Trzy cięcia: Krzysztof Zaleski. Patron spraw przegranychTrzy. I tylko trzy! Czasami z kilkunastu, często z kilkudziesięciu, niekiedy nawet z kilkuset. Trzy role – nie zawsze najlepsze, ale za to najbardziej charakterystyczne. Role niekiedy zapomniane, lecz na pewno godne ocalenia.
Sebastian ChosińskiTrzy cięcia: Krzysztof Zaleski. Patron spraw przegranychTrzy. I tylko trzy! Czasami z kilkunastu, często z kilkudziesięciu, niekiedy nawet z kilkuset. Trzy role – nie zawsze najlepsze, ale za to najbardziej charakterystyczne. Role niekiedy zapomniane, lecz na pewno godne ocalenia. Gdybyśmy mieli wymienić najwybitniejszych polskich aktorów, którzy odegrali ważną rolę w erze „kina moralnego niepokoju”, padłyby zapewne nazwiska Krystyny Jandy, Jerzego Stuhra, Zbigniewa Zapasiewicza, Bogusława Lindy, Tadeusza Huka, Adama Ferencego, Andrzeja Seweryna, ba! nawet Bogusława Sobczuka. Ale czy ktoś odważyłby się umieścić na takiej liście – powiedzmy: w pierwszej dziesiątce – Krzysztofa Zaleskiego? A jednak dane było mu było zagrać w kilku obrazach – bywało, że i role główne – bez których trudno byłoby wyobrazić sobie kinematografię polską przełomu lat 70. i 80. ubiegłego wieku. Zaleski urodził się w 1948 roku w Świętochłowicach na Górnym Śląsku; jako dwudziestotrzylatek ukończył filologię polską i słowiańską na Uniwersytecie Warszawskim, krótko potem rozpoczął studia reżyserskie w stołecznej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Jeszcze jako student PWST zadebiutował w roli reżysera „Ślubem” Witolda Gombrowicza. Mury uczelni opuścił ostatecznie w 1979 roku, choć dyplom zdobył dopiero siedem lat później. Był już wtedy uznanym aktorem i reżyserem – zarówno teatralnym, jak i filmowym. Na planie filmowym po raz pierwszy pojawił się w, nakręconym we współpracy z zachodnioniemiecką telewizją ZDF, średniometrażowym obrazie Stanisława Latałło „Pozwólcie nam do woli fruwać nad ogrodem” (1974), który był fabularną impresją na temat opowiadania „And” Stanisława Czycza. Aby jednak wypatrzyć Zaleskiego wśród grona literatów obecnych na zjeździe poetyckim, trzeba mocno wytężyć wzrok. Pierwszą rolę główną zagrał trzy lata później w „Indeksie” Janusza Kijowskiego. A potem już poszło. Obsadzano go przede wszystkim w kreacjach drugoplanowych i epizodycznych. Często grał szuje i kanalie – jak w „Szansie” (1979) Feliksa Falka, „Gorączce” (1980) Agnieszki Holland, „Matce Królów” (1982) Janusza Zaorskiego, „Zabij mnie glino” (1987) Jacka Bromskiego czy „Obywatelu Piszczyku” (1988) Andrzeja Kotkowskiego; niekiedy drobnych cwaniaczków (vide rola personalnego w Warszawskim Przedsiębiorstwie Taksówkowym w „Zmiennikach” Stanisława Barei czy „Grucha” w „Sztosie” Olafa Lubaszenki), rzadko powierzano mu postaci na wskroś pozytywne. Co gorsza, po upadku PRL-u polskie kino nie potrafiło już w żaden sposób wykorzystać jego nieprzeciętnego talentu. Na szczęście swoje ambicje mógł przez lata realizować na deskach teatralnych, w Teatrze Telewizji, a pod koniec swego życia nawet w Teatrze Polskiego Radia, którym kierował od 2006 roku. Mało kto pamięta, że Zaleski realizował również spektakle muzyczne, baletowe, przez jakiś czas odpowiadał nawet za stronę wizualną koncertów i recitali Przeglądów Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Ciężko