Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

50 najlepszych filmów superbohaterskich

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 5 »

Esensja

50 najlepszych filmów superbohaterskich

WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
30. Thor (2011, reż. Kenneth Branagh)
Nordycki Bóg Thor w roli superbohatera, poza komiksową ramą przez długie lata wydawał się zbyt ekstrawagancki by trafić na duży ekran. Odkąd Marvel Studios wziął się za realizację filmów o herosach z własnego uniwersum, nic jednak nie było już niemożliwe. Film o asgardzkim Bogu Piorunów był niejako jednym z decydujących testów jakie Marvel robił na widzach przed szykowanym finałem pierwszej fazy filmów o herosach czyli „Avengers”. Choć na kartach komiksu toczy on epickie wojny i bitwy w obronie rodzinnego Asgardu i dziewięciu światów już od ponad pół wieku, to realizację pełnometrażowego filmu odkładano przez niemal dwie dekady. Historia Thora wyłamuje się bowiem ze schematu typowej opowieści o eksperymentującym geniuszu, wybryku natury czy błędzie naukowym dającym outsiderowi dar niespotykanej mocy. Asgardzki heros to przedstawiciel rzadkiej grupy postaci, które łączą sobą dwa odrębne światy a esencją jego przygody nie jest wyłącznie walka w obronie trapionej niebezpieczeństwami Ziemi. W scenariuszu sprawnie wyważono równowagę między ciężką mitologią, a efekciarskim entouragem. Złota, królewska architektura Asgardu idealnie zgrała się w kontraście z ziemską zwyczajnością, obrazując jawny dysonans w życiu czczonego Thora-Boga i wygnanego Thora-człowieka. Sama historia pełni tu raczej rolę wstępu do dalszych przygód syna Odyna. Bowiem Thor, zanim stanie się superbohaterem, musi przejść drogę odkupienia i poszukiwaniu pokory potrzebnej sprawiedliwemu następcy boskiego tronu. Pokrywa się z to z linią przyjętą przez najlepsze wzory gatunku – przedstawieniu bohatera, który dopiero co zyskuje umiejętności znane z komiksowego pierwowzoru. Dlatego w przypadku Thora większe znaczenie miało postawienie przed nim wyzwania psychologicznego niż fizycznego, które i tak znajdzie swoje miejsce i ujście w obowiązkowo bombastycznej syntezie. Jednocześnie sprawnie wprowadzono do filmowego świata Marvela Lokiego, postać niejednoznaczną i elektryzującą, która nie raz podzieliła widzów i zasłużyła na udział w jeszcze kilku filmach w marvelowym uniwersum.
Kamil Witek
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
29. Kronika (Chronicle, 2012, reż. Josh Trank)
Kinowy debiut Josha Tranka przypomina ekranizację exemplum napisanego przez samego Arthura Schopenhauera. Duch (wspominanego zresztą w filmie) niemieckiego filozofa cały czas unosi się nad opowieścią. Historia przypadkowego obdarzenia ponadnaturalnymi zdolnościami niekoniecznie gotowych na to trzech amerykańskich chłopaków mogłaby posłużyć za przypis do teorii „woli” – rozumianej właśnie tak, jak rozumiał ją klasyczny myśliciel. Kierowana pierwotnymi popędami, burzą hormonów i demonami nastoletniości, dla głównego bohatera – nieudacznika przekonująco granego przez Dane’a DeHaana – staje się pozornym wybawieniem od szkolnych utrapień i faktycznym przekleństwem. Choć owa postać chce szlachetnie wyzwolić się z ludzkich instynktów, ta iście buddyjska strategia (proponowana także przez Schopenhauera) nie zostaje zrealizowana. Można sądzić, iż gdyby autor „Erystyki” zaczytywał się w superbohaterskich komiksach, właśnie tragiczną postać młodego, niezdolnego rozważnie zapanować nad mocami chłopaka uczyniłby negatywnym przykładem w swoim „Świecie jako woli i przedstawieniu”. Byłby to wzór o tyle czytelny, że przez nieimającą się praw fizyki wszechmoc bohatera – spektakularnie zwielokrotniony. Takie to uniwersalne treści udaje się mimochodem zawrzeć Trankowi w „Kronice”. Przede wszystkim jednak stanowi ona gorzki rewers komiksowych schematów superhero. Trank pokazuje to, o czym w opowieściach opatrzonych Happy Endem mówi się tylko mimochodem: z wielką mocą wiąże się nie tylko wielka odpowiedzialność, ale i wielkie ryzyko dla samego posiadacza. Nietypowo wykorzystana w „Kronice” konwencja mockumentary (spojrzeniem kamery włada telekinetyk znajdujący się w kadrze) skutecznie oddaje groźbę niebezpieczeństwa. Po raz pierwszy oglądamy przecież video-pamiętnik wszechmocnego szaleńca, słuchamy monologu i oglądamy rezultaty jego czynów. Teen movie przemienia się w apokaliptyczny dreszczowiec; kronika małych grzeszków przemienia się w kronikę opętania.
