Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Porażki i sukcesy

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Michał Chaciński

Porażki i sukcesy

Poniżej zamieszczam listę 10 ulubionych filmów kinowych roku 2000. Każdy z nich uważam za godny wielokrotnego obejrzenia, a w związku z tym w zasadzie każdy z nich warto mieć w domowej filmotece.
1. Magnolia, reż. Paul Thomas Anderson.
Magnolia nie jest filmem doskonałym. Kilka scen wydaje się przydługich, zakończenie niektórych wątków może się wydawać niedopracowane. A jednak z wyjątkiem "Dzieci niebios", żaden film w tym roku nie poruszył mnie bardziej na zwykłym, ludzkim poziomie. "Magnolia" opowiada o życiowych błędach, o przebaczeniu, o przyznaniu się do pomyłki i robi to w sposób pozbawiony hollywoodzkiego zadęcia i pociągania za oczywiste emocjonalne "sznurki". Żaden inny film w tym roku nie dał mi też tak wyraźnego przeświadczenia, że oglądam dzieło wielkiego mistrza, który już dziś jest w pełni ukształtowanym reżyserem z wizją. Są w "Magnolii" chwyty genialne - choćby prolog, jako sposób zabezpieczenia się reżysera przed zarzutem niedopracowania poszczególnych elementów konstrukcji (kilka składowych wydaje się przecież niepotrzebnie zdublowanych). Sekwencja, w której wszyscy bohaterowie po kolei śpiewają fragment tego samego utworu, w pierwszej chwili zbiła mnie z tropu; po namyśle dotarło do mnie, że to również rozwiązanie genialne. (Jak inaczej osiągnąć to samo i nie narazić się na sztuczność? Dlaczego więc nie zrobić czegoś zupełnie nowego i pozornie sztucznego?) Tom Cruise wzbił się na szczyty swoich aktorskich możliwości ...i odkrył że to dopiero bilet wstępu do dzielenia ekranu z resztą genialnej obsady (grupowo to najlepiej zagrany film roku). Anderson udowodnił, że jeśli ktoś spośród młodych amerykańskich reżyserów jest w stanie w przyszłości dać nam arcydzieło na miarę starych mistrzów kina, zapewne będzie to właśnie on.
2. Informator, reż. Michael Mann
Ten film był dla mnie jak oddech świeżego powietrza. Thriller, w którym scenami akcji są konwersacje, a efektem specjalnym twarz Russela Crowe. Kiedy ostatni raz ktoś w amerykańskim kinie pokazał, że szczera rozmowa na ekranie może dostarczać dawkę adrenaliny przewyższającą popisy armii kaskaderów? Al Pacino odłożył na bok swoją standardową manierę SZTU-CZNE-GO POD-KREŚ-LA-NIA KAŻ-DEJ WY-PO-WIA-DA-NEJ SY-LA-BY i w rezultacie zagrał najlepszą rolę bodaj od czasu "Glengarry GlenRoss" (w którym owszem, podkreślał każdą sylabę). Russel Crowe okazał się aktorskim kameleonem. Dante Spinotti wyczarował realistyczne obrazy w pierwszych 2/3 filmu i nagle nierealistyczne w końcowym akcie, podkreślając każdym ujęciem stan psychiczny bohaterów. Michael Mann potwierdził, że jest jednym z najbardziej uważnych amerykańskich reżyserów średniego pokolenia. W "Informatorze" nie ma w ani grama niepotrzebnego tłuszczu - same mięśnie i żywe filmowe ciało.
3. Dzieci niebios, reż. Majid Majidi
Rzeczy proste nie mogą być ciekawe. Tak przynajmniej mówi wytarty slogan. Najwyraźniej filmowcy z Iranu nigdy go nie słyszeli i raz za razem prezentują filmy zaskakujące w swej prostocie i jednocześnie skrajnie przejmujące. "Dzieci niebios" opowiadają historię tak prostą, że nie ma nawet sensu jej streszczać. Zresztą jak tu streścić widok twarzy dziecka z oczami pełnymi łez, albo pełnymi nadziei. Sądzę, że to najlepszy film dla dzieci, jaki widziałem w życiu. Nawet pisząc o nim jestem wzruszony. Główne role dziecięce należą do najbardziej poruszających, jakie dane mi było oglądać w wykonaniu dziecięcych aktorów. Połowa scen tego filmu musiała w scenariuszu wyglądać banalnie, a na ekranie zmieniły się dla mnie w uniwersalne prawdy. Końcowa scena... najprostsze prawdy czasami najtrudniej ująć w słowa.
4. Prosta historia, reż. David Lynch
Wielkie zaskoczenie i wielki zachwyt. Wstępne wiadomości o filmie Lyncha były niepokojące - pierwszy raz w historii dystrybutorem filmu Lyncha została wytwórnia Disneya. Seans wszystko wyjaśnił. Piękna, przejmująca, mądra historia o przebaczeniu. Richard Farnsworth zagrał rolę życia. Również ostatnią w swoim życiu. Lynch, reżyser, który kochał epatować przemocą, nakręcił film najprostszy i najłagodniejszy z możliwych i zmieścił w nim więcej prawdy o człowieku niż kiedykolwiek wcześniej.
5. American Beauty, reż. Sam Mendes
