Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Najlepsze filmy II kwartału 2017

Esensja.pl
Esensja.pl
Rozleniwiliśmy się w minione wakacje, ale nie zapomnieliśmy. Z małym pięciomiesięcznym opóźnieniem zobaczcie nasz wybór najlepszych filmów II kwartału 2017 roku.

Esensja

Najlepsze filmy II kwartału 2017

Rozleniwiliśmy się w minione wakacje, ale nie zapomnieliśmy. Z małym pięciomiesięcznym opóźnieniem zobaczcie nasz wybór najlepszych filmów II kwartału 2017 roku.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
1. Sieranevada
(2016, reż. Cristi Puiu)
Wielka szkoda, że „Sieranevada”, trzygodzinna rumuńska tragikomedia nie powstała w Polsce. Ta opowieść, nakręcona przez twórcę „Śmierci pana Lazarescu” porusza tematy, które jak najbardziej zrozumiałe są w naszym kraju i mogłaby równie dobrze być polskim filmem – gdybyśmy mieli twórców podobnych do Cristiego Puiu. Rodzinne spotkanie z okazji uczczenia niedawnej śmierci seniora rodu (nie mówię tu o stypie, bo ceremonia pokazywana w filmie różni się od tego, co w Polsce nazywamy konsolacją – przede wszystkim ma miejsce kilka tygodni po śmierci) staje się szansą na przyjrzenie się relacjom w owej rodzinie panującym. A będzie czemu się przyglądać – mniejsze i większe animozje, małżeńskie zdrady, rodzinne tajemnice, różnice poglądów – to wszystko wypływa na wierzch podczas długiego oczekiwania na przyjście duchownego, który ma odprawić obrządek. Bohaterowie Puiu są autentyczni – jedni zagubieni w życiu, inni szukający sensu w teoriach spiskowych, jeszcze inni roztrząsający meandry krajowej historii i kłócący się o politykę – widzę taki film, w Polsce, ze Smoleńskiem w tle, dobrą zmianą i gorszym sortem, nie przysłaniających jednak ludzkiego oblicza bohaterów – czego z pewnością nie brakuje w filmie Puiu. Ale to film rumuński, rumuńskie więc są dylematy, Rumunią w pigułce rodzina. Pięknie to jest zagrane, wyreżyserowane, sfilmowane w małej przestrzeni mieszkania – trzy godziny seansu się nie dłużą, ewentualnie widz może współodczuwać z bohaterami głód, gdy czekają oni bezskutecznie na obiecany poczęstunek.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
2. Nazywam się Cukinia
(2016, reż. Claude Barras)
Dziewięcioletni Ikar, zwany Cukinią, nieumyślnie przyczynia się do śmierci matki-alkoholiczki, po czym trafia do sierocińca, do świata podobnych mu dzieci z rozmaitymi traumami, dzieci porzuconych, molestowanych, bitych, dzieci narkomanów, przestępców, cudzoziemców zagrożonych deportacją (co dodatkowo wzbogaca ten francusko-szwajcarski film o kontekst bardzo na czasie). Ten film pokazuje rzeczywistość sierot jak żaden przed nim. Bo przecież topos sieroty jest jednym z najpopularniejszych w kinie (tudzież w literaturze, ze wskazaniem na bajki), tyle że najczęściej pojawia się w konwencji mniej lub bardziej odrealnionej („Annie”, „Matylda”, „Hugo”, „Lemony Snicket”, „Harry Potter”, „Leon zawodowiec”), nierzadko też w konwencji grozy („Synalek”, „Sierota”, „Sierociniec”), tymczasem „Cukinia” to pod względem realizmu raczej współczesny „Oliver Twist”. A już tak najbardziej film Barrasa przypomina Chaplinowskiego „Brzdąca” – oba filmy mają podobny metraż, oba mają klimat wyrażający się specyficznym miksem humoru i smutku, analogie można też znaleźć w motywie przyjaźni osamotnionego chłopca z nietypowym opiekunem (tam włóczęga, tu policjant) – i jest to chyba skojarzenie bardzo na korzyść „Cukinii”.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
3. Czerwony żółw
(2016, reż. Michael Dudok de Wit)