Gabriel Krawczyk
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
28. Captain America: Pierwsze starcie (Captain America: The First Avenger, 2011, reż Joe Johnston)
Kiedy w grę wchodzą wojna i patriotyzm, Amerykanie zaczynają torturować publiczność patosem, kiczowatym heroizmem i powiewającym sztandarem, który symbolizuje wiarę w siłę narodu i państwa. „Kapitan Ameryka: Pierwsze starcie”, choć zapowiadał się na zupełnie przeciętne kino akcji, został pomyślany tak, żeby humor niweczył zapędy pretensjonalności, a dystans czynił z akcji dobrą zabawę. I nic ponad to. Realizacja nie odchodzi od standardu technicznego najnowszych blockbusterów, ale za to narracja wyróżnia się na plus, bo scenom czystej akcji poświęcono tyle miejsca, co sekwencjom przybliżającym bohaterów i okoliczności świata przedstawionego. Dobre proporcje pozwalają na złożenie filmu mało zaskakującego, ale przyjemnego w odbiorze. Dodatkowego smaczku dodają mrugnięcia do widza i role znanych aktorów w rolach drugoplanowych lub epizodycznych. Film traci trochę impetu dopiero w nieco wymuszonej konfrontacji finałowej między głównym bohaterem a jego antagonistą, Red Skullem. Rozczarowuje też ostateczne zakończenie, ewidentnie sklejone pod „The Avengers”, ale i tak po takim filmie jak „Kapitan Ameryka” widz wychodzi z kina odprężony i wesoły.
Ewa Drab
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
27. Władcy wszechświata (Masters of the Universe, 1987, reż. Gary Goddard)
He-Man to kolejna kultowa postać z kreskówek, którą na pewno pamiętają widzowie dobranocek z przełomu lat 80 i 90. Nie wszyscy jednak kojarzą film aktorski poświęcony tej postaci. W rolę muskularnego herosa wcielił się Dolph Lundgren, który dopiero rozpoczynał karierę na wielkim ekranie. Wybór, wtedy jeszcze przystojnego, Szweda, jako pierwszoplanowej postaci daje jasno do zrozumienia, że „Władcy wszechświata” nie są filmem wybitnym. Mimo to całkiem przyjemnie daje się go oglądać, a być może nawet dziś wypada lepiej, niż w dniu premiery, a to za sprawą vintage′owego – czytaj kiczowatego – klimatu (ach, ta fryzura Dolpha – choć i tak lepsza od animowanego na Piasta Kołodzieja). Smaczku całości dodaje to, że akcja szybko przenosi się z Eterni na Ziemię, gdzie ekipa He-Mana musi skorzystać z pomocy nastolatków (tu zobaczymy młodziutką Courtney Cox), by pokonać armię podstępnego Szkieletora. Jest więc widowiskowo (widać, że to nie chałupnicza robota i że za produkcją szły konkretne pieniądze), miejscami pompatycznie i przede wszystkim rozbrajająco naiwnie. Ale czy właśnie nie za te cechy kochamy filmy o superbohaterach?
Piotr „Pi” Gołębiewski
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
26. Iron Man 3 (2013, reż. Shane Black)
Trzecią odsłonę samodzielnych przygód Tony’ego Starka alias Iron Mana zrealizowano według wypróbowanej recepty na kino superbohaterskie. Jest co nieco dla dorosłych (wcale nierzadkie sceny przemocy), co nieco dla dzieci i młodzieży (nastoletni bohater, który pomaga Starkowi ocalić świat), co nieco dla panów (szczypta seksapilu, którą zapewniają pojawiające się w filmie panie: Gwyneth Paltrow i Rebecca Hall) i co nieco dla pań (wciąż, mimo upływu lat, bardzo atrakcyjny Robert Downey Jr.). Wszystko to umaczane na dodatek w sosie kontrolowanego szaleństwa i groteski. Za to ostatnie odpowiada przede wszystkim wątek z psychopatycznym, wzorowanym na czarnych charakterach bondowskich, Mandarynem, któremu – jak się okazuje w finale – bliżej jednak do postaci dyktatora Aladeena z obrazu Larry’ego Charlesa z Sachą Baronem Cohenem w roli głównej. Fabuła szczególnie nie zaskakuje, choć jest na tyle atrakcyjna, że trochę ponad dwie godziny spędzone w kinie nie nużą. Zawodzi, niestety, zakończenie. Po pierwsze: scenarzyści zapomnieli, że nie zawsze więcej oznacza lepiej (w tym przypadku chodzi o „więcej” latającego żelastwa); po drugie: zupełnie niepotrzebnie zapożyczyli się u twórcy pierwszego „Terminatora”. Wykorzystany przez nich patent, owszem, zaskakuje, podnosi napięcie, ale tylko wtedy, gdy widzi się go na ekranie pierwszy raz, za drugim – nawet jeśli dzieje się to ćwierć wieku później – efekt nie robi już takiego wrażenia. Nie zmienia to wprawdzie faktu, że „Iron Man 3” jest wciąż niezłą rozrywką, ale do poziomu „Avengersów” dużo mu mimo wszystko brakuje.
