Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Andriej Tarkowski
‹Solaris›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSolaris
Tytuł oryginalnyСолярис
Dystrybutor Epelpol
Data premiery9 września 2009
ReżyseriaAndriej Tarkowski
ZdjęciaWadim Jusow
Scenariusz
ObsadaDonatas Banionis, Natalia Bondarczuk, Anatolij Sołonicyn, Nikołaj Grinko, Władysław Dworżecki, Jüri Järvet, Tamara Ogorodnikowa, Sos Sarkisian, Gieorgij Tejch, Olga Barnet, Julian Siemionow
MuzykaEduard Artiemiew
Rok produkcji1972
Kraj produkcjiZSRR
CyklKlasyka Kina Radzieckiego
Czas trwania165 min
Gatunekdramat
EAN5908223773747
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Sputnik 2014: Dzień 6

Esensja.pl
Esensja.pl
Na jutro na „Sputniku nad Polską” proponujemy – oczywiście z pomocą recenzji – „Solaris”, „Jak spędziłem koniec lata”, „Córkę”, „Chagalla-Malewicza” i „Film o Aleksiejewie”.

Sebastian Chosiński

Sputnik 2014: Dzień 6

Na jutro na „Sputniku nad Polską” proponujemy – oczywiście z pomocą recenzji – „Solaris”, „Jak spędziłem koniec lata”, „Córkę”, „Chagalla-Malewicza” i „Film o Aleksiejewie”.

Andriej Tarkowski
‹Solaris›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSolaris
Tytuł oryginalnyСолярис
Dystrybutor Epelpol
Data premiery9 września 2009
ReżyseriaAndriej Tarkowski
ZdjęciaWadim Jusow
Scenariusz
ObsadaDonatas Banionis, Natalia Bondarczuk, Anatolij Sołonicyn, Nikołaj Grinko, Władysław Dworżecki, Jüri Järvet, Tamara Ogorodnikowa, Sos Sarkisian, Gieorgij Tejch, Olga Barnet, Julian Siemionow
MuzykaEduard Artiemiew
Rok produkcji1972
Kraj produkcjiZSRR
CyklKlasyka Kina Radzieckiego
Czas trwania165 min
Gatunekdramat
EAN5908223773747
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Solaris
(1972, reż. Andriej Tarkowski)
Film Andrieja Tarkowskiego postrzegany jest w Polsce przede wszystkim przez pryzmat tego, co powiedział / napisał o nim Stanisław Lem, a pisarz wyraził się o drugiej ekranizacji „Solarisu” (o pierwszej wspominamy tutaj) wyjątkowo nieprzychylnie. Swego czasu krążyły nawet legendy na temat konfliktu, jaki wybuchł na planie pomiędzy reżyserem obrazu a twórcą pierwowzoru literackiego, który to spór zakończył się powrotem Lema do Polski. Co by jednak nie mówić o prawie autora do chronienia swojego dzieła, tym razem nasz wielki rodak nie miał racji. Bo choć Tarkowski odszedł daleko od przesłania powieści, to mimo wszystko nakręcił film, który w cuglach powinien – tak, powinien! – załapać się do pierwszej dziesiątki każdego rankingu najlepszych obrazów science fiction. A że w „Esensji” nie załapał się nawet do setki – towarzyszyć temu mogą jedynie łzy niezrozumienia. „Solaris” książkowy i filmowy to utwory może nie skrajnie odmienne, ale na pewno – zwłaszcza w warstwie filozoficzno-teologicznej – bardzo różne. Różnice te mogły być zresztą jeszcze większe, gdyby reżyserowi udało się przeforsować pierwotną wersję scenariusza, która zakładała, że aż dwie trzecie akcji rozgrywać się będzie na Ziemi, a tylko jedna trzecia w przestrzeni kosmicznej. Przeciwko temu bardzo ostro jednak zaprotestował pisarz i w efekcie Tarkowski wycofał się z tego pomysłu. Nie porzucił jednak innej koncepcji. Reżyser uważał bowiem, że film fantastycznonaukowy powinien być maksymalnie niefantastyczny, aby łatwiej było w niego uwierzyć.
Ekranizując Lema, Rosjanin postawił sobie za punkt honoru jak najdalej odejść od science fiction. Co, jak wiemy, spotkało się z całkowitym niezrozumieniem i odrzuceniem przez autora książki. Film Tarkowskiego nasycony został symboliką daleką od poglądów pisarza. Przede wszystkim – choć akcja rozgrywa się w przestrzeni kosmicznej, a bohaterowie noszą uniwersalne imiona – jest dziełem na wskroś rosyjskim. Przekonują o tym już pierwsze sielankowe sekwencje. Samotny Kelvin spacerujący wśród bujnej, rozkwitającej przyrody, późniejsze przybycie gości (Bretona z synkiem), taras willi, na którym przed chwilą właśnie skończono pić kawę – to obrazy niemal żywcem przeniesione ze sztuk Antona Czechowa. Z kolei już na stacji kosmicznej, w czasie licznych dyskusji ze Snautem i Sartoriusem, bohaterowie odwołują się do dziewiętnastowiecznej literatury rosyjskiej – Dostojewskiego i Tołstoja. Nie na darmo Lem dostrzegał w „Solarisie” kolejną wariację na temat „Zbrodni i kary”, a Tarkowski wcale się od tego nie odżegnywał. Krytycy dzieła zwracają również uwagę na jego monotonię i nazbyt teatralną grę aktorską. Uwaga ta dotyczy głównie Donatasa Banionisa (filmowy Kris Kelvin). Z drugiej strony jednak właśnie ta nieśpieszna narracja i oszczędny sposób gry Litwina pozwalają skupić się na tym, co w dziele Tarkowskiego najważniejsze – psychice głównego bohatera i jego wewnętrznej przemianie.
Kino Iluzjon, Sala Stolica, godz 20:00

