Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

50 najlepszych polskich komedii wszech czasów

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 3 5 »
Zapraszamy do hejtowania naszego kolejnego rankingu! Tym razem, zgodnie z zapowiedziami, zaatakowaliśmy polskie komedie romantyczne. Wiecie, „Nigdy w życiu”, „Ja wam pokażę”, „Dlaczego nie” i „Tylko mnie kochaj”. Żartujemy, oczywiście. Zaatakowaliśmy polskie komedie w całej ich różnorodności – od popisów Adolfa Dymszy, poprzez dzieła Chmielewskiego i Barei aż po bardziej współczesne tytuły. Czytajcie i krytykujcie, polskie komedie każdy zna wszak na pamięć.

Esensja

50 najlepszych polskich komedii wszech czasów

Zapraszamy do hejtowania naszego kolejnego rankingu! Tym razem, zgodnie z zapowiedziami, zaatakowaliśmy polskie komedie romantyczne. Wiecie, „Nigdy w życiu”, „Ja wam pokażę”, „Dlaczego nie” i „Tylko mnie kochaj”. Żartujemy, oczywiście. Zaatakowaliśmy polskie komedie w całej ich różnorodności – od popisów Adolfa Dymszy, poprzez dzieła Chmielewskiego i Barei aż po bardziej współczesne tytuły. Czytajcie i krytykujcie, polskie komedie każdy zna wszak na pamięć.
rys. M. Fitzner
rys. M. Fitzner
Przy okazji rankingu sprzed kilku miesięcy „100 najlepszych komedii wszech czasów” napisaliśmy, że po wewnętrznej dyskusji uznaliśmy, że specyfika rodzimego humoru jest na tyle inna od światowego, iż nie można mieszać myślowo dwóch różnych systemów walutowych (nie jesteśmy wszak Pewexami) i polskie komedie trafią do osobnego zestawienia. Dziś więc przychodzi czas na owo zestawienie – po redakcyjnej dyskusji, głosowaniu, nadrabianiu zaległości (tym razem było to o tyle łatwiejsze, że wiele polskich filmów dostępne jest legalnie w internecie), przygotowaliśmy ranking najlepszych polskich komedii.
Nie ma chyba sensu bardzo rozwodzić się nad kryteriami, metodyką i tym podobnymi sprawami – to wszystko wyjaśnialiśmy już podczas publikacji poprzedniego rankingu. Potwierdzamy więc, że o kolejności decydowała nie ogólna jakość filmu, ale subiektywna jego śmieszność. Śmieszność uśredniona przez gusta aż 28 redaktorów Esensji. Stąd też kolejność może być inna, niż w rankingu „50 najlepszych polskich filmów wszech czasów”.
Jeszcze raz napiszemy też sakramentalny wstęp: Gdy zapragniecie tym razem odsądzać nas od czci i wiary, krzycząc, że ten ranking nic nie jest warty, bo zabrakło w nim „Lejdis” (a zabrakło?), to pamiętajcie, że to po prostu lista tego, co śmieszy nas, redaktorów Esensji. Jest oczywiście szansa, że wiele z tych filmów będzie śmieszyło też Was, ale specjalnie dla Was nie będziemy zmieniać naszego poczucia humoru. Którym oczywiście dysponujemy, czego dowodem niniejszy wstęp. Którego, zapewne, i tak jak zwykle nikt nie przeczyta.
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Adam Kordaś
Prowincjonalne węgierskie miasteczko w ostatnim roku Wielkiej Wojny jawi się w porównaniu do piekła frontu istną oazą spokoju. Stacjonujący w nim cesarsko królewski garnizon składa się z barwnej mozaiki obiboków, cwaniaków i dekowników znakomicie potrafiących lawirować w morzu paranoicznych zasad rządzących armią. Zresztą sam dowódca garnizonu Kapitan Wagner (Zbigniew Zapasiewicz) jest człowiekiem pragnącym nade wszystko świętego spokoju. Niestety spokój ów burzy przybycie nowego oficera. Porucznik Franz von Nogay (Wojciech