Sebastian Chosiński
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
25. Superman (1978, reż. Richard Donner)
Pierwszy filmowy „Superman” (no, niezupełnie pierwszy, ale o tym kiedy indziej) to film na miarę swoich czasów – superprodukcja, efektowne wprowadzenie Człowieka ze Stali na duży ekran (do tej pory królował przecież w wersjach telewizyjnych), ogromny budżet, gwiazdy w obsadzie. Do legendy przeszła już gaża Marlona Brando, jaką zainkasował za kilka minut swej ekranowej obecności. Z dzisiejszej perspektywy film jednak broni się średnio. Wprowadzenie na Kryptonie razi nieciekawą scenografią (oj, już chyba w późnych latach 70. dałoby się wymyśleć coś ciekawszego niż wszechobecne kryształy), wiele elementów – podróż małego Supermana przez galaktyki (!), dziecko unoszące samochód, ratowanie kotka z drzewa, cofanie czasu – ociera się o kicz. Lex Luthor Gene’a Hackmana, który powróci jeszcze dwa razy, jest też złoczyńcą raczej groteskowym, niż budzącym jakiekolwiek obawy. Bo jednak stare filmy o Supermanie to produkcje lekkie, campowe, mające zapewnić rozrywkę dla niespecjalnie wybrednych widzów. Co natomiast się udało? Bez wątpienia doskonałym wyborem okazał się Christopher Reeve do głównej roli – choć przecież o tym, że to on stał się Kal-Elem zadecydowała jego aparycja i fizyczność (Reeve nie miał wcześniej żadnych osiągnięć aktorskich), to trudno odmówić mu tego, że na dekady stał się Człowiekiem ze Stali, nie tylko idealnie pasując do ówczesnego wyobrażenia Supermana, ale też całkiem nieźle radząc sobie aktorsko. Podobnie trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do Margot Kidder, która też na lata stała się symbolem Lois Lane, a nocna jej randka z mężczyzną z czerwoną pelerynką ma i dziś swój niezaprzeczalny urok. Patrząc na film widać, że w dużej mierze ma on być wprowadzeniem do cyklu (równocześnie kręcono część drugą i wiele planowanych elementów tam trafiło z rozdania) – z rozbudowaną sekwencją Kryptona, bardzo rozszerzoną sekwencją pierwszych prac Supermana i nieco chyba mniej efektownym finałem, niż moglibyśmy się spodziewać (no, może odwracanie biegu Ziemi jest efektowne, ale raczej niespecjalnie mądre). Zabrakło też szczerych emocji – na które trzeba było poczekać do części drugiej.
Konrad Wągrowski
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
24. Superman II (1980, reż. Richard Lester, Richard Donner)
„Superman II” to najlepszy film z wszystkich dotychczasowych opowieści o Człowieku ze Stali. To dziwne, zważywszy na fakt, jakie perypetie były związane z powstaniem tego filmu – wymianą na reżyserskim stołku Richarda Donnera na Richarda Lestera po nakręceniu przez tego pierwszego ok. 80% materiału, późniejsze dokrętki, chaos tworzenia finalnej wersji. Dziś, ostatecznie, możemy oglądać dwie wersje – Donnera i Lestera, ale widać, że główne elementy pozostają wspólne i zmiany reżyserskie były głównie fanaberiami producentów. W efekcie powstał bowiem film (filmy?), który wyraźnie góruje nad poprzednikiem. Po pierwsze dlatego, że nie trzeba tracić czasu na przedstawianie Supermana i można cały film poświęcić spójnej fabule. Po drugie dlatego, że nareszcie naprzeciw Supermana stają warci go przeciwnicy, z całkiem przekonującym generałem Zodem w kreacji Terrence’a Stampa i malowniczymi Ursą i Nomem, a sceny rozwałki w Metropolis są jak na swoje czasy całkiem imponujące. Po trzecie, bo po raz pierwszy i na razie jedyny, udało się watek osobisty Supermana uczynić emocjonującym dopełnieniem kina akcji, a historia uczucia między Clarkiem i Lois potrafi wreszcie poruszyć. Po czwarte, bo choć humoru nie brakuje (relacje Lois-Clark, zemsta na osiłku w przydrożnym barze), to nie przekracza on pewnych granic. Po piąte wreszcie – bo udało się tu domknąć opowieść spójnym finałem z nutką lekkiego wzruszenia (i tu muszę przyznać, że wersja Lestera bardziej przemawia do mnie niż Donnera).