Aleksiej Popogriebski
‹Jak spędziłem koniec lata›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJak spędziłem koniec lata
Tytuł oryginalnyКак я провёл этим летом
Dystrybutor Art House
Data premiery7 stycznia 2011
ReżyseriaAleksiej Popogriebski
ZdjęciaPaweł Kostomarow
Scenariusz
ObsadaGrigorij Dobrygin, Siergiej Puskiepalis, Igor Czerniewicz
MuzykaDmitrij Katchanow
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania124 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Jak spędziłem koniec lata
(2010, reż. Aleksiej Popogriebski)
„Jak spędziłem koniec lata” – utrzymana w tonacji dzieł Andrieja Tarkowskiego, kameralna opowieść Aleksieja Popogriebskiego stała się rewelacją Festiwalu Filmowego w Berlinie. Nie bez powodu jury pod przewodnictwem Wernera Herzoga przyznało nagrody odtwórcom głównych ról oraz operatorowi. Przesadzają jednak ci, którzy przekonują, że jest to thriller. To typowy dramat psychologiczny o przepaściach między ludźmi – pokoleniowej i mentalnej.
Akcja rozgrywa się na jednej z wysp Morza Arktycznego. Scenarzysta wymyślił dlań fikcyjną nazwę – Aarczym, a kartografowie stworzyli nawet specjalną mapę. Znajduje się tam stacja meteorologiczna, którą kieruje czterdziestokilkuletni Siergiej Gułybin. Większość czasu mężczyzna spędza w samotności, kontaktując się ze światem zewnętrznym drogą radiową. Gdzieś w europejskiej części Rosji zostawił żonę i syna; nie ma nawet możliwości, aby z nimi porozmawiać bezpośrednio – telefonu stacjonarnego ani Internetu nikt mu przecież nie podłączył, a komórka nie ma tutaj zasięgu. Prosi więc od czasu do czasu pracowników bazy, którym przekazuje zbierane przez siebie dane, aby wysłali do rodziny SMS-a z obowiązkowym uśmiechem na końcu wiadomości. Pewnego dnia na wyspie pojawia się drugi człowiek – to Paweł (Pasza) Daniłow, młody stażysta, którego wysłano na Aarczym na trzy miesiące, by uczył się fachu pod okiem doświadczonego Gułybina. Siergiej nie sprawia jednak wrażenia, by cieszył się z tej wizyty – przyzwyczajony do samotności, musi teraz nauczyć się żyć ze swoim towarzyszem. Ten z kolei często podnosi mu ciśnienie. Daniłow zupełnie inaczej bowiem podchodzi do swoich obowiązków niż jego przełożony. Wyprawa na daleką północ jest dla niego przede wszystkim wielką i niezwykłą przygodą, której zapewne nie przeżyłby w żadnym innym miejscu globu. Zdarza mu się świadomie zaspać albo nie usłyszeć budzika. Jakie bowiem może mieć znaczenie, czy odczyta dane z urządzeń o wyznaczonej godzinie, czy też trochę później? Otacza go bezkresna morska toń. W takich „okolicznościach przyrody” człowiek nie może być niewolnikiem zegarka, bo przecież czas jest tutaj pojęciem względnym. Gułybinowi trudno zrozumieć takie podejście do obowiązków służbowych; napomina więc swego kompana, niekiedy po kilka razy przypominając mu o ciążących na nim zadaniach. Pełen życia i trochę niepokorny Pasza jest całkowitym przeciwieństwem statecznego Siergieja. Młodego rozpiera energia, chce korzystać z nieskrępowanej wolności, jaką ofiarowuje mu miejsce, w którym się znalazł; starszy natomiast patrzy na niego jak na niesforne dziecko, które wymyka się spod kontroli. Nie rozumie też jego zamiłowania do pełnych przemocy gier komputerowych, którymi Daniłow umila sobie czas wolny.
Pewnego dnia Siergiej zostawia Pawła samego w bazie, sam natomiast odpływa motorówką na południe wyspy. Wtedy też Daniłow otrzymuje przez radio wiadomość, że żona i syn Gułybina mieli wypadek i w stanie ciężkim znaleźli się w szpitalu. Treść telegramu zapisuje na kartce, ale gdy naczelnik stacji powraca z inspekcji, nie ma odwagi przekazać mu tej hiobowej wieści. Wręcz przeciwnie: od tej pory zdaje się robić wszystko, aby nie dotarła ona do Siergieja. Czym się przy tym kieruje, niełatwo jest orzec. Może chce go uchronić przed nieuchronnymi w takiej sytuacji załamaniem i depresją? A może górę biorą w nim zwykłe uprzedzenia? Najbliższa prawdy wydaje się jednak hipoteza, że młodemu człowiekowi po prostu brakuje empatii. Wychowany przez kulturę masową, wiedzę na temat świata czerpiący z Internetu, nie potrafi poradzić sobie z tym, co jest nieodłączną częścią ludzkiego losu – bólem, cierpieniem i śmiercią. Wypiera to ze swojej świadomości, lecz nie jest w stanie w ten sposób odwrócić biegu wydarzeń. Kiedy, znowu pod nieobecność Gułybina, odbiera kolejną, jeszcze tragiczniejszą informację, decyduje się nie czekać na powrót starszego kompana, ale wyrusza pieszo na południe. Tym razem na drodze staje mu nie tylko własne sumienie, ale i natura – gęsta mgła i wiatr. Ze śmiertelnej opresji ratuje go Siergiej, któremu dopiero teraz „odwdzięcza” się tragiczną wiadomością o losie najbliższych. Reakcja naczelnika jest tyleż dramatyczna, co zaskakująca – bierze do ręki karabin i zaczyna polowanie na Daniłowa. Stwierdzenie jednak, że w tym momencie klasyczny dramat psychologiczny zamienia się w thriller jest dużym nadużyciem. Intencje reżysera były inne; on sam zresztą ze zdziwieniem przyjmował podobne sugestie, wyrażane za granicą jeszcze przed rosyjską premierą obrazu. Opowieść Popogriebskiego jest raczej filozoficznym moralitetem na temat stanu moralności współczesnego człowieka i rozpadu więzi międzyludzkich. Siergiej i Paweł, mieszkający i pracujący wspólnie na całkowitym odludziu i tym samym na siebie tylko skazani, tak naprawdę żyją obok siebie, w dwóch różnych światach. Dzieli ich nie tylko jedno pokolenie, ale nade wszystko, ukształtowana w odmiennych czasach, konstrukcja moralno-psychiczna. Gułybin reprezentuje świat powoli odchodzący w przeszłość, Daniłow jest jego przyszłością. Pomiędzy nimi nie ma żadnego mostu, który pozwoliłby wyjść sobie naprzeciw.
Dramat obu mężczyzn rozgrywa się na tle niezmierzonej pustki. Jak okiem sięgnąć – morze i równina za skałami otaczającymi bazę. Mimo wielkiej przestrzeni, z biegiem czasu narasta w filmie uczucie klaustrofobii. Wyspa Aarczym coraz bardziej zaczyna przypominać stację kosmiczną na orbicie Solarisa z obrazu Andrieja Tarkowskiego. Z tą różnicą, że tam mieliśmy do czynienia z aktywnym oceanem (Bogiem?), zdolnym sterować ludzką psychiką, u Popogriebskiego natomiast to, co dzieje się na zewnątrz stacji, jest odzwierciedleniem stanu duchowego bohaterów. Stąd też prawdziwe „fajerwerki” przyrody w finale. W przeciwieństwie jednak do wielkiego, nieżyjącego już mistrza rosyjskiego kina, jego młodszy kolega po fachu stara się nie angażować w przedstawiane na ekranie wydarzenia sił nadprzyrodzonych. Film nie jest więc przypowieścią religijną, jaką prawdopodobnie zrobiłby z tego samego scenariusza Tarkowski. Linie podziału między bohaterami przebiegają na innych płaszczyznach. Ton opowieści jest bardzo powolny. Reżyser pozwala wybrzmieć dramatycznym tonom; doskonale obywa się przy tym bez słów. Chcąc uzewnętrznić uczucia targające bohaterami, sięga po inne środki wyrazu – muzykę czy zmieniający się i coraz bardziej wiejący grozą krajobraz. Tytuł dzieła też ma swoje symboliczne znaczenie. „Jak spędziłem lato” to tradycyjny temat zadań domowych, jakie każdego roku w pierwszych dniach września piszą uczniowie niegdyś w całym Związku Radzieckim, a dzisiaj w Rosji i krajach, które powstały na gruzach dawnego ZSRR. Tak też, jak uczniaka, postrzega Daniłowa Siergiej; w pewnym momencie wyrzuca mu nawet, że wkradł się do jego hermetycznego świata jako turysta, który marzy tylko o tym, by po powrocie do domu napisać książkę o swojej wielkiej letniej, choć polarnej, przygodzie. Później sam zrobi wiele, aby przygoda, jaką będzie daną przeżyć Pawłowi, okazała się również niezapomnianą…
Kino Iluzjon, Sala Stolica, godz 15:00