Pokora) jest bezwzględny, zadufany w sobie i głodny sukcesów. Jego brutalne postępowanie i tępota szybko ściągają na niego powszechną nienawiść tak żołnierzy jak i przełożonych. Prym wśród garnizonowych cwaniaków wiedzie Polak – frajter Jan „Kania” Kaniowski (Marek Kondrat). Wraz z przyjaciółmi Żydem Morycem Habrem (Wiktor Zborowski) i Węgrem Benedekiem (Zoltán Bezerédy) nie należą do ludzi z którymi można bezkarnie zadzierać. Więc i na szaleństwa von Nogaya znajdują może niezbyt wyrafinowany ale skuteczny sposób. Niestety wojna postanawia o sobie przypomnieć – przybyły z inspekcją generał wywraca cały garnizon do góry nogami i grozi wysłaniem jego składu na front. Nasi przyjaciele bardzo dbają o własną skórę i ani im w głowie nadstawianie karku za cesarza. Postanawiają w przyspieszonym tempie wprowadzić w życie swoją od dawna planowaną ucieczkę – wyposażeni dzięki przedsiębiorczemu Habrowi w plik czystych blankietów rozkazów wyjazdu wyruszają w nieznane mając nadzieję, że na rozległym terytorium monarchii austro-węgierskiej zgubią się w wojennym chaosie na wystarczająco długo, by dotrwać do końca wojny. Los dezerterów nie jest jednak łatwy – mimo początkowego zachłyśnięcia się wolnością przyjdzie im zmierzyć się przeciwnościami losu na które ani humor ani spryt niewiele mogą pomóc… Ale na pewno nie zaszkodzą ;)
Świetna komedia uniwersalnie oddająca nastrój wojennej paranoi i buntu jednostki uwikłanej w system dla którego jest ona tylko mięsem armatnim a nie człowiekiem z własnymi życiowymi planami i marzeniami. Śmietanka polskich i zagranicznych aktorów w znakomitej formie. Niezapomniane kreacje, sceny i dialogi (zwłaszcza rewelacyjna rozmowa Kapitana Wagnera z porucznikiem von Nogayem).
Najlepszy żart: Nauka hymnu w koszarach i jej krwawe konsekwencje.
WASZ EKSTRAKT:
50,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
„Deja vu” to przede wszystkim kolejny popis aktorski Jerzego Stuhra w filmie Jerzego Machulskiego. Gra on amerykańskiego zabójcę polskiego pochodzenia, Johnny’ego Pollacka, który w 1925 roku zostaje wysłany do Odessy w celu wyeliminowania mafioza, który zdradził swoją przestępczą rodzinę (warto zwrócić uwagę na nazwiska jej członków – Cimino, DeNiro, Coppola, Stallone, Scorsese i Pacino). Okazuje się jednak, że proste z pozoru zadanie będzie wręcz heroicznym wyzwaniem. Związek Radziecki okazuje się miejscem, w którym obowiązują całkiem inne reguły życia, niż w cywilizowanym świecie, a przystosowanie do nich jest wręcz niemożliwe, zwłaszcza dla nieświadomego Amerykanina. Po „Seksmisji” i „Kingsajzie”, „Deja vu” to kolejny film Machulskiego, w którym wyśmiewa ustrój totalitarny. W tym wypadku robi to jednak otwarcie, porywając się na radzieckie świętości, jak powstanie załogi pancernika Potiomkin przeciw carskiemu dowództwu, parodiując słynną scenę masakry cywilnej ludności na schodach. Jest to również obraz zamykający jego złoty okres twórczości, albowiem, pomimo kilku późniejszych niezłych filmów („Szwadron”, „Vinci”), nigdy nie wrócił do tak wysokiej formy, jaką prezentował w latach 80.
Najlepszy żart:
Gdyby ode mnie zależało, wymieniłbym w tym miejscu Pazurę i Malajkata grających niemieckich kolarzy, ale naczelny wyraźnie zarządził, że jest nim dialog dotyczący wypitej po drodze kontrabandy alkoholu: – Ale 500 butelek? – No, na pięciu…

