Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

John Singleton
‹Czterej bracia›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzterej bracia
Tytuł oryginalnyFour Brothers
Dystrybutor UIP
Data premiery11 listopada 2005
ReżyseriaJohn Singleton
ZdjęciaPeter Menzies Jr.
Scenariusz
ObsadaMark Wahlberg, Tyrese Gibson, André Benjamin, Garrett Hedlund, Terrence Howard, Josh Charles, Sofía Vergara, Fionnula Flanagan, Chiwetel Ejiofor, Taraji P. Henson, Barry Shabaka Henley, Shawn Singleton, David Sparrow
MuzykaDavid Arnold
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania109 min
WWW
Gatuneksensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Halo, chciałbym nawiązać dialog: Czterej bracia

Esensja.pl
Esensja.pl
Piotr Dobry, Bartosz Sztybor
Wreszcie Piotrek i Bartek schowali swoje ego do jednej, a kłótliwą naturę do drugiej kieszeni. Rozmowę poprowadzili kulturalnie i dość inteligentnie, tylko jak zawsze zboczyli nieco z tematu. Ale to raczej w skutek boskiego planu, aniżeli przez zamiłowanie do przekory. Pod koniec zaczęli troszeczkę wariować, ale to przecież nie ich wina, nieprawdaż? W dzisiejszym odcinku „Czterej bracia”. Piotr Dobry ocenił film na 80%, a Bartosz Sztybor zupełnie odwrotnie: na 70%.

Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Halo, chciałbym nawiązać dialog: Czterej bracia

Wreszcie Piotrek i Bartek schowali swoje ego do jednej, a kłótliwą naturę do drugiej kieszeni. Rozmowę poprowadzili kulturalnie i dość inteligentnie, tylko jak zawsze zboczyli nieco z tematu. Ale to raczej w skutek boskiego planu, aniżeli przez zamiłowanie do przekory. Pod koniec zaczęli troszeczkę wariować, ale to przecież nie ich wina, nieprawdaż? W dzisiejszym odcinku „Czterej bracia”. Piotr Dobry ocenił film na 80%, a Bartosz Sztybor zupełnie odwrotnie: na 70%.