„Czerwony żółw” nie jest wprawdzie filmem, który pokochamy od pierwszego ujęcia, ale za to z każdą kolejną minutą coraz bardziej poddajemy się jego urokowi. Należy zaznaczyć, że elementy fantastyczne, baśniowe są rzeczywiście istotne z punktu widzenia konstrukcji fabuły, ale „Czerwony żółw” potrafi zauroczyć widzów przede wszystkim dlatego, że historia ta wręcz pulsuje gorącymi uczuciami. Początkowo bohater po prostu miota się między rozpaczą i nadzieją, ale później jesteśmy świadkami ogromnej przemiany duchowej, jaka w nim zachodzi pod wpływem przeżyć na wyspie. Warto zaznaczyć, że w tym przypadku nie chodzi jedynie o zwykłe pogodzenie się z losem, lecz o odnalezienie drogi do prawdziwego szczęścia. Możemy się bowiem przekonać, że niepotrzebne są do tego zdobycze cywilizacji, a wystarczy obecność bliskiej osoby i poddanie się naturalnemu rytmowi życia. Z kolei pozbawienie długometrażowego filmu dialogów było bez wątpienia nie tylko odważnym rozwiązaniem, ale i skutecznym. Zabieg ten w połączeniu z wysublimowaną, dopieszczoną plastycznie animacją pozwolił na nadanie „Czerwonemu żółwiowi” urzekającego poetyckiego nastroju, któremu z wielką przyjemnością ulegamy. Wszystko to sprawia, że obraz ten nie tylko cieszy oczy widzów, ale i potrafi przemówić do naszych serc.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
4. Klient
(2016, reż. Asghar Farhadi)
Podobnie, jak w swoich poprzednich filmach, „Co wiesz o Elly?” (2009) i „Rozstaniu”, tak i w „Kliencie” Farhadi opowiada historię, która bedąc silnie osadzoną w irańskich realiach, jest jednocześnie bardzo uniwersalna. Rana i Emad, przygotowujący się właśnie do premiery „Śmierci komiwojażera”, zmuszeni są opuścić swoje dotychczasowe mieszkanie. Kiedy kolega z teatru oferuje im wynajęcie nowego mieszkania, zgadzają się, nieświadomi złej sławy, jaką cieszy się nowe lokum. Wkrótce po przeprowadzce, Rana zostaje napadnięta w łazience przez tajemniczego napastnika i małżeństwo staje w obliczu poradzenia sobie nie tylko z traumą żony, ale także splamionym honorem męża. Najnowszy film Asghara Farhadiego szczęśliwie nie ugina się pod ciężarem własnego dydaktyzmu, to wciąż w większej mierze historia o relacjach między ludźmi: mężem i żoną, ofiarą i oprawcą, sąsiadami, kolegami. I to właśnie stanowi o największej sile i wspomnianej wyżej uniwersalności „Klienta” – złożoność i nieprzewidywalność naszych reakcji pozostają takie same niezależnie od szerokości geograficznej. Nie jest to film wolny od wad, nie jest też lepszy od „Rozstania”, jest jednak mocnym kinem, na które warto poświęcić te 125 minut. 
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
5. Aquarius
(2016, reż. Kleber Mendonça Filho)
Film opowiada historię „brazylijskiej Jolanty Brzeskiej”, ostatniej rezydentki tytułowej nadmorskiej kamienicy, którą deweloper zamierza przerobić na ekskluzywny apartamentowiec. Punkt wyjścia mamy więc podobny jak choćby w komedii „Zróbmy sobie wnuka” Wereśniaka, gdzie Andrzej Grabowski grał upartego właściciela gospodarstwa w centrum Warszawy, ale „Aquarius” to oczywiście zupełnie inna klasa kina, a przy tym krytykę dzikiego kapitalizmu dostajemy tu niejako przy okazji, reżyser Kleber Mendonça Filho koncentruje się przede wszystkim na bohaterce, przedwcześnie owdowiałej Clarze, kobiecie sześćdziesięcioparoletniej, która dzięki wojnie z deweloperem paradoksalnie odżywa, wyrywa się z codziennej rutyny… Fabuła nie jest przesadnie skomplikowana w aspekcie zwrotów akcji czy wyzwania intelektualnego, ale rysuje złożony portret kobiety w sile wieku, ładnie mówi o miejscu pochodzenia i zamieszkania jako integralnej części naszej tożsamości, dorzuca do tego paralele polityczne z brazylijskim systemem, który kształci ambitną młodzież na Zachodzie, a ta następnie, zamerykanizowana do cna, wraca i z cynicznym szerokim uśmiechem prywatyzuje co się da, w przekonaniu, że wszystko ma swoją cenę.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
