Esensja dyskutuje o OscarachNa kilka godzin przed ceremonią Oscarową kłócimy się na potęgę! O „Zniewolonego”, o „Wilka z Wall Street”, o „Grawitację”, o „Oną”, o to, kto powinien dostać najważniejszego Oscara i co to właśnie znaczy, że film jest dobry czy ważny.
Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad WągrowskiEsensja dyskutuje o OscarachNa kilka godzin przed ceremonią Oscarową kłócimy się na potęgę! O „Zniewolonego”, o „Wilka z Wall Street”, o „Grawitację”, o „Oną”, o to, kto powinien dostać najważniejszego Oscara i co to właśnie znaczy, że film jest dobry czy ważny. Konrad Wągrowski: Modne od lat jest oczywiście odsądzanie Oscarów od czci i wiary, deklarowanie, że ta nagroda nie jest nic warta, że laury zbiera hollywoodzki chłam, ale my oczywiście, widząc wszelkie ułomności i traktując decyzje Akademii z odpowiednią rezerwą, co roku śledzimy cały ten spektakl z niesłabnącym zainteresowaniem. Bo jednak, nawet jeśli nagrody nie dostają filmy najlepsze, to przeważnie dostają je dobre. Bo jednak nie ma nagrody o większym prestiżu. Bo jednak zawsze ceremonia potrafi przywołać niesłabnąca magię kina. Bo zawsze możemy się dowartościować, naigrywając się z konserwatyzmu Akademii i krytykując jej wybory. Ale też nierzadko się z nich ucieszyć… Przyznam, że ja od dłuższego czasu nie miałem okazji się naprawdę ucieszyć. Ostatnim filmem, co do którego triumfu nie miałem wątpliwości, było „To nie jest kraj dla starych ludzi” z 2007 roku. Potem wygrywały filmy przeciętne bądź przyzwoite, ale żaden z nich nie kwalifikował się do miana najlepszego filmu roku, arcydzieła, nawet do żadnego z nich nie mam ochoty wracać… Natomiast pominięcia „Bękartów wojny”, „Social Network” czy „Django” nie mogę przeboleć… Jak na to patrzycie? Karolina Ćwiek-Rogalska: W tym roku mam swoich kilku „wielkich nieobecnych” w różnych kategoriach, ale jeśli chodzi o te filmy, które zostały nominowane – może poza jednym wyjątkiem – to obrazy do co najmniej kilkukrotnego obejrzenia. „Zniewolony” – film, który zapewne stanie się klasyką kina, poza tym film ważny, a takie produkcje nie zawsze udawało się Akademii zauważyć i nominować. Podobnie „Witaj w klubie”. Kilka wirtuozerskich woltyżerek estetycznych – jak „Wilk…”, „American Hustle czy „Grawitacja” – interesujące spojrzenie na możliwą przyszłość w „Onej”, znakomity kameralny portret amerykańskiej prowincji w „Nebrasce”, generalnie nie można narzekać. Krzysztof Spór: Znakomity oscarowy rok. Zapewne każdemu z nas będzie brakowało jakiegoś tytułu (mnie nowych Coenów), ale wybrana dziewiątka prezentuje świetny poziom. Wszystkie te filmy z przyjemnością obejrzę ponownie (kilka tytułów już nawet obejrzałem drugi raz), każdy z przyjemnością będę polecał. Jest tutaj różnorodnie i na wysokim poziomie. Mamy science fiction, filmy historyczne, współczesne. Jest pasja, kosmos, dramat, dużo brzydkich wyrazów oraz seksowna Scarlett Johansson, której nie widać, ale która JEST! Może i „Zniewolony” jest faworytem, ale nie przesądzajmy przed finałem, bo już kilka razy Akademia potrafiła zaskoczyć. W tym roku Oscary są bardzo wyrównane. Gdzie więc szukać niespodzianek? Piotr Dobry: Czy jednak obecność na Oscarach tych „woltyżerek estetycznych” nie powinna być ograniczona do kategorii technicznych? Z tegorocznej dziewiątki wykroiłoby się pięć znakomitych nie tylko w formie, ale i w treści tytułów – akurat tyle, ile mogłoby ubiegać się o nominacje przed niepotrzebnym rozszerzeniem listy. No bo przepraszam bardzo – doceniam witalność Scorsesego, geniusz speców od efektów w „Grawitacji”, szaleństwo Russella prowadzące do „eksplozji w fabryce peruk” – ale jak te wszystkie błyskotki mają się do pełnoprawnych dzieł pokroju „Zniewolonego”, „Witaj w klubie”, „Nebraski"?
