Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Porażki i sukcesy 2013, czyli filmowe podsumowanie roku

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 3 6 »
Sceny roku, rozczarowania fantastyką i blockbusterami, perełki kina niszowego, co z tą Polską i co z tą animacją - o filmowym roku 2013 rozmawiają Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Jakub Gałka, Krzysztof Spór, Małgorzata Steciak i Konrad Wągrowski.

Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Jakub Gałka, Krzysztof Spór, Małgorzata Steciak, Konrad Wągrowski

Porażki i sukcesy 2013, czyli filmowe podsumowanie roku

Sceny roku, rozczarowania fantastyką i blockbusterami, perełki kina niszowego, co z tą Polską i co z tą animacją - o filmowym roku 2013 rozmawiają Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Jakub Gałka, Krzysztof Spór, Małgorzata Steciak i Konrad Wągrowski.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski Jak zwykle proponuję dla rozgrzewki – jaka scena, jaki moment filmowy w tym roku najbardziej zapadł wam w pamięć?
Piotr Dobry Scena kończąca „Polowanie”, kiedy i nam, widzom, i bohaterowi zdaje się, że jest już po wszystkim, gdy nagle ktoś oddaje strzał w jego kierunku. Mocne, nieoczywiste domknięcie znakomitego filmu.
Ewa Drab Zdecydowanie zgadzam się, że finał „Polowania” to jedna ze scen, które z tegorocznych filmów zapadają w pamięć najbardziej. Nie wiem jednak, czy potrafiłabym wskazać ten jeden jedyny moment filmowy, w kłębowisku wrażeń z całych dwunastu miesięcy. Dlatego robię eksperyment i staram się odczytać pierwsze wizualne skojarzenia, które przelatują mi w oku pamięci. Widzę: zakrwawione ściany plantacji w „Django”, roztrzęsionego Toma Hanksa w zakończeniu „Kapitana Phillipsa”, krwawe wodospady z „Byzantium”, chwiejne stopy Sandry Bullock zanurzające się w piasku z „Grawitacji”, lustrzane odbicie Jamesa McAvoya na balkonie w „Transie” i buty ułożone na łóżku Mii Wasikowskiej w „Stoker”. To raczej skrawki niż sceny, ale to one pierwsze się pojawiają.
Małgorzata Steciak To prawda, finał „Polowania” jest doskonały. Ale chyba najmocniej zapadła mi w pamięć scena z „Django”, w której Calvin Candie w dość obrazowy sposób zapoznaje swoich gości z teorią frenologii…
Karolina Ćwiek-Rogalska Nie będę oryginalna i tak jak przedmówcy wymienię końcówkę „Polowania”. Pamiętam, że dość mocno mnie po wyjściu z kina zdziwiło, że na zewnątrz świeci słońce, skoro w filmie atmosfera była raczej mroczna. Poza tym na pewno dwie sceny z polskich filmów – skok Agaty Kuleszy w „Idzie” do taktu muzyki klasycznej, bardzo dobra, sterylna, mało oczywista scena i – z nieco innych powodów – nagłe hamowanie w „Drogówce”. Smarzowski uprawia, mam wrażenie, dość wyrafinowany trolling, niby sankcja moralna jest niewielka, ale jednak jakieś dosadne pokazanie kary być musi.
Grzegorz Fortuna Mam wrażenie, że sporo było w tym roku zapadających w pamięć scen finałowych – wspomniane wyżej „Polowanie” i strzał w kierunku Mikkelsena (chociaż przyznam szczerze, że doceniłem tę puentę dopiero po drugim seansie), wybuch Candylandu z „Django”, lądowanie Sandry Bullock w „Grawitacji” czy finałowa strzelanina z „Uciekiniera”, która znakomicie rozładowywała kumulowane wcześniej emocje. Momentem, który zapamiętałem najbardziej, był jednak pożar cygańskiego taboru z „Papuszy” – sfilmowany w jednym, statycznym ujęciu wyglądał bardziej jak ruchomy obraz niż fragment filmu. Do dzisiaj siedzi mi ta scena w głowie, choć dla fabuły nie była najważniejsza.
Jakub Gałka Do finałów dorzuciłbym „Hobbita”, który wszystkimi scenami ze Smaugiem wewnątrz Samotnej Góry zbudował znakomite poczucie obcowania z potężnym, złowrogim żywiołem, dzięki czemu bardzo łatwo zrozumieć finałowe słowa Bilba, który z przerażeniem patrzy na szukającego zemsty smoka, którego sam rozjuszył.
Konrad Wągrowski A ja – ku swemu własnemu zaskoczeniu – stwierdzam, że największe wrażenie zrobiła na mnie scena rozstania Adele i Emmy w „Życiu Adeli”, w szczególności kapitalnie odegrana, wręcz naturalna rozpacz tej pierwszej.

