Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
60,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Gwiezdne wojny: Po ludzku o „Klonach”

Esensja.pl
Esensja.pl
Michał Chaciński, Artur Długosz, Leszek ’Leslie’ Karlik, Jarosław Loretz, Eryk Remiezowicz, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski, Grzegorz Wiśniewski
1 2 3 5 »
O „Ataku klonów” dyskutują Joanna Słupek, Michał Chaciński, Artur Długosz, Leszek Karlik, Jarosław Loretz, Eryk Remiezowicz, Konrad Wągrowski i Grzegorz Wiśniewski.

Michał Chaciński, Artur Długosz, Leszek ’Leslie’ Karlik, Jarosław Loretz, Eryk Remiezowicz, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski, Grzegorz Wiśniewski

Gwiezdne wojny: Po ludzku o „Klonach”

O „Ataku klonów” dyskutują Joanna Słupek, Michał Chaciński, Artur Długosz, Leszek Karlik, Jarosław Loretz, Eryk Remiezowicz, Konrad Wągrowski i Grzegorz Wiśniewski.
WASZ EKSTRAKT:
60,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
FILM OGÓLNIE
Michał Chaciński: „Atak klonów” jest od kilku tygodni w kinach, czyli niniejszym doczekaliśmy się drugiej po „Władcy Pierścieni” najbardziej oczekiwanej premiery roku. Podejrzewam, że wszyscy zaliczyliśmy już co najmniej jeden seans (sam od razu przyznam się do dwóch), i zdążyliśmy na spokojnie ułożyć sobie opinię w głowie. Zacznijmy więc może od podstawowego pytania - czy ktoś uważa, że „Klony” okazały się gorsze od „Mrocznego widma”, które zdaje się rozczarowało nas wszystkich bez wyjątku?
Eryk Remiezowicz: Seanse trzy za mną i jestem bardzo zachwycony. „Atak Klonów” znakomicie łączy dwie najsilniejsze strony filmów z serii „Gwiezdnych Wojen” - z jednej strony piękne wizje i bogaty w wydarzenia świat, z drugiej, tajemnicza aura Mocy i przedziwnych zakonników z neonami w dłoniach. Bezwzględnie jest to film lepszy od „Mrocznego Widma”. Więcej: „Mroczne Widmo zyskuje, jeżeli obejrzy się „Atak klonów”. Widać już lepiej jak misterną i dalekosiężną grę prowadzi Palpatine, widać również, jakim błędem było powierzenie Anakina Kenobiemu. Nie na darmo Qui-Gonn sprzeciwiał się poddaniu Obi-wana egzaminowi - Kenobi nie umie uczyć. Ma w swoich dłoniach potencjalnie najpotężniejszego Jedi wszechczasów i bez przerwy ściąga mu cugle, zamiast rozwijać i formować jego umiejętności. Właściwie to GW2: AK podobał mi się nawet bardziej niż oryginalna trylogia - głównie ze względu na znakomite dopracowanie wizualne. Bo fabuła i kształtowanie się bohaterów są nieodmiennie ubogie, jak to w GW zawsze bywało.
Konrad Wągrowski: Ja natomiast po „Mrocznym widmie”, o którym, im bardziej czas mijał od seansu, myślałem coraz gorzej, poprzeczkę postawiłem sobie nisko - i może dlatego „Atak Klonów” spodobał mi się bardzo. W "Mrocznym widmie” jest tylko jedna scena, którą mam ochotę oglądać ponownie - oczywiście walka między Darthem Maulem, a Qui-Gonem i Obi-Wanem. Reszta jest dla mnie bardziej lub mniej nudna - w ogóle mnie nie interesuje bitwa kosmiczna zdecydowanie najmniej ciekawa w całej sadze, nic mnie nie obchodzi los Gungan (z których chyba tak ze dwóch ginie - porównajcie to z rzezią rebeliantów na Hoth), ani rozstrzygnięcie wyścigu speederów.
Jarosław Loretz: Zaiste, film okazał się lepszy, niż pierwotnie się wydawało (odpadła kwestia Jar-Jara), ale z drugiej strony była to żenada - prawie zupełny zanik akcji - ogląda się te obrazki, ogląda, ale emocji one wiele nie wywołują. Pod tym względem uważam, że pierwsza część była lepiej przemyślana i miała lepiej dopracowany, bardziej logiczny scenariusz. Druga - ot, jest świetnym widowiskiem (zachwyciła mnie zwłaszcza planeta, na której produkowali się Fettowie), ale fabularnie (i emocjonalnie) strasznie kuleje. W dodatku - choć pewnie będę odosobniony w tej materii - więcej scen zapada w pamięć z "Mrocznego Widma”, niż z "Ataku Klonów”.