Wyszukaj / Kup Karolina Ćwiek-Rogalska: Tu akurat muszę się zgodzić. Ale może moje pozytywne nastawienie wynika z tego, że gorąco kibicuję „Zniewolonemu” i nie sądzę, żeby (odpukać w niemalowane) coś mogło mu sprzątnąć statuetkę? A w takim wypadku nawet obecność – moim zdaniem straszliwie przecenianej – „Grawitacji” niespecjalnie mi przeszkadza. Inna sprawa, że faktycznie większość filmów mogłaby spokojnie dostać nominacje w innych kategoriach, niż je faktycznie otrzymała. Największym zaskoczeniem jest dla mnie liczba potencjalnych statuetek na koncie „American Hustle”. Ale może to kwestia nieamerykańskiej perspektywy? Może za oceanem film Russella „sprzedaje się” lepiej, inaczej? Krzysztof Spór: Przecież to AKADEMIA PRZEMYSŁU ROZRYWKOWEGO. Spójrzcie na to jak na przekrój i podsumowanie roku. Akademia doskonale trafiła z filmami, bo bardzo szeroko podeszła do tematu. I dobrze, że docenia więcej niż pięć filmów. Bo dzięki temu obok filmów zdecydowanie trudniejszych znalazły się tutaj propozycje takie jak właśnie „Grawitacja”. Nie tak znowu przecenianej, jak pisze Karolina. Przecież większość oceniających dostrzega, że scenariusz tej kosmicznej opowieści jest raczej drugorzędny. Pod względem technicznym to film znakomity, przywracający wiarę w 3D. Też nie bardzo rozumiem ten zachwyt nad „American Hustle”, ale doceniam wirtuozerię reżyserską, bo Russell świetnie porusza się po tej historii. Cieszy mnie za to coraz większe uznanie dla filmu „Ona”. Byłoby czymś znaczącym, gdyby to właśnie ten film zdobył głównego Oscara. Cuda się zdarzają, jednak w tym roku Akademia odda hołd przede wszystkim zniewolonym na całym świecie. Piotr Dobry: Hola, hola, jeśli już ironizujemy, to wypada dodać, że najbardziej „zniewolonym” w tym roku był właśnie bohater przecenianego filmu Jonze’a, cierpiący z większym afektem niż wszyscy bohaterowie „Zniewolonego” razem wzięci. Poza tym, skoro już patrzeć na Akademię tylko przez pryzmat rozrywki, widzę tu pewną niekonsekwencję – bo jeżeli „Grawitacja” czy „American Hustle” zgarniają po worku nominacji za sam wygląd, dlaczego nie doceniono „Najlepszych najgorszych wakacji” czy „Ratując pana Banksa” – komedii zabawnych, ciepłych i niegłupich? Zresztą sama Akademia buńczucznie nie chce patrzeć na siebie tylko przez pryzmat rozrywki – wciąż dominują przecież tematy historyczne, ważne społecznie, niezależnie od oprawy – nawet taki głupkowaty „American Hustle” został przecież zainspirowany prawdziwymi wydarzeniami. To „szerokie podejście do tematu” jest więc złudne, bo nie mamy jednak na tej liście filmów specjalnie wymagających (te tradycyjnie znajdziemy wśród nominowanych za film nieanglojęzyczny) ani też prawdziwie niszowych, jak na przykład znakomity „Computer Chess” Bujalskiego. Bo jednak Jonze czy Payne to są już marki, ich filmy mają gwiazdy w obsadzie, są dystrybuowane przed duże studia. Absolutnie nic to nie ujmuje samym filmom, pokazuje tylko zawężone pole widzenia Akademików.
Wyszukaj / Kup Dość jednak narzekania, osobiście jestem sympatykiem Oscarów i choć to amerykańskie nagrody, marzy mi się, by kiedyś, w miarę kosmopolityzowania się świata, zniknął podział na „filmy roku” i „filmy obcojęzyczne”. Zamknęłoby to buzie wszelakiej maści hipsterom-maruderom i różnym ą-ę-krytykom, a i mainstreamowcy z pewnością nie mieliby nic przeciwko. Wyobraźcie sobie tylko na jednej liście „Zniewolonego”, „Witaj w klubie”, „Nebraskę”, „Polowanie”, „W kręgu miłości”, „Wielkie piękno” – co za moc! Konrad Wągrowski: Dodałbym do tego „Życie Adeli” (które się nie łapało ze względów formalnych) i byłbym ukontentowany. Karolina Ćwiek-Rogalska: Zawężone spojrzenie Akademików? No ale jednak musimy pamiętać, że filmy oscarowe muszą spełnić kilka warunków i w większości są to jednak warunki bardzo komercyjne, żeby się na liście nominowanych znaleźć… Wszyscy wiemy, że to nie są jakieś specjalnie uniwersalne nagrody – chociaż wizja roztaczana przez Piotra brzmi pięknie. Dodałabym jeszcze życzenie, by do nagrody za najlepszy film częściej dodawano animacje, które mają swoją kategorię co prawda, ale niektóre produkcje tam umieszczone scenariuszowo czy realizatorsko nie odbiegają specjalnie od filmów aktorskich. Inna sprawa to krążące tutaj wciąż widmo „American Hustle”. Wydaje mi się, że jednak nie doceniamy tu specyficznego kanciarstwa ze strony Russella. Wszystko w tym filmie jest starannie obliczone na oszukanie – tak widzów, jak i Akademii – i jest to oszustwo bardzo efektowne i niemniej udane. Opakowany w świetną scenografię, bajeczne kostiumy i niezłe aktorstwo, z ciekawymi pomysłami reżysera film, opowiadający banalną historię z przewidywalnym twistem. No proszę ja was, udała się Russellowi ta mistyfikacja. Trochę przypomina mi to zresztą „Artystę”, który poruszał się gdzieś w podobnych sferach – świetna forma z miałką treścią. Konrad Wągrowski: Ja doceniam. „American Hustle” obejrzałem z niekłamaną przyjemnością. Owszem, jest to skok na oscarową kasę, świadczy o tym choćby seryjne obsadzanie aktorów w rolach sprzecznych z ich wizerunkiem (żeby pokazać przy okazji, jak biegłym się jest reżyserem), ale skok jakże sympatyczny. Nie zgodzę się też z argumentem na miałkość treści – szyderczo rozegrana kwestia policyjnych prowokacji jest całkiem aktualna w naszym współczesnym, pełnym inwigilacji świecie, no i oczywiście takoż w ojczyźnie agenta Tomka. |
Dziesięć miesięcy po „Końcu gry” Hans Kloss powrócił do Teatru Sensacji. Od października 1966 roku rozpoczęto (comiesięczną) emisję pięciu kolejnych odcinków „Stawki większej niż życie”. Na pierwszy ogień poszedł – ponownie wyreżyserowany przez Andrzeja Konica – „Czarny wilk von Hubertus”, czyli opowieść o tym jak J-23 stara się zlikwidować działający w okolicach Elbląga oddział Werwolfu.