Amerykańskie kino, jakiego od lat próżno było szukać w Hollywood. Szczera do bólu opowieść o kondycji amerykańskiej rodziny. Równie ostrego filmu z dużego hollywoodzkiego studia (Dreamworks) nie było bodaj od lat 70. W ciągu ostatniej dekady zdarzały się wprawdzie obrazy poruszające ten sam temat, ale praktycznie bez wyjątku wychodziły spod pióra/kamery reżyserów niezależnych, jak Todd Solondz ("Happiness), czy Ang Lee ("Ice storm"). Sam Mendes i Allan Ball zafundowali widzom jeden z najważniejszych debiutów ostatnich lat i jedną z najbardziej demaskatorskich postaci w Amerykańskim kinie obyczajowym (Kevin Spacey jako Lester "I rule" Burnham). Nie zachwyciło mnie uproszczone zakończenie filmu - to tylko unik od odpowiedzialności reżysera za konieczność przyznania się przed widzem, że bunt Burnhama nie ma żadnej przyszłości i niepotrzebne wprowadzenie elementów innego kina (po co ten kryminał?) - ale zakończenie było tutaj na szczęście najmniej ważnym elementem.
6. Uciekające kurczaki, reż. Nick Park, Peter Lord
Czy to możliwe, aby dorosły widz na półtorej godziny uwierzył bez zastrzeżeń, że Steve McQueen był kurczakiem? Nie. I niemożliwego dokonali właśnie Nick Park z Peterem Lordem, prezentując obozową opowieść z życia plastelinowych kur. W zwykłym filmie fabularnym odniesienia do klasyki kina, czy standardowe chwyty z podobnych produkcji byłyby najwyżej dowodem na zręczność reżysera w żonglowaniu wycinkami kina. Umieszczenie tych samych elementów przez Parka i Lorda w kontekście kurnika nadaje wszystkiemu zupełnie nowych, histerycznie zabawnych znaczeń. Rosół nigdy już nie będzie smakował tak samo...
7. Jesienna opowieść, reż. Eric Rohmer
Ten film zaczyna się katastrofalnie. Wszyscy krytycy Rohmera musieli piać z zachwytu podczas pierwszych 20 minut seansu. Ekspozycja toczy się potwornie ciężko, dialogi osiągają nowe wyżyny pretensjonalności i nikt na ekranie nie wydaje się żywy. I nagle... z zupełnej katastrofy film zmienia się w ogromny sukces, postacie ożywają, dialogi znowu zdradzają prawdy o życiu, a postacie wydają się zupełnie nieświadome obecności kamery. Film robi się cudownie naturalny (wręcz naturalistyczny), zabawny, prawdziwy. Krótko mówiąc, Rohmer w doskonałej formie. Oby tylko reżyser nie pozwolił asystentom nigdy więcej nakręcić za siebie prologu do własnego filmu.
8. Jeździec bez głowy, reż. Tim Burton
Tim Burton kolejny raz składa komuś hołd, nie rezygnując z natychmiast rozpoznawalnego, własnego stylu. Wcześniej zaszczytu dostąpili m.in. Vincent Price, Ed Wood i szereg twórców związanych z kinem SF lat 50. (Byron Haskin, Ray Harryhausen). Tym razem Burton czyni ukłon w stronę horrorów brytyjskiej wytwórni Hammer. Ten sam styl, podobne studyjne dekoracje, podobne motywy (np. płonący młyn), podobna atmosfera gotyckiego horroru i na dokładkę Christopher Lee we własnej osobie. Różnica taka, że choć Freddie Francis i Terrence Fisher potrafili nadać swoim filmom interesujący wygląd, Burton przebił ich dokonania i nakręcił jeden z najpiękniej wyglądających horrorów w historii. Uczta dla oka.
9. Erin Brockovich, reż. Steven Soderbergh
To najbardziej "masowy" film Soderbergha. Zdecydowanie bardziej wolę jego poprzedni film "The Limey" - obok "Magnolii" mój ulubiony film ubiegłego roku, niestety nadal nie wyświetlany na naszych ekranach (pomimo zapowiedzi). W "Erin Brockovich" brakuje mi choćby inteligentnych chwytów formalnych, obecnych we wcześniejszych filmach reżysera. A jednak, jako reżyser do wynajęcia, Soderbergh sprawdził się znakomicie. Sama historia jest wprawdzie poprowadzona liniowo i bez większych fajerwerków, ale diabeł tkwi w szczegółach, a szczegóły są tutaj najwyższej próby. Anne V. Coates (montaż) i Ed Lachman (zdjęcia) nie tracą nigdy z oczu najważniejszej składowej każdego dramatu - człowieka. Soderbergh wyraźnie unika sztucznego uatrakcyjniania akcji sensacyjnymi wątkami i przez większość filmu koncentruje się na odczuciach postaci. Ten film w rękach kogo innego mógłby się zmienić w kolejny "dramat sądowy". W rękach Soderberga wyszła z niego historia o zwykłych ludziach w niezwykłych, rozpaczliwych sytuacjach. Doskonałe role Alberta Finney i Marg Helgenberger i dobra, przekonująco zagrana postać tytułowej bohaterki. Inteligentne, choć masowe kino.
10. Stalowy Gigant, reż. Brad Bird
Film, który przywrócił sens określeniu "rozrywka dla całej rodziny". "Stalowy gigant" wykorzystuje wątki pozornie nie pasujące do filmu animowanego (w domyśle: filmu dla dzieci) - zimnowojenną paranoję, strach przed wojną nuklearną, odniesienia do japońskiego kina o potworach i kina SF lat 50. - i łączy je z typowymi tematami kina dziecięcego - potrzebą przyjaźni, przygody itp. Z próby zadowolenia każdego widza zwykle nic nie wychodzi, ale tym razem naprawdę się to udało. Film niesie też mądre antymilitarne, pokojowe przesłanie w inteligentny sposób przemycone w zachowaniu tytułowej postaci i nie osłabione typowymi dla amerykańskich produkcji animowanych chwytami (jak Disney′owskie numery musicalowe). Definitywnie jeden z najlepszych filmów animowanych ostatnich lat.
Życzę sobie i innym kinomanom co najmniej równie dobrych filmów w roku 2001.
koniec
« 1 2
1 stycznia 2001