Konrad Wągrowski
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
23. Spider-Man 2 (2004, reż. Sam Raimi)
Trudno jest być Spider-Manem, twierdzi Raimi i pokazuje to widzowi. W pierwszej części bycie superbohaterem umożliwiło Peterowi Parkerowi stanie się kimś więcej niż fajtłapą i popychadłem, w kontynuacji jego druga natura zamienia się w przekleństwo – rujnuje życie osobiste i nie pozwala wyznać miłości ukochanej Mary-Jane Watson. Te dwa wątki – problemów z byciem człowiekiem-pająkiem i związku z Mary – są filarami, które czynią „Spider-Mana 2” dobrym filmem, na które nałożona jest wciągająca akcja z najciekawszych przeciwnikiem z filmów o Pająku – Doktorem Octopusem.
Raimi szanuje swoich widzów – widać to chociażby po licznych scenach komediowych, które nie sprowadzają się do głupawych one-linerów. W pamięci pozostaje sceny w teatrze, pralni czy kapitalna w windzie, gdzie potrafi rozśmieszyć ciszą. Brakuje mu za to umiaru, jeśli chodzi o patetyczność dialogów.
Spośród wszystkich filmów o Spider-Manie, ten został oceniony w naszym rankingu najwyżej, gdyż to właśnie Raimi w drugiej części swojej trylogii najlepiej zrównoważał i połączył wątki z życia osobistego i zamaskowanego superbohatera. Nie ma tu takiej przepaści jak w nowych filmach Webba pomiędzy Peterem Parkerem O-płaczcie-nad-dramatami-życia-tego-nastolatka a Peterem Parkerem Pajacem-w-trykotach. Tragiczne losy bohatera z jego mocno komicznym alter-ego u Raimiego dopełniły się najzgrabniej, także dzięki wrodzonej gapowatości odtwarzającego Pająka na ekranie Tobeya Maguire′a.
Tomasz Kujawski
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
22. Super (2010, reż. James Gunn)
„W zawodzie wikinga najbardziej cenię sobie gwałcenie”, powiedział pewien nordycki wojownik na obrazku Andrzeja Mleczki. „W zawodzie superbohatera najbardziej cenię sobie krwawą przemoc”, mogliby powiedzieć bohaterowie filmu „Super” Crimson Bolt i Boltie. „Super” Jamesa Gunna z 2010 roku często bywa zestawiany z „Kick-Ass” Matthew Vaughna z tego samego roku. Rzeczywiście, łączy te filmy rewizjonistyczny stosunek do mitu superbohatera, pomysł by w kostium i maskę ubierali się bardzo przeciętni, nie obdarzeni żadnymi talentami ludzie oraz pokazana na ekranie wyrazista przemoc. „Kick-Ass”, poprzez wprowadzenie nadnaturalnie uzdolnionej Hit-Girl i zachowawczy finał jednak kłania się znów mitowi. „Super” do końca zachowuje dystans. Film Jamesa Gunna jest przewrotną czarną komedią i spojrzeniem na motywacje zwykłych ludzi skłaniające ich by sięgać po kostiumy zamaskowanych mścicieli. I tak jak niektórzy czynią to, by walczyć ze złem, inni by dać upust swej potrzebie ucieczki przed społeczeństwem, tak Karmazynowy Piorun zostaje superbohaterem, by zadawać prawdziwy ból ludziom, których nienawidzi. Tyż piknie. Zwłaszcza, że – jak wyraźnie sugerują twórcy filmu – przyjemność z tego nie jest tylko domeną Franka, sami przecież czerpiemy perwersyjną frajdę z sadystycznych scen „Super”.
Konrad Wągrowski
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
21. Darkman (1990, reż. Dam Raimi)
Ekranizacja komiksu superbohaterskiego, która… wcale nie jest ekranizacją komiksu superbohaterskiego. Sam Raimi przez lata zabiegał o możliwość zaadaptowania „The Shadow” lub „Batmana”, a ponieważ mu się nie udawało, postanowił wymyślić własną historię, inspirując się klasycznymi filmami o potworach ze studia Universal. Efektem jest jeden z najbardziej „komiksowych” z ducha filmów superbohaterskich, jakie nakręcono, a przy okazji nieco zakurzona perełka kina akcji. Raimi – świeżo po sukcesie dwóch części „Martwego zła” – z niebywałą wprawą operuje w „Darkmanie” mrokiem, makabrą i groteską, bawi się konwencją tego typu kina, a do tego szaleje z kamerą i trickami montażowymi. Dzięki temu „Darkman” do dziś sprawia masę frajdy jako na poły groteskowa próba przeniesienia komiksowej stylistyki na język filmu. Do tego mamy Liama Neesona, który już tutaj (na kilkanaście lat przed „Uprowadzoną”) udowadnia, że ma predyspozycje do bycia gwiazdą kina akcji, i świetną Frances McDormand w roli narzeczonej potwora. Szalenie urokliwa rzecz, w dodatku wielorazowego użytku.
Grzegorz Fortuna
« 1 2 3 4 5 »