Natalia Nazarowa, Aleksandr Kasatkin
‹Córka›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCórka
Tytuł oryginalnyДочь
ReżyseriaNatalia Nazarowa, Aleksandr Kasatkin
ZdjęciaAndriej Najdionow
Scenariusz
ObsadaMaria Smolnikowa, Igor Mazepa, Jana Osipowa, Oleg Tkaczow, Władimir Miszukow, Maria Zwonariowa, Anastazja Imamowa, Władimir Kokoriew, Kirył Nazarow
MuzykaAleksandr Manockow
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania110 min
Gatunekdramat, psychologiczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Córka
(2012, reż. Natalia Nazarowa, Aleksandr Kasatkin)
Prawdziwie mocne kino! Ale nie w stylu Quentina Tarantino czy Tony’ego Scotta. Nawet nie w stylu wczesnego Władysława Pasikowskiego. Moc „Córki” Aleksandra Kasatkina i debiutującej w roli reżyserki filmowej znanej i cenionej scenarzystki Natalii Nazarowej polega na głębi psychologicznej dzieła. Na zarysowaniu boleśnie dramatycznej sytuacji, która – gdy widz zaczyna zdawać sobie z niej sprawę – dosłownie wbija w fotel i przyprawia o ciarki.
Akcja filmu rozgrywa się w niewielkim prowincjonalnym miasteczku, zapewne gdzieś pomiędzy Moskwą a Petersburgiem. Życie, jak można się domyślać, płynie tu cicho i spokojnie. A raczej – płynęło jeszcze rok temu, czyli do czasu, gdy okolicą zaczęły wstrząsać dramatyczne wydarzenia. Pojawił się tam bowiem seryjny zabójca, który pod osłoną nocy atakuje niepełnoletnie, najczęściej znajdujące się pod wpływem alkoholu dziewczęta. Jest bezwzględny – zabija jednym uderzeniem w głowę, ale nie gwałci ani nie okrada zwłok. Policja jest bezradna, także dlatego, że nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, co jest motywem postępowania zbrodniarza. Skoro zabójcą nie kierują ani względy materialne, ani seksualne – to dlaczego pozbawia życia? Głowi się nad tym zarówno prowadzący śledztwo kapitan Bachmietjew, jak i prokurator Titow, który – tak się składa – jest bratem jednej z ofiar zwyrodnialca. Titow, który nie nadzoruje bezpośrednio dochodzenia, jest bardzo rozczarowany brakiem postępów; chce pomóc Bachmietjewowi, chce, by człowieka, który zabił Swietę, spotkała zasłużona kara (najlepiej zaś stałoby się, gdyby on sam mógł ją wymierzyć). Zdenerwowanie młodego prokuratora zostaje podsycone faktem znalezienia nad brzegiem rzeki kolejnych zwłok – to nastoletnia Wiktoria Fomina, córka miejscowego popa, ojca Walentina. Jej koleżanki ze szkoły, w tym Inna Krajnowa, są zdruzgotane wieścią o tragicznej śmierci dziewczyny. Tylko Masza Kuzniecowa, która niedawno sprowadziła się wraz ze swoją matką do miasteczka, zdaje się przechodzić nad tym obojętnie. Zamiast współczuć bliskim Wiki, zastanawia się, jak wykorzystać sytuację i udając żal, poderwać przystojnego brata ofiary, Ilję.
Masza to dziewczyna, która nie czuje się najlepiej w nowym miejscu zamieszkania. Przeszkadza jej zarówno brak rozrywek, jak i małomiasteczkowa mentalność koleżanek z klasy. Mimo to próbuje się zbliżyć do Inny Krajnowej i ukształtować ją na swoje podobieństwo. Tymczasem Inna to całkowite przeciwieństwo Kuzniecowej – jest skromna i niepozorna, opiekuje się dużo od siebie młodszym bratem Wowką i, jak tylko potrafi, pomaga ojcu w prowadzeniu domu. Wiktor Iwanowicz jest wdowcem; jego żona zmarła kilka lat wcześniej w wyniku fatalnej pomyłki (zamiast przepisanych przez doktora lekarstw, zażyła truciznę). Od tamtej pory ciężar utrzymania dzieci spoczywa tylko na nim. Dlatego też ciężko pracuje – za dnia w piekarni, wieczorami zaś jeździ po okolicy rowerem i naprawia lodówki. Dzięki temu udaje się jakoś wiązać koniec z końcem. Choć z dziećmi spędza niewiele czasu, Krajnow stara się wychowywać je zgodnie z przyświecającymi mu zasadami; jego surowość ma ochronić Innę przed pokusami, które czyhają na tak młodą osobę. Dlatego niechętnie patrzy na znajomość córki z wyzywającą Maszą; nie napawa go radością także wiadomość, że spotyka się ona z chłopakiem. Ale przecież ojcowie tak mają. Kuzniecowa, mimo okazywanej jej przez Wiktora Iwanowicza niechęci, nie rezygnuje z urabiania swojej nowej koleżanki. Pewnego wieczora, pod nieobecność jej ojca, wyciąga Innę na dyskotekę. Krajnowa, zdając sobie sprawę, że sprzeniewierza się woli rodziciela, wraca wcześniej do domu. Następnego dnia rano dowiaduje się, że Masza została zamordowana. W szkole pojawia się kapitan Bachmietjew, który chce dowiedzieć się od Inny, co wydarzyło się poprzedniego wieczora. Tymczasem w miasteczku narasta psychoza. Policja wciąż wydaje się bezradna; jedynym człowiekiem, który domyśla się, kto popełnia zbrodnie, jest ojciec Walentin – tyle że prawo kanoniczne nie pozwala mu wyjawić tego stróżom prawa.
Nazarowa i Kasatkin nakręcili bardzo wyrazisty dramat obyczajowy z elementami thrillera psychologicznego, przywodzący na myśl swym ponurym i klaustrofobicznym małomiasteczkowym klimatem oparty na scenariuszu Friedricha Dürrenmatta film Ladislao Vajdy „W biały dzień” (1958). U Rosjan jednak, w przeciwieństwie do dzieła szwajcarskiego mistrza, bardzo ważną rolę odgrywa także wątek religijny. Nie bez powodu jedną z ofiar maniakalnego zabójcy jest córka popa. Ojciec Walentin musi tym samym zmierzyć się z własną słabością; musi nie tylko zwalczyć rodzące się w nim wątpliwości, ale również podnieść na duchu swoich bliskich – żonę Ninę i syna Ilję. Ale jak wytłumaczyć im fakt, że Bóg tak mocno doświadczył właśnie rodzinę swojego wiernego sługi? Czym sobie na to zasłużyli? W „Córce” pada więc odwieczne pytanie: Dlaczego, skoro jest tak wszechmocny i miłosierny, Najwyższy zezwala na czynienie Zła? Jedna z możliwych odpowiedzi jest taka: „Bóg nie jest sentymentalny. Może pokazać ci się od najgorszej strony, ale ty powinieneś Go przyjąć”. Kto wie, czy nie są to najważniejsze słowa, które padają w filmie Nazarowej i Kasatkina…
Choć, przyglądając się scenariuszowi, można odnieść wrażenie, że jest to przede wszystkim opowieść o poszukiwaniu zwyrodniałego zbrodniarza – prawda wygląda trochę inaczej. Zagadka, kto zabija, zostaje bowiem wyjaśniona dość wcześnie, dzięki czemu autorzy mogą w dalszej części filmu skupić się na innych aspektach opowiadanej historii. Interesuje ich głównie to, dlaczego młode dziewczyny muszą ginąć, co kieruje mordercą? Jak udaje mu się prowadzić normalne życie, popełniając jednocześnie tak straszliwe zbrodnie? Bo przecież nikt, włącznie z policją, nie ma wątpliwości, że sprawcą jest człowiek z miasteczka lub jego okolicy, którego codziennie spotykają na ulicy, z którym wymieniają uśmiechy, może nawet uściski dłoni. Jednocześnie obraz skupia się na psychologii małomiasteczkowej społeczności, która po aresztowaniu zabójcy wydaje własny wyrok – nie tylko na niego, ale również na jego bliskich, którzy muszą teraz cierpieć za nieswoje winy. I znów rodzą się przy okazji kolejne etyczno-egzystencjalne pytania – o odpowiedzialność najbliższej rodziny za to, czego dopuszcza się jeden z jej członków, o Boga, który pozwala na eskalację przemocy, w końcu – o nas samych. Bo nie sposób, docierając do finału „Córki”, nie zastanowić się nad tym, jak sami zachowalibyśmy się w podobnej sytuacji?
Kino Iluzjon, Sala Stolica, godz 17:30