chorował, zmarł, mając sześćdziesiąt lat, w październiku 2008 roku. Cięcie pierwsze „Indeks” (reż. Janusz Kijowski, 1977) Debiutancka fabuła Janusza Kijowskiego, luźno oparta na opowiadaniu „Brat” Andrzeja Pastuszka, powstała jako praca dyplomowa reżysera i operatora Krzysztofa Wyszyńskiego, studentów łódzkiej „filmówki”. Dedykowano ją między innymi aktorowi Jerzemu Duszyńskiemu (znanemu chociażby z „Zakazanych piosenek” i „Skarbu” Leonarda Buczkowskiego), który nie dożył premiery filmu. Zmarł on, co prawda, rok po zakończeniu zdjęć do „Indeksu”, ale dzieło Kijowskiego – z powodów cenzorskich – przeleżało aż cztery lata na półce. Jego premiera odbyła się dopiero w maju 1981 roku, w czasie „karnawału Solidarności”. Głównym bohaterem jest, grany przez Krzysztofa Zaleskiego, Józef Moneta, którego poznajemy jako studenta Uniwersytetu Warszawskiego. Jego nieprzejednany charakter sprawia, że ujmuje się za kolegami, którzy po wydarzeniach Marca 1968 roku zostają usunięci z uczelni. W efekcie dane jest mu podzielić ich los. Nie chcąc iść na żadne kompromisy, co rusz popada w konflikty i tarapaty. Nie jest w stanie porozumieć się ani w nowym miejscu pracy (jako węglarz), ani w redakcji wydawnictwa, do którego zanosi jedno ze swoich „życiowych” opowiadań; nastawia wrogo wobec siebie nawet rodziców narzeczonej. Sam skazuje się na życie na marginesie. Co nieco zaczyna się układać dopiero, gdy zmienia swoją postawę, ale wtedy pojawia się u niego świadomość utraty godności. Gdy zostaje nauczycielem historii w liceum, popada w konflikt z najzdolniejszym uczniem w klasie, bezkompromisowym jak on sam przed laty. „Indeks” to nad wyraz gorzki portret epoki Gierkowskiej, z jej moralną degrengoladą i triumfem wszechobecnego konformizmu. Bohater Zaleskiego, wyzbywając się swoich ideałów, ponosi ostatecznie klęskę. Scena finałowa, w której wściekły i rozgoryczony przemierza samotnie korytarz szkolny, należy do najbardziej przejmujących i symbolicznych w polskim kinie tamtej epoki. O jej sile decyduje także rozbrzmiewająca w tle piękna ballada śpiewana przez Nataszę Czarmińską do wiersza Zbigniewa Herberta „Prośba”. Cięcie drugie „Szansa” (reż. Feliks Falk, 1979) Dwa lata po „Indeksie” Krzysztofowi Zaleskiemu dane było zagrać rolę, która pod wieloma względami stała się zaprzeczeniem postaci Józefa Monety. „Szansa” była drugą, po „Wodzireju” (1977), kinową fabułą Feliksa Falka. Jej akcję umieścił w prowincjonalnym miasteczku, zapewne gdzieś pod Warszawą. W miejscowym liceum historii uczy Zbigniew Ejmont (w tej roli Jerzy Stuhr); czytając między wierszami, możemy się domyślić, że trafił tam na zesłanie jako osoba zaangażowana w wydarzenia marcowe 1968 roku. Szkoła nie cieszy się autorytetem, wielu nauczycieli nie przykłada się zbytnio do swoich obowiązków, a dyrektor nie potrafi wyegzekwować zmiany ich nastawienia. Pewnego dnia, już w trakcie roku szkolnego, do liceum trafia Krzysztof Janota (gra go właśnie Zaleski), nowy wuefista. Przed laty był reprezentantem kraju w piłkę ręczną, jego karierę jednak przedwcześnie zakończyła kontuzja kolana. Mimo to jest człowiekiem pełnym energii i niezwykle ambitnym. W ciągu zaledwie paru miesięcy doprowadza do odnowienia sali gimnastycznej, a z uczniów traktujących