John Singleton
‹Czterej bracia›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzterej bracia
Tytuł oryginalnyFour Brothers
Dystrybutor UIP
Data premiery11 listopada 2005
ReżyseriaJohn Singleton
ZdjęciaPeter Menzies Jr.
Scenariusz
ObsadaMark Wahlberg, Tyrese Gibson, André Benjamin, Garrett Hedlund, Terrence Howard, Josh Charles, Sofía Vergara, Fionnula Flanagan, Chiwetel Ejiofor, Taraji P. Henson, Barry Shabaka Henley, Shawn Singleton, David Sparrow
MuzykaDavid Arnold
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania109 min
WWW
Gatuneksensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Co dwa tygodnie Dobry i Sztybor prowadzą dialog. Zazwyczaj rozmowa tyczy filmów. Różnych filmów. Z Europy i Azji. Z ogromnych wytwórni hollywoodzkich i malutkich siedlisk niezależności. Z początków kinematografii i aktualnych repertuarów. Z rąk uznanych reżyserów i raczkujących artystów. Z białymi uczniakami gwałcącymi szarlotki i czarnymi buntownikami grającymi w kosza. Z Rutgerem Hauerem i bez niego.
Bartosz Sztybor: Wybrałem „Czterech braci”, bo „40 acres and a mule”, „nigga 4 life”, „all eyez on me” i inne rzeczy, które znaczą dla Ciebie, jak i dla mnie, całkiem sporo. Dawaj, Holmes.
Piotr Dobry: Ale co mam Ci powiedzieć, drogi Watsonie? Że tak, podobał mi się ten film, ale nie będę mieć nikomu za złe, jeśli mu się nie podoba, bo afekt do takiego kina trzeba mieć we krwi? No to mówię.
BS: Ale powiedziałeś niedawno jedną rzecz, z którą się całkowicie zgadzam. Chodziło o to, że nawet oceniając obiektywnie i czysto racjonalnie „Czterech braci”, nie będzie to film słaby.
PD: Dokładnie, chociaż pojawiło się już kilka negatywnych polskich recenzji. Ale z tym od zawsze jest problem – no bo jaki poważny krytyk przyzna, że film z raperami w głównych rolach może być dobrze zagrany? Toż to wstyd przed kolegami...
BS: Nie wydaje mi się, że to przez raperów, bo mało kto wie, że Andre Benjamin to Andre 3000, a Mark Wahlberg to dawny Marky Mark. Oczywiście „mało kto” w filmowo-recenzenckim środowisku.
PD: No tak, ale wiesz, Andre skojarzy ktoś z krzykaczem z „Be Cool”, a Wahlberg już od dawna jest jednym z czołowych, obok na przykład Afflecka, obiektem drwin. Stąd łatwo naszym krytykantom ten film z góry skreślić, szczególnie, że Singleton też lubiany nie jest. No i na soundtracku The Temptations, Marvin Gaye, Kanye West, a nie The Doors czy Morrisey, a stąd już prosta droga do skojarzeń z hiphopem. A ten jak jest postrzegany, wiadomo. Myślę, że nie ma co liczyć na nic więcej niż uśmieszki politowania. Taaa, polski krytyk to osobliwy gatunek.
BS: Właśnie nie wiem, co można mieć do Wahlberga. Czasami nie gra jakoś wybitnie, ale zawsze poprawnie, a jeszcze tutaj wyglądał bardziej afro-amerykańsko od czarnej obsady. Singleton może i odrobinę jest lubiany, ale paradoksalnie za najnudniejsze i może nawet najgorsze dzieło. Pewnie dlatego, że „Boyz n the Hood” pokazali całkiem egzotyczną (dla zielonych w temacie) Amerykę. Prawda natomiast, że soundtrack jest wypełniony soulem i hiphopem. Ale nie wierzę, że na nikim wrażenia nie zrobili Jefferson Airplane ze swoim szlagierem „Somebody to Love”, który jako pierwszy wita widzów. No i w końcu Esensja ostatnio staje w obronie hiphopu, więc nie ma się co martwić.
Idziemy, Wahlberg. Wsypał cię gość z Allegro, od którego kupiłeś ten szlafrok...
Idziemy, Wahlberg. Wsypał cię gość z Allegro, od którego kupiłeś ten szlafrok...
PD: Ale Esensja to nie jest niestety cała polska scena krytyków filmowych, a decydentom zmiana warty jest wciąż i jeszcze długo będzie nie w smak. Wątpię, żeby na kimkolwiek wrażenie zrobili Jefferson Airplane. W tym kraju takie klimaty są obce, bo u różnorakich sterów wciąż są ludzie wychowani na zupełnie innych rzeczach, ludzie zamknięci pod kloszami pewnych stereotypów. Nad Wisłą nie ma vibe′a. Singleton lubiany nie jest ani odrobinę, bo przy każdym dotyczącym go tekście, czy to recenzji, czy przekrojowym artykule, od niepamiętnych czasów czytam, że nie nakręcił nic dobrego po „Chłopakach z sąsiedztwa”. To już się robi nudne, podobnie jak nudne staje się dowalanie Wahlbergowi tylko za to, że jest Wahlbergiem. Po „Boogie Nights”, jak jeszcze nikt praktycznie szerzej go nie znał, wszyscy chwalili. Teraz, jeśli już wspominają o tamtej roli, to tylko przez pryzmat „jedynej dobrej, przypadku”. Dlatego jeśli przeczytam coś pozytywnego o „Czterech braciach” poza naszymi notkami tetrycznymi i „Halo...”, będzie to świadczyło tylko o tym, że piszesz gdzieś jeszcze pod innym nazwiskiem. Tyle.
BS: Ale żeś sieknął tyradę. No, ale nie na darmo nazywają Cię Frankiem Slaughterym zachodniego wybrzeża. Ja wierzę, że jeszcze jakieś pozytywne notki się znajdą... Chociaż to. Nie chcę tutaj narzucać komuś swojego gustu, ale nie da się powiedzieć o rolach Wahlberga w „Złocie pustyni” czy „I Heart Huckabees”, że są to role złe. No, ale musi być jakiś kozioł ofiarny. A przy Jeffersonie jednak bym pozostał. Pamiętam, że „Cable Guy” z Carreyem zyskiwał w oczach niektórych krytyków właśnie za „Somebody to Love”. I nad Wisłą nie ma się vibe’a, tylko stajla, sam przecież wiesz.
PD: Wiem. Zapędziłem się nieco, a w gruncie rzeczy jest tak, jak już wcześniej mówiłem – nie zamierzam nikogo potępiać za krytykowanie „Czterech braci”. Oczywiście, jeśli nie będzie to ślepe gnojenie. A swoją drogą, mamy tu ciekawy punkt wyjścia do rozważenia, dlaczego afroamerykańska kultura, czy to mówimy o filmie, czy o muzyce, czy o poezji nawet, jest w Polsce tak cholernie ignorowana, zepchnięta na margines, ba, niekiedy nawet głupio wyśmiewana. Nie chcę teraz rzucać nazwiskami, ale nawet w tekstach czy wypowiedziach inteligentnych krytyków średniomłodego pokolenia, których obaj szanujemy, można znaleźć idiotyczne przytyki, uleganie stereotypom, generalizowanie. Obojętność jeszcze bym zaakceptował, ale czasami ociera się to wręcz o rasizm – chyba z przekory bądź chęci zademonstrowania swego niby lepszego, „europejskiego” intelektu, bo w gruncie rzeczy nie chce mi się wierzyć w rzeczywiste uprzedzenia wykształconych, obytych, nierzadko błyskotliwych ludzi. Co sądzisz?
Mark 'Wyjmij Korek' Wahlberg? No ładnie cię, brachu, opisała ta Sławińska w tetrykach...