6. Uciekaj!
(2017, reż. Jordan Peele)
Biała dziewczyna jedzie wraz ze swym chłopakiem z wizytą do swoich rodziców. Problem w tym, że ten chłopak jest czarny, a żyje już na tym świecie wystarczająco długo, by wiedzieć, że nawet dla najbardziej liberalnie nastawionych osób może to być problem. Obawy zdają się potęgować, gdy po przypadkowym zderzeniu z jeleniem lokalny policjant każe się bohaterowi wylegitymować – mimo tego, że to wcale nie on siedział za kierownicą. To już nie jest przewinienie „driving while being black”, to już „being a passenger while being black"… Ale po dotarciu do domu wszystko wygląda z początku okej – rodzicie są mili, komplementują Chrisa, wygląda, że go akceptują. Ale różne drobiazgi zaczynają budzić niepokój, otoczenie wydaje się kryć w sobie jakąś tajemnicę. I tak film z konwencji „Zgadnij, kto przyjdzie na obiad” ewoluuje powoli w kierunku „Żon ze Stepford”, a potem kolejnych wcieleń kina grozy… Po seansie ciśnie się do głowy szeroka gamą interpretacji. Bo przecież nijak nie da się podsumować tego filmu prostym stwierdzeniem „biali to rasiści” (a tym tropem idzie w Polsce wielu recenzentów). Bowiem ten ich stosunek do czarnych daleko wykracza poza typową pogardę dla „niższej” rasy, czy też żal za utraconymi czasami niewolnictwa. W filmie stosunek bogatych białych ludzi do Afroamerykanów oscyluje między rasizmem i fascynacją. Bo przecież oni nie ukrywają podziwu dla czarnych – Jessego Owensa, Tigera Woodsa czy prezydenta Obamy. I są w tych zachwytach szczerzy! Gdyby rasą gardzili, nie byłoby całego programu „podmiany ciał”, bo kto chciałby żyć w ciele, którego nienawidzi? A jest w tym coś z podejścia Leni Riefenstahl, która przecież była nadworną reżyserką nazistów, ale w filmie o berlińskiej Olimpiadzie nie ukrywała fascynacji ciałami czarnych sportowców. Jest więc fascynacja, ale też chęć dominacji, układania świata według „białych” norm, strącenia czarnych do przewijającego się w filmie „The Sunken Place”.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
7. Strażnicy Galaktyki vol. 2
(2017, reż. James Gunn)
Kwintesencja kiczu i tandety, pełna rewelacyjnej muzyki ze złotych lat 1970., kosmicznych strzelanin, cementowych żartów Draxa i gremialnego deptania praw fizyki. I gdy zdaje się, że po potworze rzygającym tęczowymi bąbelkami i rasie idealnych, złotych ludzi, używających kabin do komputerowych gier jako śmiercionośnej broni nic już nas nie zaskoczy – nadchodzi czas wizyty na planecie Ego. Powiem tylko tyle – grafiki Rodneya Matthewsa to przy tym wyblakłe, ubogie wizualne gryzmoły, a do pełni szczęścia zabrakło tam jedynie jelenia na rykowisku. Stężenie słodkości, kolorowości i obłości posunięte do takiego etapu, że nie pozostaje nic innego, jak utonąć w feerii barw i dać się ponieść akcji. Nie fabule, której tu praktycznie nie ma, a właśnie akcji, pełnej wrednego humoru, zagrywek poniżej pasa, Kurta Russela robiącego za swego rodzaju wcielenie Davida Hasselhoffa oraz miniaturowego Groota zachowującego się jak mały kociak. Mam gorącą nadzieję, że trzecią część też nakręci Gunn, i że nadal będzie potrafił dostarczyć rozrywkę tej jakości – uroczą, dowcipną, wartką i jednocześnie potrafiącą zupełnie mimochodem przemycić kilka życiowych prawd.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
8. Wonder Woman
(2017, reż. Patty Jenkins)