Ilmar Raag
‹Ja nie wracam›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJa nie wracam
Tytuł oryginalnyЯ не вернусь
Dystrybutor Bomba Film
Data premiery19 września 2014
ReżyseriaIlmar Raag
ZdjęciaTuomo Hutri
Scenariusz
ObsadaPolina Puszkaruk, Wiktoria Łobaczowa, Andriej Astrachancew, Siergiej Jaceniuk, Ałła Jemincewa, Olga Bielinska, Sasza Lesnikowa, Jurij Orłow, Galina Moczałowa, Tatiana Zykowa, Liana Siergiejewa, Daria Gawriłowa, Irina Osnowina
MuzykaPanu Aaltio
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiBiałoruś, Estonia, Finlandia, Kazachstan, Rosja
Czas trwania110 min
Gatunekdramat, psychologiczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Ja nie wracam
(2014, reż. Ilmar Raag)
Miejscem akcji jest Petersburg. To w jednym z domów dziecka w mieście nad Newą mieszka skromna i naiwna Anna Morozowa. Wyśmiewana przez koleżanki z pokoju, dla których sens życia skupia się jedynie na dobrej zabawie, swoją przyszłość widzi w kształceniu się. Dlatego większość czasu poświęca na naukę i czytanie książek, co zresztą przynosi wymierne efekty. Podczas uroczystości zakończenia szkoły średniej Ania zostaje wyróżniona przez panią dyrektor Natalię Iwanowną jako najlepsza uczennica. Ten dzień ma dla niej jednak dużo większe znaczenie, wiąże się bowiem również ze startem w dorosłe i samodzielne już życie. Dziewczyna ma wystarczająco dużo samozaparcia, by się nie poddać; ma też jasno wytyczony cel. Z tego też powodu nie przyjmuje oświadczyn kolegi z domu dziecka, Dmitrija Morozowa (zbieżność nazwisk bohaterów jest przypadkowa), który zawsze wydawał jej się nazbyt podszyty wiatrem. Nie przekonuje jej nawet argument, że przecież po ślubie nie musiałaby nawet zmieniać nazwiska. Ale Ania chce najpierw coś w życiu osiągnąć, dopiero później może związać się z kimś na stałe.
Sekwencja poświęcona temu okresowi życia bohaterki trwa zaledwie kilka minut. Potem następuje przeskok o pięć lat. Morozowa, chociaż wciąż zachowała bardzo dziewczęcy wygląd (co okaże się istotne w dalszym biegu wydarzeń), jest już w zupełnie innej sytuacji życiowej. Wynajmuje mieszkanie w starej kamienicy, na które zarabia, pracując na uczelni. Robi doktorat, prowadzi wykłady dla studentów, ma romans z Andriejem Luciusem, swoim opiekunem. Nie przeszkadza jej fakt, że kochanek ma żonę i kilkuletnią córeczkę. Ania wychodzi z założenia, że jej, pokrzywdzonej przez los, też coś się w końcu – jakiś bonus – od życia należy. Chociażby miłość żonatego mężczyzny. Tyle że Andriej nie ma najmniejszego zamiaru opuszczać rodziny; nawet jeżeli nie czuje już tego samego, co przed laty, do Mariny, to ponad wszystko zależy mu na córce. Związek z przełożonym przynosi więc młodej kobiecie tyleż samo radości, co i smutku. A bywa, że rodzi też złość, którą Morozowa odreagowuje na koleżankach z pracy.
Mimo pewnych perturbacji, Ania prowadzi w miarę ustabilizowane życie. Do momentu, gdy ponownie wkracza w nie Dima. Niewidziany przez pięć lat kolega z domu dziecka pewnego dnia odwiedza Morozową. Kobieta jest, mówiąc eufemistycznie, zaskoczona; nie wierzy w to, że pojawił się on tylko po to, by ją zobaczyć. I tak też jest. Po wyjściu od Anny, Dmitrij zostaje na ulicy zatrzymany przez policję. Funkcjonariusze wchodzą również do jej mieszkania i w torbie zostawionej przez chłopaka znajdują narkotyki. Nie wierzą w to, że o niczym nie wiedziała; postanawiają więc zabrać ją na posterunek. Morozowa jednak, korzystając z chwili nieuwagi eskortującego ją gliniarza, ucieka przez okno na dach sąsiedniego domu, a stamtąd na ulicę. Od tej pory ukrywa się. Wykorzystując swój młodzieńczy wygląd, podaje się za piętnastolatkę, która od roku znajduje się na „gigancie”, i trafia do poprawczaka, gdzie poznaje trzynastoletnią Kristinę. Dziewczynka początkowo ją irytuje – agresywnym zachowaniem, nieokrzesaniem i bajecznymi opowieściami o kochającej babci, która mieszka w Kazachstanie i do której chętnie by pojechała.
Gdy jednak grunt zaczyna się Annie palić pod nogami i jest bliska dekonspiracji, to właśnie u Kristiny szuka ratunku. Tylko ona może jej wskazać drogę ucieczki z ośrodka. Problem w tym, że dziewczynka ucieka wraz z nią i nie ma najmniejszej ochoty wrócić do poprawczaka. Morozowa z kolei zaczyna czuć się za nią odpowiedzialna. Nie widząc innego wyjścia, decyduje się wyruszyć wraz z nią w drogę do Kazachstanu, mimo że w istnienie mitycznej babci zbytnio nie wierzy. Z biegiem czasu psychologiczny wydźwięk obrazu zostaje odsunięty na dalszy plan, wyeksponowane zostają natomiast typowe cechy filmu drogi; tym samym „Nie wrócę” coraz bardziej zaczyna przypominać – chociaż do bezrefleksyjnego naśladownictwa wciąż jest daleko – wzruszający „Koktebel” (2003) Borisa Chliebnikowa i Aleksieja Popogriebskiego, względnie wstrząsające „Szczęście ty moje” (2010) Ukraińca Siergieja Łoznicy. We wszystkich trzech przypadkach podróż głównych bohaterów służy także jako pretekst do pokazania współczesnej Rosji. I nie jest to wcale portret nastrajający optymizmem, choć do granicy pesymizmu zaprezentowanego przez ukraińskiego reżysera mimo wszystko Estończyk nawet się nie zbliża.
Postacią wybijającą się na plan pierwszy jest oczywiście Ania Morozowa – kobieta, jak u Dostojewskiego, skrzywdzona i poniżona, która postanawia wywalczyć sobie pozycję w nieprzyjaznym jej społeczeństwie. Nie patrząc na to, jak bardzo nie pasuje to do jej naturalnych predyspozycji psychicznych. Dopiero pod wpływem znajomości z Kristiną, w której być może dostrzega samą siebie sprzed lat, przewartościowuje swój system moralno-etyczny. Tym samym przechodzi przyspieszony, chociaż jednocześnie mocno spóźniony, proces dorastania. Ale któż mógł ją ukształtować wcześniej – inne wychowanki domu dziecka? zapatrzone w siebie, egoistyczne koleżanki z uczelni? W pewnym momencie, stając przed dylematem, co wybrać – powrót do przeszłości czy niepewną przyszłość – Anna przestaje się wahać. W ciągu kilkunastu dni ucieczki przekroczyła już tyle umownych granic, że kolejne nie są jej straszne. Film Estończyka, z początku dość schematyczny i przewidywalny, z czasem zyskuje na oryginalności i sile przesłania. Końcówka zaś wbija w fotel i wzrusza do łez. Co prawda, są to łzy, które po wyjściu z sali kinowej szybko wysuszy wiatr, ale co widz przeżyje wcześniej, to jego.
Kinoteka, Sala 1, godz. 18:30

