WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić |
Porażki i sukcesy 2016, czyli filmowe podsumowanie rokuPiotr Dobry, Gabriel Krawczyk, Jarosław Robak, Konrad Wągrowski, Kamil WitekPorażki i sukcesy 2016, czyli filmowe podsumowanie roku
Wyszukaj / Kup Gabriel Krawczyk: Wymaganie od bohaterów Marczaka, by okazywali większą życiową mądrość, kojarzy mi się z oskarżaniem o infantylność Xaviera Dolana, gdy ten opowiada o emocjach nastolatków. Młodość rządzi się własnymi prawami, impreza też ma swoje własne. Rozgoryczenie płynące z „…nocy” często, jak sądzę, wynika ze zbyt wygórowanych (szczególnie intelektualnych) oczekiwań. Nie wiem też, skąd u niektórych widzów pragnienie, by kamera portretująca jakiś procent młodych automatycznie dystansowała od nich, a twórca miał moralizować lub zmierzać do socjologicznej pointy. Tak być nie musi. Wartością dokumentalnej fabuły Marczaka jest konsekwentne pomijanie wszystkiego, co tytułową nieprzespaną nocą nie jest – czynników ekonomicznych, politycznych, jak i zwykłej codzienności. Częste narzekanie na miałkość, bezrobotność i zgorzknienie bohaterów przypomina narzekanie na agenta 007, że nie chce usiąść w fotelu z herbatką w jednej i z książką w drugiej dłoni. Młodzi bohaterowie Marczaka to egoiści, ale jest to egoizm zdrowy, tolerancyjny, beztroski. Owszem, mało tu społecznego realizmu, ale o to w tym wszystkich chodzi. Po latach młodość wydaje się nierealna. „Wszystkie nieprzespane noce” chwytają na gorąco ten czas, nie patrzą, co się stanie, gdy ten czas przeminie. Jarosław Robak: Czyli, jak mówiłem, film o niczym, ale za to ładny. Chyba mam po prostu mniejszą tolerancję na pełną egzaltacji paplaninę bohaterów Marczaka (i oczywiście okropnie im zazdroszczę, że są tacy fajni, wyluzowani, a gotówka im się nie kończy). No i żaden Bond, nawet z herbatką i książką w ręku (zresztą, czy nie byłby wtedy postacią z powieśći Johna Le Carre?), nie mógłby być w połowie tak nudny, jak flanowanie po Warszawie w tym filmie. Gabriel Krawczyk: Jak to o niczym?! Panorama hipsterskiej Warszawy, przegląd stołecznych miejscówek, rozmaitość ekscentrycznych charakterów, istna typologia pijackich one-linerów, tak denerwująca Cię ludyczna intensywność pierwszoplanowych flaneurów, nawet muzyczna playlista – dla mnie to trafione argumenty przeciw Twojemu „niczemu”. Jeśli dodamy do tego nienachalny, acz wielokrotny dialog z polskim i francuskim nowofalowym filmem, otrzymamy jedyny w swoim rodzaju, bo w jakimś stopniu kinofilski, paradokument. O wiele trafniejsze wydaje mi się opowiadanie przez Marczaka o bawiących się utracjuszach niż snucie przez polskich twórców kolejnych „szokujących” portretów chwytających za broń (lub ściskających pięści, a nawet mordujących) nastolatków. Inna rzecz, że w tej identyfikacji pomaga mi miejsce zamieszkania i duchowa młodość, z której wciąż nie mogę się wyleczyć…
Wyszukaj / Kup Jarosław Robak: Byłbym bardzo zaskoczony, gdyby akurat te produkcje jakoś nas nie podzieliły. Po lekturze „Beksińskich” Magdaleny Grzebałkowskiej każdy miał chyba odmienne wyobrażenie, jak mógłby wyglądać film na ich temat, wszak obok poplątanych rodzinnych relacji jest tam i kawał historii Polski, i opowieść o losie artysty w demokracji ludowej – można było się zastanawiać, czy da się to w ogóle zmieścić w jednej fabule. W „Ostatniej rodzinie” się nie dało – reżyser Jan P. Matuszyński i scenarzysta Robert Bolesto wykroili z życia Zdzisława i Tomasza Beksińskich kameralny dramat trudnej miłości (wybitny!), odrzucając mnóstwo potencjalnie fascynujących wątków. I to może było po części źródłem niektórych rozczarowań. Doszły do tego filmowy portret samych Beksińskich, który – z konieczności! – musi być pewną interpretacją, a nie odmalowaniem w skali 1:1; pewne jednak przerysowanie w kreacji Dawida Ogrodnika – i kontrowersje gotowe. Z „Wołyniem” jest nawet więcej problemów, choć też uważam, że to dobry film (a sekwencja polsko-ukraińskiego wesela to najlepsza godzina, jaką Smarzowski kiedykolwiek nakręcił), o wartościowym antynacjonalistycznym przekazie, próbujący pokazać, jak mowa nienawiści stanowi preludium do czystek etnicznych. Jest w „Wołyniu” porażający obraz mordów dokonywanych przez Banderówców i kilka (chyba jednak nie aż tak sugestywnych) słów o tym, że nie wzięły się one tak zupełnie z niczego; przegląd postaw i ideologii – ale brakuje prawdziwych ludzi. Tylko Arkadiusz Jakubik, może w najlepszej roli w karierze, ma do zagrania żywotną, wieloznaczną postać, której nie da się sprowadzić do kategorii dobry/zły Polak/Ukrainiec (ale, niestety, obok Jakubika mamy też nieprzekonującego Adriana Zarembę w roli kryształowego AK-owca – oraz masę bezbarwnych twarzy, których po seansie nie zapamiętamy).