Mark 'Wyjmij Korek' Wahlberg? No ładnie cię, brachu, opisała ta Sławińska w tetrykach...
BS: Jest na to proste wytłumaczenie. Większość tych osób ma laicką wiedzę na temat szeroko pojętej kultury afroamerykańskiej. Może to wkurzać i irytować, ale też nie powinno nadmiernie dziwić. Zauważ, że my interesujemy się tym spokojnie od ponad dekady i byliśmy świadkami przemian, jakie ta kultura przechodziła. Mieliśmy to szczęście, że trafiliśmy na złotą erę tej muzyki (pierwsze płyty Dr. Dre, Xzibita, 2Paca czy początki na przykład Black Eyed Peas) i filmu (debiuty braci Hughes, pierwszy szczyt twórczości Spike′a Lee, świetne jednostrzałowce Jeffa Pollacka, Yakina, Dickersona czy McHenry′ego). W dużej mierze produkcje te dotyczyły rzeczy, o których i dzisiaj opowiada nowe kino czarnych. Ale w większości pokazywały wymienioną przeze mnie egzotykę tamtego środowiska, aspekty społeczne i obyczajowe. Oczywiście w takim stopniu, jaki docierał do młodych jeszcze wtedy gnojków. Z ciekawymi fabułami oraz oryginalnymi i sprzyjającymi utożsamianiu postaciami. Teraz – musisz przyznać – że zyskując na popularności, tym samym straciły na znaczeniu emocjonalnym. Większość ludzi trafiło na ten właśnie etap. W muzyce został opanowany przez już nie czarny, a polski hiphop, a w filmie przez głupie komedie w stylu „Beauty Shop” czy „Soul Plane”. My staramy się jeszcze docierać do tej lepszej reprezentacji, jak „Baadasssss!” Peeblesa, która dla szerszej publiczności jest trudno dostępna. I to jest irytujące, że spora część osób wyrabia sobie opinię na tych najgorszych wzorach. Tylko to też nie usprawiedliwia faktu, że niektórzy wykazują brak szacunku do tej kultury, czego brakiem rozeznania nie da się usprawiedliwić.
PD: Właśnie o tym mówię. To, co przytoczyłeś, jest tyleż słuszne, co oczywiste. Mi chodziło bardziej nie o aspekt historyczny czy wychowawczy, a o kierowanie się zaskakująco niskimi pobudkami ludzi, których nigdy bym o takie jednotorowe myślenie nie podejrzewał. Logicznie rzecz biorąc, powinno być raczej na odwrót, bo to my jesteśmy ci młodsi, mniej inteligentni, mniej życiowi – i to my powinniśmy być w związku z powyższym także mniej otwarci. A tymczasem lubimy tę muzykę, te filmy, ale lubimy też tu i tu gro innych gatunków. A u krytyków sztuki, bo to nie tylko problem recenzentów filmowych – i nie mówię tu o trzymających się kurczowo posadek dziadkach, a o coraz bardziej dominującej grupie 30-40latków – zauważam straszną, czasem uwłaczającą wręcz zdrowemu rozsądkowi niechęć do wychodzenia poza szereg. Poziom krytyki – jakiejkolwiek – sięga dna. Otwieram Film i owszem, jest tam wszystko poprawnie i często nawet zajmująco napisane, ale po lekturze całości nie pamiętam już, kogo czytałem. Brak wyrazistego stylu, brak jakichś intrygujących wniosków, brak odwagi przede wszystkim. Jakby wszystkie recenzje pisał od sztancy jeden przemądrzały facet. No, są wyjątki, ale one tylko potwierdzają regułę... Wiem, znowu przeskoczyłem do jeszcze szerszego aspektu, ale cóż, te wszystkie nitki prowadzą do jednego kłębka.
Dobra, kurwa, kto jeszcze nie czyta Esensji?!
Dobra, kurwa, kto jeszcze nie czyta Esensji?!
BS: Wtedy siekałeś tyradami, a teraz skaczesz z kwiatka na kwiatek, jak Ernest Borgnine w aktorskiej wersji „Pszczółki Mai”. Prawda, że starsi powinni być bardziej życiowi i inteligentni, ale to nasze pokolenie i tych najmłodszych traktuje się jako najbardziej tolerancyjne i otwarte. Lubimy wiele gatunków, bo jesteśmy pierwszymi pokoleniami, które w odpowiednim wieku zetknęły się z MTV czy Cartoon Network. To wpłynęło znacznie na naszą, co by nie mówić, eklektyczną naturę. A o braku wyrazistych stylów, to nie wiem nawet, co powiedzieć. Trudno mi coś dodać, może poza tym, że troszeczkę więcej tych wyjątków dostrzegam. Ale fakt jest faktem, że jakoś nikogo sobie nie upatrzyłem i nie zaczynam od jego tekstów. Zazwyczaj w Filmie zwracam uwagę, jak jest to tekst Chacińskiego czy Mańkowskiego. Ale w jakimś stopniu może to być reakcja podświadoma, bo pośrednio te osoby znam.
PD: Jasne, tylko w listopadowym numerze Filmu nie ma żadnej recenzji MC (swoją drogą, jak z takimi inicjałami można było napisać taką recenzję DVD „Scarface′a” kiedyś w Telewizyjnej? Chociaż z drugiej strony o takich braciach Hughes to akurat ma, wydaje mi się, dobre zdanie), a w październikowym jest jedna. Na trzydzieści. Co do eklektyzmu, poniekąd się zgadzam, ale przecież naczelni pisali też pośrednio o tym w manifeście Esensji, której średnia wieku redaktorów wcale za bardzo nie odbiega od średniej Filmu czy GW. Więc może to nie tyle kwestia rocznika, co tego, że na bycie otwartym, bezkompromisowym można sobie pozwolić tylko w niezależnym, pasjonackim periodyku? Nie wierzę, po prostu nie wierzę, że część tych ludzi od poczytnych tytułów naprawdę pisze w nich to, co szczerze myśli. I tak wracamy do punktu wyjścia – nie można być branym na poważnie, chwaląc Wahlberga, prawda?
BS: Piotr, dla mnie Ty będziesz zawsze najpoważniejszym człowiekiem na świecie.
PD:Mam nadzieję, że masz teraz na myśli liczenie się z moim zdaniem, a nie moje poczucie humoru.
BS: A wszyscy mówią, że jest matką głupich. I jak zawsze nie mają racji.
PD: No dobra, ale jest jeszcze w „Czterech braciach” ktoś, kto zasługuje na o wiele większą pochwałę niż Wahlberg. To Chiwetel Ejiofor, po raz pierwszy na naszych ekranach w roli badguya. Musimy go koniecznie pochwalić, bo jak nie my, to kto?
BS: Mister Miyagi? Ale prawda, Chiwetel pokazał, że potrafi zagrać prawdziwego – czasami przerysowanego – pendejo z kina spod szyldu afro.
PD: Dlatego dobrym mottem dzisiejszej dyskusji będzie: „Chwalić Ejiofora, walić Nikifora!”.
BS: Albo: „Jak lubisz Chiwetela, to nie dostaniesz w mordę”.
PD: No, to jest zdecydowanie głębsze, bardziej szlachetne i niebo lepiej się rymuje. Jakbym Przerwę-Tetmajera słyszał.
BS: A wiesz, jak nazywa się poeta, który gra w piłkę nożną na pozycji bramkarza?
PD: Duda-Gracz?
BS: Nie. Przerwa-Tetschmeichel.
PD: A wiesz, jak się nazywa pochodzący z Tajlandii nieślubny syn Reese Witherspoon i Mela Gibsona?
BS: Tyrese Gibson... HA!
PD: Bingo.
BS: Tyrese Gibson-Bingo?
PD: Movin′ on...
koniec
12 listopada 2005