do tej pory wychowanie fizyczne po macoszemu tworzy szkolną drużynę szczypiorniaka. Pozyskuje nawet dla niej sponsora – zakłady „Poltechu”, z którymi następnie zaczyna prowadzić rozmowy na temat przekształcenia kadry licealnej w klub działający pod ich egidą. Największą cenę za realizację niespełnionych ambicji Janoty płacą jednak uczniowie – poddani morderczemu treningowi, presją i szantażem zmuszani do uległości, nierzadko obrażani. Gdy jeden z nich, Irek Stefański (jedyna rola młodego Tomasza Zięciowskiego), znajduje odwagę, by przeciwstawić się nauczycielowi, zostaje publicznie poniżony. Stający w jego obronie nauczyciel historii nie jest w stanie zapobiec tragedii. Ejmont i Janota reprezentują dwie skrajne postawy moralne: pierwszy z nich to wrażliwy humanista i idealista, drugi reprezentuje bezmyślną siłę fizyczną i konformizm, jest typowym wytworem epoki Gierkowskiej i jej „propagandy sukcesu”. Sukcesu – dodajmy – opartego na kłamstwie i chamstwie. Na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku w 1979 roku nagrodę za główną rolę męską zdobył Jerzy Stuhr, ale gdyby przyznano ją Zaleskiemu – też można by uznać, że trafiła w godne ręce. Cięcie trzecie „Dziecinne pytania” (reż. Janusz Zaorski, 1981) Kręcąc serial obyczajowy „Punkt widzenia” (1980) oraz pełnometrażowe „Dziecinne pytania” (1981) Janusz Zaorski wpisał się w nurt „kina moralnego niepokoju”. Rok później dorzucił jeszcze znakomitą „Matkę Królów” i tym samym zajął już na stałe miejsce w historii kinematografii polskiej. W obu wspomnianych obrazach kinowych obsadził w rolach drugoplanowych Krzysztofa Zaleskiego, który był zresztą jednym z jego ulubionych aktorów; pojawił się bowiem także w sześciu innych dziełach Zaorskiego: „Pokoju z widokiem na morze” (1977), „Zaległym urlopie” (1978), średniometrażowej „Zabawie w chowanego” (1984), „Barytonie” (1984), „Jeziorze Bodeńskim” (1985) oraz „Piłkarskim pokerze” (1988). „Dziecinne pytania” – podobnie jak „Człowiek z żelaza” Andrzeja Wajdy, „Dreszcze” Wojciecha Marczewskiego, „Kobieta samotna” Agnieszki Holland, „Przypadek” Krzysztofa Kieślowskiego i „Wielki bieg” Jerzego Domaradzkiego – powstały w gorącym 1981 roku; trzy pierwsze obrazy (Zaorskiego, Wajdy i Marczewskiego) doczekały się jeszcze premiery przed wprowadzeniem stanu wojennego, pozostałe zostały „zapółkowane” na sześć lat. „Dziecinne pytania” to historia grupy przyjaciół, architektów, którzy tworząc zespół, dostali nagrodę za projekt nowoczesnego osiedla mieszkaniowego. Gdy jednak przychodzi do jego realizacji, okazuje się, że ich idealistyczny pogląd na świat musi zderzyć się z rzeczywistością epoki Gierkowskiej. Trafiając na mur obojętności i niemożności, grupa zaczyna się rozpadać, ujawniają się skrajnie odmienne postawy bohaterów – konformizm, pragmatyzm, bezkompromisowość. Na bieg wydarzeń patrzymy oczyma „Misia” (gra go Adam Ferency), który nie godzi się na żadne ustępstwa ani układy. Nieoczekiwanie znajduje on sprzymierzeńca w zwykłym robotniku Romku (kapitalna rola Zaleskiego), który jako pierwszy ma odwagę głośno zaprotestować przeciwko absurdom dziejącym się na placu budowy. Gdy „Miś” w końcu porzuca pracę, to właśnie u Romka znajduje pomoc, staje się on – jakby na przekór podziałom społecznym i