Fabularnie otrzymujemy tu historię heroicznej Diany budowanej od podstaw: począwszy od dorastania na Paradise Island, przez morderczy trening pod okiem amazonek, aż do przełomowego momentu każącemu bohaterce ruszyć z misją ratowania świata. Podróż Wonder Woman do świata ludzi jest zresztą okazją do zastosowania ogranych komediowych chwytów, zmiękczających zbyt mocno naciągniętą strunę całej opowieści. Wrzucona w rzeczywistość początku XX wieku idealistyczna (i idealna!) Amazonka chce łamać schematy i ówczesne stereotypy świata rządzonego przez mężczyzn. Jednak nie tylko w kategorii „comic reliefów” DC ma jeszcze wiele do nadrobienia. „Wonder Woman” nie wyzbyła się także pomniejszych grzeszków, które położyły większość kinowego uniwersum DC. Zamiłowanie do przesadnego slo-mo, obowiązkowa szaro-mroczna stylistyka, efekty specjalne niskiej jakości to tylko kilka elementów, które nie powinny mieć racji bytu w produkcji o takiej ilości cyfr w budżecie. Scenariuszowo to dalej w większości film „pokazowy”, opierający się głównie na siłach i słabościach popisów głównej bohaterki. Dlatego postaci drugoplanowe zbyt często stanowią jedynie wypełnienie tła dla dynamicznych i chwilami prawdziwie imponujących akrobacji giętkiej i walecznej Diany. Na szczęście w tych nierównych tonach Gal Gadot odnajduje się bardzo przyzwoicie. Tak jak efektownie prezentuje się w kusym kostiumie, tak świetnie radzi sobie na polach „odwiecznej wojny”: między belgijskimi okopami, w dynamicznej walce solo czy mocniejszym dialogu. Misja zrealizowania jak najokazalej tytułu „Wonder Woman” wypełniona jest tu co do joty.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
9. Butterfly Kisses
(2017, reż. Rafael Kapelinski)
Co to znaczy być mężczyzną i mieć szacunek ludzi ulicy? Nastoletni bohaterowie „Butterfly Kisses” powiedzieliby pewnie: zaliczać laski, oglądać porno, melanżować i grać w snookera. I nosić dres, oczywiście. O tym, że coś jest nie tak z tą fantazją przypominają szczegóły w tle – a to szarość blokowiska, a to pijący ojcowie, a to ojcowie nieobecni. Nie pasuje do niej zwłaszcza Jake, dorabiający jako opiekunka do dzieci, nieśmiały, noszący wstydliwy, okropny sekret (który w dramatycznym finale filmu tajemnicą być przestanie). Reżyser Rafał Kapeliński świetnie wygrywa młodzieńcze duszności, zagubienie i melancholię – choćby za sprawą czarno-białych zdjęć i pełnej niedopowiedzeń narracji, filmowe dojrzewanie sprawia wrażenie snu (i łatwo przeczuć, że ostatecznie obróci się w koszmar). Jednocześnie zręcznie szkicuje tło społeczne – londyńskie osiedle, z klubami bilardowymi prowadzonymi przez dresiarzy czy gdzieniegdzie dobiegającym językiem polskim. Choć dotyka się tu obyczajowego tabu, reżysera nie interesuje skandal i sensacja – skupiony jest za to na przeżyciach swoich bohaterów: nie usprawiedliwia ich, gdy posuną się za daleko, ale pozwala zrozumieć, co kierowało ich poczynaniami, potrafi dostrzec w oprawcy ofiarę.
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
10. Auta 3
(2017, reż. Brian Fee)
Film zdecydowanie odcina się od sensacyjnej „dwójki” sięgając bezpośrednio do wątków z pierwszego filmu. Czyli pierwsze skrzypce gra McQueen, Złomek schodzi na dalszy plan, powraca (duchem i wspomnieniami) Hudson „Huragan” Hornet. Aby wciągnąć widza, twórcy wprowadzają dwa przewrotne triki, które bardzo dobrze się sprawdzają w tej wyścigowej epopei. Po pierwsze Zygzak jawi się tym razem jako weteran torów wyścigowych. Jeszcze wygrywa ale po piętach zaczynają mu deptać przedstawiciele nowego pokolenia wyścigowców. McQueen nie zakończył kariery będąc u szczytu kariery więc teraz musi się zmierzyć z całkowicie nową sytuacją. Aby jakoś sobie z tym poradzić zaczyna wgryzać się mocniej w historię kariery swojego mentora, Hudsona Horneta. Jednocześnie, w wyniku ciekawie poprowadzonego zbiegu wydarzeń, on sam staje się mentorem. Czyli odwrócenie o sto osiemdziesiąt stopni sytuacji z pierwszej części. Film nie przebija pomysłowością „Aut” ale zapewnia dobrą zabawę. Znajomość historii o początkach kariery Zygzaka McQueena wskazana.
koniec
7 listopada 2017