WASZ EKSTRAKT:
60,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski
„Wesele” Wojtka Smarzowskiego jako komedia? Do tej pory przeważnie interpretowane jest w mało komediowej kategorii dyskusji o Polsce i Polakach. Obok dzieł Krauzego nie było w ostatnim dwudziestoleciu filmu, który by tak dobitnie punktował nasze wady, który by przedstawił tak sugestywną (i porażającą) wizję naszego społeczeństwa, tu na przykładzie pewnej imprezy weselnej. Przerysowane, przesadzone, a z drugiej strony zapożyczone u Wyspiańskiego? Zapewne tak, ale nie zmienia to siły perswazji tego filmu i prowokowania do dyskusji. Filmu, który jednak przy tym wszystkim jest kapitalną komedią. Doskonałe tempo (znajdźcie mi drugiego polskiego reżysera, który przez dwie godziny filmu potrafi utrzymać taki rytm), genialne dialogi (teksty policjantów, postać notariusza), niezłe gagi, kapitalne aktorstwo (nie tylko znakomity Dziędziel, ale przecież świetne role grają tu Bielska, Topa, Rogalski, Jakubik, czy nawet Paweł Wilczak). Mówić o rzeczach ważnych, poruszać sumienia w atrakcyjnej rozrywkowej formie – w polskim kinie to nieczęste zjawisko.
Najlepszy żart: Policja przebijająca numery silnika.

WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski
„Piłkarski poker” Janusza Zaorskiego był legendą, filmem otoczonym nimbem obrazu, który obnażył prawdziwe oblicze polskiego, hołubionego w latach 70. i na początku 80. futbolu. Było tak aż różne fakty wyszły na jaw i okazało się rzeczywistość wielokrotnie przerastała filmową fikcję… Nieważne, w chwili swej premiery było to z pewnością wydarzenie. Opowieść o ostatnim uczciwym sędzi Lagunie (genialny jak zwykle Janusz Gajos), który pod wpływem okoliczności postanawia przestać byc uczciwy i zrobić piłkarski numer stulecia bawiła na wielu poziomach – nawiązaniami do autentycznego futbolu, zderzeniem zewnętrznego blasku sportu i wewnętrznej jego zgnilizny, absurdami schyłkowego PRL-u (genialne sposoby na zdobycie przez zabrzański klub pieniędzy na łapówkę, poprzez inwestycje górniczej premii w używane samochody z giełdy), kreacją bohaterów. Zaorski przedstawił świat skorumpowany do cna (meczami handluje się nawet w B-klasie za wódkę, konne gonitwy są także sprzedawane), ale w swej absurdalności wręcz groteskowy. No i te kultowe teksty z komentarzami sędziego Jaskóły (Henryk Bista) na czele!
Najlepszy żart: Ja jestem uczciwym sędzią! Było zapłacone za 3:0 i będzie 3:0!

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Adam Kordaś
W pięknych klimatach zasypanego śniegiem Zakopanego rozgrywa się akcja ostatniej komedii nakręconej w II Rzeczypospolitej.
Osią akcji jest sportowo fryzjerskie romantyczne qui pro quo – wielce elokwentny fryzjer Dodek Czwartek (Adolf Dymsza) przypadkowo zostaje wzięty za przebywającego na wakacjach w Polsce słynnego kanadyjskiego hokeistę polskiego pochodzenia Jerzego Piątka (Aleksander Żabczyński), który w tym samym czasie równie przypadkowo odgrywa rolę właśnie fryzjera Czwartka.
Melchior Madecki, prezes klubu hokejowego i właściciel zakładów przemysłowych „Metal” tuż przed niezwykle ważnym meczem w Zakopanem traci na skutek wypadku bramkarza swej drużyny – dowiedziawszy się przypadkiem o pobycie w kraju kanadyjskiego mistrza lodowiska zrobi wszystko, by ów sportowy as zgodził się dla niego zagrać. Stawką hokejowego spotkania jest bowiem przyszłość jego córki Lili. Zbiegiem okoliczności zamiast hokeisty Piątka roztargniony prezes wszystkie swe nadzieje pokłada w początkowo nieświadomym pomyłki fryzjerze Czwartku… Kiedy wreszcie Dodek orientuje się, że jest brany za wielkiego sportowca jest już za późno by się po prostu wycofać – próbuje więc ze wszystkich sił sprostać wygórowanym oczekiwaniom wobec jego skromnej osoby z czego wynika mnóstwo zabawnych sytuacji. Co więcej, prawdziwemu mistrzowi hokejowemu Jerzemu Piątkowi też przychodzi odegrać niełatwą rolę – omyłkowo wzięty za fryzjera Czwartka nawiązuje (początkowo bardzo burzliwą) znajomości z córką prezesa Madeckiego, piękną Lili. Kanadyjski mistrz postanawia udawać, że jest fryzjerem dzięki czemu może się spotykać z wybranką swego serca co z czasem zaowocuje odwzajemnionym gorącym uczuciem…
Nie łatwo być hokeistą a i wcale nie prościej być fryzjerem – jednak gdy obaj główni bohaterowie całego zamieszania pojmują naturę omyłki jaka ich spotkała postanawiają wspierać się wzajemnie by jak najlepiej odgrywać swe role. Oczywiście czekają ich liczne śmieszne niespodzianki losu ale koniec końców Dodek na lodowisku dokona istnych cudów Jerzy zaś zdobędzie uczucie uroczej Lili. I z czystym sumieniem będzie można zakrzyknąć „Niech żyje piątek, niech żyje czwartek, niech żyje środa, niech żyje cały tydzień” :)
Najlepszy żart: Styl w jakim Dodek Czwartek porusza się po lodowisku w decydującym hokejowym meczu.