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Wszystko zostaje w rodzinie
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Kobieta w błękitnej wodzie
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

16 przecznic
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Skok przez płot
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Kult
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Kumple na zabój
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Omen
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Tsotsi
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Sky High
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Wszystko gra
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Tegoż twórcy

Na ekranach: Wrzesień 2003
— Joanna Bartmańska, Marta Bartnicka, Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Tomasz Kujawski, Eryk Remiezowicz

Więcej dieslów bez Diesela
— Piotr Dobry

O co tu pytać?
— Artur Długosz

Tegoż autora

Dobry i Niebrzydki: Zemsta Dragów, czyli bokserska nostalgia
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Polska nie musi wstawać z kolan, za to może wstać z kanapy
— Piotr Dobry

Dobry i Niebrzydki: Norwegia już nigdy nie będzie taka jak przedtem
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Dobry i Niebrzydki: Duchy, diabły, wilkołaki i steampunkowe mechaniczne skrzaty
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Człowiek z rozgoryczenia
— Piotr Dobry

Oscary 2018: Ranking filmów oscarowych
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Esensja ogląda: Marzec 2018 (1)
— Piotr Dobry, Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Oscary 2018: Esensja przyznaje Oscary
— Piotr Dobry, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Oscary 2018: Najlepsze filmy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Oscary 2018: Najlepsi aktorzy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.