Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

50 najlepszych polskich komedii wszech czasów

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 5 »

Esensja

50 najlepszych polskich komedii wszech czasów

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
40. Małżeństwo z rozsądku
(1966, reż. Stanisław Bareja)
Jarosław Robak
Muzyczna komedia romantyczna: Joanna (Elżbieta Czyżewska) jest córką handlarzy z bazaru Różyckiego, Andrzej (Daniel Olbrychski) utalentowanym malarzem sprzedającym obrazy na Starówce. W dziewięciu na dziesięć takich filmów rodzice dziewczyny próbowaliby wybić jej z głowy małżeństwo z ubogim artystą – tym bardziej, że o względy bohaterki stara się również arystokrata z dziada pradziada, Edzio (Bohdan Łazuka). Ale w PRL-u nawet komediowe schematy musiały stać na głowie – wżenienie się w ziemiański ród mogło być źle widziane politycznie, za to ślub z malarzem usprawiedliwiał posiadanie samochodu, a nawet pałacu (od którego można było zapłacić mniejszy podatek – jeśli tylko przeznaczono by go na miejsce pracy artysty), stąd filmowi rodzice gotowi są przymknąć oczy na niedoskonałości potencjalnego zięcia, byle tylko mogli dzięki niemu zakpić z fiskusa. W „Małżeństwie z rozsądku” łatwo dostrzec satyrę na cwaniactwo i bezczelność kombinatorów takich jak „inżynier” Kwilecki (Bogumił Kobiela) w wyjątkowo pomysłowy sposób podkradający nici z państwowych zakładów – warto jednak zwrócić uwagę, że wymowa filmu kpiącego z nielegalnej prywatnej inicjatywy jest raczej prosystemowa. Taki wydźwięk łagodzą nieco ironiczne piosenki Agnieszki Osieckiej, a także dość antypatyczny portret tajniaka (Wojciech Pokora) kręcącego się wokół bazarowych kombinatorów.
Najlepszy żart: Edzio oprowadza ojca Joanny po pałacu. – Zefirek historii wieje tu z każdego kąta. – Aaa, zrobi się remont, przestanie wiać.