Aleksandr Mitta
‹Chagall – Malewicz›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułChagall – Malewicz
Tytuł oryginalnyШагал – Малевич
ReżyseriaAleksandr Mitta
ZdjęciaSiergiej Maczilski
Scenariusz
ObsadaLeonid Biczewicz, Kristina Sznajderman, Anatolij Biełyj, Siemion Szkalikow, Dmitrij Astrachan, Aleksiej Owsiannikow, Jasza Lewda, Gieorgij Łojko, Roman Szaliapin, Aleksandra Żurawliowa, Anna Cukanowa-Kott, Wiaczesław Jewłantjew, Artur Wacha, Kirył Uljanow
MuzykaAleksiej Ajgi
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiBiałoruś, Rosja
Czas trwania122 miny
Gatunekbiograficzny, dramat, historyczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Chagall – Malewicz
(2013, reż. Aleksandr Mitta)
Zacznijmy od bohaterów filmu. Marc Chagall urodził się w rodzinie żydowskiej w lipcu 1887 roku we wsi Łoźna, położonej około czterdziestu kilometrów od Witebska (a nie w samym Witebsku, jak zostało to przedstawione w dziele Mitty). Malarstwa początkowo uczył się w Petersburgu, później dzięki swoim zdolnościom uzyskał stypendium na wyjazd do Paryża, gdzie mieszkał przez cztery lata. Żyjąc na Montmartrze, poznał najwybitniejszych artystów z ówczesnej bohemy, w tym Guillaume’a Apollinaire’a. Zaliczył też pierwszą znaczącą wystawę swoich prac, która odbyła się w Berlinie. Do Rosji wrócił w 1914 roku i chociaż zależało mu na szybkim powrocie do Paryża, nie zdążył przed wybuchem pierwszej wojny światowej. W Witebsku ożenił się z Bellą Rosenfeld – wydarzenie to miało miejsce w 1915 roku, a nie, jak pokazano w filmie, rok wcześniej. Po rewolucji został komisarzem sztuk pięknych, założył w mieście akademię, do której – jako nauczyciela malarstwa – sprowadził Kazimierza Malewicza. Malewicz był starszy od Chagalla o osiem lat; przyszedł na świat w Kijowie, jego rodzice byli Polakami, on sam bez problemów posługiwał się językiem polskim. W 1915 roku ogłosił manifest suprematyzmu, w którym propagował między innymi całkowite oderwanie sztuki od rzeczywistości i maksymalne uproszczenie formy. Zyskał sporą popularność wśród zwolenników awangardy. Gdy na zaproszenie Chagalla przyjechał do Witebska, był już uznanym twórcą.
Pierwsze lata istnienia Rosji radzieckiej sprzyjały artystom tego pokroju, stąd nieskrępowany początkowo rozwój akademii; z biegiem czasu jednak niezrozumiałą dla proletariuszy sztukę zaczęto postrzegać jako przejaw kontrrewolucji. Chagall zdecydował się wówczas na emigrację, Malewicz pozostał w kraju, za co zapłacił wysoką cenę. W 1930 roku został na kilka miesięcy aresztowany przez NKWD, zarzucano mu szpiegostwo na rzecz Niemiec. Kiedy zachorował na raka, nie wydano zgody na wyjazd za granicę na leczenie. W efekcie zmarł w Leningradzie w 1935 roku. Chagall dożył prawie setki; odszedł na zawsze we Francji w połowie lat 80. ubiegłego wieku. Aleksandr Mitta nie miał ambicji nakręcenia filmu, który przedstawiałby dokładnie wszystkie etapy życia obu malarzy (czy choćby jednego z nich). Skupił się na okresie, w którym przecięły się ich drogi. Nie był to długi czas, ale za to obfitujący w dramatyczne wydarzenia i znaczony poważnym sporem natury artystyczno-ideologicznej pomiędzy Chagallem a Malewiczem. Dzisiaj może to się wydawać śmieszne, ale w momencie, gdy bolszewicy prowadzili dwie wojny – domową (z przeciwnikami dyktatury proletariatu) i zewnętrzną (z „białą” Polską i obcymi interwentami) – każde tego typu oskarżenie mogło przecież kosztować życie.