TOP 10 Karoliny Ćwiek-Rogalskiej:

  1. Polowanie
  2. Ida
  3. Krudowie
  4. Drogówka
  5. Najlepsze najgorsze wakacje
  6. Django
  7. Sugar Man
  8. Igrzyska śmierci: W kręgu ognia
  9. Papusza
  10. Strażnicy marzeń

Filmy roku
WASZ EKSTRAKT:
86,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski Spójrzmy na pierwszą trójkę naszej listy. Po raz kolejny zwycięża Tarantino, którego chyba po prostu bardzo lubimy w Esensji. Czy „Django” to jego najlepszy film? Dokąd może nas jeszcze zaprowadzić Quentin?
Jakub Gałka Sądząc po tendencji ostatnich lat – co najwyżej w inne rejony historyczne, bo i zróżnicowania gatunkowego jest u niego coraz mniej. Co oczywiście nie jest jakimś wielkim zarzutem, bo Tarantino lubimy dlatego, że kręci tarantinowskie filmy. A czy to najlepszy jego film? Nie dla mnie.
Piotr Dobry Wojtek Orliński napisał kiedyś o „Pulp Fiction”, że „oceniać go, to jak oceniać seks. Może po 60-tce obniżę ocenę, na razie śmieszy mnie samo pytanie”. No więc ja rozciągnąłbym to na cały dorobek Tarantino, w tym „Django”. Następnym filmem reżysera, jeśli wierzyć doniesieniom prasowym, ma być znowu western, ale dla mnie mógłby być nawet teatr kabuki – jestem spokojny o efekt końcowy.
Ewa Drab Jeżeli jest się bezapelacyjnym fanem Tarantino, o tym, że lubimy bardziej jeden film od drugiego, decydują szczegóły, a zazwyczaj ten ostatni jest na fali. Z perspektywy roku: uwielbiam „Django”, ale wolę „Bękarty wojny”. Chyba przeważa to, że nie kupuję wątku miłosnego w wykonaniu Quentina.
Karolina Ćwiek-Rogalska A mnie się wydaje, że Tarantino może skręcić w dużo poważniejsze rejony, jeśli chodzi o dobór tematów, czego pewne zwiastuny widać już w „Django”, gdzie sikająca krew nie zawsze jest taka umowna i zabawna, jak w poprzednich jego produkcjach.
Grzegorz Fortuna Wrzucanie filmów Tarantino do jednego wora zawsze wydawało mi się nierozważne i lekkomyślne. Niby wszystkie mają cechy wspólne, ale błagam, każdy jego film jest zupełnie inny, a już w szczególności „Django”, gdzie raz, że jest sporo poważnych treści, dzięki którym Tarantino wychodzi poza ten charakterystyczny dla siebie nawias, a dwa, że przedstawiana historia – która u Quentina jest zwykle poszatkowana i stanowi raczej tło niż esencję – wybija się na pierwszy plan. W pełni się zgadzam z Karoliną, że Tarantino na „starość” wyraźnie poważnieje, przechodzi w nieco inne rejony. Tylko że u niego to się dzieje powoli, a nie od razu. Tak czy owak – jestem niezwykle ciekawy, jak będzie wyglądał jego następny film.
Konrad Wągrowski O to, to! Nie bądźmy Januszem Wróblewskim, nie wrzucajmy całego Tarantino (a przy okazji 15 innych twórców) do jednego worka. „Django” pokazuje, że Quentin cały czas się rozwija i wciąż możemy liczyć, że będzie nas zaskakiwał. Bo przecież poza „tarantinowskim” dialogiem, poza właściwymi dla niego barwnymi scenami przemocy, w „Django” mamy właśnie całkiem poważną wypowiedź na poważny temat (niewolnictwa), ale też po raz pierwszy u tego reżysera wątek romantyczny.
Piotr Dobry Nieśmiało przypomnę tylko, że facet ma na koncie scenariusz jednego z najbardziej romantycznych filmów wszech czasów, czyli „Prawdziwego romansu”, więc pod tym względem mnie akurat nie zaskoczył. Nie kategoryzowałbym też jego twórczości tak zero-jedynkowo, że albo każdy film „zupełnie inny” (jednak nie), albo wszystkie w jednym worku (też nie). W swojej istocie „Django” bardzo przypomina przecież „Bękarty wojny"; oba wpisują się w kino zemsty oparte na ahistorycznej fantazji o tzw. sprawiedliwości dziejowej – tam Żydzi zabijają Hitlera, tutaj niewolnik dopada plantatora. O ile więc oczywiście sam nie spłycałbym „Django” tylko do takiego odbioru, jestem w stanie zrozumieć widza tak dalece niezainteresowanego tematem niewolnictwa, że uprawnionego do orzeczenia pewnej wtórności względem „Bękartów”.
Grzegorz Fortuna „Zupełnie inne” to może rzeczywiście lekka przesada, ale jednak inne. Zauważ, że choć punktów wspólnych między „Django” i „Bękartami…” jest kilka, to spokojnie można znaleźć równie dużo rozbieżności. „Django” ma linearną narrację, pozbawioną przeskoków czasowych i nie ma w nim charakterystycznej dla sporej części filmów Quentina mnogości wątków. Nie ma też – po raz pierwszy u Tarantina – dyskusji o popkulturze, oczywiście z wiadomych względów. No i, last but not least, ja się będę upierał, że to pierwszy film QT, w którym przemoc momentami potrafi być naprawdę nieprzyjemna, niewygodna, w kontekście pozostałych filmów reżysera wręcz szokująca.
Małgorzata Steciak Jestem przekonana, że Tarantino, gdyby chciał, zrobiłby dobry film choćby i o szydełkowaniu. Jeśli chodzi jednak o ocenę „Django” na tle jego pozostałych projektów, muszę przyznać, że mam problem. Bardzo lubię „poważniejszego” Quentina spod znaku „Bękartów” czy właśnie „Django”, ale wskazanie, których z nich jest lepszy, to zagwozdka na miarę słynnego dylematu z dzieciństwa: „kogo kochasz bardziej – mamę czy tatę?”.
Ewa Drab I niech to będzie idealne zwieńczenie rozważań na temat twórczości Quentina. Niezależnie od tego, jak potraktujemy jego filmy i czy będziemy się spierać o przyjętą perspektywę (różne/podobne, poważne/z jajem, itp.), Tarantino nadal potrafi zaskakiwać i pokazywać nowe ścieżki w swoim kinie, a o ilu reżyserach możemy dziś tak powiedzieć?
1 2 3 6 »