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
39. Konsul
(1989, reż. Mirosław Bork)
Konrad Wągrowski
„Konsul” to komedia luźno oparta na biografii autentycznego oszusta z lat 60., Czesława Śliwy (w filmie bohater nosi nazwisko Wiśniak), który utworzył fikcyjny austriacki konsulat i przez miesiąc skutecznie nabierał ludzi i zwodził władze partyjne i państwowe. Reżyser Mirosław Bork ujrzał w tej historii potencjał dla filmu wyśmiewającego absurdy PRL-u i taki był główny motyw przewodni filmowego konsula. Sympatyczny oszust (w tej roli będący wówczas u szczytu formy aktorskiej i komediowej, doskonały Piotr Fronczewski) najpierw pracuje jako inżynier bez dyplomu, potem, poturbowany przez osiłków wynajętych przez zazdrosnego męża, udaje w szpitalu komunistycznego dygnitarza, czerpiąc z tego oczywiste profity, następnie nabiera małomiasteczkowego taksówkarza (bardzo dobry Jerzy Bończak), udając żydowskiego emigranta, który szuka swojego wojennego opiekuna, by wreszcie zakończyć działalność swym koronnym przekrętem – otwarciem fikcyjnego konsulatu. Jak sam mówi – tego rodzaju akcja możliwe są tylko w Polsce, kraju, w którym z pozoru nic się nie da załatwić, ale odrobina bezczelności i powoływania się na władzę czyni absolutne cuda. Dobre tempo, zgrany duet Fronczewskiego i Marii Pakulnis, celne obserwacje, luz i lekkość decydują o sukcesie tego filmu. Który jest dużo bardziej pogodny niż autentyczna historia Śliwy, który zmarł w więzieniu, prawdopodobnie próbując wywinąć swój kolejny numer.
Najlepszy żart: – A czy ojciec świadka rzeczywiście ukrywał kogoś za okupacji?
– No, ojciec nie… Ale sąsiad.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
38. Zapomniana melodia
(1938, reż. Jan Fethke, Konrad Tom)
Adam Kordaś
Słysząc na początku filmu przebój „Ach jak przyjemnie kołysać się wśród fal…” wesoło śpiewany przez płynące kajakami po rzece dziewczęta widz od razu odnosi wrażenie, że będzie miał do czynienia z lekką i przyjemną rozrywką w której niebanalną rolę zapewne odegra muzyka. Panny, które tak beztrosko zażywają wodniackiej przygody, okazują się być uczennicami z Instytutu Dokształcającego dla Dziewcząt. Jedną z nich jest Helenka Roliczówna (Helena Grossówna) – córka prezesa Rolicza (Antoni Fertner) władczego przewodniczącego rady opiekuńczej Instytutu którego firma kosmetyczna stoi właśnie u progu rewolucji w produkcji mydła – receptura ich niezwykłego najnowszego produktu jest pilnie chronioną tajemnicą. Zanim kajaki dobiją do brzegu panna Helenka nawiązuje niezbyt udaną znajomość z młodym mężczyzną w którego motorówkę uderza jej kajak. Okaże się później, że jest to Stefan Frankiewicz (Aleksander Żabczyński) bratanek uczącego muzyki w Instytucie prof Frankiewicza. Stryj Stefana jest poczciwym człowiekiem starej daty i niespecjalnie cieszy go przybycie bratanka zna bowiem jego skłonności do hulanek i miłostek przez które nie raz popadał w tarapaty. Zdecydowanie woli, by jego krewny trzymał się z dala od Instytutu pełnego młodych dziewcząt. Traf chce, że przypadkowo w ręce Stefana trafia list przeznaczony dla jego stryja napisany dla żartu przez Helenkę – dziewczyna wyznaje w nim uczucie i prosi o spotkanie. Jest to początek istnej lawiny pomyłek i nieporozumień. Stefan bowiem zakochuje się w Helence i układa dla niej miłosną piosenkę której melodia stanie się później mimochodem nośnikiem skomplikowanej receptury nowego mydła prezesa Rolicza. Helenka też zaczyna darzyć gorącym uczuciem Stefana ale na drodze ich szczęścia staje jego przeszłość bawidamka. Co więcej kładzie się ona długim cieniem i na stryju Stefana który ponosi przykre i niezasłużone konsekwencje problemów swego bratanka. Jakby nie dość było kłopotów w efekcie nieporozumień dotyczących Stefana i jego stryja cały Instytut popada w niełaskę wszechmocnego prezesa Rolicza – zabiera on z niego Helenkę i rezygnuje z przewodniczenia radzie opiekuńczej oraz sfinansowania zimowego basenu dla dziewcząt. Sam prezes ma zaś ogromne kłopoty z przypomnieniem sobie przed niezwykle ważnym spotkaniem receptury na swój przełomowy mydlany wynalazek której jedyny zapis zaginął. Teraz sytuację może uratować już tylko odnalezienie melodii miłosnej piosenki która pomagała mu w pamiętaniu zestawu składników… Ale kto ją jeszcze pamięta jeśli miłość, której dotyczyła piosenka, wygasła?
Bardzo miła komedia, która nie tylko daje się mimo upływu czasu z przyjemnością oglądać ale i słuchać. W dodatku nie tylko wywołuje uśmiech ale potrafi też wzruszyć np. sceną pożegnania poczciwego „Bimbusia” z klasą. I kto będąc dzieckiem nie marzył o takim niezwykłym mydle jak wynalazek prezesa Rolicza ;)
Najlepszy żart: Cała scena gdy biedny nauczyciel muzyki usiłuje się nieporadnie wytłumaczyć dyrektorce Instytutu aż w końcu zrezygnowany stwierdza: „Ja nic nie wiem… Mogę jeszcze uwierzyć w wędrówkę dusz ale w wędrówkę chusteczek… To jest ponad moje siły.”