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Karolina Ćwiek-Rogalska
Koniec lat 80. Główna bohaterka, Katarzyna Solska (w tej roli Grażyna Błęcka-Kolska) usiłuje wyrwać się ze wsi, z domu nadopiekuńczych rodziców (Katarzyna Łaniewska i Jerzy Turek). Przepustką do tego ma być dostanie się na studia do Warszawy (w roli Wydziału Pedagogicznego brama Uniwersytetu Warszawskiego). Kiedy Kasia otrzymuje wiadomość o nieprzyjęciu na studia – co jest aktem pierwszym następującej później komedii omyłek – rodzice chcą wydać ją za mąż za może niezbyt romantycznego, za to bogatego gospodarza (Jerzy Rogalski). Kasia za wszelką cenę chce jednak oderwać się od życia na wsi, które jej nie odpowiada i zaczyna pracę w Warszawie jako niania, narażając się na zaloty ze strony ojca swojego podopiecznego, humory jego nowobogackiej matki i ekstrawagancje babki.
„Kogel-mogel” jest właściwie klasyczną komedią pomyłek, w której jeden kamyczek popycha drugi i uruchamia lawinę, postacie brane są za innych bohaterów, ich intencje są mylnie odczytywane i tak dalej. Film stanowi równocześnie satyrę na obyczaje zarówno nowoczesnych w swoim mniemaniu mieszkańców wsi, jak i tak samo nowoczesnych według siebie samych mieszkańców miasta. Bohaterowie są oczywiście z lekka przerysowani, natomiast naprawdę niezłe aktorstwo ratuje tutaj sytuację. Nawet Grażyna Błęcka-Kolska, która poza filmami Jana Jakuba Kolskiego właściwie nie pojawia się na ekranie, a złośliwi mogą powiedzieć, że jeśli już się pojawia, to gra ciągle tak samo, tutaj jest aktorką idealnie dopasowaną do roli. Na pierwszy plan wybijają się jednak rodzice Kasi, czyli przedsiębiorcza Łaniewska i nieco zastraszony Turek. Warto wspomnieć, że współautorką scenariusza była Ilona Łepkowska, nazywana czasami królową polskich komedii romantycznych.
Najlepszy żart: dialog dwóch przyjaciółek
Wanda: To ile gości będzie [na weselu]?
Kasia Solska: Kameralnie, 150.
Wanda: No pewno, te huczne śluby to już przeżytek.

WASZ EKSTRAKT:
50,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
As to heros znad Wisły, tak pięknie pasujący do naszej ojczyzny – w jej socjalistycznej wersji. Bo choć As jest kulturowo podejrzany (jak cała sztuka komiksu), to jednak jak najbardziej słuszny. W cywilu As to zwykły kreślarz o prostym nazwisku Jan Walczak, w akcji staje się jedyną nadzieją kraju na wyjaśnienie zagadki znikania wody w czasie upałów. As nie tylko posiada supermoce, wie również co jest ważne – w swe wypowiedzi wplata jakże słuszne slogany „Alkohol to trucizna” czy wzywa do przestrzegania przepisów BHP. Postawmy sprawę jasno – drugiego takiego filmu jak „Hydrozagadka” w polskim kinie nie było, to jakiś ewenement, cud prawdziwy. Bo któż mógł wpaść na pomysł by mieszać komiks superbohaterski z powieścią milicyjną…? Bo któż mógł wpaść na pomysł, by całe napisy czołówkowe wykrzyczała (wydeklamowała?) z dużą dozą erotyzmu Iga Cembrzyńska? Bo któż mógł wypełnić film tak absurdalnym pomysłem, jak spisek maharadży i arcyłotra w celu przejęcia polskiej wody w czasie letniej kanikuły? Bo któż mógł wpaść na pomysł, aby film wypełnić nieprawdopodobnie sztucznymi tekstami, parodiującymi oficjalny styl PRL-u, jak „Nie jestem z cukru, nie obawiam się deszczu. Mam znakomitą parasolkę, wyrób krajowy, kupiłam w centralnym domu towarowym. Śmiało więc mogę wyruszyć za miasto"…? Tylko geniusz.
Najlepszy żart: Tyrada Asa o szkodliwości alkoholu.