Za punkt wyjścia do swojej opowieści scenarzysta i reżyser w jednym obrał biografię Marka Chagalla. Film zaczyna się od sceny narodzin artysty, który – zgodnie z wyobrażeniem Mitty – przychodzi na świat w momencie, kiedy cała dzielnica żydowska miasta (w obrazie jest to Witebsk) trawiona jest przez katastrofalny w skutkach pożar. Z miejsca otrzymujemy więc sygnał – dzieło to należy traktować przede wszystkim w sensie metaforycznym, nie jest to typowa biografia, której autorzy niewolniczo trzymają się faktów historycznych. Co nie oznacza też jednak, że dowolnie sobie nimi żonglują (najwyżej lekko naginają, aby wzmocnić efekt dramatyczny). Później następuje przeskok o dwadzieścia siedem lat; jest wiosna 1914 roku – Chagall studiuje w Paryżu, przygotowuje też obrazy na czekającą go w najbliższych dniach / tygodniach wystawę w Berlinie (w galerii „Der Sturm”). Po jej otwarciu, czego Aleksandr Naumowicz nie pokazał, malarz wraca do ojczyzny, dokąd pcha go tęsknota za ukochaną – piękną Bellą Rosenfeld. Wokół dziewczyny, pod nieobecność Marka, kręci się przystojny młody poeta Naum, który ciężko przeżywa fakt porzucenia na rzecz malarza. W czasie wesela Chagalla i Belli zapewnia pocieszającą go Ninę, przyjaciółkę panny młodej, że dla niego istnieje tylko jedna kochanka – rewolucja! Możemy się domyślać, że czas Nauma dopiero nadejdzie, gdy władzę w Rosji przejmą bolszewicy. I tak też się dzieje.
Niebawem wybucha wojna, potem mijają kolejne lata. W porewolucyjnym już Piotrogrodzie (dawnym Petersburgu, a niedoszłym jeszcze Leningradzie) Marc i Bella, którym nie udało się wyjechać przed ani w trakcie wojny do Francji, są świadkami pierwszych prześladowań ludzi dawnego systemu – niewinnych, którym przylepiono jednak etykietkę „burżujów”. Są tym coraz bardziej przerażeni. Chagall traci wenę; nie potrafi poświęcić się sztuce, gdy dokoła dzieją się rzeczy tak niesprawiedliwe. To Bella namawia go na wyjazd do Witebska – w małym mieście powinno być spokojniej, poza tym tam będą mogli liczyć na wsparcie rodziny. Po powrocie do – niemalże – rodzinnego miasteczka dowiadują się, że – jako „czerwony” komisarz – rządzi nim Naum. Czekista jest wszechwładny; jednoosobowo podejmuje decyzję o mianowaniu Marka komisarzem sztuk pięknych, pozwala mu w dawnym pałacyku należącym do wywłaszczonych żydowskich burżujów stworzyć akademię. Chagall jest w siódmym niebie. Będzie miał swoich uczniów! Daje się ponieść euforii, nie dostrzegając nawet, że korzystając z dobrodziejstw nowej władzy, może nieść nieszczęście innym. Żyje w oderwaniu od rzeczywistości, snując coraz fantastyczniejsze pomysły. Jeden z nich realizuje – z głosującej Moskwy sprowadza Kazimierza Malewicza, malarza-abstrakcjonistę, któremu powierza jedną z katedr w swojej akademii.
Ten moment jest kluczowym dla filmu. Pojawienie się Malewicza wywołuje bowiem masę perturbacji, które prowadzą do coraz tragiczniejszych zdarzeń. Artyści zostają w bolesny sposób zmuszeni do zejścia na ziemię, z kolei życie wokół staje się coraz bardziej abstrakcyjne. Chagallowi z trudem przychodzi zrozumienie zachodzących w Rosji zmian, znacznie lepiej radzi sobie z tym Malewicz, który na wzór włoskich futurystów stara się zaprząc sztukę do służby władzy. Wtedy jeszcze było to możliwe, co świetnie obrazuje farsowa scena z przejeżdżającym przez Witebsk w drodze na front polski Lwem Trockim. Ale z czasem wszystkim przestaje być do śmiechu. Naum, wciąż kochający Bellę, postanawia powalczyć o ukochaną; dołki pod jej mężem zaczyna kopać również Malewicz, pragnący przejąć akademię. Od tego momentu Mitta coraz częściej ucieka w świat fantasmagoryczny, rodem z awangardowych dzieł Chagalla. Dzięki temu grozę tamtych czasów może pokazać widzowi w sposób lekko stonowany, jak w krzywym zwierciadle. Inna sprawa, czy zabieg ten jest w pełni udany. W każdym razie można Aleksandra Naumowicza zrozumieć; prawdopodobnie zależało mu na tym, aby zaprezentowany nazbyt wyraziście terror bolszewicki nie zepchnął w finale na plan dalszy postaci głównego bohatera. Wszak miał to być film o Chagallu (i Malewiczu), a nie fanatycznych „uczniach Dzierżyńskiego”. Nie oznacza to jednak, że wcale nie widzimy na ekranie dziejącego się wówczas w Rosji koszmaru; jest on jedynie przefiltrowany przez artystyczną wyobraźnię obu malarzy. Podobnie jak w znakomitym „Półtora pokoju, czyli Sentymentalna podróż do ojczyzny” (2009) Andrieja Chrżanowskiego, gdzie epokę Związku Radzieckiego sportretowano – w mocno eksperymentalny, zbliżony do „Chagalla – Malewicza” sposób – przez pryzmat twórczości literackiej Josifa Brodskiego.
Kinoteka, Sala 1, godz. 20:30