więcej »Wyroby rodzimych browarów trafiają na półki również zagranicznych marketów, ale nie jest wcale tak prosto się o tym przekonać.
więcej »Wielbiciele Hansa Klossa mogli w czwartkowy wieczór 16 grudnia 1965 roku poczuć wielki smutek. W ramach Teatru Sensacji wyemitowano bowiem „Koniec gry”, spektakl zapowiadany jako ostatni odcinek „Stawki większej niż życie”. Jak się niespełna rok później okazało, wcale tak nie było. J-23 powrócił na „mały ekran”. Mimo że jego pierwsze rozstanie z widzami nie należało do szczególnie spektakularnych.
więcej »Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Z wątrobą na dłoni
— Jarosław Loretz
Panika na planie
— Jarosław Loretz
Jak nie gryzoń, to może jaszczurka?
— Jarosław Loretz
Oscary 2019: Esensja przyznaje Oscary
— Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
10 najlepszych filmów science fiction XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja
Oscary 2018: Esensja przyznaje Oscary
— Piotr Dobry, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Oscary 2018: Najlepsze filmy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Oscary 2018: Najlepsi aktorzy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski
Oscary 2018: Kategorie techniczne
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski
Esensja typuje Oscary 2017
— Esensja
Dobry i Niebrzydki: Oscary intymne i okruchy życia
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Oscary 2016: Esensja typuje Oscary 2016
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski
„Zniewolony”, „Grawitacja” i hitowe zdjęcie. Esensja komentuje Oscary
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Ewa Drab, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski
Ballada o oscarowych piosenkach 2014 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ranking filmów Oscarowych
— Esensja
Esensja przyznaje Oscary 2014
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Małgorzata Steciak, Konrad Wągrowski
Oscarowe ciekawostki 2014. Aktorzy
— Krzysztof Spór
Oscarowe ciekawostki 2014. Filmy, reżyserzy, twórcy
— Krzysztof Spór
Blaski i cienie świata liliputów
— Konrad Wągrowski
Wielkopostne podpłomyki
— Wojciech Lewandowski
O pustej Golgocie
— Przemysław Ciura
Esensja ogląda: Kwiecień 2017 (1)
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Gabriel Krawczyk, Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski
Bourne przechodzony
— Jarosław Robak
Esensja ogląda: Styczeń 2016 (2)
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk
Esensja ogląda: Marzec 2015 (2)
— Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski
Dokąd oczy poniosą, a scenariusz pozwoli
— Karolina Ćwiek-Rogalska
Esensja ogląda: Luty 2014
— Sebastian Chosiński, Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Loretz
Esensja ogląda: Luty 2013 (Kino)
— Miłosz Cybowski, Gabriel Krawczyk, Alicja Kuciel, Konrad Wągrowski
Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski
Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Statek szalony
— Konrad Wągrowski
Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski
Migające światła
— Konrad Wągrowski
Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski
Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski
Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski
W dyskusji Fortuna vs. Dobry & Ćwiek-Rogalska jestem absolutnie po stronie tego pierwszego. Przecież scena z Pittem jest koszmarnie zła, nie pamiętam kiedy ostatnio w filmie takiej klasy (bo jednak wykonanie Zniewolonego jest świetne, a parę scen mocnych) widziałem tak banalny podział na dobro i zło, tak deklaratywne, źle napisane dialogi, po prostu nie mogłem uwierzyć, że McQueen uznał, że ta scena jest spoko i nie trzeba jej zmieniać. Można usprawiedliwiać film, że to przecież tylko jedna scena, ale skoro jest to kluczowy punkt fabuły, to jest to wada nie do wybaczenia i przekreśla możliwość nazwania filmu wybitnym.