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
37. Upał
(1964, reż. Kazimierz Kutz)
Adam Kordaś
Podczas panujących w kraju nieznośnych upałów jego wyludnioną stolicę postanawia w celach rekreacyjnych opuścić na krótko sam premier. O opiekę nad wszystkim pod swoją nieobecność prosi dwóch przeuroczych Starszych Panów (Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski). Dlaczego akurat ich? Ano mieszkają w centrum i w ogóle… Cóż, życzeniom pewnych osób raczej się nie odmawia – Starsi Panowie przywdziewają swe stroje robocze i wyruszają w skwarne miasto by mieć na wszystko oko. W tej misji dzielnie będzie ich wspierać przybyła z Londynka Zdroju kobieca Drużyna Przeciwudarowa im. Kupały pod wodzą energicznej Zuzanny (Kalina Jędrusik). A przyjdzie się zmierzyć naszym bohaterom z nie byle jakimi problemami… Miasto przemierza bezwzględnie zdecydowana na jakiś patriotyczny czyn piękna miss lata Grzanka (Anna Górna) za którą ciągnie lunatyczny tłum oczarowanych wielbicieli, w barze mlecznym Barbarka (Barbara Krafftówna) staje się obiektem zupełnie nieodwzajemnionych uczuć poetycko odrealnionego onirycznego sprzedawcy z Domu Mody „Romeo i Julia” Kornela (Krzysztof Litwin) oraz jak najbardziej odwzajemnionych Albina (Wiesław Gołas), pałającego platoniczną (wyłącznie z braku samo strojącej się gitary „super orfeo”) miłością do muzyki asfalciarza o nieco szorstkich manierach. Jakby tego było mało przybyły dopiero co pociągiem Ambasador pewnego zamorskiego kraju (Wiesław Michnikowski) czuje się straszliwie obrażony, gdyż na peronie nie został przez nikogo powitany – nawet małą dziewczynkę (choćby z nieprawego łoża). W związku z tym składa on do skrzynki na noty w wyludnionym ministerstwie niezwykle ostrą notę dyplomatyczną, która może doprowadzić do rozmaitych przerażających konsekwencji – kto wie czy nawet nie wojny… Starsi Panowie będą musieli jakoś zażegnać kryzys dyplomatyczny – ułagodzić ekscelencję by zechciał fatalny dokument wycofać. Sytuacji nie ułatwi fakt, że także ów krewki obcokrajowiec zapałał uczuciem do Barbary z mlecznego baru. Wszystko to doprowadzi do niesamowitego zamieszania na przyjęciu w rezydencji Ambasadora gdzie spotkają się w komplecie nasi bohaterowie. Dopiero od dawana wyczekiwany deszcz ostudzi gorące nastroje…
„Starsi Panowie, Starsi Panowie, Starsi Panowie dwaj, już szron na głowie, już nie to zdrowie, a w sercu ciągle maj” – któż nie zna słów rozpoczynającej słynny „Kabaret Starszych Panów” piosenki. Film „Upał” jest niejako przeniesieniem na wielki ekran jego formuły. To istny klejnot skrzący się pogodnym absurdalnym humorem np. Starszy Pan: „O, murzyni zaczynają się pokazywać.” Starszy Pan drugi: „Ach, to musi być już co najmniej 50 stopni w cieniu”, mieniący fantastyczną obsadą i przyozdobiony przezabawnymi dialogami np. Kornel: „Kocham ją do utraty zmysłów” Starszy Pan: „To niedobrze. Zmysły w takich wypadkach niesłychanie się przydają.” A w tle kolorytu dodają nietuzinkowe postacie odtwarzane z werwą przez Jaremę Stępowskiego oraz nieustannie chwiejący się na nogach wszędobylski podróżnik Sławek (Jerzy Bielenia) – obecnie zaopatrzeniowiec – domagający się uparcie od wszystkich, a zwłaszcza Starszych Panów, przedłużenia jego delegacji. Ponadczasowa, ciepła (czy może raczej wręcz upalna ;) ) komedia z nutką nostalgii za Starszymi Panami, którzy odpowiednim grzecznym słowem potrafili rozwiązywać niemal wszystkie problemy… Zaś w potrzebie mogli na szczęście zawsze liczyć na dzielne dziewczęta z Londynka Zdroju i siłę ich argumentów.
Najlepszy żart:
Grzanka: „Co pan robi!?”
Kornel: „Topię się!”
Grzanka: „Niech się pan nie topi bo się pan zabije!!”
(…)
Kornel: „Pani też się topi?”
Grzanka: „Tak”
Kornel: „Dlaczego?”
Grzanka: „Dla kraju!”
Kornel: „Ja prywatnie…”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
36. Czy Lucyna to dziewczyna?
(1934, reż. Juliusz Gardan)
Wojciech Gołąbowski
Przedwojenna komedia romantyczna z udziałem świetnych aktorów, prawdziwych gwiazd dwudziestolecia międzywojennego: Jadwigi Smosarskiej, Eugeniusza Bodo oraz Mieczysławy Ćwiklińskiej. Pierwsza scena filmu – widok na Wieżę Eiffla – może wprawić w zdumienie umiejscowieniem akcji, lecz po chwili sytuacja się klaruje: Lucyna, świeżo upieczony inżynier, żegna się z Paryżem i wraca do Polski. Chce iść w ślady swego ojca i pracować, wykorzystując swoją wiedzę, umiejętności i pasję. Ponieważ jednak w jej sytuacji rodzinnej – papa jest poważanym prezesem, a ciotka hrabiną – byłoby to raczej nierealne, wpada na szatański pomysł. Prosi swego ojca o protekcję dla rzekomego kolegi Juliana, następnie przebiera się za młodzieńca i jako Julek zatrudnia się jako praktykant w warsztacie samochodowym. Tu poznaje przystojnego inżyniera Stefana, który z wolna akceptuje nowego pomocnika. Sęk w tym, że ów młodzik czasem dziwnie się zachowuje…
Jadwiga Smosarska daje w tym filmie prawdziwy popis możliwości aktorskich, grając to dziewczynę z dobrego domu, to wyluzowanego chłopaka – w dodatku nietrzeźwego. Spora dawka humoru obyczajowego, wzmacnianego dodatkowo gmatwaniną miłosną – większość bohaterów pierwszo- i drugoplanowych kocha się w kimś bez wzajemności, zmieniając zresztą obiekt westchnień w trakcie rozwoju akcji.
Najlepszy żart:
– (ona, będąc w niespodziewanych objęciach) Panie inżynierze, co to za zwyczaje?
– Ludzkie, ogólnie przyjęte.
– (ona, broniąc się przed pocałunkiem) Ciociu!
– (on, odpuszczając) No widzi pani. To było nieludzkie.