Michaił Segal
‹Film o Aleksiejewie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułFilm o Aleksiejewie
Tytuł oryginalnyКино про Алексеева
ReżyseriaMichaił Segal
ZdjęciaEduard Moszkowicz
Scenariusz
ObsadaAleksandr Zbrujew, Aleksiej Kapitonow, Tatiana Majst, Ksenia Radczenko, Denis Fomin, Swietłana Pierwuszyna, Anastazja Popkowa, Denis Gudoczkin, Daria Gucuł, Maksim Winogradow, Iwan Zwiagincew, Tatiana Rybiniec
MuzykaMichaił Segal
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania95 min
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Film o Aleksiejewie
(2014, reż. Michaił Segal)
Michaił Segal zdecydował się nakręcić obraz biograficzny. Z tą jednak istotną różnicą w odniesieniu na przykład do „Wysockiego” (2011), „Poddubnego” (2012/2014), „Gagarina” (2013) czy „Chagalla – Malewicza” (2013), że bohater jego dzieła… nigdy nie istniał. Tytułowego Aleksiejewa poznajemy u kresu jego życia. Opuszczony przez wszystkich, mieszka gdzieś na prowincji, utrzymując się z przydrożnego handlu. Pewnego dnia listonosz przynosi mu telegram. Nie znamy jego treści, ale widzimy skutki: staruszek przegląda w domu stare dokumenty, a następnie rusza w podróż – z Tuły do Moskwy. W stolicy próbuje odszukać starego znajomego, ale mu się to nie udaje. Odnajduje mieszkanie, które kiedyś wynajmował, a którym mieszka obecnie rodzina z Tadżykistanu. Tam również, w pawlaczu, zostały po nim jakieś papiery, które zabiera ze sobą. Od młodego sąsiada mieszkającego na tej samej klatce schodowej naprzeciwko pożycza gitarę akustyczną; wreszcie, mimo bardzo późnej pory, każe taksówkarzowi zawieść się do rozgłośni radiowej, gdzie czeka na niego niemłoda już reporterka, Lidia Archipowa.
Dopiero w tym momencie widz dowiaduje się, z kim ma do czynienia – z legendarnym bardem Nikołajem Aleksiejewem, którego twórczość porównywano przed laty z najsławniejszymi pieśniarzami z czasów sowieckich, Włodzimierzem Wysockim, Bułatem Okudżawą, Julijem Kimem czy Jurijem Wizborem. Nocna audycja radiowa pozwala z oderwanych od siebie fragmentów życiorysu poskładać biografię postaci – człowieka, któremu życie przepłynęło przez palce, któremu los nieustannie płatał psikusy, który – mówiąc nieco górnolotnie – mógł mieć świat u swych stóp, a został ostatecznie zepchnięty na margines. Życie zawodowe i osobiste Aleksiejewa reżyser wplótł w rzeczywiste wydarzenia historyczne, pokazując przy okazji kawałek historii Związku Radzieckiego: od lotu Gagarina w kosmos, poprzez represje wobec pokolenia „szestidiesiatników” i wizytę na planie filmu „Andriej Rublow”, gdzie pokazani zostali zarówno Andriej Tarkowski, jak i Anatolij Sołonicyn, aż po legendarny festiwal bardów, jaki odbył się w 1980 roku (a więc zaledwie kilka miesięcy po agresji Związku Radzieckiego na Afganistan). Główny bohater jeśli nie uczestniczył w nich wszystkich, to i tak miały one – vide wątek z Gagarinem – bezpośredni wpływ na jego życie.
Segal odnosi się do swojego bohatera z dużym zrozumieniem, chociaż nie szczędzi mu razów. Pokazuje go trochę jak ofiarę systemu, prostego, choć ambitnego człowieka, który w innym kraju być może zrobiłby karierę i odnalazł swoje miejsce w życiu. Tymczasem w Kraju Rad zawsze byli od niego lepsi. Nawet w tulskiej fabryce zbrojeniowej, gdzie pracował przez lata jako inżynier i konstruktor broni, w wyścigu po zaszczyty wyprzedził go niejaki… Michaił Kałasznikow. A jednak, mimo trudnego charakteru i nieliczenia się z uczuciami i godnością innych, jest ktoś, na czyim życiu Aleksiejew odcisnął piętno i kto po dekadach życia w cieniu postanawia rozświetlić jego szare i beznadziejne życie. Film Rosjanina jest więc liryczną tragikomedią, która każe każdemu z nas spojrzeć w przeszłość, dokonać swoistego rachunku sumienia, możliwe też, że skłonić do zadośćuczynienia popełnionych krzywd. Nikołaj w ciągu kilkudziesięciu godzin, w ciągu których odbywa podróż do Moskwy, przeżywa na powrót całe swoje życie. Wracając do Tuły, ma świadomość, że teraz może już umrzeć spełniony, że ktoś będzie jednak o nim pamiętał. Pytanie tylko, czy ostatecznie wszystko nie okaże się tylko iluzją?
Kinoteka, Sala 4, godz. 19:30
koniec
25 listopada 2014

