną, odniesienia do japońskiego kina o potworach i kina SF lat 50. - i łączy je z typowymi tematami kina dziecięcego - potrzebą przyjaźni, przygody itp. Z próby zadowolenia każdego widza zwykle nic nie wychodzi, ale tym razem naprawdę się to udało. Film niesie też mądre antymilitarne, pokojowe przesłanie w inteligentny sposób przemycone w zachowaniu tytułowej postaci i nie osłabione typowymi dla amerykańskich produkcji animowanych chwytami (jak Disney′owskie numery musicalowe). Definitywnie jeden z najlepszych filmów animowanych ostatnich lat. Życzę sobie i innym kinomanom co najmniej równie dobrych filmów w roku 2001. |
Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.
więcej »Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.
więcej »Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
100 najlepszych filmów animowanych wszech czasów
— Esensja
10 najseksowniejszych filmowych plakatów
— Kamil Witek
100 najlepszych filmów science fiction wszech czasów
— Esensja
10 najlepszych filmów Stevena Soderbergha
— Esensja
100 najlepszych filmów grozy wszech czasów
— Esensja
Rocky VI?
— Anna Draniewicz
Wtajemniczony
— Konrad Wągrowski
Ultimate Goth
— Miłosz Cybowski
Fundacje, trusty i zwykłe przekręty
— Marcin Mroziuk
Krótko o filmach: Iniemamocni 2
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Esensja ogląda: Marzec 2018 (1)
— Piotr Dobry, Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Szycie wewnętrzne
— Jarosław Robak
Solidarni z uchodźcami
— Piotr Dobry
Esensja ogląda: Październik 2016 (3)
— Jarosław Loretz, Jarosław Robak
Bond rytualny
— Gabriel Krawczyk
Transatlantyk 2015: Dzień 3
— Sebastian Chosiński
Zachwycaj się i nie drąż
— Jarosław Robak
„Ten film był dnem dna”, czyli historia ekranizacji prozy Stanisława Lema
— Michał Chaciński, Sebastian Chosiński, Krystian Fred, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski
Great Scott!
— Michał Chaciński, Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Alicja Kuciel, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Strach siedzi w nas, czyli kino grozy pod lupą (2)
— Michał Chaciński, Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski
Strach siedzi w nas, czyli kino grozy pod lupą (1)
— Michał Chaciński, Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski
Dwóch samurajów
— Michał Chaciński
Quiz: Czy nadajesz się na producenta filmowego?
— Michał Chaciński
Kill Bill - czwórgłos
— Marta Bartnicka, Michał Chaciński, Anna Draniewicz, Konrad Wągrowski
Szara strefa moralności
— Michał Chaciński
Więcej czasu, mniej Apokalipsy
— Michał Chaciński
Dorastanie w drodze
— Michał Chaciński