Komentarze

« 1 2 3 4
10 VI 2014   10:10:20

"Cień" w naszym głosowaniu zajął 72 miejsce.

26 III 2015   20:12:39

uwielbiam batmana

05 X 2016   22:27:52

Przepraszam, a gdzie Matrix

06 X 2016   09:21:29

@Paweł
Zapraszamy do naszego rankingu najlepszych filmów s-f

15 XII 2016   17:05:51

Czytałem i czytałem, już zastanawiając się jaki komentarz dowalę za brak jednego z najlepszych filmów o superbohaterach... No i zostałem zgaszony. 1 miejsce ^^

07 VII 2017   12:30:40

Autor nie do końca zna polskie kino, bo poza Asem mieliśmy jeszcze dwóch innych filmowych superbohaterów.
Zachęcam do poznania filmów:
"W stepie szerokim" i "Baśń o ludziach stąd"

20 V 2020   16:29:41

porażka

« 1 2 3 4

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Ale co z tą papugą?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

20 najlepszych filmów animowanych XXI wieku
— Esensja

15 najlepszych filmów superbohaterskich XXI wieku
— Esensja

100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja

100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja

Mroczny Rycerz w wersji anime
— Sebastian Chosiński

100 najlepszych filmów animowanych wszech czasów
— Esensja

Prezenty świąteczne 2016: Kolekcje filmowe
— Esensja

Esensja ogląda: Maj 2015 (2)
— Jarosław Loretz, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Porażki i sukcesy 2014
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Jarosław Robak, Grzegorz Fortuna, Jacek Walewski, Konrad Wągrowski, Krystian Fred, Kamil Witek, Miłosz Cybowski, Adam Kordaś

Z tego cyklu

The Amazing You-Tube
— M. Fitzner

50 najlepszych komiksów wydanych przez TM-Semic
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Chodzi o dobre historie i ciekawych bohaterów
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jakub Gałka, Kamil Witek, Konrad Wągrowski, Michał Kubalski

Superbohaterowie drugiego planu. Suplement do rankingu
— Konrad Wągrowski, Jarosław Loretz, Kamil Witek

Superbohater i „ci drudzy”
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.