Z filmu wyjęte: Wilkołak sautéCzyli golas z resztkami futerka.
Dzisiaj drugi z kuriozalnych wilkołaków, zaserwowany kinomanom przez Marco Antonio Andolfiego, marnego włoskiego aktora, który po udziale w jednym słabym filmie (dwóch starszych o dekadę nie liczę, bo był tam jedynie statystą) uwierzył w swoją szczęśliwą gwiazdę i postanowił zaszaleć, kręcąc w roku 1987 knota o tytule „La croce dalle sette pietre” (w wolnym tłumaczeniu: „Krzyż z siedmioma klejnotami”). Przy czym nie tylko zagrał w nim główną rolę, ale również napisał do niego scenariusz, wyreżyserował go, a nawet zadbał o – khem, khem – efekty specjalne. W poczet owych efektów zaliczała się z pewnością widoczna na obrazku kreacja à la wilkołak, czyli nakładana na twarz kudłata czapa/peruka z otworami na oczy, krótkie, kudłate rękawiczki oraz… kiść futra na krocze. Bo nasz wilkołak chodził… nago. Nawet bez majtek. Prawda, jakie to wygodne? Żadnych bolesnych przemian, żadnego pracochłonnego produkowania futra, żadnego wydłużania pyska – ot, wystarczy zrzucić ciuchy i w kilka sekund nałożyć kilka drobnych elementów, by widzowie zyskali pewność, że obcują z wilkołakiem. Ba! Ten wilkołak nie ma nawet kłów! Żeby nie było – w tym filmie szwankuje nie tylko przebranie wilkołaka. Źle jest z też z samą fabułą. Otóż nasz bohater, z zawodu bankier, przyjeżdża do Rzymu, do swojej znanej tylko z korespondencji krewnej. Zaraz na wstępie traci naszyjnik w kształcie wysadzanego kamykami krzyża, skradziony przez paru gości na motocyklach, a niewiele później dowiaduje się, że domniemana krewna, która odebrała go na dworcu, jest tak naprawdę tylko przyjaciółką krewniaczki, ciekawą wychwalanego ciągle przybysza. Nasz bohater – kreowany przez Andolfiego w sposób skandalicznie drewniany i tępy – próbuje oczywiście za wszelką cenę odzyskać naszyjnik, bo bez niego, równo z wybiciem północy, zmienia się w wilkołaka. A wtedy morduje ludzi przez… dotyk. Właśnie tak. Dotyka kogoś, i ten się zaczyna rozpuszczać. Jak to ofiara wilkołaka. Po czym w okolicach świtu znikają mu kępki futra, a wraca – absolutnie magicznie – ubranie. Wędrówka w poszukiwaniu krzyża będzie jednak długa, bo Andolfi przewidział po drodze różne dodatkowe atrakcje, jak na przykład porwanie bohatera spod nocnego klubu przez lokalnych bandziorów, żądających od nieszczęśnika wydania listy… WSZYSTKICH bogatych klientów banku. Gdy zaś nasz heros odmawia, dostaje po mordzie i zostaje… wyrzucony na ulicę. Boć w końcu włoska mafia to nie przelewki… Jest tam jeszcze kilka innych ciekawych scen (tatuś-wilkołak wyglądający jak krzyżówka goryla z Chewbaccą, fałszywa kuzynka z prekognicyjnymi mocami, satanistyczna orgia), ale zostawię je do samodzielnego odkrywania tym z czytelników, którzy desperacko pragną styczności z kolejną niszową wilkołaczą produkcją… 30 lipca 2018 |
Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.
więcej »Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.
więcej »Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz
Ten obrazek do Kapowniczka Achiki, koniecznie!
Lupus contrasapient futrus dissolvious