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Ultimate Goth
— Miłosz Cybowski

Fundacje, trusty i zwykłe przekręty
— Marcin Mroziuk

Krótko o filmach: Iniemamocni 2
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja ogląda: Marzec 2018 (1)
— Piotr Dobry, Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Szycie wewnętrzne
— Jarosław Robak

Solidarni z uchodźcami
— Piotr Dobry

Esensja ogląda: Październik 2016 (3)
— Jarosław Loretz, Jarosław Robak

Bond rytualny
— Gabriel Krawczyk

Transatlantyk 2015: Dzień 3
— Sebastian Chosiński

Zachwycaj się i nie drąż
— Jarosław Robak

Tegoż autora

„Ten film był dnem dna”, czyli historia ekranizacji prozy Stanisława Lema
— Michał Chaciński, Sebastian Chosiński, Krystian Fred, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Great Scott!
— Michał Chaciński, Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Alicja Kuciel, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Strach siedzi w nas, czyli kino grozy pod lupą (2)
— Michał Chaciński, Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Strach siedzi w nas, czyli kino grozy pod lupą (1)
— Michał Chaciński, Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Dwóch samurajów
— Michał Chaciński

Quiz: Czy nadajesz się na producenta filmowego?
— Michał Chaciński

Kill Bill - czwórgłos
— Marta Bartnicka, Michał Chaciński, Anna Draniewicz, Konrad Wągrowski

Szara strefa moralności
— Michał Chaciński

Więcej czasu, mniej Apokalipsy
— Michał Chaciński

Dorastanie w drodze
— Michał Chaciński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.