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Klasyka kina radzieckiego: Dostojewski na stacji kosmicznej
— Sebastian Chosiński

Sputnik 2014: Dzień 10
— Sebastian Chosiński, Konrad Wągrowski

Bóg w krainie progresorów. Rosyjska filmowa fantastyka naukowa po Andrieju Tarkowskim
— Sebastian Chosiński

Sputnik 2014: Życie jako pasmo niezawinionych niepowodzeń
— Sebastian Chosiński

Sputnik 2014: Dzień 4
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Kamil Witek

Sputnik 2014: Dzień 1
— Sebastian Chosiński

Co nam w kinie gra: Ja nie wracam
— Sebastian Chosiński

East Side Story: Wojna na idee i obrazy
— Sebastian Chosiński

East Side Story: Spóźnione dojrzewanie
— Sebastian Chosiński

Najlepsze filmy science fiction – suplement (3)
— Sebastian Chosiński

Z tego cyklu

Na oceanie wielkiego miasta
— Sebastian Chosiński

Dzień 10
— Sebastian Chosiński, Konrad Wągrowski

Wizyta młodej pani
— Sebastian Chosiński

Dzień 9
— Sebastian Chosiński

Dzień 8
— Sebastian Chosiński, Konrad Wągrowski

Uciec z Norylska
— Konrad Wągrowski

Dzień 7
— Sebastian Chosiński

W stepie szerokim…
— Sebastian Chosiński

Życie jako pasmo niezawinionych niepowodzeń
— Sebastian Chosiński

Dzień 5
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.