ER: „Mroczne Widmo” miało lepiej dopracowany scenariusz? Mówimy o tym filmie z Cudem Anakina? Szarżą droidów na Gungarian z tarczą? O filmie, w którym żaden moment nie jest zaskoczeniem, gdzie każda scena akcji ma z góry znane zakończenie? Żaden z filmów z cyklu „Gwiezdnych Wojen” nie ma wybitnego scenariusza, ale „Mroczne Widmo” szoruje pod tym względem po dnie wyjątkowo głębokim.
KW: Zgadzam się, scenariusz jest zdecydowanie lepszy. Zauważyliście, że Lucas zmienił swój dotychczasowy styl opowiadania historii - prowadzenie jednego wątku, które w końcówce rozdziela się na kilka równoległych, na całkowita odwrotność - prowadzenia dwóch wątków równoległych, które zbiegają się w ostatniej fazie filmu. I bardzo dobrze, bo wielość wątków w końcówce ma sens, gdy są to wątki równie interesujące - jak było to w "Powrocie Jedi”. W "Mrocznym Widmie” przenoszenie akcji na Aniego i Gungan (jak napisali w jakiejś parodii - kibicujemy robotom Federacji i życzymy Gunganom jak największych ofiar) wzbudzało tylko moją irytację. Tutaj, dzięki zbieżnej dynamicznej końcówce, film pozostawia o wiele lepsze wrażenie. Tak więc zmiany były w podstawowej materii - i to zmiany na lepsze.
Leszek Karlik: Nie mogę się zgodzić z Jarkiem. Fabularnie i w pierwszym, i w drugim epizodzie są kiksy, ale podstawową różnicą między „Mrocznym Widmem” a "Atakiem Klonów” jest skala. To tak, jak różnica między „Nową Nadzieją”, gdzie mamy Tatooine, krótką migawkę z Alderaanem a potem szybką akcję na Yavin VI, a "Imperium Kontratakuje” i "Powrotem Jedi”, gdzie możemy zobaczyć szerszą skalę świata Gwiezdnych Wojen. W "Mrocznym Widmie” widzimy małą armię Gungan, niewielką armię droidów, walkę dwóch Jedi kontra jeden Sith - a w "Ataku Klonów” widzimy całe wielkie armie ze wsparciem powietrznym i naziemnym (ciekawe, swoją drogą, gdzie podziały się repulsorowe czołgi armii Federacji Handlowej), wielkie zakłady produkcyjne klonów i droidów i bitwy o znacznie większej skali. No i pojedynki na miecze świetlne które tak bardzo się nie ciągną…
Nikt nie zorientował się, że Lucas stosuje przekaz podświadomy, ale w tej scenie wszyscy widzowie nabrali nagle ochoty na frytki i Big Maca.
Nikt nie zorientował się, że Lucas stosuje przekaz podświadomy, ale w tej scenie wszyscy widzowie nabrali nagle ochoty na frytki i Big Maca.
Joanna Słupek: Mnie zwiastuny z początku pozostawiały obojętną. „Breathing” nie ujawniał nic, „Clone War” było naładowaną efektami prezentacją filmu (praktycznie streszczeniem, jak się później okazało), ale nie porywało. A potem nadszedł nieszczęsny zwiastun poświęcony Anakinowi i Amidali: „Forbidden Love”. Nabrałam po nim jak najgorszych przeczuć. Na dodatek uparcie prezentowali go w kinach przed „Władcą Pierścieni”, i to w wersji z dubbingiem. Można było się zniechęcić. Na szczęście nadszedł ostatni zwiastun - "Mystery”. I to po nim stwierdziłam, że jednak w "Ataku klonów” mogą jeszcze być przebłyski starych, dobrych „Gwiezdnych wojen”. Oczywiście głównie dzięki krótkiemu „Good job” Obi-Wana. :)
MCh: No i jaka była reakcja po seansie?
JS: Sam film jest bardzo nierówny. Końcowe wrażenie jest pozytywne, choćby montaż scen pozostawia chwilami wiele do życzenia. Że podam tylko jeden przykład: ile osób domyśliło się przeciwko czemu Anakin tak protestuje w łóżku podczas pobytu na Naboo? Krótka wzmianka o koszmarach na początku filmu już dawno została przesłonięta długim wątkiem romansowym…