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Jarosław Loretz
Coraz bardziej odchodzi w niepamięć PRL-owskie zawikłanie mieszkaniowe, stając się powoli jakąś mitologiczną bajędą. Na szczęście został jeszcze „Człowiek z M-3”, leciutka, przeuroczo skrojona historyjka, w której przygniatany pantoflem matki (świetna Iga Mayr) lekarz (wiecznie zamyślony Bogumił Kobiela) dostaje niespodziewanie przydział mieszkania. Ponieważ jednak jest to M-3, czyli lokum przeznaczone co najmniej dla dwóch osób, musi w ciągu miesiąca znaleźć sobie żonę. O ile oczywiście nie chce mieszkać tam z mamusią. Sęk w tym, że co kandydatka, to lepsze kwiatki wychodzą. Humoru jest tutaj całkiem dużo, i to wciąż świeżego, bez najmniejszego problemu wywołującego uśmiech na twarzy. Również sama historia jest ładnie nakreślona, ani nie popadając w przerysowanie, ani nie nudząc wikłaniem się w pokrętne, ciągnięte bez końca dialogi. „Człowiek z M-3” to po prostu sympatyczny, miły film.
Najlepszy żart: zakup deski sedesowej i wizyta akwizytora PZU („Czy nie można by się jakoś ubezpieczyć od PZU?”)

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Adam Kordaś
Druga wojna światowa przyniosła niejedną zmianę granic Polski… W ich końcowym efekcie w świecie filmowych komedii na „ziemie odzyskane” wiatr historii przywiał nie tylko słynne zwaśnione rody zabużańskich Pawlaków i Karguli – pojawiły się na nich również bohaterki filmu „Rzeczpospolita babska” – grupa zdemobilizowanych fizylierek Dywizji Kościuszkowskiej poszukujących po trudach wojny spokojnej przystani gdzie można zacząć zwyczajnie żyć – oczywiście jak tylko odzwyczają się od nalotu wojskowego drylu który nadal pośród nich panuje. Osiedlają się razem w dawnym majątku i mają zamiar wypełnić dane sobie onegdaj przyrzeczenie, że przez pół roku od zakończenia wojny nie spojrzą na żadnego mężczyznę… Miast tego mają zamiar zająć się tylko niełatwą wspólną pracą nad podniesieniem z upadku swego siedliska i doprowadzeniem go do rozkwitu. I kto wie – być może owo nastawienie godne „Seksmisji” dałoby się nawet wprowadzić w życie, gdyby nie to, że w niedalekim sąsiedztwie tuż za rzeką osiedlili się zdemobilizowani wojacy… Barwne perypetie związane z kontaktami między tymi dwoma początkowo dość sobie nieprzychylnymi grupami które z czasem stały się sobie bardzo bliskie zwieńczą uroczystości ślubne. Wszak „kto się czubi ten się lubi” ;)
Najlepszy żart: Rajd poniemieckim czołgiem szeregowego Anieli – o dziwo jeszcze przed sprawdzaniem czy woda to woda ;)