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
35. Gangsterzy i filantropi
(1963, reż. Jerzy Hoffman, Edward Skórzewski)
Adam Kordaś
Dwie rozgrywające się w Warszawie nowelki składające się na film „Gangsterzy i filantropi” nawiązują do cokolwiek przewrotnego tytułu filmu. Ich bohaterów poznajemy podczas drogi więźniarką do budynku sądu. Nastroje są minorowe ponieważ jest akurat poniedziałek – dzień bezmięsny. A wszak nawet sędzia jest człowiekiem i dobrze zjeść lubi…
W pierwszej części – „Profesor” – grupa przestępców pod przywództwem niesłychanie inteligentnego króla podziemia o jakże adekwatnym pseudonimie „Profesor” ( Gustaw Holoubek ) ma zamiar przeprowadzić perfekcyjnie zaplanowany skok na obfity utarg domu towarowego eskortowany w drodze do banku przez milicję. Akcja wbrew tytułowi ma mieć mało wspólnego z gangsterstwem w amerykańskim stylu – tu nie ma miejsca na otwarty atak i serie z pistoletów maszynowych – to by było poniżej godności geniuszu „Profesora”. Co prawda napastnicy będą uzbrojeni w broń krótką ale tylko pro froma by zastraszyć konwojentów – nie ma mowy by padły jakieś niepotrzebne strzały. „Profesor” bowiem przewidział absolutnie wszytko i wyliczył co do sekundy czas akcji – jeśli będą się trzymać z chirurgiczną precyzją harmonogramu łatwo zdobędą fortunę niemal bez użycia przemocy. Cóż, niestety genialne plany mają to do siebie, że rzeczywistość rzadko ma ochotę się do nich dostosowywać… A już rzeczywistość PRL′u wykazuje w tej materii wyjątkową krnąbrność ;)
Bohaterem drugiej nowelki – „Alkoholomierz” – jest Anastazy Kowalski ( Wiesław Michnikowski ) – zwykły szary człowieczek zgnębiony przez apodyktyczną i wiecznie pełną pretensji z powodu jego kiepskiej pracy żonę ( Hanka Bielicka ). W dodatku po eksplozji będącej skutkiem jego chronicznego roztargnienia Anastazy traci pracę laboranta – nie wiedząc co ze sobą począć udaje się w celu przemyślenia swej fatalnej sytuacji nad kieliszkiem czegoś mocniejszego do niewielkiej restauracji. Nie jest to szczególnie miłe miejsce – obsługa odnosi się do gości wręcz wrogo, dania są fatalne a nakrycia delikatnie mówiąc nieświeże. Wszystko to jednak nagle zmienia się na lepsze jak za dotknięciem magicznej różdżki w momencie gdy Anastazy niechcący zanurza w swym kieliszku wódki przypadkowo zabrany z pracy alkoholomierz – okazuje się bowiem, że obsługa omyłkowo bierze go za inspektora Państwowej Inspekcji Handlowej. Co prawda owa zmiana nastawienia do klientów raczej uwadze załamanego utratą pracy Kowalskiego umyka ale zupełnie inaczej rzecz się ma z odkryciem w podanej mu przez kelnera na odchodne jakoby zapomnianej przez niego gazecie banknotu o wysokim nominale. Wypróbowawszy jeszcze w kilku lokalach sztuczkę z alkoholomierzem nasz bohater za każdym razem zostaje w jakiś sposób dyskretnie obdarzony solidną porcją pieniędzy. Postanawia nic nie mówiąc żonie właśnie w ten sposób zacząć zarabiać na jej nieskończone zachcianki. Wprawdzie z czasem będzie musiał na skutek intrygi obawiającej się o jego zdrowie małżonki zmienić alkoholomierz na wagę na której zacznie ważyć podawane potrawy ale wydaje mu się, że znalazł wreszcie sposób na godne życie. Staje się znakomicie znany we wszystkich warszawskich lokalach jako skrupulatny i trudny do przekupienia „Aptekarz”. Każde jego pojawienie budzi grozę wśród obsługi odwiedzanych przez niego restauracji – nie dość, że trzeba się przy nim uprzejmie zachowywać wobec gości to jeszcze podawać świeże i smaczne potrawy oraz nierozcieńczone napoje wyskokowe. Pieniądze sypią się więc szeroką strugą do kieszeni fałszywego „inspektora”. Skutkiem jego działalności jest też fakt, że mimochodem jakość usług gastronomicznych zaczyna w ogóle zauważalnie w stolicy poprawiać. Bowiem ostatecznie łatwiejsze wydaje się kierownictwu placówek gastronomicznych po prostu rozpoczęcie funkcjonowania na odpowiednim poziomie niż nieustanny strach przed „Aptekarzem”. Cóż, nic co dobre nie trwa wiecznie – Anastazy Kowalski kończy swą karierę „inspektora” na sali sądowej, gdzie będzie trzeba ustalić ile w jego działaniu było prywaty a ile filantropii. I wydać wyrok…
Obie opowieści są znakomicie zagranym przez świetnych aktorów swego rodzaju zabawnym reportażem z PRL′owskiej absurdalnej rzeczywistości w której zawiłości wraz z mijającym czasem coraz trudniej przychodzi uwierzyć. A jednak były takie czasy… ;)
Najlepszy żart: „Uwaga! Uwaga! Nadchodzi!!!”