Komentarze

08 XI 2017   19:28:16

"widzę taki film, w Polsce, ze Smoleńskiem w tle, dobrą zmianą i gorszym sortem"

Pan Anonimowy "zapomniał" chyba o "państwie teoretycznym". Tak więc uprzejmie przypominam.

09 XI 2017   10:35:41

Ale o co chodzi?

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Nie przegap: Maj 2023
— Esensja

Skażona utopia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

15 najlepszych filmów superbohaterskich XXI wieku
— Esensja

15 najlepszych horrorów XXI wieku
— Esensja

100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja

Oscary 2018: Ranking filmów oscarowych
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Oscary 2018: Najlepsze filmy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

50 najlepszych filmów 2017 roku
— Esensja

Remanent filmowy 2017
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Grzegorz Fortuna, Adam Kordaś, Marcin Osuch, Jarosław Robak, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Esensja ogląda: Grudzień 2017 (4)
— Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Skażona utopia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Remanent filmowy 2022: „Idiota” za kratkami
— Sebastian Chosiński

Cinergia 2019: Pewnego razu w Brazylii
— Konrad Wągrowski

Krótko o filmach: Mroczna sielanka
— Sebastian Chosiński

Runie ta chwiejna konstrukcja
— Konrad Wągrowski

Remanent filmowy 2017
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Grzegorz Fortuna, Adam Kordaś, Marcin Osuch, Jarosław Robak, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Esensja ogląda: Grudzień 2017 (2)
— Sebastian Chosiński

Esensja ogląda: Październik 2017 (2)
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Kwiecień 2015 (1)
— Piotr Dobry, Alicja Kuciel, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Sierpień 2014 (1)
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Jarosław Robak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.