politycznym – przewodnikiem młodego inteligenta. W sierpniu 1980 roku architekt dołącza do strajku budowlańców, wśród których jest również Romek. Za tę rolę Zaleskiego wyróżniono w Gdańsku. O sile filmu, poza głównymi kreacjami, decyduje także ścieżka dźwiękowa, w której wykorzystano ballady Jacka Kaczmarskiego i Przemysława Gintrowskiego (pojawiają się oni nawet w filmie jako uczestnicy imprezy). „Dziecinne pytania” idealnie oddają absurdalną rzeczywistość końca lat 70.; na tle innych produkcji „kina moralnego niepokoju” charakteryzują się rzadkim dla tego nurtu ironicznym spojrzeniem na tamtą epokę. Choć nie brak w nich też wątków mroczniejszych, jak na przykład „zdrada” Bogdana (Andrzej Seweryn) i jej konsekwencje. 9 grudnia 2013 |
Dziesięć miesięcy po „Końcu gry” Hans Kloss powrócił do Teatru Sensacji. Od października 1966 roku rozpoczęto (comiesięczną) emisję pięciu kolejnych odcinków „Stawki większej niż życie”. Na pierwszy ogień poszedł – ponownie wyreżyserowany przez Andrzeja Konica – „Czarny wilk von Hubertus”, czyli opowieść o tym jak J-23 stara się zlikwidować działający w okolicach Elbląga oddział Werwolfu.
więcej »Wyroby rodzimych browarów trafiają na półki również zagranicznych marketów, ale nie jest wcale tak prosto się o tym przekonać.
więcej »Wielbiciele Hansa Klossa mogli w czwartkowy wieczór 16 grudnia 1965 roku poczuć wielki smutek. W ramach Teatru Sensacji wyemitowano bowiem „Koniec gry”, spektakl zapowiadany jako ostatni odcinek „Stawki większej niż życie”. Jak się niespełna rok później okazało, wcale tak nie było. J-23 powrócił na „mały ekran”. Mimo że jego pierwsze rozstanie z widzami nie należało do szczególnie spektakularnych.
więcej »Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Z wątrobą na dłoni
— Jarosław Loretz
Panika na planie
— Jarosław Loretz
Jak nie gryzoń, to może jaszczurka?
— Jarosław Loretz
Adam Mularczyk. Komik o twarzy zbrodniarza
— Sebastian Chosiński
Marek Bukowski. Buntownik, który miał powód
— Sebastian Chosiński
Joanna Szczerbic. Gwiazda jednej dekady
— Sebastian Chosiński
Włodzimierz Boruński. Żyd na polskich drogach
— Sebastian Chosiński
Jacek Zejdler. Piękny, dwudziestoletni
— Sebastian Chosiński
Edward Żentara. Człowiek z lodu
— Sebastian Chosiński
Ludwik Pak. Artysta wielce charakterystyczny… zasadniczo
— Sebastian Chosiński
Tadeusz Fijewski. Komediowy aktor dramatyczny
— Sebastian Chosiński
Mirosław Konarowski. Amant z dyplomem
— Sebastian Chosiński
Piotr Łysak. Inteligent doskonały
— Sebastian Chosiński
W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński
Klasyka kina radzieckiego: Trup ściele się gęsto
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: W pełni usprawiedliwiona pewność siebie
— Sebastian Chosiński
„Kobra” i inne zbrodnie: Hans Kloss w Werwolfie
— Sebastian Chosiński
Nie taki krautrock straszny: Spaghetti western, thriller, dramat…
— Sebastian Chosiński
East Side Story: W poszukiwaniu straconego życia
— Sebastian Chosiński
Non omnis moriar: Prośba o zmiłowanie
— Sebastian Chosiński
PRL w kryminale: Miłość i nienawiść w bałkańskim słońcu
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Szczęśliwi, choć nostalgiczni
— Sebastian Chosiński
Klasyka kina radzieckiego: Co dwie głowy, to nie jedna
— Sebastian Chosiński