Komentarze

13 I 2014   09:19:11

filmy przez Was wymienione rzeczywiście są ok,

"Ida" przeestetyzowana strasznie - wykalkulowana na festiwale i kolejny obraz z cyklu "fałszywe arcydzieło" - grafomania ma się dobrze (choć Kulesza świetna)

Ten rok był dobry dla polskiego kina, choć nie było rewelacji tak jak zdarzało się w latach wcześniejszych

13 I 2014   20:18:02

"Dupa mnie jakoś mocno nie bolała w kinie". O RLY? Mogłam żyć bez takiej informacji. Tekst o kulturze, a tu nagle - TRACH! - zdanie jak spod budki z piwem. Po co tak?

14 I 2014   10:54:53

Bo dupa to nieodłączna część życia, kulturalnego też.

15 I 2014   22:30:39

W kręgu miłości
Płakałem
W Django znowu byłem siedmiolatkiem siedzącym pod drzwiami i oglądającym bez tchu (żeby starzy nie zajarzyli) Bonanzę i inne takie :D
Najlepsza scena - pożegnaj panią Candy... i faktycznie znikła...
Śmierć może być tak ciężka jak w kręgu i tak lekka jak w Candylandzie.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Suplement filmowy 2019
— Adam Lewandowski, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Nie ma tej mocy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Miłość, szmaragd i renifer
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Wojna, która zakończy wszystkie wojny
— Konrad Wągrowski

Szalone lata 60.
— Piotr Nyga

Skazani na śmierć
— Sebastian Chosiński

Krótko o filmach: Han Solo
— Marcin Osuch

Miłość zimna jak rozpalone żelazo
— Sebastian Chosiński

Krótko o filmach: Han Solo
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.