Artur Długosz: A ja miałem nie iść na „Atak Klonów” do kina, jak to zrobiłem w przypadku „Mrocznego Widma”, czekając bez emocji na wersję DVD. Ale dałem się przekonać sprzyjającym recenzjom i komentarzom, które mnie zaskoczyły. O ile „Mroczne widmo” było po prostu filmem dla dzieci, chybionym zamierzeniem Lucasa, to kontynuacja przywróciła mi wiarę i wspomnienia legendarnych „Gwiezdnych Wojen”. Nie należę do ludzi, którzy z pamięci cytują dialogi tego filmu, czy rozpoznają sceny po jednym kadrze, ale jednak pierwsze trzy części coś we mnie zostawiły i "Mrocznym widmem” poczułem się oszukany. „Atak klonów” też początkowo nie wróżył nic dobrego. Kilkanaście pierwszych minut filmu to istny koszmar, ale potem stopniowo na ekrany wraca duch cyklu, jaki zapamiętałem. Tak więc ogólnie bardzo mi się ten film podobał.
MCh: Podszedłem do „Klonów” dokładnie tak samo - naprawdę nie spodziewałem się niczego po filmie. Do tego ten wspominany przez Joannę, fatalny trailer „Forbidden Love”, przy którym trudno było nie poczuć zażenowania. I było tak jak właśnie stwierdziłeś - pierwsze minuty utwierdziły mnie, że nie warto było nastawiać się pozytywnie, aż tu nagle coraz większe zaskoczenie. Duży postęp od „Mrocznego ••••a”
KW: W "Ataku Klonów” rzeczywiście jest dużo lepiej - efektowna scena pościgu za łowcą na Coruscant, wizualnie śliczne Kamino, doskonała walka miedzy Obi-Wanem a Jango Fettem, zarówno ta na platformie, jak i kosmiczna, akceptowalna walka na arenie, no i przede wszystkim najbardziej spektakularna bitwa planetarna w historii sagi, przebijająca to, co ujrzeliśmy na Hoth 20 lat temu. No i walka Yody z Dooku - śliczna sprawa. :-)
MCh: Dobra, żeby nie było zbyt słodko, to skontruj może też z drugiej strony :) Co Ci się definitywnie nie podobało?
KW: Po stronie minusów jest oczywiście bezbarwny watek romansowy. Nie wymagam wiele, jestem sentymentalny, łatwo mnie można wzruszyć. Ale trzeba choć spróbować! A tu wszelkie możliwe kiczowate klisze - a pamiętacie jak fajnie rozegrano relacje między Leią i Hanem? Do minusów dorzucam scenę taśmociągu produkcyjnego (w czasie filmu mi nie przeszkadzała, ale potem stwierdziłem, że była bez sensu - zresztą aż tak absurdalnych motywów w sadze do tej pory nie było) i całą sekwencję na Tatooine - skróconą maksymalnie do najważniejszych deklaracji, a przez to zupełnie niewiarygodną. Ale i tak plusy przeważają nad minusami.
JS: Możesz się tylko cieszyć, że w kinie scena w fabryce Ci nie przeszkadzała. Ja w jej trakcie dostałam gwałtownego ataku deja vu z "Uciekających kurczaków” i wynikającej z niego śmiechawki… Co ciekawsze, na Sieci można znaleźć scenariusze drugiej części różniące się nieco od tego, co zobaczyłam w kinie. Między innymi nie ma tam właśnie całej fabrycznej sekwencji, wydłużone za to zostały inne fragmenty filmu - w tym pobyt Amidali i Anakina na Tatooine. Dowiadujemy się z niego, na przykład, że Threepio nie został porwany ani ukradziony z farmy, co w pierwszym momencie podejrzewałam (i co tłumaczyłoby późniejszą niechęć Owena do rozmów o ojcu Luke’a ;>)
1 2 3 5 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

10 najlepszych scen nowych „Gwiezdnych wojen”
— Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Dziś Star Wars Day!
— Esensja

Wojny klonów: Gwiezdne wojny w Esensji
— Esensja

Zrób to szybciej i intensywniej!
— Marcin Osuch, Eryk Remiezowicz, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Ciemna Strona Mitu
— Piotr ‘cct’ Bielatowicz

„Gwiezdne wojny” w Esensji i Framzecie

Gwiezdne wojny: Długie nocne Polaków rozmowy o epizodzie II
— Esensja

Transmisja z Wrocławia: Jediowski łeb do interesów
— Paweł Pluta

Atak krytyków
— Leszek ’Leslie’ Karlik

Klonowanie wyobraźni
— Grzegorz Wiśniewski

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Status quo
— Kamil Witek

Bardzo mroczne widmo galaktycznego Imperium
— Konrad Wągrowski

Kroniki odległej galaktyki
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.