Zula Pogorzelska jako Franka Krochmalska<br/>fot. za audiovis.nac.gov.pl
Zula Pogorzelska jako Franka Krochmalska
fot. za audiovis.nac.gov.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Wojciech Gołąbowski
Dwaj kombinatorzy, Teofil Rączka (Adolf Dymsza) oraz podający się za profesora Moniek Platfus (Konrad Tom) prowadzą Biuro pośrednictwa małżeństw „Romeo i Julcia”. Za nie tak znowu drobną (ale rozłożoną na raty) opłatą kojarzą samotne, stęsknione miłości serca… Przy okazji prowadzą też zajęcia z bon tonu dla pań z ambicjami wejścia na salony. Młoda pracownica pralni, Franka Krochmalska (Zula Pogorzelska) korzysta z ich nauk, będąc pojętną uczennicą (wpada także w oko Teofilowi). Gdy jednak chce nową wiedzę przekazać koleżankom w pracy, wdaje się w kłótnię z właścicielką zakładu – i rzuciwszy prasowaną bieliznę, trzaska drzwiami. Nowe zatrudnienie znajduje w majątku ziemskim, gdzie potrzebna jest pokojówka potrafiąca się zachować. Gospodarzem jest tutaj Onufry (Antoni Fertner), siedzący pod pantoflem żony Otylii (Irena Skwierczyńska). Ich syn Roman pragnie poślubić córkę leśniczego, Krysię, jednak matka gardzi tak nisko urodzoną dziewczyną, oświadczając, że ów poślubi przybywającą wkrótce z Ameryki bogatą, acz ekscentryczną Mary. W tej sytuacji Frania wchodzi w komitywę z Romanem i oboje wzywają na pomoc agencję matrymonialną.
Filarami filmu są odtwórcy głównych ról: Adolf Dymsza, którego bliżej przedstawiać chyba nie trzeba, w filmie dodatkowo przebiera się za kobietę; Konrad Tom, człowiek-orkiestra: aktor, satyryk, scenarzysta, autor dialogów filmowych i tekstów piosenek (do muzyki Henryka Warsa) – dość powiedzieć: twórca nieśmiertelnego skeczu „Sęk"; Stanisław Sielański, gwiazda drugiego planu, grający zwykle role fajtłapowatych służących, szoferów, ekspedientów, tu: jąkającego się sekretarza firmy. Do tego dołożyć trzeba charakterystyczną grę aktorską i mimikę Antoniego Fertnera i olśniewający uśmiech ulubienicy warszawskiej publiczności, Zuli Pogorzelskiej (prywatnie: żony Konrada Toma).
Najlepszy żart – rozmowa kandydatki do zamążpójścia z sekretarzem biura:
„- Stan?
– Jakby to powiedzieć… Prawie panna. Bo owdowiałam rok po pierwszym ślubie i w pół roku po drugim.
– [gwałtowny wdech]
– Co?
– Szkoda mi tego trzeciego…”

1 2 3 5 »

Komentarze

« 1 4 5 6
02 XII 2023   20:08:50

Doskonały ranking

« 1 4 5 6

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Z filmu wyjęte: Wilkołaki wciąż modne
Jarosław Loretz

8 IV 2024

Nikt chyba nie wie, ile tak naprawdę kręci się dziś rocznie filmów z wilkołakami. Jedno jest jednak pewne – za oglądanie większości z nich twórcy powinni wypłacać widzom rekompensatę za ciężkie warunki konsumpcji.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Trzy cięcia: Adam Mularczyk. Komik o twarzy zbrodniarza
— Sebastian Chosiński

20 najlepszych polskich filmów XXI wieku
— Esensja

100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja

50 najlepszych filmów superbohaterskich
— Esensja

Ranking, który spadł na Ziemię
— Sebastian Chosiński, Artur Chruściel, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

100 najlepszych filmów science fiction wszech czasów
— Esensja

50 najlepszych polskich filmów wszech czasów
— Esensja

100 najlepszych filmów dekady
— Esensja

Ranking na premierę: 7 najlepszych filmów Juliusza Machulskiego
— Konrad Wągrowski

Najlepsze filmy wojenne wszech czasów - suplement
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Okiem wytrawnego reżysera
— Joanna Kapica-Curzytek

Król i hrabiowie
— Sebastian Chosiński

Usłyszcie ich krzyk!
— Sebastian Chosiński

Człowiek z rozgoryczenia
— Piotr Dobry

Sztuka? Gdzieś zaginęła. Ale szlak został przetarty
— Gabriel Krawczyk

Idąc i patrząc
— Sebastian Chosiński

Kujawski swing
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Esensja ogląda: Czerwiec 2014 (1)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz, Agnieszka Szady

Splot faktów - pętla
— Gabriel Krawczyk

Esensja ogląda: Sierpień 2013 (1)
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Jarosław Loretz, Joanna Pienio, Małgorzata Steciak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.