Fot. za fototeka.fn.org.pl
Fot. za fototeka.fn.org.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
34. Manewry miłosne
(1935, reż. Jan Nowina-Przybylski, Konrad Tom)
Adam Kordaś
Ciepła komedia romantyczna w cokolwiek bajkowych klimatach. W krainie zwanej Skumbrią młody hrabia Niko Quanti (Aleksander Żabczyński) wiedzie beztroskie życie porucznika pułku huzarów. Czas upływa mu na hulankach i swawolach – nie wie, że nad jego huzarską wolnością zbierają się czarne chmury. Oto bowiem niepokojąca się o przyszłość rodu dostojna familia Quantich podejmuje na naradzie decyzję, że najwyższy czas by Niko się ustatkował i ożenił z bogatą baronową Kolmar (Tola Mankiewiczówna). Z misją zmuszenia hrabiego do wypełnienia obowiązków wobec rodu wyrusza leciwy wuj wspierany przez dwie ciotki. Dzielny porucznik huzarów ani myśli poddać się naciskowi rodziny – zwłaszcza, że jego serce już należy do niedawno poznanej na balu maskowym pięknej nieznajomej. Ugina się jednak pod groźbą odcięcia od dopływu rodzinnych funduszy – zgadza się pojechać na spotkanie z baronową. Jest to jednak kapitulacja pozorna – Niko ma sprytny plan zniechęcenia do siebie wybranki rodziny. W drodze do jej posiadłości zamienia się mundurem ze swoim ordynansem (Stanisław Sielański) licząc na to, że już sam sposób bycia jego wiernego pucybuta wystarczy by do małżeństwa nigdy nie doszło. Nie podejrzewa jednak jaka niespodzianka czeka obu dzielnych wojaków na miejscu…
Najlepszy żart: „-śmy”