Wyszukaj / Kup Z kolei „Wołyń” kupuję z całości. Oczywiście, że bohaterowie w większości są raczej typami niż osobami z krwi i kości, ale to przecież częste w sytuacjach, gdy chce się opowiadać o historii zbiorowej, a nie indywidualnej. Bo przecież i tak film jest wstrząsającym doznaniem emocjonalnym. Bałem się – jak chyba każdy, kto dowiedział się, że Smarzowski ma kręcić film o masakrze – tego filmu, ale bałem się głównie nagromadzenia makabry. A było gorzej. Bo oczywiście jest tu dużo drastycznej przemocy, ale podana jest tak, że nie zobojętnia, że jeszcze silniej działa atmosfera oczekiwania i osaczenia. Jeden z tych filmów, po których wychodząc z kina inaczej się patrzy na otaczających ludzi. W naszej pięćdziesiątce naliczyłem aż pięć filmów dokumentalnych, w tym 3 polskie, to chyba rekord. Kryzys fabuł, czy po prostu lepsza reprezentacja filmu dokumentalnego w naszych kinach?
Wyszukaj / Kup Jarosław Robak: Na „obronę” fabuł można dać taki argument, że wspomniane „Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham” to niby dokument, ale tak nie do końca (a odpowiedź dlaczego, zostawmy widzom) – i chyba nawet bardziej przekonujący dowód, jak trudna do wytyczenia jest granica między kreacją a rzeczywistością niż „Wszystkie nieprzespane noce”. Spośród polskich dokumentów w tym roku szczególnie chciałbym jednak wyróżnić „Komunię” Anny Zameckiej – film, który nie celuje w uniwersalność (w przeciwieństwie do wspomnianej produkcji Łozińskiego, co trochę mi tam jednak przeszkadzało), ale przedstawia konkretną rodzinę, konkretną (fantastyczną zresztą) bohaterkę, a jednocześnie, jakby mimochodem, mówi kapitalnie celne rzeczy o współczesnej Polsce, sytuacji kobiet czy roli kościoła. OSOBISTE ZACHWYTY Konrad Wągrowski: Chcielibyście jakieś tytuły 2016 roku szczególnie wyróżnić? A może nawet nie filmy, ale sceny, chwile, aktorów?
Wyszukaj / Kup |
A propos Deppa to gdzieś czytałem info, że przyznawał się do indiańskich korzeni:-)
Mnie też Keanu nie do końca przypasował (on jeszcze kiedyś zdaje się Buddę grał, co już kompletnie mi nie pasuje, zważywszy na większość wizerunków Buddy, jakie widziałam), choć filmu tylko fragmenty widziałam.
Ale on akurat ma bardzo różnorodne korzenie: wiki podaje że jego ojciec był pół-Chińczykiem pół-Hawajczykiem. Więc i urody nie ma typowo "białej". Mnie się sewgo czasu (tj, jak ja i on byliśmy młodsi, a zwłaszcza tuż po premierze "Matrixa", Keanu bardzo podobał... ech, wspomnienia ;P)
W sumie z azjatyckich aktorów, którzy grywali w wysokobudżetowych filmach amerykańskich kojarzę tylko Jeta Li.
A tak przy okazji - czy ktoś z Was zna jakiś film o Jezusie, w którym aktor grający go miałby wyraźnie semickie rysy i czarne kręcone włosy. Bo ja, przyznam szczerze, nie kojarzę. A szkoda.
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
20 najlepszych filmów animowanych XXI wieku
— Esensja
15 najlepszych filmów dokumentalnych XXI wieku
— Esensja
20 najlepszych polskich filmów XXI wieku
— Esensja
15 najlepszych filmów superbohaterskich XXI wieku
— Esensja
10 najlepszych westernów XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja
Krótko o filmach: Cloverfield Lane 10 (DVD)
— Jarosław Loretz
Prezenty świąteczne 2017: Film
— Esensja
Esensja ogląda: Listopad 2017 (2)
— Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk
10 największych rozczarowań muzycznych 2016 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
10 najlepszych książek 2016 r.
— Esensja
10 najlepszych komiksów 2016 roku
— Esensja
50 najlepszych płyt 2016 roku
— Esensja
Najgorsze filmy 2016 roku
— Esensja
50 najlepszych filmów 2016 roku
— Esensja
Książki Roku 2016 – nominacje
— Esensja
Najlepsze komiksy 2016 roku
— Esensja
Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski
Stawka większa niż qilin
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Niedoczarowana
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Siła pustyni dla początkujących
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Krótko o filmach: Zabawa z żywymi trupami
— Marcin Mroziuk
Szalone lata 60.
— Piotr Nyga
Koniec podróży
— Kamil Witek
Żmije
— Jarosław Robak
Postacie z gier w pogoni za szczęściem
— Konrad Wągrowski
Niuchacz, czarownica i stary Kredens
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Co nam w kinie gra: Perfect Days
— Kamil Witek
Co nam w kinie gra: Czasem myślę o umieraniu
— Kamil Witek
14. American Film Festival: Czasem myślę o umieraniu
— Kamil Witek
Co nam w kinie gra: Poprzednie życie
— Kamil Witek
Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski
mbank Nowe Horyzonty 2023: Drrrogi, chłopcze…
— Kamil Witek
Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Statek szalony
— Konrad Wągrowski
Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
O, wiem co mnie ubodło bardziej niż biały faraon i spaliło mi film - Keanu Reevs w roli samuraja. Nie pamiętam tytułu.