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
33. Pani minister tańczy
(1937, reż. Juliusz Gardan)
Wojciech Gołąbowski
Zuzanna (Tola Mankiewiczówna), nowa pani minister Ministerstwa Ochrony Moralności Publicznej (MOMP) fikcyjnego państewka, ma ambitne zamierzenia. Na początek wprowadza prohibicję… Lecz gdy kontrolując nocny lokal zamawia soczek, a dostaje „soczek”, pod wpływem procentów zbliża się do swego sekretarza, hrabiego Sebastiana (Aleksander Żabczyński). Wkrótce potem kolejnym zarządzeniem zamyka nocne lokale, ale i tu w społeczeństwie objawia się umiejętność obchodzenia przepisów… Lokale są zamknięte tylko dla tych, którzy nie znają tajnego hasła. Na dodatek siostra bliźniaczka Zuzanny, Lola (w tej roli także Tola Mankiewiczówna), uciekłszy z Ameryki przed mężem, incognito chce kontynuować swą karierę… aktorki kabaretowej i rewiowej. Pani minister nie może się przyznać publicznie do posiadania TAKIEJ siostry, więc z uwagi na ogromne podobieństwo, tacy stali bywalcy lokali, jak szef opozycji czy personel ministerstwa (w tym zakochany sekretarz), biorą je za jedną osobę. Wkrótce w parlamencie pada oskarżenie, że to sama Zuzanna wiedzie podwójne życie…
Komedię w 1937 roku wyreżyserował Juliusz Gardan, a za scenariusz odpowiedzialny był m.in. Anatol Stern, który sam również miewał „na pieńku” z państwowymi urzędami, w tym cenzurą obyczajową. Obok grającej podwójną rolę znakomitej śpiewaczki i aktorki Toli Mankiewiczówny i „etatowego” amanta Aleksandra Żabczyńskiego, swoje humorystyczne trzy grosze dokładają: Mieczysława Ćwiklińska, Józef Orwid, Michał Znicz, Konrad Tom, Stanisław Sielański i inni. Muzykę skomponował Henryk Wars, w tym niezapomniany – i wciąż aktualny! – przebój kabaretowy „Reformy Pani Minister":
„Robi reformy pani minister,
przygotowała ich całą listę.
Hasło ich główne: frontem do mas.
Front ten już bokiem wyłazi nam.
Pani ministra reformy nowe,
są bardzo piękne, mądre, celowe.
Tak uszczęśliwią kraj nasz i nas,
że lepiej weźmy nogi za pas.
Tralala, tralala
pani minister rację ma.
Pani minister, pani minister,
jako minister nie jest zła.”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
32. Hallo Szpicbródka, czyli ostatni występ Króla Kasiarzy
(1978, reż. Mieczysław Jahoda, Janusz Rzeszewski)
Agnieszka Szady
Gangsterzy, którzy używają jakiejś niewinnej działalności jako przykrywki do skoku na bank, to pomysł niejednokrotnie wykorzystywany w komediach kryminalnych. W filmie Rzeszewskiego i Jahody (inspirowanym postacią autentycznego przedwojennego kasiarza, który został właścicielem popularnego kabaretu) na wpół mityczny Szpicbródka (Piotr Fronczewski) kupuje bankrutujący teatr, aby z jego podziemi zrobić podkop… po czym, oczywiście, angażuje się w działalność rozrywkową bardziej, niżby powinien, co wiąże się oczywiście z wątkiem romantycznym z udziałem pięknej Anity (Gabriela Kownacka). Ukoronowaniem wszystkiego jest wystawienie tytułowego musicalu, z którego piosenki niezwykle zapadają w pamięć. Najważniejszy dla widza jest oczywiście klimat bezpretensjonalnej rozrywki XX_lecia międzywojennego, ale film, jako komedia, jest oczywiście śmieszny. Źródłem humoru w filmie są przede wszystkim barwne postacie drugoplanowe – bufetowa Makowska (Irena Kwiatkowska, ze słynnym numerem o roztańczonych nogach), klakier Rudy (Józef Nalberczak) czy znakomity tajniak Mańkowski w świetnej kreacji Jana Kobuszewskiego. W filmie zagrały też inne gwiazdy polskiego kina z lat 70.: w niekiedy dość epizodycznych rolach zobaczyliśmy też m.in. Bohdana Łazukę, Kazimierza Kaczora, Krzysztofa Majchrzaka czy Emila Karewicza.
Najlepszy dowcip – no nie dowcip, cytat z piosenki:
„Do Ziemiańskiej do ogródka wpadam wczoraj sam,
Nagle patrzę – pan Szpicbródka siedzi sobie tam!
Więc nie zwlekam, nie marudzę, biorę gościa w plen,
Pięć tysięcy… i się budzę: to był sen.”

WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
31. Rozmowy kontrolowane
(1991, reż. Sylwester Chęciński)
Jarosław Robak
Bohater „Misia”, Ryszard Ochódzki (Stanisław Tym) powraca w komedii w reżyserii Sylwestra Chęcińskiego: pułkownik UB Molibden (Krzysztof Kowalewski) ma chrapkę na atrakcyjną działkę na Suwalszczyźnie, do transakcji potrzebuje jednak kogoś, kto zamelduje się w Suwałkach i dostanie legitymację „Solidarności” – wybór pada na prezesa klubu sportowego „Tęcza” (a ten, przyłapany na romansie z żoną pułkownika nie bardzo może wymigać się od zadania). Gdy tylko Ochódzki, zaopatrzony w fotografię z Lechem Wałęsą i znaczek „Solidarności”, wyrusza „gdzieś w bok od Warszawy”, wprowadzony zostaje stan wojenny. Po serii komicznych przypadków, cwaniak i oportunista Ochódzki zostaje – ku swojemu przerażeniu – bohaterem antykomunistycznego podziemia. Nakręcone już w III RP „Rozmowy kontrolowane” mogą sobie pozwolić na ostrzejszą drwinę z peerelowskich absurdów – w scenariuszu autorstwa Tyma wypunktowano jednak również wady opozycjonistów. Film ustępuje wprawdzie „Misiowi” pomysłowością i świeżością dowcipu, ale jako satyra na martyrologię stanu wojennego sprawdza się świetnie. Komediową perełką w filmie Chęcińskiego jest rola ciotki Lusi (Irena Kwiatkowska), opozycjonistki z konspiratorskim zacięciem.
Najlepszy żart: Hasło „Żyrafy wchodzą do szafy”.

« 1 2 3 4 5 »

Komentarze

« 1 4 5 6
02 XII 2023   20:08:50

Doskonały ranking

« 1 4 5 6

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Trzy cięcia: Adam Mularczyk. Komik o twarzy zbrodniarza
— Sebastian Chosiński

20 najlepszych polskich filmów XXI wieku
— Esensja

100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja

50 najlepszych filmów superbohaterskich
— Esensja

Ranking, który spadł na Ziemię
— Sebastian Chosiński, Artur Chruściel, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

100 najlepszych filmów science fiction wszech czasów
— Esensja

50 najlepszych polskich filmów wszech czasów
— Esensja

100 najlepszych filmów dekady
— Esensja

Ranking na premierę: 7 najlepszych filmów Juliusza Machulskiego
— Konrad Wągrowski

Najlepsze filmy wojenne wszech czasów - suplement
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Okiem wytrawnego reżysera
— Joanna Kapica-Curzytek

Król i hrabiowie
— Sebastian Chosiński

Usłyszcie ich krzyk!
— Sebastian Chosiński

Człowiek z rozgoryczenia
— Piotr Dobry

Sztuka? Gdzieś zaginęła. Ale szlak został przetarty
— Gabriel Krawczyk

Idąc i patrząc
— Sebastian Chosiński

Kujawski swing
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Esensja ogląda: Czerwiec 2014 (1)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz, Agnieszka Szady

Splot faktów - pętla
— Gabriel Krawczyk

Esensja ogląda: Sierpień 2013 (1)
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Jarosław Loretz, Joanna Pienio, Małgorzata Steciak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.